Marszałek Borusewicz puszcza farbę

Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, komentując powołanie przez PiS Korpusu Ochrony Wyborów, powiedział w TOK FM: obecne pomysły i zachowania Prawa i Sprawiedliwości spowodowane są strachem tej partii przed przegranymi wyborami (...) Usłyszymy oskarżenia o fałszowanie i tak dalej. Niezawodny portal Onet.pl pod niechcąco humorystycznym nagłówkiem "Polityk PO ujawnia plany PiS" dodaje: zdaniem Borusewicza po wyborach PiS planuje oskarżyć PO o fałszerstwa.

Istotę rzeczy demaskuje ta właśnie informacja usłużnie acz nierozsądnie dodana przez redaktora Onetu. Można ją traktować jako zapowiedź bezkarnych manipulacji wyborczych Platformy i pomoc mediów w tym procederze. Po wyborach Platforma będzie mogła głosić wszem wobec: A przecież mówiliśmy, że zostaniemy oskarżeni o fałszowanie. I to będzie odpuszczało grzechy fałszujących wybory.

Czego marszałek Borusewicz tak naprawdę się boi? Przecież jeżeli PO nie ma zamiaru fałszować wyborów, to nie ma o co kopii kruszyć, niech sobie PiS sprawdza prawidłowość składania głosów do urn (w lokalach wyborczych), a nawet zbierania i komputerowego przesyłania (w sieci) oraz obliczania (w komputerach komisji) wyników (że wymienię tylko punkty najbardziej podatne na manipulacje). Jeżeli PO nie ma podstaw do lęku, to nie musi komentować powołania "Korpusu Ochrony Wyborów". Najlepiej by było, gdyby się po prostu przyłączyła albo stworzyła własny, alternatywny system kontroli. Nic nie stoi na przeszkodzie, śpiewać każdy może, przepisy nie zabraniają, broń Boże.

Ale nie, jak widać i słychać, marszałek ma się czego obawiać. Platforma chyba jednak knuje coś prawdziwie niecnego. Może liczy na zaślepionych lemingów, którzy utworzą Korpusy Przerobu Wyników? Platformę wyprowadza z równowagi sam fakt, że ktoś może kontrolować wybory! To uderzenie niespodziewane. Czy teraz trzeba będzie na gwałt zmieniać proste metody "pomyłkowania danych" na bardziej skomplikowane, wyrafinowane, trudne do wykrycia? Jak widać z zeznań marszałka Borusewicza Platforma już się przygotowuje do obrony wszelkich "przypadkowych błędów". Pamiętamy histeryczne reakcje władz państwowo-partyjnych na Ukrainie, Białorusi, w Kazachstanie itd., to jest wszędzie tam, gdzie międzynarodowe organizacje zamierzały obserwować wybory. Teraz w Polsce! Wypisz, wymaluj, padł ten sam blady strach, oto pojawia się kontrola, której miało nie być, i to - co najgorsze - wewnętrzna!

Bogdanowi Borusewiczowi maska z lekka się obsunęła i odsłoniła oblicze. Jest to konkretny powód, żeby organizowany przez opozycję Korpus Ochrony Wyborów opracował wnikliwe metody kontrolno-badawcze wyborów 2011 i wprowadził je ku pożytkowi ogólnemu. Teraz wyjścia już nie ma.

A na marginesie: Donald Tusk powinien być niezadowolony, że jego ludzie puszczają farbę i ujawniają tajemnice warsztatu. Rzecz zrozumiała, wszystko z nerwów, w panice, ale to mimo wszystko partyjna zdrada. Ja bym na miejscu prezesa przesunął takiego Borusewicza z pierwszej pozycji listy kandydatów na ostatnią albo w ogóle wywalił do niebytu, bo psuje robotę, ledwie się zaczęła.