Czy MAK'owy wywar Tatiany Anodiny odurzy Polaków?!! MAK'owiskiem chcą też POhańbić nie żyjących pilotów!

Obrazek użytkownika antysalon
Blog

Ekipę Donalda Tuska MAK'owisko posiane wczoraj przez Tatianę nie tylko urządza!
MAK'owa wersja "katastrofy" to miód na skołatane serduszka premiera Tuska oraz jego podwładnych odpowiedzialnych za zaniedbania przed wylotem samolotu ze śp Prezydentem Lechem Kaczyńskim do Katynia oraz za ten cały bardak po katastrofie!

MAK'owa wstępna wersja to doskonałe alibi dla premiera Tuska!
A resztę i tak już pochłonie rosyjska "specyfika" wyjaśniania katastrof lotniczych!

Jestem przekonany, że premier Tusk przy pomocy usłużnych łżemwediów i ekspertów POkroju płk Aleksandrowicza skrzętnie zbierze makówki wczoraj POsiane przez Tatianę Anodinę i będzie polską opinię publiczną odurzać tym właśnie MAK'owym wywarem!

pzdr

Brak głosów

Komentarze

list przeze mnie wysłany do wystraszonego łgarza Seremeta i jego łgarskiej spółki.

———- Wiadomość przekazana dalej ———-
Od: W…P………………@gmail.com>
Data: 20 maja 2010 16:01
Temat: Łgarz i wystraszony “prok” gen” ( dlatego ująłem w cudzysłów, ponieważ pan nie dorósł do tego stanowiska, tak mentalnie jak i merytorycznie, ta funkcja pana przerosła)Seremet i łgarska spółka.
Do: rzecznik@ms.gov.pl

Z kogo robi pan idiotów? z nas Polaków? nie robi pan z siebie!!!Po
pana występie w WSI24, zobaczyłem bełkoczącego bez ładu i składu
wystraszonego, małego człowieczka ( o posadę również), z obsikanym, a
może i obsranym pampersem( jak pewien “prof” bez matury, etc) przed
sowietami, Putinem, pan nie jest Polakiem, tylko polaczkiem, pewnie
synem tzw.POP -a, wie pan o co mi chodzi zastraszony i wystraszony
“prok” gen”, nie dorósł pan miernoto do tej funkcji, sytuacja pana
przerosła jak widać. To prawda, że Prezydent musiał wybierać to co mu
przedstawiono, czyli między kiłą a
mogiłą, wybieraj pan kim jesteś: kiłą czy mogiłą w prokuraturze,
zasyfiałej pomiotem bolszewii i parcho bolszewii. To p. panie Seremet
szykowany jest na kozła ofiarnego, społeczeństwu na POżarcie, w razie
klęski śledztwa, winę zwalą na pana, pan dobrze o tym wie, stąd ten
strach w pana oczach i bełkot w WSI24. Pytam: gdzie telefony
satelitarne z TU154, z kodami NATO? w USA aż o tym huczy, i ile ta
zmiana będzie kosztować, jakie NATO jak i USA ponieśli i poniosą
straty z tytułu poznania ich jak i tajemnic przez sowietów, a pan
rżnie idiotę nic nie wiedzącego, widać, po pana zachowaniu, ze to
stanowisko pana przerosło, etc.Nie bałem się, za parcho komuny, SB,
Milicji, was czerwoni i usłużni parchobolszewii
prokuratorzy to obecnie mając 60 lat tym bardziej, my Polacy oraz ci
herbowi jak moja rodzina herbu RAK i Jastrzębiec nie mamy już i tak
nic do stracenia, możemy wam pluć w wasze fałszywe twarze, na razie
pomioty fornali z czworaków, łyki, a wy i tak POwiecie,że to deszcz
pada.Policz Seremet z twą ekipą, koła ile miał samolot rządowy, a ile
jest na zdjęciu( pewnie razem z E. I B Klichami POwiecie, że to
zapasowe, jak i te przestrzeliny skrzydła, przesyłam zdjęcie do
wglądu,to pewnie od gałązek, “wybuchających” dezodorantów pasażerów
jak i Prezydenta. Wy POgubiliście się, już tak w swych łgarstwach, że
nie pamiętacie co łgaliście na początku, pan panie Seremet także, mam
nagrania, i notuję jak łagacie, ku pamięci potomnym. Liczenie nie
sprawi Ci Seremet trudności, to proste działania z podstawówki,
wystarczą, wyłącznie dodawanie i odejmowanie. Na odpowiedź nie liczę,
na spotkanie również, bo musiałbym plunąć panu w twarz, za kłamstwa,
którymi nas raczysz. Niech pan i pana ferajna czy obydwaj Klichy, z
resztą ryżego kretyna od urodzenia co po wytrzeszczu ślepi widać aż za
dobrze i jego kamaryli, on sam pamięta(są ponoć historykami?mgr) co
wydarzyło się, 09.05.1794 na rynku Warszawy.To się, POwtórzy zdrajcy i
ich wierni sługusy, lokaje, czy ze strachu, czy za judaszowskie
srebrniki, jurgielt tak zwany. Nas Polaków wiernych Ojczyźnie
Polsce,ideałom swych przodków, rodziców nigdy nie zdołaliście
zastraszyć i nigdy nie zastraszycie. Za mało zdrajców wybito po
wojnie, tak Łupaszka, Ogień i
inni. Rozpleniliście się, przez to jak wszy, jak mendy na jajach. Licz
te otwory p. Seremet i łgarska sowiecko – Polska spółko, do
roboty!!!podaję link do zdjęć, zacznijcie liczenie tych przestrzelin -
http://www.pluszaczek.com/2010/05/17/ile-kol-zagadka/
tu-154M slady.jpg tu-154M slady.jpg – Zdjęcie skrzydła POwiększcie,
otwory jak byk widać, pytam od czego? może to ten IL76 ich ostrzelał?,
no i te wasze łgarstwa co do konwencji Chicagowskiej, myślicie w dobie
internetu można tak łgać jak wy i sowieci łgacie?. To są ślady po
kulach p. Seremet, p. prokuratorzy wojskowi, polsko sowiecka spółko
łgarzy. Wymierzono bardzo celnie, tam gdzie miano wymierzyć, tylko nie
przewidziano prawidłowej reakcji będącego w desperacji pilota, by
uratować wszystkich i siebie,w tzw. FLAP (pewnie pan wie co to
takiego, jak nie to E.Klich niech panu POdpowie, bo ja wiem co to
takiego, do czego służy, w dobie Internetu trudno nie wiedzieć, chyba,
że ktoś jest ostatnim gamoniem o co p. Seremet i spółki łgarzy nie
posądzam, lecz naiwność, że my w te wasze łgarstwa uwierzymy), który
jest najważniejszy podczas lądowania, wraz małym elementem
umieszczonym w skrzydle, co to jest pozostawiam panu Serement jako
zagadkę, ja wiem, lecz nie POdpowiem, potwierdziła mi to NASA, jak i
zdjęcia, mapy z tego dnia mi przysłano, które wy ukrywacie, p. Seremet
i łgarska spółko, prokuratorów wojskowych z łgarzem i POkomuchem na
czele Parulskim jak tymi sowieckimi z batiuszką Putinem gen. KGB.
Przeliczyliście się, z waszymi łgarstwami w dobie powszechnego i
ogólnodostępnego Internetu, archiwów( jak wyglądają samoloty z upadku
paru metrów jak w przypadku TU154 z Prezydentem, etc), dostępu do
informacji jak i jej szybkiego obiegu, kontaktu między internautami,
tymi ze Smoleńska także, którzy piszą, ze tragedia zaczęła się o 8:23,
polskiego czasu (ich 10:23) a nie jak POnownie łgacie 8:41/10:41, co
łgarze z p. Seremet na to? P. Seremet, i łgarska spółko, wraz z
usłużnymi wam łgarzom polskojęzycznymi nie mylić z polskimi mediami i
prasą, nasz Tupolew został ostrzelany z tego IŁ – a 76,(był w nim
oddział specjalny, początkowo łgano, że pusty leciał, jak i że w ogóle
go tam nie było, etc, pamiętam(my), wasze łgarstwa jak i sowietów, jak
i to, że pewna grupa ludzi wracając po tragedii z lotniska 20 osób,
zginęła, zderzając się, z opancerzonym autem rosyjskiego ministra, kto
to był p. Seremet? do dzisiaj cisza!, ) z broni maszynowej i być może
z broni elektronicznej, uszkadzając awionikę samolotu, lecz ta
pozostawiłaby, ślad w recorderach lotu – były najpierw jeden, potem
dwa, następnie trzy, a w końcu cztery, oto wasze kolejne łgarstwa p.
Seremet i spółko, dlatego tych rzeczy, jak i po samolotowego złomu,
odzieży, etc, nigdy sowieci nie oddadzą, ponieważ boją się, badań
spectometrycznych, przez kogoś niezależnego od was i sowietów. Plan
był taki p. Seremet i łgarska spółko, z was i b. agentów WSI złożona:
ściągnąć prezydenckiego Tupolewa do jaru, by tam się, rozbił i
detonował, to by uprawdopodobniło zaplanowany “wypadek” w oczach
opinii publicznej tak w Rosji, Polsce, na świecie, lecz pilot( piloci
) pokrzyżowali wam plany, podrywając rozpadający się, w locie po
pierwszej detonacji ładunku samolot (były prawdopodobnie dwa założone
we wręgach w poszyciu, pytanie tylko kiedy założone i gdzie? w Samarze
podczas przeglądu czy w Warszawie?), ładunki nie mogły eksplodować na
lotnisku, przy widzach, świcie, wielu świadkach, etc, dlatego
przekierowanie samolotu na jar. Ładunki wybuchły p. Seremet za
wcześnie, ponieważ miały dopiero na ziemi, uderzeniu w jarze, a
wybuchały w powietrzu, przy poderwaniu samolotu przez pilota, po
uszkodzeniu
skrzydła, i ryciu jednym z podwozi ziemi i krzaków, są na
nim, tak krzaki, jak i glina, widać na zdjęciach, samolot rozpadał
się, na przestrzeni ponad kilometra, co twierdzą świadkowie, w tym
reporter Wiśniewski, jak i pokazują zdjęcia satelitarne NASA, Google
Map, etc, z miejsca tragedii w tym czasie jak i po, dostępne p.
Seremet w Internecie. Badania spectometryczne by wykazały to co mówili
świadkowie rosyjscy w Smoleńsku, jak i reporter TVP Wiśniewski,którzy
słyszeli dwa wybuchy, detonacje w powietrzu lecącego nisko samolotu,
(dziwne dlaczego Wiśniewski, nagle ucichł, film okrojono,zmienił
zeznanie, dotyczy to także Batera jak i E.Klicha – eksperta, czyżby
już zastraszeni?, boją się, o swe i rodzin życie?, czyli casus
Kuklińskiego się, kłania p. zastraszony i wystraszony Seremet i wasza
reszta, łgarskiej spółki, ze strachu, lub dla okruchów ze “stołu”
batiuszki Putina i b. swołoczy z IW, WSW, WSI, SB, oraz pomiotu NKWD,
UB, Śmierszy czy Wehrvolfu, folksdojczy. Pytanie panie Seremet
następne: dlaczego tak długo “preparowano” ciała pilotów i innych?
ponoć wasz świadek widział ich wiszących na pasach oraz kogoś piątego?
kto tu w końcu łga?, pamiętamy, pamiętam wszystkie łgarstwa, mam je na
dysku,jak i te o “przesiewaniu” 1,5 m ziemi przez niedomytą maszkarę w
randze min. zdrowia(czyjego pytam?) Kopacz, ponoć sama kopaczką kopała
i przez sito przesiewała, jak wy po tych wszystkich łgarstwach
wyglądacie w oczach społeczeństwa nie tylko polskiego?,pokażemy wam
wała przestępcza, zbrodnicza( ukrywanie przestępstwa p. Seremet to
także przestępstwo, POwinien p. o tym jako “prawnik” wiedzieć!) i
złodziejska kamarylo i sprzedawczyki przy wyborach, tak Prezydenckich
jak do Sejmu, oraz lokalnych, bardzo się, zdziwicie, ta powódź was
wszystkich utopi, odeśle w niebyt POlityczny. Teraz ja widać to od
początku waszych łgarstw, chcecie zwalić winę na pilotów, śp.
Prezydenta, generałów, w tym gen. Błasika, i Bóg jedyny i wy wie na
kogo jeszcze,lecz nikt w te łgarstwa wam już nie wierzy, za dużo ich
było, pod dyktando sowietów, byłej WSI, etc, już nas Polaków nie
nabierzecie i to w dobie powszechnego Internetu. To Katyń II .p.
Seremet, tak samo łgano przy Katyń I, przez 70 lat, lecz tu
się,POmyliliście, prawdy dowiemy się, niebawem, nie będzie to następne
70 lat, a mam przyjaciela z okresu pobytu w Zatoce Perskiej w latach
1990 -2000, gen. US Army, z którym jestem na co dzień w kontakcie,
wszystkie filmy, zdjęcia wysłałem mu do przeanalizowania, czekam na
jego i jego kolegów analizę,on pomoże mi dojść do pewnych wiadomości i
map, obiecał mi to p. Seremet i spółko łgarzy. Prawda o tym wszystkim,
demaskująca wasze łgarstwa wyjdzie z USA, pamiętajcie o tym, łgając
nadal. Odpowiedzi jak to u was w zwyczaju nie spodziewam się.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60375

