Czy naszą szansą są Chiny?

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Świat

W cyklu dyskusje o Polsce przedstawiam tekst Ryszarda Surmacza

Szansą jest dojście Chin do głosu, ponieważ one zmieniają cały nasz układ geopolityczny. To Rosja znajdzie się w samym środku

Od Vancouver do Władywostoku

W Magazynie „Naszego Dziennika” z 20/21.10.20012 r. ukazały się trzy bardzo ważne różnej wielkości artykuły profesorów: Mieczysława Ryby i Tadeusza Marczaka oraz Bogusława Rąpały. Pierwsze dwa mają charakter geopolityczny, ostatni o polityce surowcowej (polityce rurociągów) obecnej Rosji, a więc mieszczący się również w podobnej tonacji. Wszystkie są jasne, bardzo obrazowe i pokazują naszą sytuację na arenie międzynarodowej.

Kilka ważniejszych cytatów

Prof. M. Ryba: „Polakom na początku XVII w. (czasy wielkiej smuty) chodziło nie tylko o zainstalowanie w Moskwie cara przychylnego Polsce, lecz również zaszczepienie na Wschodzie elementów cywilizacji łacińskiej. Stąd pragnienie niektórych przedstawicieli elity polskiej złączenia Moskwy z Polską za pomocą unii podobnej do unii polsko-litewskiej. Taka była geneza słynnej unii brzeskiej za czasów Zygmunta III Wazy zawartej w pragnieniu trwałego złączenia Kościoła prawosławnego z Rzymem”. I tu warto dodać, że Rosja wówczas po raz pierwszy zetknęła się w sposób tak dosłowny z cywilizacją łacińską polskiej odmiany. Od tamtej pory stała się dla Moskwy odrębną polską cywilizacją, tj. połączeniem siły państwa z siłą Kościoła katolickiego. I taką pamiętają ją do dziś. Jeśli natomiast mówimy o dzisiejszym święcie narodowym Rosji upamiętniającym tamte czasy, to nie jest to nic innego jak odrodzenie się dawnego kulturowego strachu. Polaków to dziwi, ale pojawia się on wtedy, gdy Polska jest poza zasięgiem wpływów Rosji i nie ma ona możliwości rozdzielenia tych sił. Pokłosie tamtego strachu miało też prawdopodobnie wpływ na decyzję Stalina o wydzieleniu Polski po II wojnie, jako oddzielnego protektoratu. Prof. Ryba interpretuje go w sposób następujący: „Ten strach dotyczył po prostu siły oddziaływania myśli zbudowanej na personalistycznej koncepcji życia społecznego. Dominacja Moskwy cały czas oparta jest nie na sile kultury, ale na potencjale armii i przedsiębiorstw paliwowych”. Uzupełniając ów cytat wypada wspomnieć o tym, że Rosjanie (i Niemcy) wiedzą, że każde osłabienie Rosji (i Niemiec) wzmacnia Polskę oraz, że każde odrodzenie się niezależnej Polski przywołuje im wielkość Pierwszej Rzeczypospolitej. Siłą Polski była bowiem jej kultura.

I kolejny cytat: „Dlaczego zatem współczesna polityka polska nosi znamiona „prorosyjskiej”? Dlatego, że prorosyjska jest polityka Berlina. Niemcy próbują odnowić dawny sojusz z Rosją, który dawał im panowanie w Europie Centralnej. Rosja potrzebuje Niemiec dla odrodzenia swojej imperialnej potęgi. […] W tych relacjach wizja Romana Dmowskiego, aby dogadać się z Rosją w celu osłabienia Niemiec nie ma żadnego przełożenia na współczesne realia polskiej polityki zagranicznej. Dziś obowiązuje zasada: dogadajmy się z Rosją, bo żądają tego nasi protektorzy zza Odry. Jest to polityka tyleż karkołomna, co kapitulancka”. „Siła Polski musi oprzeć się na niezależności energetycznej […] a postawa wasalna budzi w politykach rosyjskich jedynie pogardę”.

Prof. T. Marczuk: „W swoich dziejach Polska miała trzy wielkie szanse geopolityczne. Pierwszą wykorzystała, drugą próbowała wykorzystać, a trzecia właśnie przemija. Tak było w wieku XIV kiedy kruszyła się potęga […] Dżingis–chana. W próżnie polityczną, jaka powstała na jego zachodnich peryferiach weszło Wielkie Księstwo Litewskie, z którym Polska związała się unią w Krewie 1385 r.”. „Przez kilkadziesiąt lat na przełomie XV i XVI w. polsko-litewska dynastia Jagiellońska panuje w basenie naddunajskim. Na kierunku północnym realizowany jest plan Prymasa Jana Łaskiego – unii ze Szwecją […]. W Sztokholmie przyjęto tę ofertę, a nawet zaproszono króla Zygmunta Starego na tron szwedzki. […] Kilkadziesiąt lat później tron polsko-litewski obejmuje […] Zygmunt III Waza. I z nazwiskiem tego monarchy wiąże się najambitniejszy pogram geopolityczny w dziejach Polski […] unia Polski Litwy i Rosji. […] Załamał się on w 1612 r. kiedy to skromna załoga stacjonująca na Kremlu została zmuszona do odwrotu”. „Od 1612 r. zaczyna się degrengolada geopolityczna Rzeczpospolitej Obojga Narodów zakończona w XVIII w. rozbiorami”. „Druga szansa pojawiła się […] w schyłkowym okresie I wojny […] kiedy to Rosja carska pogrążyła się w rewolucyjnych chaosie. Piłsudski występuje wówczas z programem federacyjnym adresowanym do mieszkańców dawnej Rzeczypospolitej, ale myśli i o szerszej konstrukcji, obejmującej także inne zniewolone przez Rosje carską narody. […] Brak wsparcia ze strony państw zachodnich: Wielkiej Brytanii i Francji powoduje upadek tych planów”. „Trzecia szansa przed Polską pojawiła się na przełomie lat 80 i 90. XX wieku. […] Tendencję tę reprezentował śp. prezydent Lech Kaczyński”.

