Jak orły wypuszczone z klatek

Obrazek użytkownika Katarzyna
Blog

Wrona Orła nie pokona! Tak skandowaliśmy w czasie marszów solidarnościowych podczas dzienników telewizyjnych, tak dodawaliśmy sobie otuchy na spotkaniach w salkach katechetycznych i kościołach podczas mszy za Ojczyznę.
W wielkich ośrodkach przemysłowych narastał sprzeciw. Kabarety pękały ze śmiechu, my przed telewizorami też. Tylko nielicznym zapalała się lampka. Jak to możliwe, że cenzura na to pozwala? I pękło! Jak orły, wypuszczone z klatek, rzuciliśmy się do pracy.
Okrągły stół uważaliśmy za sukces, za ustępstwo zmurszałej niereformowalnej władzy, za początek drogi do zwycięstwa.
Nieważne, że lista aparatczyków, esbeków, oficerów ślubujących wierność partii i Sowietom została nam narzucona.
My, tzn. działacze „Solidarności” z 1980 – 1981, zabraliśmy się do przygotowania wyborów. Czasu było mało, więc nie pytaliśmy się, skąd nagle gotowe listy kandydatów solidarnościowych.
Za własne pieniądze jeździliśmy na spotkania, ustalaliśmy swoje uczestnictwo w komisjach wyborczych, sposób pilnowania dyżurnych ormowców, by nie było cudu nad urną. Stworzyliśmy alternatywny system kontroli liczenia głosów, zmusiliśmy władzę do przestrzegania ustalonych reguł.
Klęska ich była sromotna, ale, że aż taka, nie spodziewali się. Gorączkowe konsultacje i zarządzone, wbrew konstytucji, wybory uzupełniające do listy krajowej.
Dlaczego pozwoliliśmy na to? Ja mam swoją odpowiedź. Nie wierzyliśmy, że demobarak, otoczony sowiecką armią, z ugruntowaną strukturą esbecką, partyjną i administracyjną może się przewrócić. Naszym marzeniem było patrzenie władzy na ręce, prawo do wolności zrzeszania się, wolności słowa i sprawiedliwości społecznej, godnego życia nie tylko z octem na półkach i wódą z czerwoną i niebieską kartką.
Opowiadanie, że chcieliśmy odsunąć ich od władzy jest dorabianiem do oceny sytuacji szlachetnych mitów. Owszem, mity też są potrzebne.
Zwycięstwo wystraszyło i przerosło nas jednak. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że pozwoliliśmy, by natychmiast po wyborach ruch oddolny, jakim były Komitety Obywatelskie, został rozwalony, a na ich miejsce powstały kanapowe partie, rozmnażające się przez pączkowanie i ośmieszające demokrację.
Odcięci od prawdziwej informacji, nie zauważyliśmy nawet sygnału ostrzegawczego, że dziwnym trafem dzieje się to we wszystkich krajach byłego Układu Warszawskiego. Nawet nazwy powstających partii był identyczne.
Wybory 4 czerwca zastały nas nieprzygotowanymi do przejęcia władzy.
Jak to będzie, że większość będzie rządziła mniejszością? – pytał mnie rozdygotany i przygaszony rozmiarem klęski, pułkownik z komisji wyborczej.
Byliśmy tak zachwyceni, szczęśliwi i naiwnie ufający, że wspaniałomyślnie pozwoliliśmy, by główny gangster wojskowej junty został prezydentem Polski.
Zostaliśmy ewidentnie zrobieni w konia, ale dopiero później, kiedy partia zaczęła lizać rany i wykorzystywać uruchomione oddolnie mechanizmy demokracji.
Dumni zwycięzcy, o których mówił cały świat, przełknęliśmy wszystko, nawet każdy demontaż wiary w siłę pokojowego ruchu, jakim była „Solidarność”.
Śmiejąca się nam w nos Gazeta Wyborcza, która z solidarnościowego dziennika stała się agendą ciągłości PRL pod zmienioną nazwą III RP, sączyła do polskich głów, co chciała.
Ale ja nie o tym dziś chciałabym przypomnieć. Próżne żale. Trzeba zakasać na nowo rękawy i zabrać się do pracy. Tak jak wtedy – 4 czerwca 1989 r., albo zwiesić w pokorze głowy i potulnie wyszeptać – Co ja mogę? Nic nie możemy.
Jeśli wracam do tamtej rewolucyjnej euforii, to nie po to, by kontestować zwycięstwo i umniejszać jego rozmiar, lecz by nabierać wiatru w żagle i powiedzieć młodym z pełnym przekonaniem; Chcecie wolnej Ojczyzny? Przestańcie biadolić i szukać winnych, zabierzcie się do pracy tak jak my wtedy.
Jesteście to winni Ani Walentynowicz i wszystkim ofiarom smoleńskich tragedii; tej sprzed 73 laty i tej z 2010 r. Jesteście, albo spadkobiercami komuny z jej oprawcami, albo braćmi Żołnierzy Wyklętych, których szczątki wygrzebują polskie dłonie z dołów na Łączce.
Nie ma nic pośredniego; albo jest się Polakiem, albo błaznem, który zamiast oddać honor polskiej fladze, urządza czekoladowy happening.
Wszystko wskazuje na to, że nasz „bul” z namiestnikowej oficyny dostał nowe zadanie; zawłaszczenia kolejnego zwycięstwa „Solidarności”. Dostał zadanie wykopania rowu, który wraz z ustanowieniem Święta Wolności będzie nas, Polaków, dzielił i wywoływał spory w rodzinach i na ulicach.
Żołnierzy Wyklętych przed egzekucją komunistyczni bandyci przebierali w mundury Wehrmachtu, by ich upokorzyć i odebrać godność Polaka nawet po śmierci. Dziś robi się to samo z marzeniem o wolności Polski i Polaków. Łapska spadkobierców tamtych komunistycznych swołoczy chcą urządzić nam bale przebierańców, aby nas upokorzyć i pozbawić wiary w zwycięstwo.
Nie kupuję tej wojny.
Dziś patrzę na „breżniewowski portret” prezydenta III RP, obowiązujący we wszystkich reżimowych mediach i śmieję się mu w nos. Dostaliście w dupę, towarzyszu i boli do dziś? Nie szkodzi, przygotujcie się na większe pranie. To dopiero będzie bolało. Żadna wrona nas nie pokona, fundując nam urzędowe Święto Wolności. Prawdziwą wolność wywalczymy sobie sami. Stać nas na to, by was ostatecznie pogonić.
______________________________________
W wersji audio możesz słuchać:
http://niepoprawneradio.pl/

Brak głosów

Komentarze

... ale z powstrzymaniem jednej nie mogę sobie poradzić.

[quote]Trzeba zakasać na nowo rękawy i zabrać się do pracy. Tak jak wtedy – 4 czerwca 1989 r., albo zwiesić w pokorze głowy i potulnie wyszeptać – Co ja mogę? Nic nie możemy.[/quote]

Owszem, trzeba zakasać rękawy, ale na litość Boską - nie "tak jak wtedy, 4 czerwca 1989 roku". Z całym szacunkiem dla rzeszy naiwnych dobrot, które urobiły się wtedy po łokcie, dziś widzę tylko dwie grupy predestynowane do świętowania nadchodzącej rocznicy - komuchy i euruchy.

Pozostałym nic do tego.

Gwoli dopełnienia obrazu tamtego czerwca.
Jako człowiek ledwie pełnoletni - stuknęło mi wtedy 19 lat - mimo gorących wydarzeń, które ten dzień poprzedziły, mimo braku dogłębnej wiedzy na temat tego co się na prawdę dzieje, od wyborów odciągnąłem przyjaciela i razem tego dnia się upiliśmy.
Nie poszliśmy na te wybory wcale.
Instynktownie(*) czułem, że nie przystoi brać udziału w takiej hucpie.
Nie robię tym samym z siebie jakiegoś geniusza - powtarzam, byłem słabo zorientowany, na tyle słabo, że gdy doszło do wyborów prezydenckich, postawiłem na Lecha Wałęsę i to były moje pierwsze w życiu wybory, na które poszedłem z poczucia obowiązku. Kolejny 4 czerwca dowiódł mi jak bardzo się myliłem, ale właśnie wtedy - wówczas całkowicie nieświadomie - zostałem pisowcem, jako, że wybór Wałęsy odbywał się wskutek ręcznego sterowania Wałęsą przez Kaczyńskich.

(*) - instynktownie czuło się różne rzeczy. Wewnętrzny kompas podpowiadał co jest dobre, a co nie. Mój bunt w ostatniej klasie liceum, który niemal kosztował mnie wylot ze szkoły na zbity pysk, był częściowo czynnym sprzeciwem przeciwko systemowi, który reprezentował szczególny układ jaki uwidocznił się w ostatnich dwóch latach liceum pomiędzy szkolnym POPem, a klasowym niedojdą, który zarabiał punktami za pochodzenie i punktami za aktywność partyjną na szczeblu ZSMP. Częściowo był jednak zupełnie ponad politycznym buntem przeciwko "układowi", który uderzał w sprawiedliwość i solidarność w jej niepolitycznym rozumieniu.
W tym sensie, nawet abstrahując od tego co i jak się działo w związku z "wolnymi" wyborami, zwykła przyzwoitość nakazywała wypowiedzenie posłuszeństwa wszystkim.