EKSPERCI OD NAWIGACJI SATELITARNEJ: TO BYŁ ZAMACH

Marek Strassenburg Kleciak i Hans Dodel dla Niezależna.pl , 20-05-2010 11:34
POWRÓT
B20cd007f8742d731d0bdf7962b8d0fd
fot. Hiuppo/wikimedia commons

Informacja, że Tu-154 podchodził do lądowania prawie do końca na autopilocie, w 100 proc. potwierdza tezę, że załogę wprowadzono w błąd przy użyciu tzw. meaconingu – twierdzą Marek Strassenburg Kleciak, specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji, i Hans Dodel, ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki „Satellitennavigation”.

Z raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego wynika (zauważyła to telewizja TVN24), że samolot prezydencki podchodził do lądowania na autopilocie, który sterował zarówno wysokością, ciągiem, jak i kursem rządowej maszyny. Wyłączenie autopilota nastąpiło 5,4 sekundy przed uderzeniem w pierwszą przeszkodę.

To bardzo ważna informacja. Autopilot jest urządzeniem do automatycznego sterowania samolotem, pobierającym do tego celu dane z GPS i innych wskazań przyrządów pokładowych. Dodajmy, że wyłącza się go jednym ruchem ręki, a więc w ciągu sekundy można – jeśli jest taka potrzeba – przejść na sterowanie „ręczne”.

Ostatni etap przed lądowaniem na autopilocie to przelot przez kolejne, blisko obok siebie leżące tzw. waypoints: 10 km przed pasem / wysokość 500 m, 8 km / 400 m, 6 km / 300 m, 4 km / 200 m, 2 km / 100 m – ten ostatni punkt to tzw punkt decyzji i wysokość decyzyjna: jesli pilot nie widzi tutaj pasu startowego, to MUSI zrezygnować z lądowania i polecieć na inne lotnisko. Tymczasem załoga polskiego samolotu (w tak trudnych warunkach pogodowych) wyłączyła pilota dopiero 5 sekund przed katastrofą, mimo że – jak już zaznaczyliśmy – można to zrobić w sekundę.

Dziennik “Fakt”, powołując się na rosyjskiego prokuratora, który słyszał rozmowy w kokpicie, napisał kilka dni temu, że parę sekund przed tragedią piloci – dotąd spokojni – zaczęli wołać: “Daj drugi… W drugą!” Musiał być to po prostu pierwszy moment, w którym załoga zorientowała się, że jest w złym miejscu i na złej wysokości – prawdopodobnie minęli wtedy znajdującą się tam antenę NDB.

Dlaczego piloci schodzili spokojnie do lądowania na autopilocie i dopiero kilka metrów nad ziemią zorientowali się, że samolot jest tak nisko? Wytłumaczenie jest tylko jedno: autopilot opierał się na błędnych danych satelitarnych.

To, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem odbiór GPS w Tu-154 był zakłócony – co doprowadziło do błędu pozycji samolotu w pozycji horyzontalnej – jest oczywiste. Najprostszą metodą takiej agresji jest meaconing, polegający na nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu
go (z niewielkim przesunięciem w czasie i z większą mocą) na tej samej częstotliwości w celu zmylenia załogi samolotu. W przypadku Tu-154, podchodzącego właśnie do lądowania, wystarczyłoby niewielkie przekłamanie sygnału, by doprowadzić do tragedii. Meaconing można “ustawić” z precyzją do 0,3 metra, a do zaburzenia prawidłowego działania może dojść ze źródła oddalonego nawet kilkadziesiąt kilometrów od samolotu. W podobny sposób można też zmylić wysokościomierz radiowy. Gdyby dodać do tego przekazanie nieprawdziwej wartości ciśnienia barometrycznego (Rosjanie nie poinformowali dotąd, jakie ciśnienie podali dowódcy Tupolewa), załoga samolotu była – nawet przy dużo lepszej widoczności niż ta, która panowała w Smoleńsku – bez szans. Charakterystyczne ukształtowanie terenu przed lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj – rozległa niecka – stanowiło dodatkową gwarancję powodzenia ataku.