I dalej: „Pasywność Polski w obszarze Międzymorza sprawia, że obszar ten traktowany jest jako budulec dla innych […] Moskwy i Berlina. W 2005 r. prezydent Putin oświadczył, że upadek ZSRR był największą katastrofą geopolityczna XX w. […] Do nich [Niemiec i krajów tzw. „starej Europy”- przyp. R.S.] adresowany jest Putinowski program „wspólnej przestrzeni od Władywostoku do Lizbony. Jest on trawestacją projektu „bloku kontynentalnego” niemieckiego geopolityka Karla Haushofera. Wstępem do niego […] był sławny pakt Ribbentrop-Mołotow”… I kolejny cytat, dotyczący czasów obecnych: „Płk. Henryk Piecuch oświadczył, że Rosjanie wycofując swoje wojska […] pozostawili ok. 16 tys. agentów”. Szacował również, że „pozostałe w spadku po RPL służby specjalne przekazane […] rodzącej się III RP w 55-65 proc. składały się z agentury rosyjskiej. Dla porównania zasięg agentury niemieckiej oceniał na 15-25 proc”. Do tego należałoby dodać jeszcze jeden cytat: „Na przełomie lat 80 i 90. r. zapotrzebowanie Polski na ropę naftową pokrywano w połowie przez import z Rosji, a w połowie poprzez import z innych krajów. […] W 2002 r. Polska niemal w 95 proc. została uzależniona od jednego, rosyjskiego dostawcy”.

I na koniec: „Czy Putinowska koncepcja „przestrzeni od Władywostoku do Lizbony” ma szanse powodzenia? Jako pewnik należy przyjąć, że pobudzi ona do działania oś Waszyngton –Pekin. Zrobią one wszystko, aby rozmontować nowe imperium azjatyckie”.

Bogusław Rąpała: Bardzo ciekawy i duży tekst o polityce paliwowej Rosji kończący się słowami: „Dyplomaci chińscy krztuszą się ze śmiechu, gdy słyszą naszych polityków mówiących o planach „zeuropeizowania” Rosji. I pytają: Wy naprawdę chcecie oswoić tygrysa?”

Uzupełnienie

Ciekawy artykuł prof. Marczaka kończy się dość zaskakującym przywołaniem: „W interesie Polski, Rosji, Europy i USA leży nie zjednoczona, lecz zrównoważona Eurazja. Równowaga w Eurazji możliwa jest jedynie poprzez budowę geopolitycznej przestrzeni od Vancouver do Władywostoku. Jej zasadniczymi członami będą w sposób naturalny kontynent północno-amerykański (USA, Kanada), „stara Europa” zbudowana wokół osi Paryż-Berlin, federacja Międzymorza bałtycko-czarnomorsko-adriatyckiego zbudowana wokół osi Warszawa-Kijów-Rosja. Konstelacja taka zapewni wielkie korzyści każdemu z jej członków składowych, a całości w duchu cywilizacji europejskiej opartych na wartościach chrześcijańskich. W wypadku Rosji z porządku dnia zejdą jakiekolwiek próby podważania jej integralności terytorialnej czy jej panowania nad Syberią, a lęki takie podskórnie nurtują rosyjską elitę polityczną”. I ten zapisem chciałbym nieco rozszerzyć.

Szanując prawo każdego do poczucia integralności, stabilności i spokojnej przyszłości, należy jednak wziąć pod uwagę polityczne realia, z jakimi mamy obecnie do czynienia. Chrześcijaństwo wschodnie i zachodnie, to dwa odrębne systemy z odrębnymi ośrodkami decyzyjnymi. Nie mają porównania. Natomiast rosyjska koncepcja przestrzeni (od Władywostoku do Lizbony), jest niczym innym jak przynętą rzuconą w kierunku najsilniejszego państwa Europy – Niemiec, które mają za sobą pociągnąć „starą Europę”. Niemcy na pojęcie „przestrzeń” reagują tak samo, jak Polacy na pojecie „wolność”. Pozostałym krajom chodzi o zyski (a zyski reaktywują kolonializm). Rosja, oparta jakby o „koniec świata”, tę pazerność Zachodu wykorzystywała, aż do bólu. Putin znając dobrze Niemcy wiedział co robi.

Ale powołanie do życia samej przestrzeni, to za mało. Jej skrajne bastiony trzeba było ustawić jeszcze w takiej kolejności, aby nie budziły podejrzeń. Gdyby Rosjanie swoją propozycję opisową zaczęli od Lizbony, natychmiast zdradziliby swoje zamiary. Postawienie Władywostoku na początku owej nazwy musiało pobudzić zachodnią wyobraźnię związaną z syberyjskimi zasobami. Nazwanie przestrzeni od Lizbony do Władywostoku nie jest tym samym, co zakreślenie jej granic od Władywostoku do Lizbony. Drobny niuans, a jak wiele zmienia.

Polska w tej konfiguracji traci na tym najwięcej, bo propozycja rzucona jest ponad naszymi głowami, a uruchomienie pojęcia „przestrzeni” automatycznie zamyka naszą przestrzeń i ogranicza nam wolność, ba, klinczuje ją. W tym układzie geopolitycznym nie pozostaje nam nic innego, jak poddać się lub kolejny raz walczyć o wolność – przy czym warto zaznaczyć, że „walka” nie oznacza tu powstania... I jest to przykład, który pozwala zobaczyć na czym polegał dramat naszej drogi do wolności. Była to sytuacja bez wyjścia. I proszę już przestać wyśmiewać polskie powstania, bo ten śmiech staje się już śmiechem alienacji i wyobcowania. Możemy mówić o poziomie elit, ale nie możemy odmawiać własnemu narodowi prawa do wolności. Przestrzeń pomiędzy Rosją a Niemcami wymaga od Polaków wyrobienia obywatelskiego, dobrego wykształcenia i dobrej znajomości własnej historii i kultury. I tu nie ma zmiłuj się.

Oczywiście są jeszcze inne skojarzenia. Tak zbudowana koncepcja przestrzenna nawiązuje zwłaszcza do największych geopolityków: Mackindera, Haushofera i Mahan’a. Dzisiejszym architektom także imponuje szeroka wizja, ale nie da się ukryć, że niestety jest ona nadal bliższa bogu wojny niż pokoju. Przed II Wojną pojęciem pobudzającym wyobraźnię była „przestrzeń”, dziś jej miejsce zajęła globalizacja, co w zasadzie wychodzi na to samo. Nie mniej jednak mamy do czynienia z dwoma różnymi światami. Wiek XIX, poprzez humanizm (tamtego czasu) oraz rozwój techniczny, wówczas do ogarnięcia jeszcze przez ludzki rozum i normy moralne, stworzył ludzi o dużych horyzontach trzymających się cywilizacji jeszcze nie zerwanej z łańcucha. XX wiek był zupełnie inny. Był okresem dominacji chciwości i totalitaryzmów, a nieludzkie zachowania zdominowały na niego duży wpływ. Sześćdziesięciopięcioletni okres pokoju po II wojnie, pomimo odwoływania się do praw człowieka, zdołał przytłumić w nim to, co ma najcenniejszego – zrozumienie, współczucie, porozumienie, wzajemny szacunek, miłość. Miłość zwulgaryzowano do tego stopnia, że ograniczono ją do doznań seksualnych. Współczucie i zrozumienie oraz ludzki rozsądek nadal metodycznie rozbija się przez sensacyjny porządek informacji, a także i wiedzy. Ta od lat stosowana kanonada przypomina wiecznie żywą komunistyczna rewolucję, która musi mieć swoje przedpole i swoje konkretne cele. Ponadto oderwanie się cywilizacji od norm kultury, prowadzi ludzkość w kierunku dominacji siły i bezkarności, a rozwój technologii i wizja zysków dodatkowo podsyca w niej ujemne cechy. Dla powiedzmy ogólnie – ludzkości nie ma więc znaczenia Władywostok, Vancouver, czy Lizbona, ponieważ obydwa bastiony oznaczają to samo zagrożenie, a zrównoważony rozwój w tej przestrzeni jest hasłem bez pokrycia.