I jeszcze jedno...

[quote]Wybory 4 czerwca zastały nas nieprzygotowanymi do przejęcia władzy.[/quote]

Jak można napisać coś takiego AD2013 ?
Wybory 4 czerwca nie zostały przygotowane abyście przejmowali jakąkolwiek władzę. Był pewien parytet na ustalonych wcześniej zasadach i to tyle w tym temacie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#361284

A jednak niczego z mojego tekstu nie zrozumiałeś, w każdym razie niewiele. Może dlatego, że byłeś taki młody, a może dlatego, ze nieuważnie przeczytałeś. Szkoda, bo wiele z tamtej lekcji dziś młodzi mogliby się nauczyć. By zrozumieć o czym piszę, trzeba w pełni rozumieć też czym był barak. Jak bardzo ludzie pogodzili się ze skutkami stanu wojennego, jak małą mieli wiedzę o Okrągłym Stole i prawie żadnej o Magdalence. Jeszcze długo ufali Wałęsie. Mylisz dzisiejszą ocenę z tym, co się w tym dniu stało.

4 czerwca to zmarnowane zwycięstwo i piszę to z pełną świadomością. Klęska przyszła zaraz po tym, jak zgodziliśmy się na wybory uzupełniające i grubą kreskę. 

Wynik wyborów - totalna klęska listy krajowej właśnie tym parytetem zachwiała i to tak, że nawet ambasadora USA przestraszyła ;-)

Tylko trzeba jeszcze pamiętać o kompletnym braku dostępu do wiedzy politycznej.Wolna Europa nie przekazywała prawdy, agitowała za Polską w ramach jałtańskiego układu. Większość Polaków nie miała pojęcia czym  jest Zachód, jaki  jest jego stosunek do komuny.

Nie dam rady wytłumaczyć, ale gdybym inaczej napisała niż wtedy czułam, myślałam i oceniam dziś, byłabym mitomanką.

Mało tego, powiem krótko. Jeśli nie przygotujemy się tak do wyborów jak wtedy i jeśli ich tak nie przypilnujemy, nigdy nie wygramy

. Katarzyna

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#361294

[quote=Katarzyna]

A jednak niczego z mojego tekstu nie zrozumiałeś, w każdym razie niewiele. Może dlatego, że byłeś taki młody, a może dlatego, ze nieuważnie przeczytałeś.[/quote]

Bardzo to miłe...

[quote=Katarzyna]Szkoda, bo wiele z tamtej lekcji dziś młodzi mogliby się nauczyć. By zrozumieć o czym piszę, trzeba w pełni rozumieć też czym był barak. Jak bardzo ludzie pogodzili się ze skutkami stanu wojennego, jak małą mieli wiedzę o Okrągłym Stole i prawie żadnej o Magdalence. Jeszcze długo ufali Wałęsie.[/quote]

To, że z tamtej lekcji wynika jakaś nauka, z tym się zgadzam. Obawiam się jednak, że nie taka jak odbieram z Twojej sugestii - chyba, że się mylę co do intencji - nie tak jak wtedy, ale o niebo lepiej niż wtedy, bo wtedy porażka była wręcz apokaliptyczna.

[quote=Katarzyna]Mylisz dzisiejszą ocenę z tym, co się w tym dniu stało.

[/quote]

Nie, nic nie mylę.
Twierdzę, że to właśnie z dzisiejszej perspektywy widać więcej i warto z dzisiejszą wiedzą spojrzeć na ten mityczny 4 czerwca na chłodno.

[quote=Katarzyna]

4 czerwca to zmarnowane zwycięstwo i piszę to z pełną świadomością. Klęska przyszła zaraz po tym, jak zgodziliśmy się na wybory uzupełniające i grubą kreskę.  [/quote]

Nie, to nie "zmarnowane zwycięstwo" - nie można zmarnować czegoś czego się nie posiadło.
Zmarnowane zostało zwycięstwo Sierpnia 1980, potem już nie było żadnych zwycięstw. Kolejne zmarnowane zwycięstwo to był listopad 1990. 1989 rok jawi się w tym sensie jako wydarzenie marginalne.