Wskazania wysokości przez GPS nie były prawidłowe, ale mimo wszystko wystarczające, by uruchomić EGPWS (system ostrzegający pilotów o odległości samolotu od gruntu). System ten włącza się, gdy samolot schodzi poniżej 666 metrów nad ziemią. Piloci słusznie zignorowali ostrzeżenie EGPWS (jako że jego zadaniem jest ostrzegać przed zbliżającą się ziemią i robi on to za każdym razem, kiedy się laduje) i lecieli dalej, oczekując, że za jakiś czas zobaczą pas startowy. Problem w tym, że EGWPS także opiera się na pomiarach położenia uzyskanego z odbiornika GPS i wysokości z wysokościomierza radiowego: Tu-154 wkrótce znalazł się więc 5 metrów nad ziemią. Piloci nie zdążyli nawet poszukać wzrokiem pasa startowego… Jeszcze raz powtórzmy: skoro samolot leciał na włączonym autopilocie, to piloci wierzyli, że są znacznie wyżej i w innej pozycji.

Dla laików wątpiących w techniki rodem z Jamesa Bonda: od czasu lotniczych zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku na World Trade Center w prawie wszystkich krajach świata używa się meaconingu do ochrony obiektów specjalnego znaczenia, takich jak np. elektrownie atomowe.

Atak na przyrządy nawigacyjne można stwierdzić po analizie czarnych skrzynek. Niestety, rejestratory lotu to nośniki magnetyczne i usunięcie śladów meaconingu – zwłaszcza dla służb znających od podszewkę budowę Tu-154 i jego przyrządów – nie jest trudnym zadaniem. Wystarczy, żeby nikt im w tym nie przeszkadzał.

Marek Strassenburg Kleciak
specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji
Hans Dodel

ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki „Satellitennavigation”

Dokładna analiza opinii polskiego i niemieckiego eksperta na podstawie najnowszych danych już w następnym numerze “Gazety Polskiej”

——————————————————

Z dzisiejszego wydania portalu gazeta.pl. Fragmenty artykułu pt. „Piloci wściekli na rosyjski raport”:

[...] – Z raportu MAK wynika, że wojskowy pilot leciał na łeb na szyję, wbrew wszelkim zasadom bezpieczeństwa, narażając życie pasażerów i swoje – podkreśla oburzony pilot z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. – A naszej jednostce przypnie się łatkę wariatów. Arek [kpt. Arkadiusz Protasiuk, dowódca załogi Tu-154] był najspokojniejszym człowiekiem na świecie, wyważonym. Nigdy nie zrobił niczego przeciwko procedurom.

- Mieli prawo podjąć próbę podejścia do lądowania – dodaje jeden z oficerów 36. Pułku. – Zejść na wysokość decyzyjną, a wtedy, kiedy pilot przekonuje się, że nie wyląduje, odchodzi znów do góry. Byli poniżej tej wysokości, ale rosyjski raport wciąż nie odpowiada na pytanie: dlaczego. [...]

Vote up!
0
Vote down!
0
#60381

Czy polskie państwo zdało egzamin? Tusk, Sikorski, Borowski pod Trybunał Stanu a najlepiej Narodowy złożony wyłącznie z prawych Polaków.
20 czerwca jako obywatele Rzeczypospolitej zdecydujemy, czy nasze państwo zdało najważniejszy egzamin.
Państwo polskie w obliczu dramatu katastrofy pod Smoleńskiem i jej skutków zdało egzamin. Zdała egzamin konstytucja, zdały egzamin instytucje państwa, zdaliśmy wszyscy. Wszyscy, którzy modlili się wtedy i myśleli, o tym, by państwo polskie potrafiło ten kryzys jak najlepiej pokonać” – mówił Bronisław Komorowski podczas swojego wystąpienia 3 maja na Pl. Piłsudskiego.
Trzeba te słowa kandydata PO na prezydenta przypominać za każdym razem, kiedy dowiadujemy się czegoś nowego na temat okoliczności i wyników śledztwa prowadzonego przez polską prokuraturę oraz komisję, na której czele stoi minister spraw wewnętrznych i administracji.
Najważniejsze śledztwo w historii Rzeczypospolitej prowadził do piątku naczelny prokurator wojskowy płk. Krzysztof Parulski. Człowiek, który – jak twierdzi były szef ABW, Bogdan Święczkowski w wywiadzie dla Radia Maryja – nie ma żadnych kompetencji do przewodzenia tak skomplikowanemu śledztwu. A jak przypomina Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy "Rzeczpospolitej", płk. Parulski do prokuratury wojskowej trafił w stanie wojennym. Sprzeciwiał się otwarcie polityce byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, a śp. Lech Kaczyński blokował wielokrotnie jego nominację generalską. Prokurator generalny Andrzej Seremet odwołał płk. Krzysztofa Pakulskiego z prowadzenia śledztwa i powołał na jego miejsce jednego z najlepszych polskich śledczych, Marka Pasionka. Stało się, 27 dni od katastrofy w Smoleńsku. Jak słusznie wskazuje były szef ABW Bogdan Święczkowski, najważniejsze decyzje dot. śledztwa oraz ustalenia, mające decydujący wpływ na dalszy jego przebieg, podejmowane są w ciągu pierwszych dwóch dni postępowania. Ponadto śledztwo powinno objąć czas przed katastrofą, sama katastrofę oraz wydarzenia tuż po niej. A więc ujawnione powinny zostać wszystkie decyzje polityczne, które doprowadziły m.in. do zorganizowania dwóch oddzielnych uroczystości z udziałem premiera Donalda Tuska i prezydenta RP. W tym obowiązku zastępują polskich, niezależnych ponoć, śledczych dziennikarze i blogerzy. (Tutaj można wysłuchać całego wywiadu z Bogdanem Święczkowskim). Jeśli to wszystko, co mówi były szef ABW jest prawdą, to być może już nigdy nie dowiemy się całej prawdy o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. "Rzeczpospolita" dotarła do umowy z 7 lipca 1993 r. między resortem MON i rosyjskiego odpowiednika, na podstawie której można było włączyć się w polsko-rosyjskie śledztwo na równorzędnych prawach. Według specjalistów to zaniechanie to skandal i kompromitacja polskiego rządu. Jak dowiadujemy się z treści przesłuchania na komisji infrastruktury Edmunda Klicha, akredytowanego przy Międzypaństwowej Komisji Lotniczej w Moskwie, to Rosjanie wyszli z propozycją Konwencji Chicagowskiej jako podstawy prawnej śledztwa. Czy tak funkcjonuje podmiotowe państwo, członek UE i NATO? Nie, tak działa państwo, które jest petentem i byłą kolonią imperium, z którym nie chcę nawet dzisiaj ryzykować dobrych relacji oddając całkowicie sprawę prowadzenia śledztwa w ręce Rosjan. Wymownym symbolem niech będzie odesłanie z powrotem do Rosji trzeciej czarnej skrzynki, która już trafiła do Polski.
Słowa Bronisława Komorowskiego należy przypominać nieustannie, kiedy rząd Donalda Tuska i pełniący obowiązki prezydenta Rzeczypospolitej Bronisław Komorowski głoszą wielki przełom w stosunkach polsko-rosyjskich. Przekazanie 67 akt śledztwa rosyjskiej prokuratury na ręce p.o. prezydenta można skomentować tylko jednym słowem: szopka. Otrzymaliśmy dokumenty, które znamy od 1992 r. i zapowiedź odtajnienia kolejnych. Pewnie te zapowiedzi będziemy słyszeć do czasu wyborów. Kiedy już p.o. prezydenta zostanie prezydentem RP, o dalszym odtajnieniu akt możemy tylko pomarzyć. Nawet jeśli są jeszcze jakieś dokumenty, które strona rosyjska dla nas szykuje, obawiam się, że będą to akta, w których nie będzie żadnych istotnych faktów, które mogłyby stanowić podstawę czynności procesowych, mających na celu zadośćuczynienie rodzinom ofiar oraz kwalifikację zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa. Udział Bronisława Komorowskiego i Wojciecha Jaruzelskiego w defiladzie zwycięstwa na Placu Czerwonym to rzeczywiście przełom w relacjach polsko-rosyjskich. Nieobecność najwyższych przedstawicieli USA, Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji i …Białorusi!!! - Łukaszenka pluną w twarz Putinowi, miał odwagę, rzuca na nasze stosunki nowe światło. W tym kontekście defilowanie naszej kompanii honorowej w rytm rosyjskiego marszu tuż za wojskami Wspólnoty Niepodległych Państw jest niezwykle wymownym symbolem.
Nie wolno wreszcie o słowach kandydata PO na prezydenta zapominać, gdy obserwujemy, jak partia rządząca przejmuje kolejne niezależne instytucje państwa oraz desygnuje fachowców na ważne stanowiska w imię zachowania ciągłości instytucjonalnej państwa oraz odpowiedzialności za jego właściwe funkcjonowanie. Proszę prześledzić życiorysy i przyglądać się poszczególnym nominacjom na: szefa Sztabu Generalnego WP, p.o. obowiązki kancelarii prezydenta RP oraz wkrótce szefa IPN i członków KRRiT. Jednym słowem, patrzmy jako obywatele władzy na ręce.
Nie wolno o tym wszystkim zapomnieć, kiedy jako obywatele będziemy realizować swoje podstawowe prawo wrzucając do urny kartę wyborczą 20 czerwca. To my mamy prawo do mówienia, czy nasze państwo zdało egzamin!