Rozwinięcie

Spójrzmy na spójność wewnętrzną poszczególnych regionów. Wymienione zostały trzy: blok USA-Kanada, oś Paryż-Berlin i federacja Międzymorza Warszawa-Kijów-Rosja. Jeżeli będziemy rozpatrywać je w kategoriach modnych dziś „prędkości”, to pierwszy blok północnoamerykański już należy do pierwszej, Paryż-Berlin ma zapewnioną drugą prędkość, a Warszawa-Kijów-Rosja należy do trzeciej. I nic tu już zmienić nie sposób. A skoro blok USA-Kanada ma zapewnione przywództwo, to Cieśnina Beringa w krótkim czasie okaże się najbardziej zmilitaryzowaną częścią świata, a Okręg Kaliningradzki straci swoje znaczenie. Oś Paryż-Berlin stanie się strefą – pomiędzy (środka), jej przeznaczeniem będzie wykonawstwo i posłuszeństwo. Federacji pozostanie zapleczem surowcowo-rolniczym. W takich warunkach ma odbywać się ten ów zrównoważony rozwój i oczekiwanie powszechnych korzyści.

Faktycznie jest to konstrukcja największej beczki prochu, jaką zdołano dotychczas wykoncypować. To już nie jest Unia Europejska, którą rozsadzają Niemcy, lecz zgrupowanie trzech państw o ambicjach światowego przywództwa: Stanów Zjednoczonych, które chcą je utrzymać oraz Rosji i Niemiec, które chcą je odzyskać. Ani Niemcy, ani tym bardziej Rosja nie zgodzą się z pozycją, którą im przypisano. Ponadto ani Rosja, ani Chiny nie zgodzą się aby Ameryka Północna stała się żandarmem i sędzią świata. Interesy Chin i Rosji w Azji wyraźnie stoją przeciwko interesom Rosji w tejże samej Europie. To pole bitwy wyklucza współdziałanie Rosji z Ameryką, ponieważ jej największy wróg siedzi w Azji. Europa jest Rosji potrzebna dla zwiększenia potencjału przeciwko zagrożeniom z południa. I to jest jedna płaszczyzna. Druga, to obszar Polski, którego podporządkowanie domyka koncepcję rosyjską i zamyka ją w Putinowskiej przestrzeni (Władywostok-Lizbona). To prawda, że obszarem tym z geopolitycznego punktu widzenia zainteresowane muszą być Chiny i Ameryka.

Z tej konstrukcji wyłania się obrotowa rola bloku amerykańskiego. Jest ona bardzo wygodna dla niego samego, ale zupełnie nie do zaakceptowania przez żadną ze stron.

Jest też jeszcze inny scenariusz: rozwój sytuacji politycznej na froncie południowym może pchnąć Rosję w kierunku Chin. Wówczas Europie nie pozostanie nic do gadania. Rosja i Chiny zagrożą bezpośrednio granicom Stanów Zjednoczonych.

Pozostała więc do wyjaśnienia rola Niemiec. Te, tu w każdym wypadku są dodatkiem, można powiedzieć języczkiem u wagi, na który w pierwszej kolejności kierowany jest atak. Centralne ich położenie będzie powodowało, że w ich neutralizacji lub marginalizacji będzie zainteresowana każda ze stron. Warianty mogą być następujące: współdziałanie Rosji i Niemiec znoszą Polskę, jako potencjalnego sojusznika innych bloków; współdziałanie USA i Rosji marginalizuje Niemcy jako beneficjenta, a wszelka niesubordynacja będzie karana; współdziałanie Rosji i Chin Przeciwko USA, Niemcy wysuwa na pierwszą linię frontu; współdziałanie USA i Chin, Niemcy czyni pierwszym celem ataku, a Polskę wynosi do roli sojusznika.

Największym więc zagrożeniem przestrzeni od Vancouver do Władywostoku są wewnętrzne jej sprzeczności. Nikomu jeszcze nie udało się uspokoić aspiracji ani Rosji (heartlandu), ani zjednoczonych Niemiec. Projekt ten jest pomysłem, który jeżeli dojdzie do skutku, to czeka go krótszy żywot niż może mieć Unia Europejska.

***

Chcąc jeszcze wyraźniej dostrzec wewnętrzne sprzeczności warto wziąć pod lupę jej poszczególne związki polityczne. Wówczas cała konstrukcja nabiera zupełnie innych parametrów.

Blok północnoamerykański (obszar pierwszej prędkości):

Siła:

- najwyższe technologie,

- najsilniejsza najnowocześniejsza w świecie armia,

- w tym układzie z położenia morskiego może przekształcić się w lądowo-morskie (budowa mostów przez Cieśninę Beringa),

- elastyczna gospodarka i elastyczni jej menadżerowie,

- amerykański mit i ogólny dobrobyt (jest o co walczyć)

Słabości:

- kultura konsumpcyjna,

- kryzys ekonomiczny

- kryzys cywilizacyjny (islam silny słabością chrześcijaństwa)

- integracja społeczna oparta na pieniądzu (możliwość rewolty rasowej),

- państwowy egoizm,

- brak wizji dobrego ułożenia świata.

- Wystawienie się na cel całemu światu.

2. Oś Paryż- Berlin (obszar drugiej prędkości):

Siła:

- wysokie technologie i silna gospodarka,

- zwarte kultury narodowe,

- położenie geograficzne – kontynentalno-morskie.

