WSZYSCY ŚWIĘCI BALUJĄ W NIEBIE ...

Obrazek użytkownika trybeus
Kraj

Ponieważ jest teraz wigilia święta Wszystkich Świętych i wszystkie lemingi dostają jakiejś schizy na punkcie dyni, to ja teraz o czymś naprawdę normalnym, przyjemnym i tym co nas kiedyś czeka...to ja dziś szanowni Czytelnicy o Niebie...

Jakie jest Niebo, dokąd zmierzamy... opisy Nieba ludzi, którzy dostali łaskę zobaczenia...ale i tak nie potrafią tego wyrazić słowami w pełni oddającymi rzeczywistość Nieba...

Niebo w wizji Świętej Siostry Faustyny

"Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je, i wraca do Źródła wszelka chwała i cześć z uszczęśliwienia i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga – Ojca, Syna i Ducha Świętego, którego nigdy ani pojmą, ani zgłębią. To Źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia. Rozumiem teraz św. Pawła, który powiedział: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani weszło w serce człowieka, co Bóg nagotował tym, którzy Go miłują. – I dał mi Bóg poznać jedną jedyną rzecz, która ma w oczach Jego nieskończoną wartość, a tą jest miłość Boża, miłość, miłość i jeszcze raz miłość – i z jednym aktem czystej miłości Bożej nie może iść nic w porównanie. O, jakimi niepojętymi względami Bóg darzy duszę, która Go szczerze miłuje. O, szczęśliwa dusza, która się cieszy już tu na ziemi Jego szczególnymi względami, a nimi są dusze małe i pokorne."

Niebo według Stefanii Horak

"Jakie jest Niebo? Gdyby to chcieć po naszemu wyrazić, trzeba by powiedzieć przede wszystkim, że Niebo jest - tęczowe. Wszystko tam bowiem przetłumaczone jest na kolory. Świat zmysłowy zna zaledwie znikomą cząstkę istniejących we wszechświecie barw - tę, którą nasze śmiertelne oczy muszą rozpoznać. Wzrok duszy wyłapuje nieskończoną niepojętą ich ilość. Nasze ziemskie barwy w porównaniu z tamtymi są szare i brudne. Nie możemy sobie stworzyć nawet pojęcia o ich skali i bogactwie (...) Mdła, nieporadna wyobrażnia ludzka, nie mogąc na to znaleźć innego określenia, mówi że szczęściem wiecznym jest śpiew głoszący chwałę Bożą i ustawiczne patrzenie w Oblicze Boga. Niebo, to nie bezruch i bezczynność. Patrzenie w oblicze Boga, to niemożność czynienia czegokolwiek inaczej, niż wedle Jego woli. Gdyby to chcieć znowu do czegoś zrozumiałego nam porównać, można by powiedzieć, że stan zbawionej duszy, to posłuszne, celowe i twórcze krążenie jej świadomości w rytm uderzeń Wszechmocy Bożego Serca. A to jest szczęście! Zbawiona dusza widzi i rozumie, zna i podziwia Bożą Potęgę, Dobroć, Świętość i Mądrość i tą Mądrością się syci, czerpie z niej, żyje nią. (...) Wszystko jest sprawiedliwe. Wszystko jest dobre i jasne. Wszyscy posiadają to, co ich wypełnia, to za czym tęsknili i w czasie ziemskiej wędrówki i to, do czego nie umieli przez niedociągnięcia duchowe. Tu urzeczywistnia się wszystko, co nasza wyobraźnia mogła stworzyć. Wszystkie bowiem najbardziej fantastyczne myśli ludzkie są ledwie bladym, dalekim refleksem pomysłowości Bożej. Każda Jego myśl jest równocześnie aktem stwórczym. W Niebie odnajdzie dusza wszystkie upragnienia, ale odnajdzie je w formie doskonałej. Odnajdzie tam to nawet, co niepomyślane leżało na dnie, jako tęsknota."

Mały Colton Burpo też był w Niebie

Colton w wieku 4 lat przechodził operację usunięcia wyrostka robaczkowego, który pękł w jego trzewiach. W trakcie zabiegu wystąpiły komplikacje i akcja serca u chłopca uległa zatrzymaniu. Dziecko przez cztery dni zapada w śpiączkę. Gdy lekarze i rodzina tracą nadzieję, nagle następuje przebudzenie, a wszelkie objawy choroby, w niewytłumaczalny sposób zanikają. Kilka miesięcy po tych wydarzeniach mały Colton zaczyna opowiadać swoim rodzicom dziwne historie. Wyznał, że podczas operacji zaczął się nagle unosić nad swoim ciałem, obserwując kolejne działania lekarzy. Także z góry zobaczył modlących się za niego rodziców, a potem… trafił do nieba. Chłopiec stwierdził, że podczas wizyty w zaświatach spotkał swojego dziadka oraz siostrę, która zmarła jeszcze przed narodzinami. Colton miał też stanąć przed obliczem Boga i ujrzeć Jezusa.