Vote up!
0
Vote down!
0
#60389

Pytam p. Serement, Ryżulcu, etc: Od kiedy prokuratura Rosji działa na terytorium Polski?
Od kiedy prokuratura Rosji działa na terytorium Polski?- domagajcie się, ekshumacji, bo nie wiecie kogo pochowaliście, pewnie worki z piaskiem, kamieniami, jak to robiono po Kabatach.
Stwierdzenie Pani Kopacz w rozmowie z rodzinami ofiar w tym z Córką i Małżonką Jana Kochanowskiego, że nie można otwierać trumny na terytorium Polski bez zezwolenia prokuratury Rosji to kpina ze społeczeństwa Polskiego. Od kiedy prokuratura Rosji działa i wydaje dyspozycje dla Polskiego obywatela w naszym Państwie. Te całe dochodzenie "śmierdzi na odległość", komuś zależy na nie ujawnieniu prawdy o katastrofie.dlaczego nikt nie widział ciał???te trumny powinny zostać otworzone!!! Moim zdaniem nie ma tam tych zwłok!!! Łatwowierność lub szantaż, zastraszenie, w tym to oni mają praktykę, a każdy chce żyć.!
Dziwi mnie,ze rodziny tak łatwo pochowali szczątki swych bliskich bez obejrzenia co w tej trumnie im przywieziono..i to córki ,prawniczki..czy aż takie naiwne to wszystko a teraz się, dziwią nie znając prawdy co maja w trumnie i czyje szczątki opłakują....?czy to,że po otworzeniu trumny musi być prokurator to aż takie męczące?l, udzie chcieli mieć spokój i nie dociekali prawdy,piękne pogrzeby uroczystości,zaćmiły prawdę aż dziw, że nie było nikogo dociekliwego z rodziny!Łatwowierność czy szantaż i strach o swoje i bliskich życie?, raczej to drugie!, !gdyby to był zwyczajny wypadek bez poszlak to rozumiem ale już z chwilą gdy się, dowiedzieli jak wygląda samolot i szczątki to powinny się, im zapalić czerwone światełka nawet dla dobra Polski i sprawiedliwość!obronę dobrego imienia pilotów,Prezydenta! Córce Zbigniewa Wassermana również nie pozwolili zobaczyć ubrań (potem nagle stwierdzili, że to strzępki i je trzeba spalić). Musiały być na ubraniach ślady materiałów wybuchowych, dymu z pistoletów lub innych substancji, którymi wymordowano naszą elitę. Jaki zbieg okoliczności, znikają laptopy, telefony komórkowe - wszystko oczywiście spalone itd, a paszporty - rzeczy najszybciej palące się przetrwały. Nikt nie mógł zobaczyć ciał swoich bliskich. To paranoja. Tusk dostanie order Lenina za swą wzorową wasalską postawę. Zostaliśmy sprzedani na nowej targowicy! Tylko jedno pytanie: Kim byli, gdzie teraz są, co robili w chwili katastrofy, dwaj BOR - owcy oczekujący na samolot???!!!W Polsce rządzą bandyci, sowiecka swołocz, z Tuskiem na czele. Tylko pluton egzekucyjny może wymierzyć adekwatną do czynu karę. ŻADNE WIĘZIENIE. Jeśli do tego nie dojdzie, musimy urządzić im drugą Irlandię. Północną.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60391

TO MOGŁA BYĆ EKSPLOZJA - Według ekspertów od budowy płatowców, z którymi rozmawialiśmy, kadłub prezydenckiego Tu-154 rozerwała potężna eksplozja. Wiele wskazuje, że mogła to być bomba paliwowo-powietrzna. – Na tym pułapie, przy ziemi, takie rozczłonkowanie kadłuba mogła spowodować tylko świadoma ingerencja człowieka – twierdzą. Zdaniem naszych rozmówców, przy zderzeniu samolotu z ziemią przed lub w chwili upadku doszło do silnej eksplozji. Gdyby tak nie było, samolot mógłby popękać, rozpaść się na kilka części, duraluminiowy kadłub mógłby powyginać się, ale nie rozerwałby się na tak drobne części. Eksperci wyrazili taką opinię po zbadaniu elementów prezydenckiego Tu-154, jakie znajdują się w posiadaniu „Gazety Polskiej”, a także na podstawie licznych fotografii z terenu katastrofy oraz zdjęć szczątków maszyny zebranych na miejscu tragedii. Będące w posiadaniu redakcji „GP” części to m.in. kawałki skrzydeł, w których umiejscowione są zbiorniki paliwa (20–30-centymetrowe odłamki 7,5-milimetrowej blachy duraluminiowej w kolorze czerwonym i czerwono-białym), pokryte od spodu czarną substancją uszczelniającą zbiorniki, by paliwo nie wydostawało się na zewnątrz; panel lampek sygnalizacji położenia podwozia; tarcza wskaźnika obrotów silnika (jest ich w samolocie sześć); drobne, kilkucentymetrowe kawałki kadłuba; strzępy blachy pokrywającej kabinę pasażerską od wewnątrz; odłamki pleksiglasowych bocznych jednowarstwowych szyb (przednie są wielowarstwowe).

Skutki jak po bombie paliwowo-powietrznej.

Na kilkudziesięciu częściach, które trafiły do „GP”, nie ma śladu pożaru – choć mocno czuć od nich woń paliwa lotniczego
– ani śladów stopienia aluminium. Kawałki duraluminiowej blachy są wielkości od kilku do kilkudziesięciu centymetrów (niektóre są częściami dwóch elementów połączonych dziesiątkami nitów), niekiedy postrzępione, jakby je ktoś wyrwał z większej całości. To przesłanka wskazująca, że w prezydenckim tupolewie mogło dojść do eksplozji bomby paliwowo-powietrznej lub ładunku o podobnym działaniu. Konwencjonalne bomby powodują nadpalenia, stopienia części itp.
– Jeśli eksplozja jest spowodowana różnicą ciśnienia, wówczas rozrywa ona elementy otoczenia na strzępy, lecz nie wywołuje pożaru, ponieważ bomba paliwowo-powietrzna wysysa tlen. Przy zastosowaniu zwykłego ładunku wybuchowego aluminium częściowo by się stopiło. Na tym pułapie takie uszkodzenie samolotu musi być spowodowane przez celową ingerencję człowieka. I to przez ładunek umiejscowiony wewnątrz, a nie przez atak z zewnątrz samolotu. Na kilku tysiącach kilometrów taki skutek mogłoby spowodować nagłe rozhermetyzowanie, co najpierw ścisnęłoby kadłub, a następnie rozerwało na zewnątrz. Ale nie przy ziemi – tłumaczą nasi eksperci. Według nich hipotezę eksplozji wolumetrycznej mogłaby potwierdzić lub wykluczyć specjalistyczna symulacja, którą przeprowadza się z udziałem kilku komputerów i wykorzystaniu specjalnego programu, do którego wprowadza się dane o parametrach lotu w ostatnich minutach przed tragedią, parametrach konstrukcyjnych Tu-154, badań szczątków maszyny, a także szczegółowej sekcji zwłok. Czy jednak dostaniemy z powrotem od Rosjan wrak samolotu (który jest przecież własnością RP), czy zostanie on przetopiony w rosyjskiej hucie? Dodajmy, że kadłub Tu-154 jest wzmocniony tzw. podłużnicami, a dodatkowo dodaje mu wytrzymałości i sztywności ożebrowanie poprzeczne. Duraluminiowa konstrukcja tworzy wewnątrz wzmocnione profile zamknięte. Nie sposób taką konstrukcję z blachy duraluminiowej rozerwać na drobne kawałki bez użycia silnego materiału wybuchowego. Dziś istnieją substancje, które po eksplozji bez śladu ulatniają się i nie da się ich wykryć, na przykład bomby spreparowane z tego samego paliwa, jakim napędzany jest samolot. Są to tzw. bomby paliwowe, które Amerykanie stosowali m.in. w Iraku.
– Skutek ich działania przypomina małą eksplozję jądrową. Działa ona na zasadzie różnicy ciśnień. Taki wybuch bez trudu może spowodować rozkawałkowanie tak masywnej konstrukcji jak Tu-154 – mówią nasi eksperci. Takie skutki jak w katastrofie w Smoleńsku mógłby też spowodować, według nich, wybuch o mniejszej sile, jeśli konstrukcja samolotu zostałaby wcześniej odpowiednio osłabiona.

