Zamach stanu czyli Zbychu robi deal na cmentarzu

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

Zanim wyjaśnię czemu nie zgadam się z koleżanką moją serdeczną Mają w kwestii sensowności powoływania komisji śledczej w „bursztynowej” sprawie wyjaśnię zniecierpliwionym czytelnikom tytułowe stwierdzenie*. Otóż jak wiadomo niektórym, szczególnie tym, co lubią fantastykę i gry RPG, miejsca kultu, takie jak świątynie czy właśnie cmentarze są w większym stopniu od innych odporne na rzucane uroki i zaklęcia. Zatem pan Zbigniew nie miał wyjścia wybierając miejsce, w którym coś tam uzgadniał z pewnym biznesmenem ponieważ „premier stworzył ścisłą zaporę ogniową między nami, politykami PO, zwłaszcza członkami rządu a światem biznesu”.**
 
Oczywiście moje powyższe tłumaczenie to kpina ale cytat jak najbardziej prawdziwy. Jego autorem jest obecny Minister Sprawiedliwości, Jarosław Gowin, jeden z najdłużej chyba utrzymujących pozory poważnego traktowania obywateli polityków Platformy Obywatelskiej.
 
Ten w sumie humorystyczny fragment z pana Gowina jest częścią większej całości, którą można interpretować na wiele sposobów.
 
Albo jako dowód kompletnego braku pomysłu na sensowne wymanewrowanie Tuska i Platformy ze sprawy Amber Gold owocujące kompletnym bełkotem albo też przejaw specyficznego poczucia humoru „konserwatysty z Krakowa” który dał się już poznać jako konserwatysta dość niekonwencjonalny. Wie to choćby Kobieta Moja Kochana, która na oczach „konserwatysty” omal nie przygniotła się ciężką walizą ściąganą z półki w przedziale pociągu, dzielonym z siedzącym sobie bez najmniejszego ruchu czy innego gestu sugerującego chęć pomocy „konserwatystą”.
 
Może to być wreszcie dowód na to, że mamy Ministra, który właśnie odjechał. Zacytowana wypowiedź to część większej całości, w której pan Minister tłumaczy Tuska i Platformę sugerując, że „Część biznesu, zwłaszcza o korzeniach sięgających PRL, może dążyć do obalenia Tuska. Przestali bać się powrotu do władzy Kaczyńskiego, a Tusk okazał się jeszcze bardziej bezwzględny w zwalczaniu korupcyjnego styku polityki i biznesu” oraz „Co do dwóch rzeczy nie mam wątpliwości: Po pierwsze, Marcin P. traktował Michała Tuska jako swoistą polisę ubezpieczeniową, ale się przeliczył. Po drugie, premier stworzył ścisłą zaporę ogniową między nami, politykami PO, zwłaszcza członkami rządu a światem biznesu. Nie wykluczam, że ostatnia afera to zemsta jakichś kręgów biznesowych. Tym bardziej, że w przeszłości formułowano już takie hipotezy.
 
Sugerowana próba obalenia rządu metodami pozakonstytucyjnymi to oczywisty dowód…
 
To oczywisty powód by jak najszybciej zwołać komisję, która rzecz wyjaśni bez najmniejszych wątpliwości. A przy okazji również dojdzie powodów braku reakcji stosownych służb na tak poważne zagrożenie bezpieczeństwa państwa. Ja powiem więcej. To byłby powód nawet do wprowadzenia jakiegoś stanu nadzwyczajnego!
 
Wiem, że dziś mój tekst ma niewielkie szanse na zaistnienie bo na tapecie będą łzawe historyjki rodzinne pana Premiera i jego śmiało postawiona wątpliwość „ Czy zadaniem premiera jest informowanie, w jaką firmę inwestować, a w jaką nie, gdzie lokować pieniądze?”***. Oczywiście ktoś złośliwy, korzystając z faktu, że sam pan Tusk połączył wątek rodzinny z oficjalnym, mógłby zapytać, czy skoro już w tej sprawie informował jednego obywatela, któremu odradził inwestowanie, co prawda tylko swych ambicji i czasu ale zawsze, nie mógł tymi wątpliwościami podzielić się z innymi. Ja nie mówię, że zaraz z ogółem Narodu ale z pewnymi wyspecjalizowanymi agendami powinien.
 
Jeśli więc koleżanki Mai i podzielających jej sceptycyzm nie przekonuje ku poparciu koncepcji powołania komisji granicząca mocno z niedopełnieniem obowiązków beztroska pana Tuska ostrzegającego Józefa Bąka to może choć skłoni stan ducha i umysłu Ministra Sprawiedliwości. Sugerujący, że mamy do czynienia z bardzo poważnym zagrożeniem bezpieczeństwa państwa, robieniem sobie przez pana Ministra żartów z bardzo poważnej sprawy i sporej liczby obywateli albo z napadem paranoi u najwyższego strażnika praworządności.
 
Przyznam, że im więcej pojawia się w kręgach PO i z ust jej prominentnych polityków  absurdalnych by nie rzec idiotycznych wersji całej sprawy Amber Gold, tym częściej mam przekonanie, że jest w tym wszystkim jakieś wyjątkowo parszywe drugie dno, którego mocno obawiają się ludzie Platformy.
 
ps. Opinia pana Gowina w sprawie „zwalczania korupcji” przez obecną ekipę godna jest osobnego wątku. Oczywiście przy założeniu, że nie zwariował lecz ujawnił swą prawdziwą twarz "konserweatysty-cynika"
 
 
Brak głosów