Jezus wita w raju

Chłopiec o swoim pobycie w niebie opowiadał głównie rodzicom i znajomym. Jego opowieści zwykle odnosiły się do jakiegoś wydarzenia, w którym brał udział. Tak było np. gdy był przy śmierci znajomego rodziny. Gdy starszy mężczyzna umierał, chłopiec nagle podszedł do niego i powiedział. – Nie bój się, będzie dobrze. Pierwszą osobą, którą spotkasz będzie Jezus.

Opisując spotkanie z dziadkiem, który zginął w wypadku samochodowym, 23 lata przed śmiercią Coltona, chłopiec nie rozpoznał swojego przodka na zdjęciu zrobionym kilka dni przed jego śmiercią. Dopiero gdy trafił na fotografię dziadka, gdy ten miał dwadzieścia kilka lat, przyznał, że to tego mężczyznę widział w niebie. A zaskoczonym rodzicom powiedział – Przecież w niebie nikt nie jest stary i nie nosi okularów.

http://www.youtube.com/watch?v=3keb1TFqOfI

Dale Black

Dale Black był pilotem, który po katastrofie lotniczej i śpiączce opisuje swoje przeżycia z wędrówki po niebie. Fragment tego artykułu wziąłem z "Miłujcie się " a całość można przeczytać w książce "Lot do nieba"

Oto fragment jego przeżyć.

Moment katastrofy, zapach paliwa lotniczego, wstrząsy pędzącej karetki pogotowia, a potem...pozostawienie siebie na stole operacyjnym i podążanie przez coś, co wydawało się jakąś wąską ścieżką będącą jasnym snopem światła w ciemności.

"Co się teraz wydarzy?...Tego, co się stało, nie potrafię opisać. Użyję najtrafniejszych słów, jakie udało mi się znaleźć, jednak te najtrafniejsze słowa bledną wobec tego, czego doświadczyłem".

Dale zbliżał się do jakiegoś światła, ale miał wrażenie, że to światło jest też w nim. Towarzyszyło mu dwóch mężczyzn w białych szatach, prowadzących go z niepojętą radością. Zbliżali się razem do cudownego miasta, całego w świetle i muzyce.. Światło składało się z najpiękniejszych barw, a "muzyka najbardziej majestatyczna, czarująca i wspaniała, jaką kiedykolwiek słyszałem. Od razu wiedziałem, że to miejsce jest całkowicie i zupełnie święte. Byłem poruszony do głębi jego pięknem. Jego wygląd oszałamiał i zapierał dech w piersi... I silne poczucie przynależności wypełniało mi serce; nie chciałem już nigdy opuszczać tego miejsca. W jakiś sposób wiedziałem, że zostałem stworzony dla tego miejsca , a to miejsce zostało stworzone dla mnie. Nigdy nigdzie nie czułem się tak “dobrze”. Po raz pierwszy w życiu byłem w pełni”całkowitej".

Miasto, które widział, skąpane było w najwspanialszym świetle. Dale pragnął patrzeć na nie bez końca, gdyż było pełne ciepła i pociągające, przyciągało do siebie. "Skądś wiedziałem, że światło, życie i miłość są powiązane ze sobą i współzależne. Miałem wrażenie, że w niebie samo serce Boga jest otwarte dla każdego, aby można było się rozkoszować Jego chwałą, ogrzewać się Jego obecnością, (...) doświadczać ożywienia, odnowy i odświeżenia".

Dale dostrzegł w centrum miasta ogromne zgromadzenie ludzi i aniołów. " Były ich miliony, niezliczone miliony" - wspomina. Przestrzeń, którą zajmowali, przypominała falujący ocean ludzi wysławiających Boga. Uwielbienie Boga wyrażała muzyka, która "była wszędzie". Ta muzyka była nieprzerwaną komunią głosów i instrumentów. "Czułem się częścią tej muzyki. Jednością z nią. Doświadczyłem pełni radości, zachwytu i uwielbienia...Wszystko wysławiało Boga".

Gdy Dale czegoś nie rozumiał, odpowiedź przychodziła prosto do jego serca; teraz widział, że wiedza uzyskana na ziemi jest niedoskonała. W niebie natomiast jaśnieje prawda. Już w niebie zrozumiał, "że słowo Boże było i jest podstawą wszystkiego. Bóg jest sercem nieba, Jego miłość, Jego wola, Jego ład. Jakoś rozpoznałem, że Jezus, Słowo, jest jak gdyby konstrukcją, która utrzymuje to wszystko razem...Rzesze aniołów i ludzi odpowiadały na wolę Bożą i działały w doskonały sposób, aby ją wypełnić".