Nie wylądował na „plecach”.

Według nieoficjalnej, ale niedementowanej przez prokuratorów rosyjskich lub polskich wersji prezydencki Tu-154 po utracie części lewego skrzydła stracił siłę nośną, obrócił się do góry kołami
i tak upadł. „Szorując” słabszą od dolnej górną częścią konstrukcji, rozpadł się. Tak – według tej wersji – można tłumaczyć rozdrobnienie samolotu oraz fakt, że nikt nie przeżył katastrofy. Dotarliśmy do mało znanego zdjęcia agencji Reutersa, na którym widać wyraźnie podwozie
prezydenckiego tupolewa. Fragment maszyny leży co prawda kołami do góry, ale są one wraz z konstrukcją mocującą je do kadłuba całe w błocie z gliny, jaka znajduje się w miejscu katastrofy. Skoro samolot spadł kołami do góry, dlaczego są one w glinie?
Po odnalezieniu tej fotografii znaleźliśmy na portalu Salon24.pl wpis autora o nicku „el ohido siluro”, w którym autor na podstawie analizy zdjęć satelitarnych doszedł do podobnych wniosków. Na jednym z tych zdjęć widać ślady, które mogą być dowodem próby lądowania awaryjnego w prawidłowej pozycji, z lewym przechyłem, tak jak relacjonował tuż po wypadku montażysta TVP Sławomir Wiśniewski, który widział zniżającą się maszynę. Zgodnie z tą obserwacją, samolot nie wirował wokół swej osi i nie lądował na plecach. Nie zarył dziobem w ziemię (brak krateru), więc szanse części pasażerów na przeżycie powinny wzrosnąć, skoro lądował, ślizgając się po podłożu (taką hipotezę postawiliśmy już w numerze 17 „GP” z 28 kwietnia). Problem w tym, że zachował się ogon, a zniknęła (rozpadła się na drobne kawałki o rozmiarach mniej więcej pół na pół metra) część pasażerska. Montażysta TVP Sławomir Wiśniewski słyszał dwa wybuchy. Gdyby w samolocie wybuchła bomba ciśnieniowa, doszłoby właśnie do dwóch eksplozji – pierwszy to detonacja i wzrost ciśnienia w kadłubie, drugi – rozerwanie na zewnątrz części pasażerskiej. To mogłoby tłumaczyć odrzucenie ogona i dziobu od środka i rozrzucenie szczątków na dużej przestrzeni. Wersja rosyjskiego eksperta o lądowaniu na plecach mogła więc być „wypuszczona”, by uwiarygodnić zniszczenie części pasażerskiej i śmierć wszystkich znajdujących się na pokładzie.

Hańba w cieniu Lockerbie.

Grube warstwy blachy prezydenckiego Tu-154 – wyrwane z ogromną siłą ze skrzydeł i kadłuba – nie przypominają szczątków maszyn, które spadały na ziemię z wysokości kilku lub kilkunastu metrów. Ich widok przywodzi za to na myśl „wypadki” samolotów rozerwanych w wyniku zamachów bombowych, jak np. katastrofę francuskiego McDonnella Douglasa w Nigrze w 1989 r. (zginęło 171 osób) czy słynną masakrę w szkockim Lockerbie, gdzie w grudniu 1988 r. rozbił się amerykański Boeing 747 z 259 osobami na pokładzie (zdjęcia u dołu strony). W obu tych przypadkach wraki – tak jak w Smoleńsku – uległy rozpadowi na drobne części, które w wielu miejscach miały wystrzępione, poszarpane krawędzie. Taka dezintegracja solidnych fragmentów kadłubów McDonnella i Boeinga była wynikiem eksplozji wewnątrz tych maszyn.
Słynna katastrofa amerykańskiego samolotu w Lockerbie jest jednak istotna z jeszcze innego powodu. Chodzi o sposób, w jaki ówczesne władze Wielkiej Brytanii i USA zareagowały na śmierć ponad 200 osób, a także o środki zaangażowane w śledztwo, które początkowo wydawało się beznadziejne (Boeing 747 spadł z wysokości aż 9 km, a niektóre części maszyny, oderwane od reszty już w powietrzu, spadły na miasteczko i całkowicie spłonęły). Rozbieżności między angielsko-amerykańskim śledztwem a postępowaniem prowadzonym przez Rosjan (przy biernej postawie polskiego rządu i prokuratury wojskowej) są bowiem szokujące. Po pierwsze: w Lockerbie – jeszcze zanim przystąpiono do wyjęcia z wraku ciał – pojawili się amerykańscy śledczy, którzy dostali się do kokpitu. Poczyniono w nim wiele istotnych ustaleń, do których później nie udałoby się dojść. Amerykanie już pierwszego dnia wiedzieli więc na przykład, że katastrofa mogła być wynikiem zamachu, bo załoga w chwili śmierci nie miała na sobie masek tlenowych; nie znaleziono też żadnych śladów wskazujących, że piloci mieli świadomość utraty kontroli nad samolotem. Pod Smoleńskiem to Rosjanie zabezpieczyli teren, wrak i szczątki ofiar, a zamiast informacji pojawiła się dezinformacja (osoba przedstawiana jako kontroler lotów w Smoleńsku bezpodstawnie obwiniła załogę tupolewa o nieznajomość języka rosyjskiego). Zwolennikom oficjalnej, kremlowskiej wersji tej katastrofy warto na marginesie przypomnieć, że choć w znajdującym się na wysokości 9 km boeingu z Lockerbie nastąpił wybuch bomby, a rozerwana na trzy części maszyna spadała ponad dwie minuty na ziemię, zwłoki załogi były dobrze zachowane. W Smoleńsku – jak wiadomo – przez długi czas nie było pewności, czy ciała pilotów po upadku samolotu z kilku metrów w ogóle da się zidentyfikować, choć zdążono już publicznie zakomunikować, że żadnego „wybuchu” w Tu-154 nie było. Po drugie: w ciągu kilku godzin od tragedii w Lockerbie brytyjscy prokuratorzy otrzymali z Francji i z satelitów szpiegowskich należących do USA wysokiej jakości zdjęcia satelitarne z miejsca zdarzenia. Pod naciskiem prasy rząd Donalda Tuska wystąpił do Amerykanów o fotografie z satelity dopiero kilkanaście dni po śmierci Lecha Kaczyńskiego. Nadal jednak nie wiadomo, czy trafiły one w ogóle do prokuratury. Po trzecie: w śledztwo dotyczące amerykańskiego Boeinga 747 zaangażowano środki adekwatne do skali katastrofy. Przez parę miesięcy ponad tysiąc policjantów i żołnierzy brytyjskich przeszukiwało tereny, na których mogły znajdować się szczątki samolotu (był to obszar znacznie większy od tego w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj). Towarzyszyły im helikoptery, wyposażone w specjalistyczne termowizory. Każdy drobny odłamek (znaleziono ich kilkanaście tysięcy!) został oznaczony, osobno zapakowany i odwieziony w miejsce, gdzie znaleziska poddawano prześwietleniom promieniami rentgenowskimi i chromatografii gazowej (w celu znalezienia ewentualnych pozostałości po materiałach wybuchowych). Tylko dzięki tak drobiazgowym badaniom odnaleziono nadpalony skrawek materiału, który po wnikliwym śledztwie naprowadził prokuratorów na trop terrorystów z komunistycznej Libii. Tymczasem w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem jeszcze miesiąc po wypadku ważne części samolotu, rzeczy osobiste ofiar, a nawet fragmenty ludzkich zwłok walały się obok wraku. Nikt nie jest dziś w stanie powiedzieć, jakie szczątki maszyny (być może niezwykle istotne dla śledztwa) wciąż leżą w ziemi obok smoleńskiego lotniska, a jakie bezpowrotnie zniknęły w piwnicach mieszkańców Smoleńska lub w magazynach GRU bądź FSB.
Po czwarte: po katastrofie w Lockerbie przeprowadzono dokładne sekcje zwłok ofiar. Ustalono m.in., że znaczna większość pasażerów przeżyła wybuch w samolocie (na ich ciałach nie znaleziono nawet śladów uszkodzeń od bomby) i zginęła dopiero po upadku maszyny na ziemię. Pozwoliło to określić rozmiar, miejsce i charakter eksplozji, co odegrało niebagatelną rolę w śledztwie i późniejszym procesie przeciw terrorystom. Jak wiemy – miesiąc po katastrofie pod Smoleńskiem polska prokuratura ani rodziny ofiar nie otrzymały od Federacji Rosyjskiej wyników sekcji zwłok. Według naszych informacji – Rosjanie dokonali oględzin i otwarcia ciał tragicznie zmarłych Polaków wybiórczo i pobieżnie, a polskie władze nawet nie zaproponowały, by w Warszawie przeprowadzono ponowne obdukcje.
Leszek Misiak
Grzegorz Wierzchołowski
Całość tekstu w środowym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska"