[quote=Katarzyna]Wynik wyborów - totalna klęska listy krajowej właśnie tym parytetem zachwiała i to tak, że nawet ambasadora USA przestraszyła ;-)[/quote]

Jedyny jasny aspekt tego dnia - wystraszyliśmy USA ;)

[quote=Katarzyna]

Tylko trzeba jeszcze pamiętać o kompletnym braku dostępu do wiedzy politycznej.Wolna Europa nie przekazywała prawdy, agitowała za Polską w ramach jałtańskiego układu. Większość Polaków nie miała pojęcia czym  jest Zachód, jaki  jest jego stosunek do komuny.[/quote]

Zgadza się, to główna część składowa problemu.

[quote=Katarzyna]

Nie dam rady wytłumaczyć, ale gdybym inaczej napisała niż wtedy czułam, myślałam i oceniam dziś, byłabym mitomanką.

Mało tego, powiem krótko. Jeśli nie przygotujemy się tak do wyborów jak wtedy i jeśli ich tak nie przypilnujemy, nigdy nie wygramy

[/quote]

Nie zgadzam się. Z czym ? Z tym "tak jak wtedy" - jeśli miałoby to być "tak jak wtedy" to skończy się to dokładnie "tak jak wtedy".
Musi być lepiej i przy pełnej świadomości tego co się dzieje.
Z różnych głosów na prawicy wnoszę, że nie tylko nie jest lepiej, jest wręcz gorzej - znowu ktoś nam miesza w jasności widzenia.
Będzie adios Budapest jeśli tak dalej pójdzie ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#361560

Nie ma oceny wydarzeń historycznych bez perspektywy historycznej. Spróbuj ocenić Mieszka I z naszej perspektywy. ;-) No kurcze, mógł przecież pokusić się o Polskę do Łaby, oszukali nas wojowie. Oddali Szwabom odwieczne tereny słowiańskie.

Oczywiście żartuję. :-)

Ale próba oceny tamtych wyborów z obecnej perspektywy też się broni, jeśli pamiętamy, do czego dążyliśmy, co chcieliśmy osiągnąć, o czym wiedzieliśmy, a co było dla ns tajemnicą itd. .

Problem w czym innym. W odczytaniu intencji notki. Właśnie pomysł urzędowego Święta Wolności ma wywołać spór. My odtąd nieustanie dzielić się będziemy na tych, co uznają 4 czerwca za zwycięstwo i świętują ,a  z drugiej strony tych, którzy uznają je za klęskę.

Napisałam tak jak uważam osobiście: Nie kupuję tej wojny.

Moja notka jest o czymś innym; o naszym zaangażowaniu w przeprowadzeniu wyborów tak, aby władza nie sfałszowała wyników. To była wielka praca, ogromne zaangażowanie, a system niezwykle skuteczny. Dziś nawet mężów zaufania nie umiemy zapewnić, a same listy wyborcze w postaci książeczki aż się proszą o sfałszowanie.

Jeśli młodzi zrobią to lepiej od mojego pokolenia, będę świętować zwycięstwo razem z nimi, bo dlatego wciąż piszę, nagrywam w radiu. To nie tylko pasja, to wciąż tamto zaangażowanie. Chcę wolnej Ojczyzny, innej nie mam i nie chce innej mieć.

Marzy mi się zwycięstwo i pogonienie hałastry, która za godło przybiera czekoladowego orła bez korony.

Napisałam o tym pod  bliskim mojemu widzeniu wydarzeń z 4 czerwca 1989 r. w innym portalu.

http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/jak-orly-wypuszczone-z-klatek.html

Dziękuję za komentarze. Nie zgadzamy się w ocenie wyborów z 4 czerwca, ale oboje chcemy pogonić komuchów z naszej Ojczyzny. I trzeba to zrobić, albo Polski nie będzie.

Pozdrawiam

Katarzyna

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#361576

Dziękuję za odpowiedź Katarzyno, przepraszam za nadmierną czepliwość ;)

[quote]Nie zgadzamy się w ocenie wyborów z 4 czerwca, ale oboje chcemy pogonić komuchów z naszej Ojczyzny. I trzeba to zrobić, albo Polski nie będzie.[/quote]

Zgadzam się z tym prawie w całej rozciągłości.
Prawie, dlatego, że rzeczy, które piszesz mnie przekonują. Zdaje się, że nieco pochopnie oceniłem na początku Twój wpis. Stąd wnoszę, że ocena 4.6.1989 nas wcale nie różni, różnią się pewne detale, na które nie ma sensu tracić czasu.
Są istotniejsze rzeczy na horyzoncie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#361716

Dziękuję i pozdrawiam :-)
Katarzyna

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#361734