Pegasusa nie było a inwigilacja dziennikarzy za czasów PO-PSL była.

Obrazek użytkownika 35stan
Kraj

O inwigilowaniu dziennikarzy przez służby specjalne za rządów koalicji PO-PSL dowiedzieliśmy się w maju 2016 roku.

O sprawie poinformował w swoim wystąpieniu w Sejmie minister koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński.

Powiedział on, że na liście inwigilowanych było 52 dziennikarzy.

Ujawnienie tych informacji nie spowodowało "trzęsienia ziemi" na temat wolności mediów i praw człowieka w Polsce jak np. przy okazji ustawy "Lex TVN" a organizacje międzynarodowe, tak "zatroskane" tymi 'wartościami", mówiąc wprost "olały sprawę".

Tymczasem już w 2010 roku ten problem nielegalnej inwigilacji zauważyła Komisja Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, która wystosowała apel o zwiększenie sądowej kontroli nad działaniami służb specjalnych.

W uchwale z dnia 18.10.2010 r. Komisja Praw Człowieka Naczelnej Rady Adwokackiej w Warszawie zaapelowała o zwiększenie sądowej kontroli nad działaniami służb specjalnych w zakresie zbierania danych o obywatelach.

Przedstawiciele adwokatury stwierdzili, że zarówno prawo, jak i stosowana przez organy ścigania praktyka naruszają Konstytucję.

W uchwale zapisano, że inwigilacja dziennikarzy i adwokatów może świadczyć o stosowaniu przez władze środków właściwych dla państwa policyjnego.

W celu poprawy istniejącej sytuacji przedstawiciele adwokatury wezwali Radę Ministrów oraz Sejm do dokonania przeglądu obowiązującego prawa oraz o zagwarantowanie pełnego przestrzegania praw przewidzianych w Konstytucji.

W "Apelu  Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej", który opublikował  Dziennik Gazeta Prawna z dnia 18.10.2010 roku, czytamy:

 

"Problematyka wykorzystywania przez służby specjalne szerokich uprawnień w zakresie form i metod pracy operacyjnej jest tematem dyskusji na forach publicznych wszystkich państw demokratycznych. Również tych o ugruntowanej tradycji w zakresie przestrzegania praw i wolności obywatelskich. Okazuje się bowiem, że poza zadaniami określonymi w przepisach prawa - jedynymi

legitymizującymi działania służb - pokusa przekraczania jego granic i używania w innych celach potężnych instrumentów ingerencji w sferę wolności jest wciąż zbyt duża.

Również tam, gdzie - mogłoby się wydawać - państwa posiadają bogate doświadczenia związane z monitorowaniem i nadzorem nad działalnością służb specjalnych.

Stąd rozpoznawanie zagrożeń dla ładu demokratycznego, wpisywanie w jego mechanizmy i doskonalenie narzędzi nadzoru nad służbami musi pozostawać nie tylko pod stałym instytucjonalnym nadzorem, ale nadzór ten musi spełniać wysokie standardy jakościowe (kontrola parlamentarna, kontrola doraźna, nadzór bieżący, budowanie świadomości odpowiedzialności funkcjonariuszy).

Chodzi tu nie tylko o organizacje pozarządowe, opozycję parlamentarną, ale przede wszystkim o sprawujących władzę – jako odpowiedzialnych za samodyscyplinę w zakresie korzystania ze specjalnych środków ingerencji w wartości chronione.

Trzeba pamiętać, że ingerencja w gwarantowane przez Konstytucję wartości może odbywać się wyłącznie dla ochrony innego dobra chronionego, ale jedynie pod warunkiem zachowania właściwej proporcji tej ingerencji.

Przekładając powyższe spostrzeżenia na język postulatów do realizacji należy stwierdzić, że wszelkie zmiany prawne tak systemowe, jak i proceduralne dotyczące służb specjalnych powinny być przedmiotem intensywnej dyskusji w możliwie szerokich gremiach, a propozycje zmian prawa uwzględniać wyważone interesy obu sfer: publicznej i prywatnej."

Jaki odzew w środowisku rządzącej koalicji PO-PSL?

Żaden.

Opinia publiczna związana z opozycyjnym PIS-em, też nie reagowała, bo zajęta była wydarzeniami związanymi z tragedią z 10.04.2010 roku.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

Środowiska niepodległościowe były inwigilowane cały czas. Protegowany Kuronia płk Lesiak w swojej szafie zbierał dane o Kaczyńskich, ale "na dole", w terenie ktoś robił to samo.
Przykład 1
Szefowa PiS w Poznaniu, lekarka, wyszła z gabinetu do toalety pozostawiając swoją torebkę za parawanem wewnątrz. Na korytarzu siedziało dwóch czekających pacjentów. W międzyczasie z torebki ukradziono jej nie portfel, lecz klucze do biura PiS.
Przykład 2
W pracy przy wyborach 2007 roku udzielała się społecznie pewna ilość członków Poznańskiego Klubu Gazety Polskiej Poznański. Z tymi osobami kontaktował się bezpośrednio z Warszawy sztab wyborczy. Po zakończeniu pracy wszyscy ochotnicy dostali polecenie aby podać dane osobowe - adresy, pesele itp. Na końcu był komunikat "sprawę prosimy potraktować jako pilną" podpisano "Marian Strzemycha". Okazało się, że nikt z centrali nie wysyłał takiego maila. Sprawę zgłoszono na policję, ale nie udało się ustalić sprawców.
Przykład 3
Klub Gazety Polskiej po zamachu 10 IV 2010 gwałtownie się rozrósł i liczył ok. 300 osób.
Do grona dołączyło kilku b. aktywnych osób, które szybko sparaliżowały działalność klubu (przez np. awantury na każdym spotkaniu). W końcu wyodrębniła się radykalna "frakcja patriotyczna" i doprowadziła do rozbicia klubu. Założyli własne "stowarzyszenie patriotyczne" i przeciągnęli ok. 30 % członków. Po pewnym czasie rozłamowe "stowarzyszenie" przestało działać.
Klub Gazety Polskiej nie został "zneutralizowany", ale znacznie osłabiony. 
Dodać należy szykany wobec klubu - np. skłanianie proboszczów wynajmujących klubowi salę do wypowiedzenie umowy.

Vote up!
1
Vote down!
0

Leopold

#1640813