Słabości:

- kryzys ekonomiczny, który jest znacznie głębszy niż w grupie USA/Kanada,

- kryzys cywilizacyjny o większym zagrożeniu niż w bloku USA/Kanada,

- brak własnej armii i spójnych rządów,

- brak wizji kulturowej dla Europy,

- wzajemna rywalizacja francusko-niemiecka,

- możliwe konflikty na tle rasowym,

- brak umiejętności myślenia kategoriami ponadnarodowymi,

- brak odpowiedniej ilości surowców

- ludność o określonych oczekiwaniach socjalnych,

- niepewna pozycja Niemiec ( ich interesy nie są zbieżne z europejskimi; siła Niemiec zależna jest od eksportu na rynki całego świata).

- obszar drugiej prędkości.

3. Federacja Międzymorza (największy obszar – trzeciej prędkości):

Siła:

- baza surowcowa potrzebna Zachodowi,

- totalitarne państwo i dążność do odbudowy imperium,

- Rosja jako obszar siły – Polska i Ukraina, jako region bezsiły,

- brak zgody na podporządkowanie się komukolwiek, silne służby specjalne,

- największy i niedostępny obszar geograficzny,

- akceptacja pozostałych bloków na wewnętrzne rozwiązania rosyjskie w federacji (Polska, Ukraina i inne),

- podporządkowanie Polski i Ukrainy wzrost potencjału siły Rosji,

- brak kryzysu ekonomicznego w wydaniu zachodnim.

Słabości:

- obszar trzeciej prędkości,

- sąsiedztwo Chin i ich apetyt na syberyjskie surowce,

- brak nowoczesnej gospodarki i nowoczesnych technologii,

- podporządkowanie sobie Ukrainy i Polski spowoduje represje, ale też powrót wśród nich do koncepcji jagiellońskich,

- silne polityczne działania Chin w kierunku rozbicia jedności federacji,

- uwaga wykorzystywanej ludności skierowana na pomoc Chin.

Zakończenie

Trzy bloki wymienionej przestrzeni to zbitka nagromadzonych sprzeczności z okresu przynajmniej ostatnich 200 lat. Powtórne wklejenie nas w Federację Rosyjską jest niczym innym, jak kolejną Jałtą i zgodą na kolejne samodzierżawie. Ale jedno jest pewne, że żaden architekt, ani najbardziej skomplikowana symulacja, ani nawet najpojemniejszy komputer nie są w stanie przewidzieć skutków tego „zjednoczenia” – na siłę. Słowem kluczem (maską) jest pojęcie „zrównoważonego rozwoju”. Tak naprawdę chyba nikt nie wie co on ma znaczyć. Unia Europejska też miała być takim regionem. Dziś pozostały tylko nierówne prędkości. Ponadto proporcje wielkości poszczególnych regionów z gospodarczego punktu widzenia może i spójne, ale obszarowo tak nieporównywalne, że na lidera rosyjsko-europejskiej przestrzeni wyłania się Rosja. Lidera niekwestionowanego, który tak wzmocniony może zawierać sojusze z każdym. Przestrzeń od Vancouver do Władywostoku z łatwością przetworzy się wówczas w przestrzeń od Władywostoku do Lizbony – zgodnie z życzeniem Rosji. I pierwszym sojusznikiem nie będzie Ameryka, lecz będą prawdopodobnie Chiny – przeciwko Stanom Zjednoczonym. Reset Obamy i jego powtórny wybór będzie sprzyjał takiemu rozwiązaniu. Ale zamknięcie przestrzeni od Vancouver do Władywostoku nie odbędzie się natychmiast, Putin zapewne poczeka na owoce resetu Obamy: Ukraina za Irak i dopiero wówczas włączy pilota w grze. I w taki sposób strefa zrównoważonego rozwoju stanie się strefą niezrównoważonego konfliktu. Putin już głosi, że nie wejdzie do Unii, ponieważ to Unia ma zostać podporządkowana Rosji.

Ucywilizowanie Rosji na wzór łaciński jest już chyba jakimś nieporozumieniem. Kultura chrześcijańska, która w Europie upada, nie może nikogo cywilizować. Ponadto pojednanie z Cyrylem jest bardziej wprowadzeniem prawosławia na europejskie salony, niż odwrotnie – cywilizacji łacińskiej na teren Rosji. Epoka, w której dialog mógł podlegać jakiejś regule wzajemności umarła wraz z Janem Pawłem II. Na wschodzie mamy więc silne prawosławie i silny islam – na europejskie życzenie. Włączenie więc Rosji lub Rosji i Niemiec we wspólny gospodarczy krwioobieg, przypomina pomysł na Unie Europejską. Ale jedno jest pewne –Rosja swoje święto narodowe może już związać z innym wydarzeniem historycznym.

Ale nie jest to takie proste, bo kończą się czasy narzucania komukolwiek czegokolwiek siłą. Oczywiście prądów w tym kierunku wyeliminować nie sposób, bo taki był los państw i jest ludzi na tej ziemi, ale duch XXI wieku mówi coś zupełnie innego. Mówi, że ta epoka należy już nie do Putina i podobnych jemu myślących, lecz do Jana Pawła II, a więc do Polaka. Rosja, Niemcy, ale też Ameryka i Chiny, jeżeli chcą zachować swoją pozycję w świecie a świat i siebie przy życiu, muszą się politycznie uspokoić. Na tym poziomie zbrojeń, nie ma innego wyjścia. Globalizacja, owszem dokonuje się poprzez technologię i gospodarkę, ale ustawiona odgórnie prowadzi do klęski. Świat ma tylko jedną drogę pokojową – powolną integrację oddolną opartą na kulturze, która zdoła ograniczyć furię cywilizacji zerwanej łańcucha. Każda inna droga prowadzi do globalnej wojny i totalnego zniszczenia świata. Równowaga w świecie została zachwiana, ale tym razem „ziemia niczyja” nie jest już do zdobycia i złupienia, lecz do oddolnego zagospodarowania przez ludzkość, bez pomocy totalitaryzmu.

***

W związku z tym, że świat tak czy inaczej pójdzie w złym kierunku, musimy zadbać o własne interesy. Na przestrzeni ostatnich 20 lat Państwo Polskie, które dla Niemców i Rosjan zajmuje takie same miejsce, jak Niemcy w przestrzeni od Vancouver do Władywostoku, zostało do takiego stopnia osłabione, że jedynym zagrożeniem dla nich jest już tylko nasza historyczna demokratyczna tradycja. Istnieje ona dziś bardziej na papierze niż w rzeczywistości. Polacy tego niestety nie rozumieją. Naszą rolą jest czekać na nadarzającą się okazję. Tak, jak czekała AK, NSZ, Polskie Państwo Podziemne i czekało zbrojne powojenne podziemie. Nie doczekali się. Tragiczne, ale w tej konstelacji geopolitycznej nie było innego wyjścia. Nie było. Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak świadomość. To jest nasz jedyny bastion siły, który nieustannie jest nam burzony, i nieustannie przez nas odbudowywany. Z tym bastionem trwa walka o różnym nasileniu od około 200 lat. I ciągle przegrywamy, bo wciąż nie możemy wypełnić testamentu Kościuszki – solidarności i jedności narodowej. Naszym największym wrogiem jest czas.

