Kabareciarskie seanse nienawiści.
O ile za PRL-u śmiano się z tematów zabronionych, o tyle w III RP ludziska śmieją się z tematów dozwolonych.
Krótki rzut oka na kabaretową publikę.
W tekście „Kabaret wg Kiepskich” (http://www.niepoprawni.pl/blog/287/kabaret-wg-kiepskich) przejechałem się po współczesnych kabaretach. Ale, do ciężkiej, ktoś na te kabarety chodzi, ktoś płaci za bilety i koniec końców, ktoś również nabija tele - oglądalność tej konformistycznej żenadzie, serwowanej nam przez Front Jedności Kabareciarzy.
Tym kimś jest publiczność. I to o niej chciałbym dziś co nieco poprzynudzać.
Seans nienawiści Marcina Dańca.
Lata temu byłem na kabarecie Marcina Dańca w warszawskim Teatrze Komedia (jako osoba towarzysząca – firma mojej lubej zafundowała „bileta” z funduszu socjalnego). Publika zarykiwała się ze śmiechu . Ja uśmiechnąłem się może ze dwa razy i, dalibóg, nie pamiętam już z jakiego powodu. Pamiętam za to, jak Wielce Zabawny Marcin Daniec, w ramach swego żenującego monologu wyjechał z filipiką wymierzoną w… Gustawa Herlinga – Grudzińskiego, który wtedy zaprotestował przeciw uhonorowaniu literackim Noblem włoskiego lewaka – Dario Fo.
Ta tragikomiczna chwila jakoś najbardziej wryła mi się w pamięć. „- A czy on czytał cokolwiek Dario Fo?!” – wykrzykiwał niby-to-zabawnie pan Daniec ze sceny. Publika rżała w niebogłosy.
Nie czytałem nic Dario Fo. Swojego czasu przez ekrany telewizorni przewinęło się tyle prop – dokumentów gęsto przeplatanych fragmentami inscenizacji jego sztuk, że wystarczyło mi tego chłamu do końca świata. Takie są pożytki z telewizji – czasem, gdy, wbrew intencjom autorów, właściwie zreinterpretujesz komunikat, nie musisz później zaprzątać sobie głowy szajsem.
Publika też nie czytała nic Dario Fo. Daniec? Może „czytnął” jakieś wypisy i doznał obowiązkowego stanu intelektualnego zachwycenia.
Ale nie to jest ważne. Ważne jest to, iż zindoktrynowany frajer wciska zindoktrynowany bajer, zaś zindoktrynowana publika rechocze do rozpuku z tego, z czego rechotać akurat wypada. Taki kabareciarski seans nienawiści a rebours, którego kolejne odsłony obserwujemy w wykonaniu Frontu Jedności Kabareciarzy. Mistrzynią tego sceniczno – telewizyjnego podgatunku była w latach 90-tych Olga Lipińska, waląc „bezkompromisowo” na odlew, zawsze w tych co trzeba. Dziś pseudo – satyryczne seanse nienawiści kontynuuje Szymon Majewski i szereg innych, których nie chce mi się nawet wymieniać.
Konformistyczna autoindoktrynacja.
Gdzie jest publiczność, która potrafiła się śmiać na „Egidzie”, „Dudku”. „Teyu”? Oddać się humorystyczno - nostalgicznej refleksji oglądając „Kabaret Starszych Panów”? Do jasnej ciasnej, przecież w latach ’80, jako dzieciak zasłuchiwałem się w kabaretach przegrywanych na zasadzie „jeden od drugiego”. Taśmy magnetofonowe krążyły po ludziach dając nadzieję, że jednak można. Potem dołączyły kasety wideo. Tak zobaczyłem po raz pierwszy Jana Pietrzaka i plejadę znakomitości, które u niego występowały. (np. fenomenalny Piotr Fronczewski w monologu o ucieczkach za granicę - „bociana za nogi”; „na Tempelhof”; „ostatni zgasi światło”).
