Panie Michale! Ja Panu wybaczam! (rev)

Obrazek użytkownika Okowita
Blog

Ja Panu wybaczam - jak wybaczam wielu, których SB złamało
szantażem, podstępem, groźbą, „ścieżkami zdrowia” i innymi, równie bestialskimi
metodami. Ja Panu wybaczam, bo wierzę, że uwierzył Pan w groźbę narażenia zdrowia
i życia najbliższych.

Ja Panu wybaczam, że nie zdobył się Pan na powiedzenie
kolegom, że podpisał Pan Deklarację Współpracy z SB. Ja również wybaczam tym,
którzy nie wiedzą (bo widocznie nie chcą) jaka jest różnica między Deklaracją Współpracy
z SB a lojalką. Ja im wybaczam to, że nie widzą różnicy między „Będę
respektował porządek prawny PRL” a „Zgadzam się na współpracę z SB”. Ja im
wybaczam, bo lojalki podpisało setki tysięcy ludzi – w tym wielu działaczy
ówczesnej opozycji ale na podpisanie deklaracji współpracy - już tylko garstka.
Wybaczam – bo dla takich, którzy piszą o traktowaniu Pana jak jakiejś „dziewicy
orleańskiej”, lojalka i Deklaracja Współpracy z SB to jedno i to samo. Wybaczam
tytułom niusów, które wołają o podpisaniu lojalki, podczas gdy Pan mówi o
podpisaniu Deklaracji Współpracy z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa. Tą sama,
która bez litości pałowała pańskich kolegów, którzy nie ugięli się przed
groźbami. Wybaczam, bo dla tych wszystkich jednookich, którzy nie chcą widzieć
pańskiej zgody na bycie trybikiem Esbeckiej Maszyny. Wybaczam Panu, że
przeżywał Pan 4 lata okropnych katuszy, po podpisaniu Deklaracji, bo działał
Pan dalej w podziemiu a tylko czasem odwiedzał Pan SB, by odbyć towarzyska rozmowę
„o niczym”. Pewnie wybaczyłbym i kawę, którą tam, być może, częstowano. Częstowano
Pana? Pewnie tak – bo mieliśmy socjalizm demokratyczny, wspierany przez Deklarujących
Współpracę gości esbecji, wpadających na pogaduszki o niczym istotnym. Wybaczam
Panu kryształowe zachowanie się wobec Społeczeństwa, które Pan, swoim
milczeniem, obdarzył wysoką funkcją w rządzie Mazowieckiego. Wybaczam bo również
wyobrażam sobie te katusze, które Pan przeżywał, podejmując wówczas decyzje
wpływające na los wielu Polaków. Decyzje podejmowane ze świadomością brzemienia
podpisu z roku 1985. Wybaczam Panu, że te męki pozwoliły Panu wykorzystać wiarę
wyborców w krystaliczne osobowości nowej demokracji i zająć miejsce w Sejmie -
z mocą decydowania o losie wszystkich Polaków. Wszystkich, którzy uwierzyli w
czystość intencji i nieskazitelność ich reprezentantów. Zapytam - czy głosował
Pan za obaleniem rządu Olszewskiego, mimo, że była Pan sędzią we własnej
sprawie? Jeśli tak, to wybaczam. To zrozumiałe. Bał się Pan o najbliższych
przecież. Jak w roku 1985. I o siebie też się Pan już bał, bo było, lata całe,
za późno na wyznanie Prawdy. Wybaczam Panu samookaleczenia moralne, których dokonywał
Pan podejmując się pełnienia funkcji ministerialnej w rządzie Buzka. Był Pan
Ministrem z brzemieniem podpisania dokumentu, który mógł Pan skasować prostym
wyznaniem kolegom w roku 1985. Kolegom, których Pan dopiero dziś przeprasza.
Wybaczam Panu, że tylko 22 lata zajęło Panu dojście do prostego wniosku – że Prawda
jest ważniejsza niż zaszczyty, honory i kasa za zajmowany stołek. Wybaczam
bohaterskość i szklane oko, które dopiero dziś objawiły się w pełnej krasie
dramatyzmu wyznania przed kamerami. Wyznanie, że Pan, kandydat na kolejne
ministerialne stanowisko, okazał się 22-letnim milczkiem, bojącym się o własny
tyłek i utratę poważania.

Niech Pan spoczywa w pokoju, jak i ci, którzy, mimo 22 lat
pańskiego milczenia ze strachu przed własnym sumieniem a, przede wszystkim –
przed Prawdą, deklarują dalej chęci współpracy z Panem. Wiedzą, że Pan zataił
Prawdę na lata całe. Czy trafił swój na swego?

Dziś widzę, że tak – już jest Pan ministrem. A olbrzymia
większość tych, którzy wówczas się nie ugięli i nie podpisali, żyje dziś w na
skraju ubóstwa – choć własną piersią walczyli o Wolną Polskę. Ale nie taką,
która zadeklarowanych TW robi ministrami…

Brak głosów