Vote up!
0
Vote down!
0
#60393

BARDZO WAŻNE wyjaśnienie TZW. POŻARU którego nie było na pokładzie - a niektóre ciała były spalone
http://pl.wikipedia.org/wiki/Miotacz_ognia_RPO_Trzmiel
W latach dziewięćdziesiątych pojawiły się doniesienia o odmianie Trzmiela z głowicą dwustopniową kumulacyjno-paliwowo-powietrzną. Pierwszy wybucha ładunek kumulacyjny, a przez otwór wytworzony tym wybuchem do wnętrza celu wnika głowica termo - baryczna. Tego rodzaju pociski są szczególnie skuteczne w użyciu przeciwko umocnionym punktom oporu w czasie walk w mieście.
RPO-Z - wersja z głowicą zapalającą zawierającą 2,1 litra napalmu (DWA LITRY!!!)
RPO-D - wersja z głowicą dymną zawierającą 2,3 litra substancji dymotwórczej
RPO-A - wersja z głowicą termo - baryczną
RPO-? - wersja z głowicą tandemową kumulacyjno-termo - baryczną.
W lipcu 2005 roku zastępca prokuratora generalnego Rosji Nikołaj Szepel przyznał, że "Specnaz strzelał w czasie ataku z miotaczy Szmel", zaraz jednak dodał, że "pociski nie były zapalające" i nie mogły spowodować pożaru. W czasie walk wielu zakładników zginęło po tym jak zapalił się, a następnie zawalił dach sali gimnastycznej, w której byli przetrzymywani. Rosyjskie władze federalne twierdzą, że pożar spowodowały wybuchy bomb, które rozmieścili w szkole terroryści. Pytania krewnych ofiar, dlaczego nie spłonęła także podłoga sali gimnastycznej, pozostają na razie bez odpowiedzi. W Biesłanie ofiary miały bardzo podobne obrażenia - oparzenia, trudności z identyfikacją itd. a podłoga w sali gimnastycznej pozostała niespalona. W Smoleńsku również mamy podobną sytuację - paszport w idealnym stanie, godło itd. a te elementy znajdowały się, w przedziale pasażerskim! WAŻNE - przedmioty które znajdowały się w luku bagażowym pozostały NIETKNIĘTE - dlaczego? do luku bagażowego nie dostał się, "spray" mieszaki wybuchowej, luk bagażowy jest oddzielony. WAŻNE - został zniszczony TYLKO hermetyczny przedział pasażerski, wprost rozdrobnił się, podobne wielkościowo nieduże fragmenty jakby cały był poddany identycznej sile, pozostałe części samolotu są rozpoznawalne i w zasadzie albo w całości albo w bardzo dużych kawałkach - stateczniki, silniki, luk bagażowy, skrzydła z kołami w idealnym stanie.
Zobaczcie ten filmik – szczególnie zdjęcia gruntu po wybuchu – TO SAMO widać w Smoleńsku – ten sam wzór
http://www.youtube.com/watch?v=E0QpS8d6gOQ
Wiśniewski mówił o dwóch wybuchach – jak obejrzy ten film to zda sobie sprawę, że widział i słyszał dokładnie właśnie to, tylko na dużo mniejszą skalę ( wystarczy rozpylić 1-2 litry płynu ).POlski rząd nie zrobił nic, brednie o wspólnym śledztwie – Jak kilku ( a podobno jest tam JEDEN) prokuratorów może COKOLWIEK kontrolować?. W tym samym czasie pracuje kilkuset rosyjskich prokuratorów (Putin coś mówił o 800 specjalistach) w jaki sposób JEDEN nasz Prok. bierze udział w wszystkich czynnościach!!! to kompletny całkowity idiotyzm – a nasz Naród w to uwierzył! zero protestów i pytań dziennikarzy. Czynności były prowadzone w dwóch miejscach (Smoleńsk i Moskwa), przesłuchiwano setki osób w tym samym czasie, samych krewnych co najmniej 100 osób w dziesiątkach pokoi – czy był tam choć raz nasz Prok.? NIE!!!
Na ten ułamek akt (500 stron) pod iloma jest podpis naszego Prok.? jak znam PO to pod żadnym!!!
Jakie SAMODZIELNE CZYNNOŚCI przeprowadził nasz Prok. – ZERO, NIC, - nie sporządzono ŻADNEGO polskiego dokumentu z czynności w Smoleńsku i Moskwie. Owszem jak to przeczytają to coś tam stworzą – obstawiam kilka kartek pod dyktando. Ta kontrola to całkowita FIKCJA! Oszustwo i granda! Nasi Prok. są potrzebni do jednego – do złożenia POdpisu pod dokumentem i po to oni tam są..
A i oczywiście do robienia im zdjęć i filmów – robią za tło i alibi ( jakby coś poszło nie tak, to się z nich i paru z Białorusi, Osetii. itp. stworzy międzynarodową komisję ).Robią z nas idiotów, pośmiewisko całego świata – za kilka lat jak to wszystko wypłynie wstyd będzie się, przyznać, że jest się, Polakiem – będą zadawać pytanie JAK TO MOŻLIWE, że cały Naród uwierzył w te setki kompletnych bredni! Coś wam dosypywali do jedzenia? Odpowiem TAK to było ZATRUCIE MEDIAMI, za dużo TVN i GW, Naród przedawkował i stracił resztki rozumu.
Wiele części jest dziwnie czystych jakby spadły pionowo z góry - nie ma na nich śladów turlania się, w błocie, jak to możliwe skoro mówią nam o uderzeniu w ziemię a części nie mają śladów tego uderzenia. Uszkodzenia lasu wskazują na to, że części spadały z góry, wiele części leży wprost wśród drzew i krzaków otoczone nimi, obcięty wierzchołek drzewa a pod nim w odległości metra- dwóch leży część samolotu - wskazuje to na to, że samolot spadał już w kawałkach, z góry widać wyraźnie rozrzut na boki części samolotu - niemożliwy do uzyskania jeśli samolot spadł na ziemię w całości- samolot rozpadł się stanowczo za szeroko - części przedziału pasażerskiego są rozrzucone "równo" na całej szerokości miejsca katastrofy - jak to możliwe bez wybuchu!!! Widziałem okno które wyglądało jakby coś je wypchnęło na zewnątrz - na szkle doskonale widać skutki wybuchu i "obróbki” szkła w czasie wybuchu, szkło nie pęknięte okrągłe leżało daleko i było czyste! było ładnie wyrwane w kadłuba ! okrągłe, czyli spadło nie dotykając ziemi! jak to możliwe skoro niby miało się zmielić w uderzeniu o ziemię! leżało oddzielnie! Mnóstwo elementów przedziału pasażerskiego - np. drzwi jest powyginanych na zewnątrz! - wyglądają jakby coś je wypychało na zewnątrz!!!. Rozdęte płuca ofiar – efekt motyla - bardzo typowy dla ładunku termo - barycznego – widać na zdjęciach wyraźnie rozdęte okolice przepony itd. – nie chcę tu tego opisywać, zbyt drastyczne nawet jak dla mnie co widział niejedno. Sowieckie brednie o pożarze – na żadnym skrzydle „wnętrzu” (a tam są zbiorniki nie widać śladów pożaru - ZERO ŚLADÓW – czyściutko jak z fabryki nawet nie osmalone, na ściółce w lesie pełno suchutkich liści, jedyne drobne ślady pożaru są na elementach ze ŚRODKA przedziału pasażerskiego. CO WIDAĆ W LESIE - widać za to wyraźnie w lesie ślady fali uderzeniowej – powbijane PIONOWO w grunt na dużą głębokość elementy – na środku miejsca katastrofy gdzie powinien być kadłub wygląda jakby ktoś z góry "zasadził" zmielone jednakowe resztki samolotu, im dalej od środka tym większy kąt "wbijania" na bokach leżą już płyciutko lub na powierzchni gruntu. Zwłoki zgromadzono w jednym miejscu – polano i podpalono – i tylko tam jest pożar i TYLKO TO miejsce polewają strażacy i tak się, nie gasi paliwa – wodą samą! ZOBACZCIE NA FILMIKACH polewają z taką "nieśmiałością" jakby ugasić nie chcieli! leją chwilami obok! rozumiem 70 lat bumelanctwa komunistycznego ale bez przesady, nie jak się, gasi pożar a tam jeszcze MOGĄ BYĆ ŻYWI ludzie!
Pokazałem strażakowi – powiedział cytuję – oni symulują akcję gaśniczą! Drzewa – na drzewach wiszą różne ciekawe rzeczy "resztki ludzi" – jak to możliwe, że na filmiku Mendereja na drzewach są "girlandy z Polaków", czy nasza pożal się, boże ślepa i głucha prokuratura nie widzi NÓG naszych rodaków na drzewach!!! i jakieś resztki z wnętrza samolotu! skoro samolot podobno spadł w całości!!!. To całe dochodzenie to KURIOZUM NA SKALĘ ŚWIATOWĄ! Gdzie my żyjemy!!! Co oni nam robią!!!
CZY NAPRAWDĘ JESTEŚMY STADEM BARANÓW PROWADZONYCH NA RZEŻ???
DLACZEGO POZWALAMY IM NA TO WSZYSTKO???
NATO PROPONOWAŁO POMOC – RZĄD ODMÓWIŁ!!!
TO ZDRADA STANU!!!
PS. wybaczcie ort, interpunkcję i chaos wypowiedzi - aby wszystko opisać ze zdjęciami, linkami . źródłami potrzeba tygodni... poruszyłem tylko kilka tematów z brzegu - wszystko jest w necie - wystarczy poszukać a można znaleźć mnóstwo innych wpadek i dowodów.
Ps.do redakcji niezależnej. pl, Gazety Polskiej: WMAWIANO nam i wam, że filmik Mendereja to bzdura, fałsz, prowokacja, oszustwo, oszołomstwo i idiotyzm. Wmawiano usilnie we wszystkich mediach przez kilka dni, miliony wpisów w necie – "to idiotyzm, oszołomstwo i spiskowe teorie". Byliście JEDYNI którzy odważyli się, go opisać. Dziś możecie być dumni! Mieliście rację JAKO JEDYNI , nie daliście się zastraszyć. To, że WSZYSCY przyznali, że film jest poważnym dowodem w sprawie i jest autentyczny to Wasza zasługa – gdzie są dziś te wszystkie głosy dziennikarzy, specjalistów internetowych itd. te miliony "mądrych zdroworozsądkowych opinii"? Po tym artykule rozpęta się prawdziwe piekło – ale uwierzcie, za jakiś czas strona rosyjska przyzna – TAK BYŁ WYBUCH na pokładzie. I podadzą jakieś dziwaczne uzasadnienie przypadkowości tego wybuchu. Nie napiszę CO konkretnie podadzą – niech się, spocą przy wymyślaniu. Zauważcie jedno – jeśli naciskamy w jakimś kierunku to po jakimś czasie – okazuje się, że mieliśmy rację – ostatnio milicjanci "usłyszeli strzały", niezadługo usłyszą wybuch – Żadne inne argumenty do nich nie przemawiają – tylko siła i upór. Smoleńsk 2010 i Mirosławiec 2008 , bliźniacze katastrofy...Znalezione na http://newworldorder.com.pl/artykul,2094,Smolensk-2010-i-Miroslawiec-2008-blizniacze-katastrofy. "Wypadek" Casy w Mirosławcu 2008 i Tupolewa w Smoleńsku to bliźniacze katastrofy, wykonane "tą samą ręką" i według tego samego scenariusza.
1. Skala zniszczeń . Oba samoloty rozbijają się, z niskiego pułapu , z wysokości drzew i ....... wyparowują, ulegają całkowitemu zniszczeniu, rzecz praktycznie niemożliwa przy upadku z tak niskiego pułapu .
Każdy wie jak wyglądają szczątki Tupolewa, dwa skrzydła, brak kadłuba . Przypadek Casy jest identyczny , pozostają tylko skrzydła i walające się, resztki o objętości osobowego auta. Z ust naocznego świadka pada nawet określenie, że samolot "zniknął". Zdjęcia z miejsca zdarzenia w Mirosławcu pokazują dokładnie ten sam obraz, który znamy ze Smoleńska.
2. Ten sam scenariusz katastrofy. Zarówno piloci Casy jak i Tupolewa mieli błędne koordynaty położenia względem lądowiska. Oba samoloty rozbiły się, w osi przesuniętej do osi pasa startowego [ Casa 40m , Tupolew 60m ], kilkaset metrów od lotniska [ Casa 800m , Tupolew 300m ]. Wyniki śledztwa w sprawie Casy podają że, tuż przed katastrofą samolot wykonał manewr korygujący tor lotu. Dokładnie tak samo rzecz się, miała w Smoleńsku, dziwny manewr Tupolewa tuż nad ziemią [ relacje naocznych świadków ].
3. Zbieżna jest również zasłona medialnej dezinformacji. Bezsporna wina pilotów, lansowana od samego początku, na długo przed zakończeniem śledztwa. Pojawia się, nawet ta sama plotka o rzekomej obecności w kokpicie osób z poza załogi. Pokrywają się także doniesienia o nieporozumieniu między pilotem a obsługą wieży co do jednostek miar.
TVN 24 podało że piloci Casy zamiast korzystać z aparatury pokładowej próbowali lądować "na oko". Dokładnie takie samo bezczelne oskarżenie padło ze strony rosyjskich śledczych w sprawie Tupolewa.
4. "Wypadek" Casy w Mirosławcu i Tupolewa w Smoleńsku to bliźniacze katastrofy, wykonane tą samą ręką i według tego samego scenariusza . Daje to zupełnie nowe możliwości. Badając zdarzenie z Mirosławca można poznać szczegóły zamachu w Smoleńsku i odwrotnie.Trzeba też przyznać że lista pytań do nierządu PO i Thuzka, psychiatry Klicha, etc. właśnie się, wydłużyła i jeszcze wydłuży, po kolejnych ich kłamstwach, w których się, już tak pogubili, że nie pamiętają co mówili 10 ni wcześniej. WYSTARCZY ICH STANOWCZO NACISKAĆ – WSZAK TYLKO PRZED SIŁĄ USTĘPUJĄ OD 1917r.
CD - oglądajcie i czytajcie: http://youtube.com/watch?v=HqMkqyAFob0: film po PROFESJONALNEJ obróbce - WIDAĆ ŻOŁNIERZY!!!
Bardzo BARDZO WAŻNE! na filmie bardzo wyraźnie widać GRUPĘ SPECJALNĄ.
1. IDĄCY TYRALIERĄ W RÓWNYCH ODSTĘPACH JAK W WOJSKU RAMIĘ PRZY RAMIENIU, DOKŁADNIE PRZECZESUJĄ TEREN. Akcja ma charakter zorganizowany i w pełni profesjonalny, sprawdzanie jest bardzo dokładne i sprawne.
2. JEDNAKOWO IDENTYCZNIE UBRANI WSZYSCY CZŁONKOWIE ODDZIAŁU, podobnej postury, poruszają się w podobny sposób, idą w kilku "falach", każda fala ma inne zadania, jedni likwidują "obiekty" i natychmiast idą dalej, następna fala "sprząta", kolejna dokonuje dokładnego sprawdzenia terenu po akcji - idą dokładnie obserwując teren pod swoimi nogami i nie reagują na strzały, krzyki itp., schylają się często, zaglądają pod szczątki samolotu, niektóre przesuwają, odwracają itd.
3. WIDAĆ GDZIE I JAK ODZIAŁ SCHODZI POD ZIEMIĘ, teren gdzie spadł samolot to teren obecnie działającej tajnej fabryki i ośrodka doświadczalnego wojsk lotniczych, pod ziemią znajduje się tajna ogromna fabryka zbudowana w czasach ZSRR, las stanowi naturalne maskowanie tego co znajduje się pod ziemią - informacja jest sprawdzona i nie żartuję itp. wiem, że trudno w to uwierzyć ale info jest dostępne w necie i każdy mieszkaniec Smoleńska potwierdza info o fabryce, wielu tam pracowało. NATO również potwierdza to info o fabryce pod ziemią.
Co do strzałów: Z komunikatu Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
29.04.201014:13
Nadto przeprowadzono badania broni znalezionej na miejscu zdarzenia. Opinie balistyczne wykluczyły oddanie strzałów z zabezpieczonych sztuk broni, dodatkowo był komunikat o tym, że odnaleziono wszystkie magazynki w stanie nienaruszonym i kompletnym. Czyli bajka o wybuchających magazynkach i samo strzelających pistoletach w ogniu upada ostatecznie. Proszę podajcie dalej link - niech jak najwięcej osób go zobaczy, film jest trudno samemu odnaleźć.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60394

