Czy lekarze wyleczą nas z dumy po Euro?
Od razu zaznaczę, że ten tekst nie jest żadnym schadenfreude. Choć przyznaję, że dosyć zabawne wydaje mi się zastanawianie nad tym, co od jutra weźmie górę. No może od pojutrze bo jutro, wiadomo, górę weźmie albo jedenastka spod Apeninów albo drużyna z Iberii.
Po prostu trudno wyczuć, czy następne badanie poziomu optymizmu Polaków pozostanie pod znakiem narodowej dumy z faktu udanej organizacji „wielkiej imprezy sportowej” czy też w przyszłość znów zaczną oni patrzeć z lękiem słuchając o zdychającym w konwulsjach systemie opieki zdrowotnej.
Rzecz jest naprawdę ciekawa. Choćby dlatego, że trudno zgadnąć czy większa jest zbiorowość zapamiętałych kibiców, traktujących futbol jak religię czy też potencjalnych pacjentów z kolejek do lekarza.
Nie jestem w tym przypadku miarodajny ani obiektywny. Już wcześniej pisałem jaki jest mój stosunek do tej skali imprezy i tej gigantycznej skali koniecznych i mniej koniecznych wydatków organizowanych i ponoszonych przez kraj ciągle na dorobku. Zilustruję go anegdotką z walk w Italii podczas II wielkiej wojny. Tam to w okopie przerwę w walce spędzali Polak i Anglik, racząc się herbatą. Polak był zadowolony z tej chwili zaś Anglik strasznie narzekał bo mu cukier do herbaty się skończył.
- Jest przecież wojna – zauważył Polak, w związku z trwającą zawieruchą przyzwyczajony do zdecydowanie większych deficytów.
- No właśnie. – zgodził się Anglik.- Jak nie potrafią zapewnić cukru, niech nie prowadzą wojny.
Ten wyspiarski sposób patrzenia na sprawy zamiast ekscytowania się ich powierzchownością odpowiada mojemu sposobowi poważnego traktowania świata. Też powiem, że jak się nie umie załatwić spraw służby zdrowia, oświaty, finansów samorządów, … (tu proszę wpisywać do woli), nie powinno się wywalać miliardów na jakieś mistrzostwa. Wszak to naprawdę jest przyjemność dla bogatych. Dla tych na dorobku tylko chwilowe zachłyśnięcie się chwałą będące jak krótki haj mający oderwać od życiowych problemów.
Właściwie ten stan euforii może jeszcze trochę potrwać. I to mimo zapowiadanego, najpewniej dość dotkliwego protestu lekarzy. Zaczynają się wakacje, urlopy i Polska, nawet ta gotowa do protestu, rozjedzie się do kurortów (kogo stać) albo na działki pod gruszę (reszta).
Dopiero we wrześniu będzie można stwierdzić na ile rząd udanymi igrzyskami był w stanie kupić sobie społeczny spokój i poprawić na nieco dłużej swoje notowania.
Zatem pozostaje czekać i patrzeć na ile starczy Polakom dumy z Euro, gdy będą biegać między lekarzem, apteką i NFZ-em nie chcąc stać się głównymi ofiarami niekończącej się wojny o „nowoczesny kształt” naszej służby zdrowia.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1000 odsłon
Komentarze
Polacy nic się nie stało?
1 Lipca, 2012 - 10:11
Rząd intensywnie wdraza zydowski plan zredukowania naszej populacji do liczby 15mln.Domyślam ze szczegóły zostały ustalone na wyjazdowym posiedzeniu w Izraelu.Ograniczenie,utrudnienie opieki lekarskiej,wzrost cen leków a zatem wzrost liczby zgonów jest głównym środkiem dojścia do upragnionego [przez zydów] celu.
Ale ja chciałem nie o tym tylko o i do Franza Smudy.Po "sukcesach" z naszą reprezentacją na pewno nikt go nie zechce zatrudnić bo do jego niechęci do nas ,doszła nasza niechęć[staram się delikatnie wyrazać ze względu na pana wrazliwość,panie Rosemann].Otóz mam w Niemczech przyjaciela,prezesa piłkarskiego klubu,dla którego moje słowo duzo znaczy i z mojego poręczenia zatrudnił juz kilku naszych rodaków.
Adres:Thomas Kunz
F.C.Nedermilingen
PS.Klub walczy o awans do czwartej ligi i aktualnie jest w tabeli na czwartym miejscu.
kazikh
Może i wyleczyliby
1 Lipca, 2012 - 12:43
ale jak zapiszą leki na recepcie pełnopłatnej, kto to kupi?
Szpilka