W Parkowym gąszczu
Park, jak park, są drzewa, krzewy i zwyczajne chaszcze. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie zadbanego, lecz z każdym krokiem wchodzimy w jakiś gąszcz, dżunglę. Jakby z pobliskiego ZOO wydostały się wszelakie zwierzaki - a to figlarne małpy, a to jadowite węże swawolą dokoła.
W zeszłym tygodniu dostałam zaproszenie na pożegnalną imprezę, która miała się odbyć 5 października w Chorzowskim Parku (WPKiW). Zwróciłam uwagę, że zawiera ono obszerną listę zaproszonych śląskich polityków – od prawa, do lewa. Potem rozdzwonił się telefon, proszono, abym wpadła choć na chwilę. „Ludzie drepczą w miejscu i znikąd pomocy. Jedyna nadzieja w tobie” – to temat dla Pogotowia Dziennikarskiego, przyjedź koniecznie”- mówiono.
Rozmawiałam może z dwudziestoma osobami i włos mi się na głowie jeżył coraz bardziej. Z zaproszonych polityków nie przyszedł nikt.
O sytuacji w Parku Chorzowskim, od niedawna zwanym Parkiem Śląskim, pisali już śląscy dziennikarze. Głośno było o wydzieleniu działek pod zabudowę, jakiś ponoć prominenckich willi, o wycince przeszło 260 drzew, które wyparowały z parku, pomimo strzeżonych wyjazdów. Ot, krasnale wzięły na plecy i wyniosły. Kiedy okazało się, że kary za wycinki drzew są nieumarzalne - 1 drzewo to 5 tys. zł - czyli Park musi zapłacić ok. 1 mln 300 tys zł. Niestety, kilka artykułów mimo zapowiedzi i autoryzacji, nie ukazało się – tak twierdzili moi rozmówcy, którzy podejrzewają współczesną cenzurę, czyli długie łapy polityków, kręcących lody. Lukę stara się zapełnić dziennikarstwo obywatelskie. Przed kilku laty powstała strona internetowa: http://nasz-park.pl Stowarzyszenia NASZ PARK założonego w 2005 r., a potem dołączyła http://ratujmypark.pl/ . Pojawiają się na nich opisy nieprawidłowości, skany postanowień sądowych, słowem garstka ludzi postanowiła walczyć i patrzeć władzy na ręce.
W latach 2006-2007 były jakieś pomysły, a może naciski, aby oddać Wesołe Miasteczko w zarząd firmie holenderskiej. Pracujący wtedy w Parku Z. Macełko sprawdził i okazało się, że wiele wskazuje na to, że ta firma, to - „firma krzak”. Umowa nie doszła do skutku. Kilka lat później, kiedy Macełki już nie było w Parku, „do tematu wrócono”. Podpisano umowę z pewną firmą holenderską. Jako inwestor zagraniczny, miał chyba zwolnienie z podatków i jak wieść gminna niesie, przyniósł do kasy parkowej przez cały rok, aż ok. 6 tys. zł. Potem zrezygnował i zniknął. Aby zwolnić „holendrom” miejsce, polscy drobni kupcy, prowadzący kioski i małą gastronomię, musieli się wcześniej wynieść. Były to przedsiębiorstwa rodzinne, więc źródło utrzymania traciły wielopokoleniowe rodziny. Nie pozostawało młodym nic innego, jak wyjazd na (nie)przymusowe roboty do…. Niemiec. Jak teraz sytuacja wygląda w Wesołym Miasteczku, można się przekonać samemu, próbując kupić coś do zjedzenia, czy picia. Opłaty za dzierżawę, którą płacili wcześniej polscy przedsiębiorcy do kasy Parku, nie wpływają. Chciałoby się rzec - „milion w tą, milion w tamtą, cóż za różnica?”
Stracił pracę w Parku też Marian Pradoła, kierownik Działu kontroli wewnętrznej, plotka korytarzowa niosła, że zbytnio interesował się „wieżą swobodnego spadania”.
Rok temu Arkadiusz Godlewski, Prezes WPKiW, wypowiedział i nie przedłużył umów z przedsiębiorcami z Parku. Prawie 30 drobnych kupców ma zwinąć swoje interesy. Dyrekcja Parku odcina im prąd i wodę. Są postanowienia sądowe, chroniące dzierżawców terenu, mówiące, że do zakończenia procesów, nie wolno pozbawiać nikogo mediów. Wynieść ma się również stowarzyszenie tenisowe, które od 38 lat dzierżawi teren, budynki, zbudowało na terenie parku i prowadzi 14 kortów. Czyżby wprowadzany był wariant ćwiczony wcześniej w Wesołym Miasteczku, które tak, jak Park, wchodzi w skład WPKiW? No cóż, PO miała stworzyć w Polsce raj dla przedsiębiorców! Prezes Godlewski, działacz i radny PO, po wypowiedzeniu umowy, nalicza - zdaniem dzierżawców - horrendalny czynsz. Potem tłumaczy, że przedsiębiorca jest bardzo zadłużony. O ostatnim przypadku likwidacji słynnej restauracji, pisze dziennikarz Gazety Wyborczej: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,14736200,Kultowy_lokal_znika_z_Parku_Slaskiego___To_przez_prezesa_.html
Postanowiłam sprawdzić informacje. Okazało się, że Parkiem zajmują się niemal wszyscy – Policja, ABW, prokuratura, sądy… W sprawie dramatycznej sytuacji w Parku, interweniowało podczas posiedzenia sejmiku województwa śląskiego, dwoje radnych - Barbara Dziuk z klubu radnych PiS, oraz Michał Wójcik z Solidarnej Polski. I co? I nic. Brak jest woli politycznej, sprawy grzęzną i się ślimaczą – taka powszechnie panująca opinia „zmroziła mnie”. Koneksje, powiązania…. Jak to? Co partie i układy politykierskie mają do praworządności i zwykłej ludzkiej przyzwoitości? Usłyszałam nawet, że interesując się tą sprawą, wkładam kij w mrowisko. No cóż - lubię mrówki.
Organem założycielskim WPKiW jest samorząd województwa śląskiego i nadzór właścicielski sprawuje Zarząd Województwa. Zadzwoniłam do Marszałka Województwa i umówiłam się na spotkanie. Jak zbiorę wystarczająco dużo informacji, spotkam się z Zarządem Parku. Muszę się jednak do tej rozmowy solidnie przygotować.
c.d.n.
Jadwiga Chmielowska
http://www.pogotowiedziennikarskie.pl/niezalezna-informacja-lokalna/artykuly/w-parkowym-gaszczu
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 800 odsłon