Szansą jest dojście Chin do głosu, ponieważ one zmieniają cały nasz układ geopolityczny. W takiej euroazjatyckiej przestrzeni to Rosja znajdzie się w samym środku, a raczej znajdą się jej syberyjskie bogactwa mineralne (o tym pisałem już wcześniej na tym portalu). Bez tych bogactw przestaje się liczyć.

Polska nie ma nic do powiedzenia w przestrzeni od Władywostoku do Lizbony, tu wyraźnie zawiodły elity. To kolejne porozumienie tych samych sił, które rządzą Europą od Kongresu Wiedeńskiego. Przestrzeń od Vancouver do Władywostoku znosi wprawdzie niebyt Polski i wynosi jej geopolityczne położenie, ale pozostawia ten sam warunek – elity na odpowiednim poziomie. Nie zmienia to jednak faktu, że o roli Polski zadecyduje stanowisko USA i Chin. I to jest aspekt polityczno-militarny.

Natomiast stabilność przestrzeni od Vancouver do Władywostoku to już zupełnie inna rzecz, będzie ona możliwa wówczas, gdy Stany i Kanada pozostaną na swoim miejscu, a Biały Dom przeniesie się do Warszawy. I nie jest to żart, lecz odpowiedź geopolitycznej statystyki. Biały Dom będzie wprawdzie mniej bezpieczny, ale znacznie bardziej kreatywny i racjonalny.

Ryszard Surmacz

http://wpolityce.pl/artykuly/40372-szansa-jest-dojscie-chin-do-glosu-poniewaz-one-zmieniaja-caly-nasz-uklad-geopolityczny-to-rosja-znajdzie-sie-w-samym-srodku

Brak głosów

Komentarze

„Silna Polska zawsze była przeszkodą dla imperializmu rosyjskiego”
3
18-10-2012 13:15

Niemcy nie muszą być naszym geopolitycznym rywalem natomiast Rosja, dopóki stanowi imperium, tak. W zmaganiach z Kremlem mamy jednak nieoczekiwanych sojuszników, także w rosnących w siłę Chinach. Rozmowa z doktorem Jerzym Targalskim (ps. Józef Darski) o miejscu Polski w geopolityce Europy i świata - część I.
przeczytaj także:

„Jeśli Rosja połknie Ukrainę to się udławi” – dokończenie wywiadu z dr. Jerzym Targalskim: tym razem o Ukrainie i obowiązkach Polski wobec Wschodu
W systemie sowieckim agenturalność jest dziedziczna, a w postkomunizmie zapewnia karierę

Portal ARCANA: Marzeniem czy aspiracją, a niegdyś i rzeczywistością, całych pokoleń polityków Rzeczypospolitej było Międzymorze. Sto lat temu dwóch geografów starło się ze swoim spojrzeniem na obszar zajęty przez narody I Rzeczypospolitej. Wacław Nałkowski nazwał te tereny „pokojem przejściowym” między Niemcami a Rosją zaś Eugeniusz Romer „pomostem między Morzem Bałtyckim i Czarnym”. Jak Pan ocenia pomost sto lat po tamtym akademickim sporze?

Jerzy Targalski: Właściwym pomostem jest obszar byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz Inflant, czyli dzisiejsze kraje bałtyckie, Białoruś i Ukraina. Polska jest tu na doczepkę jako zachodnie przedmurze Międzymorza. Chodakiewicz napisał ostatnio książkę o Intermarium po angielsku, dla tych nieuków ze Stanów, definiując Międzymorze jako obszar między Bałtykiem a Morzem Czarnym. Jest to zawężona definicja Międzymorza, ale generalnie jest słuszna – pomost bałtycko-czarnomorski. Polska ma znaczenie jeszcze inne – leży bowiem na szlaku wiodącym z Bałtyku na Adriatyk, przez Bramę Morawską, strefę naddunajską i Bałkany zachodnie.

Portal ARCANA: Czyli wołają do nas synowie Kazimierza Jagiellończyka? Dawne Królestwo Czech i dawne Królestwo Węgier aż po Adriatyk z jednej strony, wzdłuż Dunaju, z wpływami na południe – w sojuszu z Polską?

JT: Gdyby nie bitwa pod Mohaczem (1526 r.), to dynastyczna polityka jagiellońska mogłaby się dalej posuwać na południe. Choć o młodym Ludwiku mówiło się, że był gnuśny, to jednak jego panowanie stwarzało szansę zakotwiczenia Jagiellonów nad Dunajem. Wtedy nasza dynastia stałaby się odpowiednikiem Burbonów – tylko, że na Wschodzie. Z jednej strony Europy Francja, Hiszpania i basen Morza Śródziemnego a z drugiej strony pomost bałtycko-czarnomorski wraz ze strefą naddunajską i Bałkanami. Gdy Habsburgowie przejęli Węgry to również realizowali koncepcję szerzenia wpływów w stronę dzisiejszej Rumunii, Bułgarii i późniejszej Jugosławii. Klęska pod Mohaczem pogrzebała te idee.

Wraz z upadkiem Rzeczypospolitej obszar naddunajski stanął otworem dla Rosji – i historia zmieniła swój bieg, który trwa do dzisiaj. Silna Polska zawsze była dla imperializmu rosyjskiego przeszkodą, blokowała dostęp do Niemiec, utrudniała zabór Ukrainy i Białorusi, zamykała drogę na Bałkany.

Wyobraźmy sobie zupełnie inny układ geopolityczny. W Europie Środkowowschodniej umacniają się we wzajemnym sojuszu dwa zworniki: Polska wraz z pomostem bałtycko-czarnomorskim (dzisiejsze Kresy) i Rumunia wraz ze strefą bałkańską. To jest region, który ma wspólne interesy – utrzymanie wolności, rozwoju gospodarczego, bezpieczeństwa narodowego – a więc niedopuszczenie interesów rosyjskich do Europy Środkowowschodniej.

Portal ARCANA: Rosji z jednej strony. A z drugiej?