Sposób, w jaki Dale opisuje widok miasta, coraz dokładniejszy w miarę zbliżania się do niego, przywodzi na myśl to, co św. Jan pisze o Nowym Jeruzalem w Apokalipsie.

Dale, idąc do miasta niebiańskiego, spotkał ludzi ubranych w białe szaty, którzy jakby wyszli na jego spotkanie, pełni miłości, radości i akceptacji. "Ich uśmiechy były jaśniejsze. Ich oblicza - żywsze. Każda z osób była tętniącym życiem wiecznym jestestwem, promieniującym życiem Bożym"- wspomina.

Coś, co Dale sobie uświadomił na końcu, idąc przez niebo, to bezgrzeszność tam panująca. "Byłem tak przyzwyczajony do grzechu, że nawet nie rozpoznawałem dalekosiężnych skutków w każdym obszarze życia"- opowiadał. W niebie " nieobecność grzechu była czymś, co się czuło; nie było wstydu, smutku, ukrywania się. Wszystko było jawne, jasne ,czyste". Niczego nie trzeba było się lękać, gdyż " nie było konfliktów, współzawodnictwa, sarkazmu, zdrady, oszustwa, kłamstwa, morderstw, niewierności, nielojalności, nie było niczego przeciwstawnego do światła, życia i miłości. Doświadczenie czegoś tak świętego, tak przemożnego jak bezgraniczna Boża miłość było w niebie czymś najbardziej fascynującym.". Dale zbliżał się do bramy najpiękniejszego miasta, jakiego nie można sobie nawet wyobrazić; czuł, że idzie po jakiś zdumiewający, nie do wymarzenia dar.; napotkani ludzie cieszą się razem z nim. Tak stanął przed bramą cudownej piękności. Przy niej stała majestatyczna postać anioła. " Czułem się tak, jakbym należał do tego miejsca . Nie chciałem go opuszczać. Nigdy. Miałem wrażenie, że jest to miejsce, którego szukałem przez całe życie i teraz je odnalazłem. Moje poszukiwanie dobiegło końca "- wspomina.

A TERAZ NA KONIEC PRAWDZIWA NIESPODZIANKA !!!

Na pewno wielu z Was zwłaszcza z wybrzeża zna O. Jamesa Manjackala, to hinduski haryzmatyk, który głosi Słowo Boże z wielką mocą, człowiek konsekwentny i stanowczy...
Właśnie dostałem e-mail, że O. James był bardzo ciężko chory, 8 miesięcy temu sparaliżowało go, podczas śpiączki farmakologicznej...miał wizję Nieba !!!

Oto fragmenty:

Pomimo tego, iż jestem wciąż przykuty do łóżka, a teraz siedzę na wózku inwalidzkim, czuję że powinienem wygłosić przesłanie moim dzieciom duchowym, moim duchowym Braciom i Siostrom.

Moi drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie, jak wiecie 8 miesięcy temu zostałem sparaliżowany. Dokładnie 21 grudnia. Podczas gdy byłem w śpiączce farmakologicznej przez dłuższy czas, Pan udzielił mi łaski oglądania Nieba; nie tylko Nieba, lecz życia po śmierci. Jest to temat, o którym opowiem lub napiszę wam więcej w późniejszym czasie. Pan nakazał mi, abym nie ujawniał teraz wszystkiego, ale pozwolę sobie uchylić rąbka tajemnicy i ujawnić wam parę sekretów. Widziałem Matkę Najświętszą w ciele! Alleluja! Moi bliscy, którzy są przy mnie, t.zn. Gaby, Richi, Johannes i inni pytali mnie: Jak ona wygląda? Czy jest piękna? Czy ma na sobie piękną suknię? Jaki rodzaj sukni? Czy wygląda jak Niemka, jak Brazylijka, czy jak Hinduska ? Zadano mi wiele podobnych pytań. Mogę wam bardzo szczerze powiedzieć, że Ona jest bardzo piękna. Najpiękniejsza z kobiet!!! W moim sześćdziesięciosiedmioletnim życiu widziałem wiele pięknych kobiet na świecie. Szczególnie w czasie czterdziestu lat kapłaństwa i podczas mojej posługi kaznodziejskiej w ponad 103 krajach, widziałem wiele kobiet, wiele pięknych kobiet, nawet niektóre Miss Świata. Jednak brak mi słów na opisanie piękności Maryi, naszej Matki! Widziałem w Niebie wielu świętych, widziałem też wielu zmarłych członków mojej rodziny oraz wielu moich zmarłych kolegów i przyjaciół. Chcę wam powiedzieć, moi drodzy Bracia i Siostry, że życie po śmierci jest faktem! Wiemy, że wielu współczesnych ludzi w to nie wierzy, uznając, że życie kończy się wraz ze śmiercią. Zatem po co myśleć o życiu po śmierci? Spotkałem wielu takich ludzi, lecz ze szczerego serca dzielę się z wami moim własnym doświadczeniem. Nie utraćcie Nieba prowadząc rozwiązłe życie tu na ziemi! W Niebie czeka na was coś wspaniałego - życie w pokoju, życie w radości, życie w jedności z Bogiem! Chciałem tam pozostać! Tak, wszyscy święci zachęcali mnie, wołając: James, chodź! James chodź! Chciałem tam iść! Całym sercem tam już byłem! Wówczas usłyszałem jak moja mama mówi do mnie: James, to nie ten czas! Zejdź na dół i głoś Ewangelię. Alleluja! Moja mama zawsze była surowa. Wychowywała nas, swoje dzieci, według zasad surowej dyscypliny. Tak więc usłyszawszy ten rozkaz, powiedziałem: dobrze, pójdę. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem lekarzy, pielęgniarki i wszystkich tych, którzy byli wówczas przy mnie. Takie było moje doświadczenie bycia. Tam.

