Z prasy: I ty pomożesz bankom

Obrazek użytkownika Jerzy Bielewicz
Gospodarka

Rządowe programy mieszkaniowe po cichu zasilają sektor bankowy pieniędzmi podatnika

Rząd PO – PSL pod pozorem pomagania zadłużonym posiadaczom kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich i ułatwiania młodym ludziom dostępu do mieszkań forsuje rozwiązania prawne i biznesowe podyktowane jednak interesem sektora bankowego. Chodzi o problem blisko siedmiuset tysięcy „frankowiczów”: banki oferowały im kredyt we frankach jako tańszy i łatwiejszy do spłacenia, a jednocześnie podsuwały do podpisania klauzulę mówiącą, że klient akceptuje związane z tym ryzyko walutowe. Bomba wybuchła, gdy nadszedł kryzys i kurs franka zaczął raptownie iść w górę.

Nie ma domu, jest dług
Żeby zrozumieć, w jakiej sytuacji znaleźli się niektórzy „frankowicze”, warto prześledzić to na przykładzie Tomasza Sadlika, przedsiębiorcy z Krakowa. Pan Tomasz sześć lat temu zaciągnął kredyt hipoteczny na kwotę 600 tys. zł denominowany we frankach szwajcarskich, przy cenie 2,30 zł za 1 franka. Kiedy kurs szwajcarskiej waluty poszybował w górę, przedsiębiorca zaczął zalegać ze spłatą rat, a bank – naliczać karne odsetki. W rezultacie zmiany kursu i gigantycznych odsetek jego zadłużenie, po przeliczeniu, wzrosło do 1 mln 400 tys. złotych. W tym samym czasie wartość rynkowa mieszkania, które było zabezpieczeniem kredytu, spadła o blisko 20 proc., do 480 tys. złotych. Obecne zadłużenie pana Tomasza trzykrotnie przewyższa zatem wartość hipoteki.

Przedsiębiorca próbuje teraz dojść swoich praw w sądzie. Wytoczył proces Raiffeisen Polbankowi, w którym domaga się, aby mógł spłacać kredyt po kursie franka z 2007 r., gdy zaciągał pożyczkę. Innym wyjściem byłoby przewalutowanie kredytu na złotówki na korzystnych dla niego warunkach. proces na razie został odroczony. Tomasz Sadlik założył Stowarzyszenie Obrony Poszkodowanych Hipotekami „Pro Futuris” – ma ono już ponad tysiąc członków. Według polskiego prawa, bank może przejąć i zlicytować mieszkanie, ale dłużnikowi i tak pozostanie jeszcze do spłacenia blisko milion złotych i bank będzie go ścigał o ten dług do grobowej deski. Efekt? Tysiące zadłużonych klientów zostaje trwale wyeliminowanych z rynku, a często zmuszonych do emigracji, żeby zarobić na spłaty.

Mechanizm, za pomocą którego setki tysięcy ludzi nie tylko potraciły domy, ale i wpadły w pętlę zadłużenia, zbiera żniwo w całej Europie. Sprawa przypomina aferę opcji walutowych, tylko że tam ofiarą spekulacyjnych transakcji walutowych padły firmy, a nie indywidualni klienci. Banki jako podmioty wyspecjalizowane w operacjach finansowych w obu przypadkach wykorzystały swoją przewagę doświadczenia i wiedzy.

Wyjść z pętli
W Portugalii, Hiszpanii i Chorwacji sądy orzekające w tych sprawach poszukują sposobu uwolnienia dłużników walutowych od tej części długu, jaka pozostaje po komorniczym zajęciu mieszkania lub domu. Także orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i propozycje prawne Parlamentu Europejskiego zmierzają w takim kierunku. – Wzorem mogą być rozwiązania amerykańskie, które przewidują, że ryzyko spłaty kredytu ponosi nie tylko klient, ale i bank, który go udziela. Klient odpowiada za dług tylko do wysokości hipoteki, więc po zajęciu domu zostaje uwolniony od długu. Resztę strat ponosi bank. To zmusza banki do ostrożności przy udzielaniu kredytów –tłumaczy Jerzy Bielewicz, prezes Stowarzyszenia „Przejrzysty Rynek”.