Zamach stanu, czy utrata rozumu przez polityków P.O.?
Nawet gdyby okazało się, że katastrofa pod Smoleńskiem to zamach rosyjskich służb chcących pomóc Komorowskiemu w przejęciu władzy i wszystkich urzędów oraz wojska, to nie można mieć do nich większych pretensji, bo działali w interesie swojego kraju wspierając marionetkowy rząd w Polsce i swojego „przyjaciela” w objęciu władzy wojskowej i w BBN. Wiadomo, że wojskowo nie mamy z nimi szans, a ewentualna wojna światowa zaszkodziła by wszystkim, należało by się tylko ograniczyć do zerwania stosunków dyplomatycznych z tym krajem i szukania alternatywnych źródeł gazu. Jedyne co im się nie udało w tej "katastrofie" to wyciek do Internetu filmu pokazującego wrak samolotu w miejscu odnalezienia potem większości zwłok i nagrane głosy po polsku oraz strzały. Druga "wpadka" to przeżycie Jarosława Kaczyńskiego, który został w kraju przy chorej matce. Właściwie gdyby nie te 2 "niedociągnięcia" nikt nie zajmował, by się problemem, bo nie było by żadnych poszlak, ani osób mogących stanowić przeciwwagę dla pełni władzy P.O. w Polsce oraz wspierających je mediów „polskojęzycznych”. Co prawda Jarosław jeszcze może zginąć, ale nie przeszło by już to tak gładko, jak miała przejść ewentualna pierwsza masowa zbrodnia. Autor zaś filmu podobno już nie żyje, więc raczej nie powie nam co dokładnie sfilmował i dlaczego uciekał – chyba, że ktoś podszyje się za niego.
Zamiast Rosjan (a dokładnie Putina, któremu nic się, nie da zrobić) można natomiast mieć pretensje do tych którzy działali wbrew interesom swojego kraju przy tej "katastrofie" tzn. politykom P.O. za zaniedbania, oszczędności na lotnictwie i bezpieczeństwie państwa, brak monitoringu lotu na terenie wrogiego kraju w stosunku do prezydenta, wpakowanie wszystkich najważniejszych ludzi do 1 samolotu (powinny być 3, nie licząc tego dla dziennikarzy), niedopilnowanie lotniska na którym nie było oświetlenia i przenośnego ILS, którym podobno Rosjanie dysponują i był on tam montowany 3 dni wcześniej dla Tuska, za brak transportu na lotnisku zapasowym co zmusiło pilota do lądowania tam gdzie były dla niego przygotowane utrudnienia, brak zabezpieczenia terenu zaraz po katastrofie (nie było funkcjonariuszy ABW, był tylko BOR), brak jakichkolwiek prób przejęcia śledztwa i dowodów zanim zrobili to Rosjanie (co wyklucza teraz wyniki tego śledztwa jako obiektywne), pozostawienie na miejscu katastrofy licznych dowodów (a właściwie niedopilnowanie w tym Rosjan) – może bano się, że zostaną odnalezione jakieś łuski lub kule z nabojów, nieuszanowanie zwłok ludzkich przez zostawienie na miejscu "wypadku" ich fragmentów dla bezpańskich psów, zwalanie całej odpowiedzialności za najważniejsze śledztwo w historii Polski na „niezależną” prokuraturę i stronę Rosyjską, której przecież nie zależy na uszanowaniu ciał swoich największych wrogów w regionie, którzy tam zginęli lub zostali zamordowani. Ponadto brak właściwego finansowania pobytu polskich śledczych w Rosji i ich zbyt mała ilość w Moskwie w stosunku do śledczych Rosyjskich, bezczelne i aroganckie zachowanie Komorowskiego podczas czatu przeprowadzanego z Moskwy (8 maj 2010) w stosunku do Lecha Kaczyńskiego jako "marionetki" złego brata – równie jednak zastanawiające jest miejsce z jakiego padają te słowa. Rząd ignoruje wszelkie hipotezy związane z zamachem zarówno ze strachu przed potęgą Rosji jak i własnych korzyści przejęcia pełni władzy w Polsce, wcześniej jednak ten rząd doprowadził do rozkładu Wojska Polskiego przez ograniczenie jej liczebności do ilości w jakiej Polska posiadała żołnierzy przed rozbiorami w XVIII wieku (z tym, że wtedy było kilka razy mniej Polaków), drugim błędem militarnym jest brak ochotniczej Obrony Terytorialnej podobnej do Gwardii Narodowej Stanów Zjednoczonych, która jest kluczowym systemem odstraszanie ewentualnego agresora w granicach państwa. Komorowski jako przyjaciel Putina i wielu jego agentów z WSI (a dokładniej GRU lub FSB) z którymi razem polował zarówno w Polsce jaki i Rosji (wspominał o tym Palikot na swoim blogu), co do Polski to polowania organizował mu Ryszard Krauze który zatrudnił wielu byłych funkcjonariuszy negatywnie zweryfikowanych przy rozwiązaniu WSI, rozwiązania tych służb chciał świętej pamięci Wassermann (http://www.bankier.pl/wiadomosc/Zbigniew-Wassermann-z-PiS-uwaza-ze-trzeba-rozwiazac-WSI-822847.html). Marszałek nie szanuje woli tragicznie zmarłego prezydenta obsadzając swoimi ludźmi BBN i wojsko, na szefa sztabu mianuje generała, który studiował 6 lat w Moskwie i tylko 1 rok na Zachodzie, który jak sam się wyraził ma "uspokoić sytuację" w wojsku, organizuje defiladę polskich żołnierzy na Placu Czerwonym, gdzie prezydent Rosji Miedwiediew całkowicie zignorował fakt, że jeden totalitaryzm został zastąpiony drugim, a Polska utraciła 50% swoich przedwojennych ziem, po czym nastąpiły masowe przesiedlenia i zbrodnie NKWD oraz SB w PRL (dostaliśmy co prawda "ziemie odzyskanie", ale jak historia uczy Niemcy prędzej czy później się o nie upomną).
Współcześnie nie ma już demokracji jest tylko mediokracja tzn. rządy tych który potrafią nimi sterować zastraszając lub korumpując dziennikarzy, a przez nich manipulując społeczeństwem – szczególnie widać to w Rosji, gdzie zabito wielu niezależnych dziennikarzy i praktycznie nie ma już wolnych mediów. W te ślady idą też media "prywatne" w Polsce, a państwowa telewizja ulega im wpływom – tam kształtuje się widzów i słuchaczy przez elity wyprane z uczuć patriotycznych, dążące do zysku za wszelką cenę bez względu na to kto na tym straci i jak zginie oraz za co. Nie ma już Polski jest tylko stado baranów prowadzące swoje owce na żeś i tymi słowy chciałbym zakończyć swoje rozważania w dniu 9 maja 2010 roku. Niech Pan zlituje się nad nami i da nam światłe oczy serca, abyśmy widzieli obłudę i fałsz rządzących mimo "mgły" medialnej i wybierali tych, którzy pragną służyć Polsce i Jezusowi, a nie Mamonie!

