Czy uczeń przerośnie mistrza?, czyli każdy ma swoich ulubionych oligarchów...

Ło matko, jaki pan Donald wrażliwy jest na los swych obywateli!

Są złośliwcy, którzy przypisują panu Donaldowi chęć putinizacji Polski - cóż za bzdury!

Pan Donald nie kopiuje, a jedynie czerpie z najlepszych wzorców. Uczy się, jak profesjonalnie wspierać wolny rynek i pomagać swoim poddanym.

Ileż już zrobił nasz ukochany wódz dla Polski trudno zliczyć.

Niezależne, odpolitycznione media, profesjonalna armia, kwitnąca służba zdrowia, zatrzymanie kryzysu galaktycznego, prywatyzacja stoczni, tysiące kilometrów autostrad, urwanie łba rozpasanej hydrze korupcji w polityce...

Nie poprzestał jednak pan Donald na tych sukcesach.

Umiłowany przez świat lemingów wódz i władca działa dalej w pocie czoła. Niestrudzenie. Wytrwale.

Wspólnie z byłą minister zdrowia - tą od kopania w ziemi na więcej niż metr głębokości - wymyślili w poprzedniej, cudotwórczej kadencji rządu nową listę leków refundowanych.

Jako, że pan Donald znany jest z dotrzymywania obietnic, nie skończyło się na pomyśle. Nie!

Wspólnie z nowym ministrem zdrowia - hazardowym ścigaczem - ową wspaniałą listę leków wprowadzili w życie...

Wszystko to naturalnie po to, "aby wszystkim żyło się lepiej..."

Tu pan Donald wykazał się niewiarygodną wręcz troską o swój lud, gdyż nowa lista leków dyskredytuje, sprowadza na margines np taką insulinę analogową, która to insulina jak się okazuje z najnowszych badań przeprowadzonych przez nowego ministra zdrowia, jest rakotwórcza.

Znani spece od medycyny są zaskoczeni ową rakotwórczością insuliny, no, ale cóż oni tam wiedzą.

W końcu Arłukowicz jest ministrem, a nie oni, prawda?

Swoją drogą, pamiętam czasy, kiedy - niezależne jak te dzisiejsze - media w latach osiemdziesiątych grzmiały o szkodliwości szynki. Tyle, że tej wtedy nie było...

Tak więc już w pierwszych dniach nowego, zapewne kolejnego cudownego za sprawą pana Donalda roku, mamy inicjatywę służącą Polsce.

I wszystko byłoby naprawdę wspaniale, gdyby nie oszołomskie, manipulatorskie i znane z jątrzenia media wspierające ruch Kaczystowski.

Okazuje się bowiem, że jakoś tak zupełnie przypadkiem, w przeddzień ogłoszenia listy leków, producenta tej lepszej insuliny, firmę Bioton wsparł niejaki Krauze.

Wsparcie to polegało na wykupieniu 120 mln akcji firmy.

Nie, no oczywiście, że ani pan Donald, ani nikt z jego otoczenia nie miał z tym zakupem nic wspólnego, skąd!

Pan Krauze ma po prostu nosa do interesów i dzięki swej niesamowitej intuicji wiedział, w kogo i kiedy należy zainwestować.

Pan Krauze to w ogóle człowiek dusza!

Któż bowiem nie pamięta, jak osobiście uratował od śmierci z wyczerpania błąkającego się po korytarzach hotelowych niejakiego Kaczmarka.

Wtedy też przypadek, no i intuicja pana Krauzego sprawiły, że ocalał znamienity polski polityk.

Strach pomyśleć, co by się z Kaczmarkiem stało, gdyby pan Rysiek nie odnalazł zaginionego i nie podał mu lampki wina. Umarłoby biedaczysko z pragnienia i depresji.

Jak to dobrze, że mamy jeszcze w Polsce media niezależne, które rzetelnie, a nie oszołomsko, informują naród, że zamieszanie z lekami powoduję podli lekarze i farmaceuci.

Kończę z nadzieją, że troska pana Donalda i intuicja pana Ryśka obejmą swym zasięgiem również KGHM i Lotos, bo jak coraz częściej słychać w niezależnych mediach, kiepskie to firmy i wymagają natychmiastowego wsparcia.

Harpoon