– Parlament Europejski przyjął projekt dyrektywy w sprawie kredytów hipotecznych, która zobowiązuje państwa członkowskie, aby nie utrudniały zawierania umów kredytowych, na mocy których przejęcie mieszkania przez bank jest równoznaczne ze spłatą długu – mówi Ryszard Czarnecki, europoseł PiS. – Dyrektywa zakłada też możliwość wcześniejszej spłaty długu w banku poprzez refinansowanie kredytu w innym banku, takim, który zaproponuje klientowi korzystniejsze warunki spłaty – dodaje. Chodzi o to, aby banki musiały rywalizować między sobą o długoterminowych kredytobiorców. W warunkach polskich byłoby to jednoznaczne z wyeliminowaniem z polskiego prawa podstawowej instytucji dającej bankom przewagę nad klientem, jaką jest bankowy tytuł egzekucyjny. Bank nie mógłby dobijać klienta, który popadł w kłopoty, odsetkami karnymi i egzekucją, bo musiałby się liczyć z tym, że ten przeniesie kredyt do konkurencji.

Bankom na odsiecz
– Zadłużenie przekraczające możliwości spłaty to problem nie tylko dla dłużnika, ale i dla banku, który musi zaksięgować stratę – podkreśla Bielewicz. – Banki, aby tego uniknąć, chcą tak zmodyfikować prawo, aby jak najdłużej podtrzymywać fikcję wypłacalności dłużnika. To poprawia na papierze ich kondycję finansową i pozwala na rokroczne wypłacanie sowitej dywidendy. Banki znalazły w tej sprawie sprzymierzeńca w rządzie i są na to dowody – twierdzi finansista.

Przed świętami Rada Ministrów przyjęła założenia do ustawy Prawo restrukturyzacyjne i ogłosiła, że pomoże ona „frankowiczom”. Opozycja ocenia, że skutek będzie odwrotny: ustawa poszerzy prawo banków do wystawiania tytułu egzekucyjnego wobec zadłużonych klientów i naliczania bankowych odsetek karnych. – Dłużnik, którego mieszkanie przejmie bank, praktycznie do śmierci będzie musiał spłacać resztę kredytu – ocenia spodziewane skutki tych regulacji Jerzy Bielewicz. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział interwencję u marszałek Sejmu Ewy Kopacz na rzecz wznowienia prac nad wniesioną przez PiS ustawą o zniesieniu bankowego tytułu egzekucyjnego. Projekt od miesięcy spoczywa w szufladach sejmowej komisji finansów.

Kolejnym dowodem na pomoc rządu dla sektora bankowego jest, zdaniem Bielewicza, program interwencyjnego zakupu od deweloperów 20 tysięcy mieszkań na wynajem za pieniądze Banku Gospodarstwa Krajowego. – Najprawdopodobniej chodzi o to, aby dostarczyć środków deweloperom na spłatę zaległych kredytów bankowych, a jednocześnie stworzyć pulę mieszkań, do których będzie można przesiedlać eksmitowanych „frankowiczów” – uważa finansista. Wynajem mieszkania ma być przez pierwsze dwa lata po eksmisji refundowany przez syndyka, ale co potem? Co stanie się z ludźmi bez dachu nad głową i w pętli zadłużenia?

To samo dotyczy rządowego programu Mieszkanie dla młodych, który przewiduje zakup lokali wyłącznie na rynku pierwotnym, czyli od dewelopera, a nie uwzględnia starszych zasobów mieszkaniowych. – Strategia rządu polega na tym, aby w sposób sztuczny, spekulacyjny podtrzymać ceny mieszkań i umożliwić bankom wyjście na koszt podatnika z inwestycji kredytowych na rynku mieszkaniowym – reasumuje Jerzy Bielewicz.

Warunkiem stabilności w sektorze bankowym jest to, aby pożyczone pieniądze wracały do banku. Niemniej odpowiedzialność za to powinna spoczywać nie tylko na kredytobiorcy, ale i na kredytodawcy, jako wyspecjalizowanej instytucji finansowej, która ma obowiązek sprawdzać, komu, ile i na co pożycza. Zwłaszcza wtedy, gdy kredytuje spekulację, jaką są opcje walutowe i kredyty hipoteczne w obcych walutach. Przerzucanie przez banki całego ryzyka spłaty na klienta wbrew temu, co niektórzy sądzą, nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem, i kończy się zwykle tym, że złe długi spłacają podatnicy.

Nasz Dziennik, Małgorzata Goss

Również:
Zysk na franku: http://naszdziennik.pl/wp/65649,zysk-na-franku.html

Brak głosów