JT: Tradycyjnie mówi się Niemiec, ale proszę zauważyć – Niemcy są naszym rywalem, gdy sprzymierzają się z Rosją. Gdyby Rosji nie był na obszarze bałtycko-czarnomorskim to Niemcy śmiało mogą zostać naszym partnerem. Aby jednak mieć w Berlinie tego naturalnego sprzymierzeńca to trzeba zneutralizować Rosję imperialną. Rosja narodowa, zajmująca się własną pomyślnością gospodarczą nie jest zagrożeniem samym w sobie, ale jej aspiracje protekcji nad mniejszymi narodami i rozpościeranie wpływów Kremla na Europę powinno nas uczulać na zagrożenia z tej strony.

Trzeba się wyzbyć myślenia dogmatycznego, np. antyniemieckiego.

Jeśli nakreśliliśmy już optymalny obszar wspólnoty krajów Europy Środkowowschodniej to jego naturalnym wyjściem na wschód jest Kaukaz, który dopiero w XVIII w. Rosja zaczęła opanowywać.

Portal ARCANA: A zupełnie podbity został nawet w XIX wieku

JT: Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie powstania na Kaukazie i to nie tylko powstanie Imama Szamila (1798-1871), ale i walki Czerkiesów, które zakończyły się dopiero w 1864 roku i spowodowały ruch muhadżirów (muzułmańskich emigrantów), to ledwie 150 lat temu Rosja opanowała tamte tereny. W tamtym okresie Kaukaz wyludnił się z 400 tys. ludzi wyznania muzułmańskiego, a Rosjanie mogli uznać, że oczyścili Kabardyno-Czerkiesję z wrogów, została bezsilna mniejszość. 400 tys. Czerkiesów wyjechało stamtąd, połowa zmarła z głodu, a druga połowa stworzyła osadnictwo wojskowe, które dzisiaj rozciąga się od granic Turcji aż po Jordanię. Tak naprawdę Rosja opanowała Kaukaz północny dopiero po roku 1864. Kaukaz Południowy zajęła nieco wcześniej, gdyż wykorzystała rywalizację turecko-perską. Północ była zajmowana gdy u nas trwały walki powstańców styczniowych. Polacy zresztą walczyli na Kaukazie, np. oddziały Teofila Łapińskiego działały tam w 1857 r., a oddziały Klemensa Przewłockiego miały przygotować tam antyrosyjską dywersję w czasie powstania styczniowego. Plany Czartoryskiego przewidywały desant w Odessie, przewidywały współpracę z powstaniem Gorców na Kaukazie i powstaniem ukraińskim. Oczywiście one nie brały pod uwagę ówczesnego układu sił, ale dostrzegały interesy zachowania przez mniejsze narody niezależności od Moskwy. Dla Gorców było już za późno, ale pamięć o tamtych intencjach pozostała.

Portal ARCANA: Czy Rosja zasługuje na to, by stawiać ją w roli osi dziejowej? Poczesne miejsce dają jej geopolitycy ze względu na położenie i ekspansjonizm, wspominał o tym już Halford Mackinder (1861-1947), dziś powtarza to George Friedman.

JT: Dalekosiężnym celem Rosji jest zwasalizowanie Europy, a droga z Kremla do Europy wiedzie przez Polskę. Zniszczenie polskiej tożsamości, upodlenie ducha polskiego leży w interesie tych, którzy chcieliby ścisłego sojuszu imperialnej Rosji z Zachodem.

Portal ARCANA: Czy Rosja nie jest za słaba na taką rolę?

JT: Siłą Rosji jest skundlenie Polski. Polska jest inspiratorem działań w tym regionie. Jesteśmy najsilniejszym narodem w tej części Europy, zwornikiem geograficznym, ale i duchem polskości sprawialiśmy, że ideał wolnościowy się rozprzestrzeniał. Mieszkańców Ukrainy jest więcej niż nas, ale samych Ukraińców jest 37 milionów. Mają oni ogromny problem z mniejszościami narodowymi. 5,5 miliona mieszkańców ich kraju traktuje język rosyjski jako ojczysty. Ale nie tylko liczebnie jesteśmy najsilniejsi w Europie Środkowowschodniej. Mimo tego skundlenia nadal wiedziemy prym w kreowaniu tożsamości tej części Europy.

Portal ARCANA: Rosja w obecnej formie do niczego nam się nie przyda? Np. jako zapora wobec Chin?

JT: Chiny nam nie grożą. Kilka lat temu pisałem w Arcanach, ze zagrożeniem jest perspektywa sojuszu chińsko-rosyjskiego na wzór niemiecko-austro-węgierskiego przymierza z początków XX w. gdzie Rosja pełniłaby rolę słabszych Austro-Węgier. Rosja byłaby zapleczem surowcowym dla Chin, już dzisiaj budowane są nowe rurociągi, które mają to najludniejsze państwo na świecie zaopatrywać ze złóż syberyjskich. Rosja ekonomicznie zrasta się z Chinami, a jeśli do tego dodamy problem zagospodarowania Syberii, która stała się teraz osobna jednostką geopolityczną kierowaną osobiście przez Putina, to problem staje się bardziej skomplikowany. Rosjanie zgadzają się przyjąć na Syberię obcokrajowców pod formalnym warunkiem poszanowania państwowości rosyjskiej. Ale cóż znaczy „szanowanie państwowości” gdy obok 27 milionów Rosjan pojawi się tam 50 milionów Chińczyków? Takie „szanowanie” będzie tylko pustą liturgią.

Jeśli nawet oni przyznają, że sami nie zagospodarują Syberii, a ten obszar, wraz z surowcami, jest ich jedynym atutem umożliwiającym zwasalizowanie Europy, to oni pójdą na każdy kompromis by te surowce uruchomić. A jeśli mimo ogromnych ulg Syberia pustoszeje, to znaczy, że jej status może się bardzo zmienić. Syberia jako makroregion od Uralu do Kamczatki tworzy niesłychany potencjał decydujący o mocarstwowej pozycji. Te 27 milionów mieszkańców skoncentrowanych w trzech miejscach (Chabarowsk, Władywostok i Ural) oznacza, że reszta jest pusta! Na granicy z Syberią jest skoncentrowanych 150 milionów Chińczyków. Nie ma możliwości położenia tamy – a Rosjanie są jeszcze zainteresowani zagospodarowaniem tych terenów, aby z pomocą Niemiec zwasalizować Europę. Pocieszeniem jest to, że Chiny potrzebują zabezpieczenia przed nieobliczalną Rosją – i tu się pojawia rola Polski. Zbliżenie Dalekiego Wschodu i Polski – oto perspektywa dla naszego narodu.

Portal ARCANA: Coś na wzór planów Piłsudskiego z 1905 r.?

