Pozostaje tylko obrzydzenie i zażenowanie, czyli kolejne wyskoki Stefka Burczymuchy
Człek ten, funkcjonuje już chyba wyłacznie dzięki PiSowi.
Nienawiść, zawiść i histeria jaką pała i reaguje na wszystko co związane z PiS są dla Niesiołowskiego niczym powietrze.
Aż strach pomyśleć, co robiłby i mówił ten osobnik, gdyby ktoś powiedział mu, że chodnik po którym stąpa, został przed chwilą skalany stopami Jarosława Kaczyńskiego.
Żal byłoby mi tego chodnika... choć kto wie, może byłaby to jedyna rzecz, która z entuzjazmem cechującym chodniki, przyjełaby wynurzenia Niesiołowskiego.
Ilekroć widzę jego miłą, pogodną fizjonomię i ilekroć słyszę jego - pełne miłości, tolerancji i radości - słowa, zastanawiam się co dzieje się w jego głowie.
Czy jest to jakiś potworny uraz z dzieciństwa, który odbił tak koszmarne piętno na jego umyśle, czy też jakieś całekiem niedawne przeżycia sprawiły, że Niesiołowski wylewa z siebie tyle jadu nienawiści.
Jego zachowanie, to być może efekt życia w nieustannym strachu.
Strachu przed ujawnieniem czegoś, co dziś, dzięki bycia przy korycie władzy jest schowane głeboko w czeluściach innych tajemnic obecnej ekipy.
Moje przemyślenia odniosą zapewne wątpliwy skutek. Nie sądzę, aby znalazł się ktokolwiek, kto mógłby zdiagnozować Stefana Niesiołowskiego.
Bez wątpienia jednak osobnik w osobie Niesiołowskiego jest człowiekiem na granicy zdrowia psychicznego.
Dowodem na to nie są wyłącznie jego wypowiedzi, będące próbą komunikacji człowieka w obłedzie.
Dowodem na totalne wyczerpanie psychiczne Stefana Burczymuchy, jest również jego zachowanie.
I nie mówię tu o sposobie bycia Niesiołowskiego - niechlujnym, czasem chamskim, ale zawsze niekulturalnym.
Na myśli mam jego dzisiejszą walkę o prawdę w sądzie, gdzie udał się Stefanek obruszony rzekomą informacją zamieszczoną na łamach internetowych "Gazety Polskiej".
Siedział biedaczysko, szperał w necie i wyszperał, że na stronach "organu PiSu" stoi, że Niesiołowski współpracował był z SB.
Sakiewicz nie wyklucza, że ktoś, kiedyś coś tam kiedyś napisał.
Dla Niesiołowskiego nie będzie mieć zapewne żadnego znaczenia, że "kiedyś, ktoś". Dla niezależnego sądu pewnie również to znaczenia mieć nie będzie.
Ważne jest, żeby dokopać GP, bo wraz ze wzrostem jej sprzedaży, rośnie grono niezadowolonych. Od Tuska począwszy, a na Michniku kończąc.
Stefek więc, zgodnie ze swoją misją w szeregach władzy, postanowił dochodzić sprawiedliwości w sądzie. Jak to w kwitnącej demokracji.
Może czas więc, idąc za przykładem - choć przykład jest fatalny - Niesiołowskiego, zacząć pozywać GW za jej "anonimowych świadków" i inne prawdziwe informacje.
Wiem, wiem, jako, że sądy są niezawisłe, zwykły obywatel, a szczególnie ten oszołomiony Kaczyzmem, może nie dotrzeć daleko.
Bo co innego GP, która tylko kłamie, a co innego Wyborcza, która o prawdę walczy wytrwale.
Niesiołowskiego, w jego stanie jakoś mi nie żal.
Obrzydzenie jedynie czuję i zażenowanie. Żądnej nienawiści.
Biedny to człowiek. Bardzo biedny, bo wyzuty z honoru i czci do narodu.
O, przepraszam. Faktycznie.
My narodem nie jesteśmy, narodem są oni...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 844 odsłony
Komentarze
No co Ty, przecież dwadzieścia koła na chodniku nie leży...
20 Września, 2011 - 23:35
He,he, to się nazywa mieć tupet : )))))
Stefan Dwadzieścia-koła-dla-mnie Niesiołowski zgrał się do suchej nitki...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart