DO RZYMU Z ORWELLEM

Obrazek użytkownika rolex
Kraj

Europę, w której Donald z Tolą i Bronisławem „so prezydętem” rozgrzewa do czerwoności złamanie przez Austrię zobowiązań wynikających z przyjęcia konwencji o Europejskim Nakazie Aresztowania. W ciagu kilku godzim austriackie ministerstwo sprawa zagranicznych nakazało zwolnienie z aresztu mordercy w mundurze – Michaiła Gołatowa. Tego samego, który dowodząc zpecjalną jednostką KGB „Alfa” wykonał bohaterski szturm na wieżę telewizyjną w Wilnie rozjeżdżając gosiennicami i strzelając w plecy 14 cywilom w 1991 roku. Setki innych zostały ranne. Litwa, Łotwa i Estonia wystosowały rpotest do Komisji Europejskiej krytykując niezrozumiałe zachowanie „układu wiedeńskiego”. Ten protest niezwłocznie poparł czeski MSZ pisząc w oświadczeniu: „Osoby, odpowiedzialne za śmierć innych ludzi w czasach dyktatur w Europie Środkowej i Wschodniej, powinny stanąć przed sądem. W interesie rządów prawa moralnym obowiązkiem każdego państwa Europy jest współpraca w takich przypadkach”.
Spadkobiercy Marii Teresy bronią się tradycyjnie, a więc stosując znane nam z historii „austriackie gadanie”, że nie zrozumieli, co było napisane. Myśleli, że stoi: nakarmić i wypuścić bohatera”, a było: „zatrzymać bandytę”. Jak w czasach telegrafu, kiedy z Moskwy do Warszawy szło żołnierskie: „Marian nie żyje”, a dochodziło optymistyczne: „Maria niech żyje!”

W tej sytuacji polskie minieterstwo spraw zagranicznych nie mogło się nie odezwać skoro pouczenia i pułkownika Putina i Serż Ławrowa nie pozostawiały wątpliwości. Trzeba było działać. Dlatego minister priwislinskiego kraju Radek Sikorski dał odpór wileńskim warchołom, łotewskim podżegaczom wojennym, estońskim imperialistom i czeskim bankierom zajmując po raz pierwszy tak stanowcze i jednoznaczne stanowisko w sprawie łamania praw mniejszości polskiej na Litwie. Przy okazji wywiadu udzielonego "Lietuvos Rytas" zaznaczył: "Sądziliśmy jednak, że po tym, gdy popieraliśmy waszą walkę o niepodległość, członkostwo w NATO i UE, przez wiele lat byliśmy tak bliscy we wspólnych dążeniach politycznych, wy wreszcie zaufacie naszej dobrej woli i zamiarom, i zaczniecie traktować Polaków nie jak „piątą kolumnę”, a jak obywateli Litwy, którym należy przyznać wszystkie normalne prawa, a nawet przywileje, jakie mają mniejszości narodowe we wszystkich krajach Europy" dając wyraźny sygnał, że Litwini mają podstawy, żeby rozciągnąć swoje podejrzenia o „piatej kolumnie” aż po Warszawę.

Pytany przez przytomnego litewskiego dziennikarza o stosunki polsko-rosyjskie Radek Sikorski oświadczył: „Jeśli chodzi o nasze stosunki z Moskwą, to mamy takie stanowisko: zróbmy jeden krok i obserwujmy, jaka będzie odpowiedź.”, co w języku dyplomacji znaczy: „Wypinamy antypody głów i mamy nadzieję, że będzie choć trochę przyjemnie”. Panie ministrze Sikorski, to oczywiście zależy od osobistych upodobań, ale nie oczekiwałbym szczególnych pieszczot.

To, że Radek Sikorski uznał za stosowne powołać się na szczególne relacje z Litwą śp Lecha Kaczyńskiego budując na tym swoje stanowisko uważam wyłacznie za przejaw złego smaku, ale nie czuję się zaskoczony.

I na koniec o relacjach polsko-litewskich – od siebie. Są rachunki krzywd, nikt temu nie zaprzeczy. Są pomiędzy Polską i Litwą, Polską i Ukrainą. Trzeba je rozwiązywać. Do tego rozwiązywania mamy ludzi w Warszawie, Wilnie i Kijowie. Do tego rozwiązywania nie potrzebujemy piłkowników KGB ani morderców w mundurach. Nasza, najgłebiej rozumiana racja stanu polega na niezaognianiu stosunków z Wilnem (a w rzeczywistości z Wilnem, Rygą, Tallinem, Pragą, Sofią i Bukaresztem) w momencie, kiedy Rosja powraca w koleiny polityki imperialnej.

Jest nieszcęściem dla Polski – którego ogrom dopiero w przyszłości sobie uświadomimy, że w Polsce rządzą w tak wrażliwym momencie ludzie, którzy z niezrozumiałych dla mnie powodów psują relację ze wszystkimi sąsiadami, dla których Polska jest naturalnym liderem w regionie, wspierając jednocześnie pro-niemiecki Ruch Autonomii Śląska w polityce wewnetrznej.
A w zasadzie musze się przyznać, że te powody są dla mnie jasne. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, do którego musimy zabrać Orwella. Rok 1984.

Pozdrawiam

Brak głosów