JT: Tam była mowa o Japonii i jej wojnie z Rosją, tutaj chodzi o Chiny i ich sojusz z Kremlem. Ale sojusz wymagający jakiegoś asa w rękawie i tym asem możemy być my.

Już wkrótce - ciąg dalszy rozmowy!

Rozmawiał Jakub Maciejewski

Dr Jerzy Targalski (ps. Józef Darski) - historyk, politolog, orientalista, działacz opozycyjny i publicysta (m.in. Gazeta Polska), specjalista w temacie przemian ustrojowych w Europie Środkowej i Wschodniej.

http://www.portal.arcana.pl/Silna-polska-zawsze-byla-przeszkoda-dla-imperializmu-rosyjskiego,3317.html

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
-1

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#305430

„Jeśli Rosja połknie Ukrainę to się udławi” – dokończenie wywiadu z dr. Jerzym Targalskim: tym razem o Ukrainie i obowiązkach Polski wobec Wschodu
1
24-10-2012 12:14

Wraz z prof. Anną Pawełczyńską doktor Jerzy Targalski opracował Barometr procesu likwidacji bądź odrodzenia Polski. Do tego powstał portal dla Ukraińców, którzy nie chcą by ich kraj był połknięty przez Kreml: mediawest.info!

W jaki sposób pozycja Ukrainy wpływa na proces likwidacji bądź odrodzenia Polski?

Portal ARCANA: Jaką więc receptę przepisać Polsce na sprawy wschodnie?

Jerzy Targalski: O ile w Polsce mamy kryzys tożsamości narodowej, większość społeczeństwa jest spodlona i zsowietyzowana, to u naszych wschodnich sąsiadów przejawia się ten problem powiększony do n-tej potęgi. Tożsamość i siła duchowa narodu jest tam o wiele mniejsza, szczególnie na Ukrainie wygląda to katastrofalnie, tam wszyscy myślą o tym jak stamtąd uciec albo jak, zostając, zabezpieczyć się jakimkolwiek (zazwyczaj nielegalnym) interesem.

Jeżeli znalazłyby się na Ukrainie jakieś grupy interesu, nieważne jakiego pochodzenia, także postkomunistycznego, które widziałaby, że jej bezpieczeństwo jest zagrożone przez wpływy rosyjskie, to Polska powinna w tę grupę zainwestować.

Portal ARCANA: Mam wrażenie, że temu służy nowa inicjatywa – ukraińskojęzyczny portal mediawest.info. Do kogo jest właściwie skierowany?

JT: Do nowej inteligencji ukraińskiej, która jest od Zachodu izolowana, jest poddawana silnej sowietyzacji. Powinna sobie uświadomić nie tylko obecne realia, ale i spróbować myśleć kategoriami interesu. My też musimy tymi kategoriami interesu postrzegać rzeczywistość – nie tylko kategoriami historii, wspólnej przeszłości czy sentymentów ale właśnie szukać zysków dla Polski. Jeśli tacy Ukraińcy nawiążą z nami kontakt, to podejmiemy współpracę ale nie z retoryką bogoojczyźnianą, nie z nostalgią za Kresami czy dawną Rzeczpospolitą lub utopijnym „kochajmy się”, ale z podkreśleniem przyszłych interesów.

Portal ARCANA: Może warto to podkreślić szczególnie dzisiaj, gdy postrzega się obóz niepodległościowy jako romantyków a nie pragmatyków.

JT: Nie ma prosperity gospodarczego bez niezależności, w tym wypadku od gazu rosyjskiego. Musimy przestać płacić haracz Rosji, która potrafi tylko pasożytować na innych krajach. Chciałbym zwrócić się do przyjaciół Ukraińców:

Drodzy Ukraińcy!

Są na świecie ludzie, których interesy są zbieżne z Waszymi interesami o ile uznacie, że w Waszym interesie jest niezależność od Rosji. Można się z nami kontaktować przez portal mediawest.info.

Portal ARCANA: W dniach 19-21 września prezydent Bronisław Komorowski przebywał z wizytą na Ukrainie, jednak nie zostało to odnotowane w światowych mediach jako ważne wydarzenie. Dlaczego?

JT: Żeby jakieś wydarzenie miało sens i znaczenie to podmiot tego wydarzenia musi być niezależny. Jeśli jedna kukiełka składa wizytę u większej kukiełki to nikogo to nie obchodzi. Żeby wizyta prezydenta Komorowskiego miała jakiekolwiek znaczenie to sam prezydent w układzie politycznym w Polsce powinien mieć moc sprawczą.

Portal ARCANA: To może jakąś rolę odegra zbliżenie polsko-ukraińskie na poziomie zwykłych instytucji czy po prostu obywateli? Studia Ukraińców w Polsce, wyjazdy Polaków na Ukrainę…

JT: Skala tego zjawiska jest zbyt mała. We Lwowie dochodzi do starcia dwóch nacjonalizmów, z czego ten polski jest mniejszy, bo myśmy już ten etap rozwoju narodowego przeszli. Owszem, Polacy jeżdżą tam, Ukraińcy tutaj, to są ważne kontakty, ale aby te relacje miały wpływ na całość stosunków między dwoma krajami potrzebne by 5 % naszej populacji (ponad półtora miliona ludzi!) integrowało się z 5% Ukraińców. Polacy stamtąd wyjeżdżają i chcą się osiedlać w Polsce, według statystyk w ostatnim czasie jakby wyparowała połowa z 200 tys. populacji Polaków na Ukrainie. A sensownych kontaktów między politykami nie ma.

Portal ARCANA: Razem z prof. Anną Pawełczyńską stworzyliście państwo Barometr procesu likwidacji bądź odrodzenia Polski zawierający 23 płaszczyzny, w których Polska może dążyć do zatracenia się lub powrotu na drogę wielkości. (Zobacz tutaj: http://fundacjaintermarium.pl)

W jednym z punktów barometr przedstawia oś rozpiętą między przystąpieniem Ukrainy do Unii Europejskiej i NATO z jednej strony a przystąpieniem do Unii Eurazjatyckiej z drugiej strony. Czy śladem Samuela Huntingtona czy Georga Friedmana nie dopuszcza Pan rozpadu Ukrainy?

JT: To jest dobre wyjście dla Rosjan, dla Polaków to mrzonki. Wizja Polski wasalizującej Ukrainę lub przynajmniej jej zachodnią część to totalne political fiction. Rozpad Ukrainy to wariant gorszy niż jej akces do Unii Eurazjatyckiej, bo Rosja całej Ukrainy nie jest w stanie połknąć, ona by całą unię rozsadzała od wewnątrz.