Tej publiczności już nie ma. Kabaret w wolnym kraju dusi się pod presją medialno-towarzyskiego konformizmu. Co więcej, gdy wyskoczysz z dowcipem spoza obowiązującego kanonu, widownia zareaguje konsternującą, głuchą ciszą. Dezorientacją. Widziałem to, oglądając jakiś czas temu występ Jana Pietrzaka (jakimś cudem puściła to TVP Polonia). Ilekroć z czymś wyskoczył „ponad normę”, publika „nie chwytała”. Bo to, panie, czy wypada śmiać się z Senyszyn, albo z Tuska? Jazdy kamery po widowni znakomicie (choć, zapewne, mimowolnie) wychwytywały tę pozamózgową dezorientację malującą się na twarzach.
Satyryczny „zniewolony umysł”.
Oto, co znaczy „urobiona publiczność” (nie mylić z „wyrobioną” publicznością). Mięśnie twarzowe same układają się do śmiechu, gdy podchwycą znajomą frazę. Gdy napotykają na frazę obcą, tężeją, zaś oczy poczynają latać na boki, do sąsiada – „powiedz mi pan, czy to jest śmieszne? Czy wypada parsknąć/ryknąć/ tudzież, z przeproszeniem, pierdnąć pod siebie, czy też lepiej się wstrzymać?
20 lat panowania III RP i rodzimej wersji political correctness przerobiło ludzkie umysły skuteczniej, niż 45 lat PRL-u. Wdrukowało mentalną autocenzurę, skuteczniejszą od nieświętej pamięci urzędu z Mysiej. Jeżeli przyjąć, że kabaret jest zwierciadłem swoich czasów (co z tego, że krzywym), to wychodzi, iż jako społeczeństwo mamy zbiorowo zniewolony umysł do tego stopnia, że nawet śmiać potrafimy się „wybiórczo”, w zależności od tego, czy dowcipy są należycie poprawne.
Podsumowując, o ile za PRL-u śmiano się z tematów zabronionych, o tyle w III RP ludziska śmieją się z tematów dozwolonych - tak w telegraficznym skrócie, opisałbym różnicę poziomów dawnej i obecnej publiczności.
Pseudosatyryczna propaganda święci potem triumf, gdy ci, którym chce się ruszyć cztery litery, udają się do urn. I to już zupełnie nie jest śmieszne.
Gadający Grzyb
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3568 odsłon
Komentarze
obserwacja smutna, ale prawdziwa
4 Lipca, 2009 - 15:04
oszołom z Ciemnogrodu
czasem obserwując "dowcipasy młodych kabaretów" zastanawiałem się jak publika może chodzić na coś takiego i jeszcze płacić pieniądze za bilety. Ja nie dałbym złotka a jeszcze by mi musieli dopłacić, żebym chciał posiedzieć na widowni. Ale patrząc na publikę widać jak ona rechocze. Wystarczy, że padnie coś o Romanie, Kaczorach i już jest rechot chociaż dowcipy cieniutkie. Jeden mój kolega stwierdził, że jako społeczeństwo chamiejemy - i to jest prawda. Inteligentniejszych dowcipów w stylu Pietrzaka "młodzi wykształceni z wielkich miast" po prostu nie rozumieją. A ja ostatnio przejrzałem kilka felietonów pana Janka na jego stronie i serdecznie się uśmiałem. Ale teraz to jest niestety kulturalna nisza.
oszołom z Ciemnogrodu
Oszołomie
4 Lipca, 2009 - 22:47
By zrozumieli dowcipy idące pod prąd, trzeba by im "odeprać mózgi" z tele-szajsu. Oni po prostu nie kumają, jak mozna się śmiać z czegoś innego niż np. Szymon Majewski.Bo wtedy nie czują się cool.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Gadający Grzybie
4 Lipca, 2009 - 23:10
Słusznieście dorzucili do pieca :-) Te urzędowe wesołki tylko patrzą z której strony wieje wiaterek. Pozdrawiam.
To jeszcze nic.
