G-e-ertych na służbie kabotyna i cenzury
Chwała Smokowi za tekst Cenzura stała się „Faktem"!. To, co się w tej sprawie dzieje to rzecz rodem z ul. Mysiej w okolicach, dla przykładu, 1968. „Egzegezę” tego przejawu bolszewizmu dał w dzisiejszym „Włazie nad szambem” u Olejnik w WSI24 jeden z największych chyba dziś balonów próżniowych w tzw. polskim życiu publicznym, niejaki Radosław Sikorski (cóż za paradoks historii, ten związek frazeologiczny ...). Nie będę zamęczał cytatami z wynurzeń tego ignoranta i bufona – chętni dotrą do zapisów. Warto, jednak, zanotować, że jeśli w kampanii wyborczej powiemy o przeciwniku politycznym „wataha” i uzupełnimy ten rzeczownik czasownikiem „dorżnąć” to, zgodnie z dzisiejszą wykładnią tego oksfordczyka (przypominam, że i Nikodem Dyzma też miał epizod oksfordzki w swoim życiorysie ...), jest to język przyjazny, żeby nie powiedzieć życzliwy, zaś z punktu widzenia prawnokarnego – całkowicie dopuszczalny, gdyż ... nie skierowany przeciwko nikomu.
Na kanwie tej sprawy chciałem jednakowoż zauważyć, że – na odcinku „adwokackim” – zabezpieczenie cenzorowi z Alei Szucha gwarantuje osobnik o kolejnym dobrym nazwisku. Warto się tej przyjaźni przyglądać, bo jest ona kapitalnym dowodem na już nie tylko tzw. atmosferę, ale wręcz – istotę rozumienia polityki przez PO i wokół niej (o ile w ogóle można mówić o polityce w odniesieniu do tej partii). Giertych jest tu, oczywiście, „obrońcą z urzędu”, wylosowanym przypadkowo i za marny zasiłek z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości męczącym się pisaniem jakichś pozwów w tej sprawie. Sikorski zaś nawet nie wie, kto go reprezentuje w tym „dochodzeniu swoich dóbr osobistych”, a już kompletnie nie wiąże pana, który go reprezentuje z opiniami o antysemityzmie kierowanymi przez bliższe i dalsze okolice PO. Taki zbieg okoliczności.
Jest pewien gatunek ludzi, którzy zrobią wszystko, by – w swoim mniemaniu – zostać „kimś” ważnym. Wykorzystają autorytet wysokiego urzędu (choć w tym przypadku nie jestem pewny ani tego autorytetu ani tej wysokości ...) do dochodzenia – rzekomo – prawa, posłużą się swoim doświadczeniem i wiedzą dla – znów rzekomo – dobra społecznego. A tak naprawdę jeden walczy o przynajmniej ograniczenie swobody wypowiedzi, która to swoboda coraz odważniej zaczyna głosić prawdę o PO i tej prawdy się domagać, drugi zaś buduje sobie jakąś własną konstrukcję polityczną ściśle uzależnioną od Platformy.
W tym wszystkim ciekawi mnie jedno: jakie będą losy obydwu tych typów i który z nich więcej z tej sprawy „ugra”. Choć mam też nadzieję, że – PO WYBORACH – obydwaj przestaną się kojarzyć z polityką.
O Polsce warto myśleć. I dla Niej pracować.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1445 odsłon
Komentarze
Cenzura prewencyjna
10 Maja, 2011 - 08:58
Na stronie Pulsu Biznesu też już działa cenzura prewencyjna. Pod tekstem były dwa komentarze więc próbowałem też coś wpisać i po kliknięciu wyślij - wysłałem swój tekst w niebyt ;) . Widocznie tylko przyjazne teksty mogą mogą być zamieszczane a knebel założono na POszczególne słowa i zwroty.
Re: G-e-ertych na służbie kabotyna i cenzury
10 Maja, 2011 - 10:29
Zaiste tej przyjaźni , żeby nie powiedzieć symbiozie należy przyglądać się uważnie. Jak i wielu innym równie ciekawym.
Obawiam się jednak i PO DWUDNIOWYCH wyborach okaże się , że Polacy oddali 10 mln głosów nieważnych.
Zgodnie z hasłem "Nocna zmiana" Tusk znów zaproponuje: "Panowie policzmy głosy"!
Nie jestem pewien czy podążam we właściwym kierunku , więc na wszelki wypadek nie zbaczam z kursu.