Dokąd jadą te samochody?
Gdzie wiozą brzemię rozpaczliwe?
Przez dywan z tulipanów łodyg
Jadą obudzić to co żywe
Czemu dyżurni krzywią oczy?
Łzy wyciskają niczym bździnę?
To strach ich dławi, że wyskoczy
Motłoch wtłoczony w koleinę
Tłum czarny przeczyć będzie sobą
Liczbom kupionym za walutę
W dywan przed trumną i osobą
Wdepczą milionem butów, butę
Wartą ochroni żołnierz, harcerz
Od ciosów, jadów...