4 Lipca, 2009 - 17:03
Rewiński wspominał, że na dwa lata zapółkowano serial "Tygrysy Europy" (straszna chała, nawiasem mówiąc), bo było zbyt wiele nawiązań do postaci Kulczyka...
Doktor No
4 Lipca, 2009 - 22:50
Faktycznie, serial chałowy, ale półkownikowanie go wiele mówi o naszej "sterowanej satyrze".
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Czyżby koszmar Huxleya się sprawdzał?
4 Lipca, 2009 - 22:56
Wszyscy razem, w jednym szeregu! Jedna myśl łączy nas. Kto inaczej, ten wsteczniak... może Szymborska napisałaby na ten temat wiersz? Przecież artyści zawsze dzielnie wspierali władzę.
Re: Czyżby koszmar Huxleya się sprawdzał?
5 Lipca, 2009 - 00:03
Telenowele zastąpiły książki, samodzielne myślenie, podrzuciły "template humoru" i mamy to co mamy.
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Akiko - a propos Huxleya, ciekawostka
5 Lipca, 2009 - 00:46
Mam na półce egzemplarz "Nowego Wspaniałego Świata", który ukazał się nakładem wydawnictwa Muza S.A. (polish edition 1997, 2002), którego to wydawnictwa współwłaścicielem, prezesem i dyrektorem naczelnym w jednej osobie był... Włodzimierz Czarzasty! Tak, TEN Włodzimierz Czarzasty!
Historia uwielbia ironię...
http://www.zgapa.pl/zgapedia/W%C5%82odzimierz_Czarzasty.html
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
re: Piana
5 Lipca, 2009 - 00:20
Szymborska nie napisze, bo zużyła cały atrament na panegiryk dla Budynia
http://www.niepoprawni.pl/blogs/budyn78
Budyniu, brawa za koncepcję!!!
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
@
5 Lipca, 2009 - 12:56
Widzialem wystep Pietrzaka w Mlawie i Chojnicach. Potrafil pobudzic publicznosc do "rechotu". Specjalnie nie musial sie wysilac - lecial kawalami, niektorymi nawet odgrzewanymi. Wiedzial z kim ma do czynienia i zrezygnowal z cienia abstrakcji.
Czyli jak sie jest profesjonalista to jednak mozna. Problem polega na tym, ze ludzie pokroju Danca to miernoty.
Miernota boi sie narazic bo wie, ze jako miernota nie ma szans i zostanie rozdeptana. Miernota idzie nieuczciwie "na skroty" docierajac do publicznosci, najlepiej na poziomie podkorowym - bo nie stac jej na nic wiecej.
A Pan Janek hasa po Polsce mimo stwarzanych mu trudności - dając prawdziwy kabaret za prawdziwe pieniadze.
Wniosek - nie wystarczy, że brak kabaretu w kabarecie, muszą się skończyć również pieniądze.
Pozdro
GG,kabaret przedłużacz sprzedajnych łżemediów dla zarechotywaczy
5 Lipca, 2009 - 13:15
Kiepskie, to prymitywnie denne ale zarechotywacze kupują wszystko!
I rechoczą!
pzdr
antysalon
Mój stary (2006) tekst:
5 Lipca, 2009 - 14:31
http://doktorno.boo.pl/content/dziennikarstwo-klozetowe-i-satyryczne-szambo
Na podobny temat. Polecam!!
Doktor No
5 Lipca, 2009 - 21:32
Świetny tekst. Dzieki.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
To ja też, swój stary tekst na ten temat:
5 Lipca, 2009 - 22:45
http://mustrum.salon24.pl/47542,pisze-wiec-nie-bylo-mnie
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
mustrum
6 Lipca, 2009 - 04:36
100% racji, zwłaszcza co do stoczenia się Jacka Fedorowicza na pozycje pseudo satyrycznej propagandy z żartami w stylu Niesioła.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Siłą Kabaretu
9 Lipca, 2009 - 18:55
Gadający Grzyb
9 Lipca, 2009 - 19:46
a po kiego przepraszam grzyba inny kabaret niz ten pod egidą Donka?
pzdr