I również Tam Pan dał mi pewien rodzaj duchowego przeżycia; coś w rodzaju wglądu duchowego. Następujące zdanie w szczególny sposób utkwiło w mojej pamięci: nie oddawaj swego ciała niczemu, co może cię zniewolić, powodując utratę wolności; niczemu, co będzie przyczyną utraty twojej wolności. Pan nakazał mi unikać nawet kawy i herbaty, nie tylko alkoholu, czy narkotyków. Być może zapytacie: co jest złego w herbacie, co jest złego w kawie? Powiem wam. Jeżeli nie wypijesz filiżanki kawy rano, czy też wieczorem, jesteś śpiący, słaby, ziewasz. Tak? To znaczy, że jesteś uzależniony. A gdy jesteśmy uzależnieni od czegokolwiek, nie jesteśmy wolni. W rozdziale 5, werset 13 Listu do Galatów czytamy: Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Jednakże nie chodzi tu o wolność do uprawiania niemoralności, lecz o wolność do czynienia dobra, do miłowania innych i służenia innym.

Zapomniałem wam powiedzieć o jednej rzeczy. Kiedy byłem w drodze do Nieba, przez cały czas słyszałem Słowo Boże. Pan mówił do mnie słowami wziętymi prosto z Biblii. Kiedy już się tam znalazłem, chciałem ujrzeć twarz Jezusa. Byłem bardzo ciekawy. Widziałem przedtem różne wizerunki Jezusa w różnych kościołach, na ścianach, więc chciałem poznać jaki jest rzeczywisty wygląd Jezusa. Poprosiłem Pana: Jezu, Ty mówisz do mnie, ale jakie jest Twoje oblicze? Pokaż mi Twoją twarz. Powiedziałem: Panie, chcę Cię zobaczyć. Na co Pan odpowiedział: Wiem, że ponieważ jesteś człowiekiem, chcesz Mnie dotknąć, zobaczyć i zbliżyć się do Mnie. Otóż Ja żyję obecnie na świecie jako człowiek w Najświętszej Eucharystii. Moi drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie, wzruszyłem się do łez, gdy to usłyszałem! Mój ulubiony temat: Najświętsza Eucharystia! Jezus Żyjący w Najświętszej Eucharystii! Raz jeszcze otrzymałem potwierdzenie, że gdy patrzę na Najświętszy Sakrament, widzę oblicze Jezusa. Mam przywilej nie tylko widzenia Go, dotykania Go, lecz mogę spożywać Jego Ciało codziennie podczas Mszy świętej. Cóż za ogromny przywilej! Co za wspaniałe błogosławieństwo! Stanowi to potwierdzenie faktu, że nie powinniśmy koncentrować się na wizerunkach, czy figurkach przedstawiających Jezusa tu i ówdzie. Mogą one być pięknymi wizerunkami namalowanymi przez artystów, czy też figurkami wykonanymi przez artystów. Nie mam nic przeciwko nim, nie! Wszak mogą one pomagać nam w modlitwie. Jednak chrześcijanin, autentyczny chrześcijanin, nie powinien koncentrować się na figurkach i wizerunkach, lecz winien wpatrywać się w Żyjącego Pana obecnego w Najświętszej Eucharystii. Do tego potrzebna jest wiara. Wiara w słowo Chrystusa: To jest Ciało moje. To jest Krew moja. To samo Słowo wyrzekł Pan Bóg, gdy przemówił do Mojżesza na górze Horeb: JESTEM, KTÓRY JESTEM. To Jezus w Eucharystii. Żyjący Pan !

Jeśli kto chce więcej informacji jak się o. James czuje i jak wygląda jego rehabilitacja (są filmiki), to odsyłam na stronę :

www.jmanjackal.net/pol/pol.htm

Brak głosów