Póki nie zaśnie w pokoju ostatni TW…

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

Polska, z szybującym na niebie bocianem mieszkającym w niej Polakom pokazywana jest, tak to w każdym razie widzę, jako coś w klimacie z Boscha, jako koszmarne malowidło mogące jedynie przestraszyć (dotyczy to rzecz jasna Polski sprzed lat kilku. Bo dzisiejsza… w niej każdy bociek gania z laptopem). Ta metoda trzymania w ryzach motłochu, przedstawiona zabawnie we wcale nie zabawnej na dłuższą metę antyutopii Machulskiego „Seksmisja” wylazła mi dzisiaj z opublikowaneggo przez "Rzeczpospolitą" tekstu Wiktora Świetlika „Fanatycy u bram”.* Zapraszam do lektury, bo skupię się na jednym tylko wątku zainspirowanym przemyśleniami autora. Całkiem sporo miejsca w jego narracji o „ciemnym ludzie” prowadzonym przez  anioła stróża tak, by nie wpadł w łapy czającego się szatana, zajmuje ta część owego ludu, która ciemna w żadnym razie się nie wydaje. I w tym właśnie problem czy to tylko iluzja czy też świadomy zamiar gdy z takim zapałem ci „oświeceni” sytuują się w awangardzie „ciemnego luda” wykrzykując hasła budzące u całej reszty gęsią skórkę.

Świetlik z nazwiska wymienia sporą plejadę celebrytów naszej przestrzeni publicznej, którzy w walce o rząd dusz obywateli tak bardzo postanowili przysłużyć się jednej sile i zaszkodzić drugiej, że zagubili po drodze rozsądek w tym, jak to robią. W dużym skrócie można to zobrazować w sposób,  jaki Świetlik prezentuje na bardzo konkretnym przykładzie: „Mariusz Janicki i Wiesław Władyka na łamach "Polityki" dali nie tylko wysublimowane, ale też z lekka kabaretowe wytłumaczenie tego, dlaczego przekroczeń ze strony PiS należy się bać bardziej niż tych ze strony PO. Bo te PiS-owskie są – ich zdaniem – wbudowane w konstrukcję partii, a platformerskie są przypadkowe, zdarzają się niejako po drodze.”

Istotnie, jest tak, że to samo a nawet  więcej, raz jest przejawem oczywistej, systemowej patologii innym razem znowu wyjątkiem od reguły.

Można oczywiście przyjąć, że w naturze wszystko jest możliwe a postawa panów Władyki i Janickiego to przywoływane przesz mnie kiedyś „indyki babci Kowalskiej” („a czemu, babciu Kowalska te pani indyki tak co rana do lasu biegną? Z głupoty proszę pana…”). To byłoby najprostsze wyjaśnienie sytuacji, w której belka w oku PiS przyćmiewa całkowicie tę samą belkę w ślepiu PO. Bo jak inaczej zracjonalizować to, że w ich rankingu plag mityczna pisowska „duszność” wygrywa z atmosferą, której kulminacją był łódzki mord, albo też to usilnemu szukaniu dawnych nacisków towarzyszy ostentacyjnie łamie się kręgosłup Czumie? Nadto gdy trzeba pochylić się nad wyczynami tak zwanych „swoich” i z jednej strony mamy upadek koalicji z uwagi na podejrzenie niecnego zachowania „swojego” z drugiej zaś bezwstydne zamiatanie po „swoich” i odprawianie ich z etykietką „ludzi honoru” gdy zakres ich nieudolności przekracza powszechna wyobraźnie. Po drodze zaś są jeszcze kwiaty…  

Oczywiście jakimś tam rodzajem racjonalizacji tego postępowania byłoby przyjęcie, że to faktycznie „z głupoty”. Tyle, ze to byłaby wersja tyleż obraźliwa dla tych wszystkich ludzi, którzy jednak potrafili wcześniej wykazać że inteligencja nie jest czymś, z czym łączyć ich absolutnie nie można. Albo byłoby tez to epokowe odkrycie medyczne, wykazujące że głupota może być zaraźliwa i rozprzestrzeniać się droga kropelkową.

Czemu zatem to, co kiedyś tak mocno dusiło dziś absolutnie nie przeszkadza? Nie, wcale nie dlatego, że do wszystkiego można przywyknąć. ja sadze, że odpowiedzią jest różnica w celach poprzedniej i obecnej władzy. Tą różnica jest stosunek do dobrego samopoczucia części osób stanowiących bez wątpienia fundament establishmentu obecnej Rzeczpospolitej. Tu taka ilustracją może być nagłe przebudzenie i rozkwit zapominanego coraz bardziej z każdą kolejną nowelizacją ustawy lustracyjnej   pana Michała Boniego.

Pewien jestem, że owych przykładowych panów Władyki i Janickiego nie jest w stanie przestraszyć zbytnio ani benzyna po 6 zł, ani inflacja na poziomie 5 procent ani nawet to, że się zgarnia ludzi na ulicy za używanie słowa „matoł”. Nie przestraszy ich nawet i to, że służby specjalne z poziomu wyciągania z domu oczywiście czy rzekomo pomówionych zeszły do wyłapywania gości o kiepskim poczuciu humoru. Oni maja przed oczami ciągle i najwidoczniej jedynie ten „bezmiar niesprawiedliwości”, który wisi nad tymi i nad tym, co to już dano powinniśmy zapomnieć „wybierając przyszłość”. Raz na zawsze.

Tak więc myślę, że póki nie zaśnie w pokoju ostatni TW, ostatni „kontakt operacyjny” i resztka „prowadzących misterna grę”, nie ma co się łudzić, że rozum wróci tym wszystkim „podduszonym” przez IV RP. I że doczekamy się zrównoważonych w swych ocenach mediów i komentatorów. Oni strach przed tą poprzednią Rzeczpospolitą czuć będą choćby przyszło nam za benzynę własne córki sprzedawać. To kwestia zasa… znaczy priorytetów. Póki nie zasnie w pokoju ostatni...

* http://www.rp.pl/artykul/9157,705899-Fanatycy-PO--fanatycy-PiS---Wiktor-Swietlik.html

 

Brak głosów