Rozpad Ukrainy oznacza, że część wschodnia byłaby natychmiast zasymilowana przez Rosjan, natomiast część Zachodnia byłaby używana do siania zamętu w Polsce, kuszenia Polski pamięcią historyczną, zmianą granic czy Lwowem. Sprowadzałoby się to do całkowitego uzależnienia wschodniej części Ukrainy zaś znacznego podporządkowania Rosji zachodniej części Ukrainy wraz z Polską.

Czy dojdzie do rozpadu – to zależy od gry rosyjskiej i interesów oligarchii ukraińskiej. Od roku 1991 obserwujemy przesuwanie się ukrainizacji na wschód. Każde następne wybory to westernizacja Ukrainy, widać to po okręgach wyborczych. Poparcie Juszczenki sięgnęło dalej na wschód niż wcześniejsze poparcie Kuczmy przeciw Symonence i Krawczuka przeciwko Kuczmie. Dziś Janukowycz triumfuje właściwie w trzech obwodach: Ługańsku, Doniecku i Chersoniu. Ta granica może się dalej przesuwać na wschód, a może też się zatrzymać i trzy obwody odpadną od Ukrainy, która niekoniecznie na tym straci. Bez tych wschodnich terenów Ukraina wzmocniłaby się tożsamościowo. Co prawda te obwody są kośćcem gospodarczym, więc cios byłby duży, ale trzeba się zastanowić czy w interesie tamtejszych oligarchów jest dołączenie do Rosji i zostanie oligarchą drugiego albo trzeciego sortu (w konfrontacji z ich rosyjskimi kolegami nie będą grali pierwszych skrzypiec) czy wolą być czołówką w prozachodniej Ukrainie.

Portal ARCANA: Prezydenci Ukrainy, jacykolwiek nie byli, to jednak z tym Zachodem nie zrywali, choćby byli ogłaszani wcześniej prorosyjskimi prominentami.

JT: To prawda. Leonid Krawczuk był tutaj specyficznym przypadkiem, gdyż pochodził z Wołynia, był nauczycielem w szkole w Czerniowcach, gdzie językiem wykładowym był ukraiński. Krawczuk pochodził z aparatu partyjnego, a nie nomenklatury przemysłowej, ze Wschodem nie miał nigdy nic wspólnego. Jego ojciec był rolnikiem na Wołyniu, gdzie tożsamość ukraińska była bardzo silna.

Co innego Leonid Kuczma. Ten oligarcha pochodzący z tego samego dniepropietrowskiego klanu co Breżniew i Szczerbicki pracował w wielkim przemyśle zbrojeniowym. Był dyrektorem kombinatu Piwdienne, który produkował rakiety. Ten klan rządził w okresie przejściowym, teraz rządzi klan doniecki, czyli zakłady stalowe i kopalnie. Oni sobie mogą gadać po rosyjsku i dla nich rywalami są Ukraińcy z centrum i Zachodu. Jednak ich interesy ścierają się z oligarchami rosyjskimi i oni sobie intensywnie zadają pytanie: gdzie więcej zyskamy?

Rosja może być gwarantem ich władzy i systemu oligarchicznego na Ukrainie (podobnie jak w Polsce) ale przyłączenie do Rosji to dla nich za dużo – ich pozycja by bardzo na tym straciła.

Portal ARCANA: A czy Bruksela może im coś zaoferować?

JT: Póki co, to Bruksela daje trwałość prorosyjskiemu systemowi oligarchicznemu. To Polska przeszkadza Brukseli gdy staje się niezależna, antyrosyjska. Bruksela jest kolejnym gwarantem Polski oligarchicznej i skundlonej, bo Polska dumna i nawiązująca do swoich tradycji przeszkadza, nie dopuszcza do porozumienia niemiecko-rosyjskiego. Dlatego Niemcy zwalczały Lecha Kaczyńskiego. Jeśli dojdzie do rozpadu Unii to zmieni się układ geopolityczny, oprócz tych co uznają rolę przewodnią Niemiec, będą i tacy, którzy tej roli nie uznają: Francja czy Wielka Brytania. Francja zadowala się statusem młodszej siostry Niemiec, ale Anglia to kościec struktury euroatlantyckiej, największy sojusznik USA, a więc może być i naszym sojusznikiem. Oczywiście by mieć sojuszników trzema mieć im co zaoferować. Gadanie nikogo nie interesuje.

Portal ARCANA: Skoro wypatrujemy nadziei zza Atlantyku to niech Pan na koniec skomentuje perspektywy zwycięstwa wyborczego każdego z kandydatów na urząd prezydenta w USA.

JT: Sprawa jest prosta. Romney oznacza bardziej konsekwentną politykę, a Obama politykę wahliwą. Romney stworzy nam tymczasową koniunkturę polityczną, w jego interesie jest zaszachowanie Rosji i jeśli jego dalekowzroczność jest wystarczająca to będzie chciał osłabiać antyamerykańską siłę, jaką są dziś Niemcy. Zainwestowanie w Polskę i postraszenie Rosji Polakami będzie wtedy realne. Obama raz zagra nami przeciwko Rosji, to znów nas sprzeda, gdy będzie taka koniunktura. Osobowościowo Barack Obama zachowuje się wobec Putina jak mysz-inwalida do drapieżnego kota.

Portal ARCANA: A kto wygra w USA?

JT: Jest nadzieja, że Romney, ale przy wyrównanych szansach trudno coś przewidzieć. Może znów skończyć się na przeliczaniu głosów i kruczkach prawnych.

Rozmawiał Jakub Maciejewski

Dr Jerzy Targalski (ps. Józef Darski) - historyk, politolog, orientalista, działacz opozycyjny i publicysta (m.in. Gazeta Polska), specjalista w temacie przemian ustrojowych w Europie Środkowej i Wschodniej.

http://www.portal.arcana.pl/Jesli-rosja-polknie-ukraine-to-sie-udlawi-dokonczenie-wywiadu-z-dr-jerzym-targalskim-tym-razem-o-ukrainie-i-obowiazkach-polski-wobec-wschodu,3331.html

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
-1

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#305431

Przesiąknięci często ciemnotą i kacapami
Szkoda ,że inteligencja zginęła walcząc
Ciemnota siedzi w kącie warcząc
Myśląc o zabawie i żarciu
Wystawiając się wrogom ku pożarciu
Chiny naszą nadzieją na zmianę
Już zaludniają Syberię czyniąc ranę
Która się we wrzód zamieni
Sprawiając zepchnięcie kacapów do ciemni
Ciemnoty jedyny ratunek to Oświecenie
Bez tego pójdą na zatracenie
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#305522