Vote up!
0
Vote down!
0
#60396

Rejestratory lotu – Instrukcja manipulacji
W roku 1988, podczas pokazów lotniczych we francuskiej Alzacji, rozbił się Airbus A320. Rozbił się na terenie Francji. Żadne inne państwo nie miało wpływu na jakiekolwiek okoliczności badań tej katastrofy. Pomimo to, czarne skrzynki zostały przerobione, dla zafałszowania i ukrycia informacji istotnych do określenia przyczyn i ustalenia winnych. Jak Państwo myślą, co zostało już zrobione, albo będzie zrobione, z rejestratorami lotu naszego Tu154, kiedy własność państwa polskiego jest w dyspozycji państwa rosyjskiego? Oto opis, jak to się robi we Francji.
Obydwa rejestratory zostały odnalezione krótko po katastrofie. Francuskie przepisy przewidują, że powinny one zostać natychmiast przejęte przez policję, opieczętowane i przekazane nadzorującemu śledztwo sędziemu. Jednak w tym wypadku, czarne skrzynki zostały zatrzymane przez dyrekcję lotnictwa cywilnego i skonfiskowane przez policję dopiero 10 dni po katastrofie. Nie wiadomo, co działo się z nimi w tym czasie.
W tym miejscu widać sytuację trochę porównywalną do naszej; nasze skrzynki zostały zatrzymane przez władze rosyjskie, ale nie zostały przejęte po 10-ciu dniach i nie wiadomo czy i kiedy znajdą się w Polsce. No, ale dalej o Francji. Zapisy z cyfrowego rejestratora danych lotu (DFDR) noszą ślady możliwych manipulacji. Podkreślenie nie jest przypadkowe, możliwych, nie znaczy – pewnych, znaczy dobrze ukrytych, co miało wpływ na dalsze rozstrzygnięcia. Brak jest kilku krytycznych dla analizy wypadku sekund zapisu, a dane z DFDR są rozsynchronizowane z nagraniem rejestratora rozmów w kokpicie (CVR). Ponadto niektóre parametry lotu odczytane z DFDR są sprzeczne bądź fizycznie niemożliwe. Samolot nie mógł lecieć z zapisanymi: prędkością i kątem natarcia bez utraty siły nośnej, zaś znak zapisanego przyspieszenia podłużnego nie zgadza się w krytycznej fazie lotu z zarejestrowanym kierunkiem zmian prędkości. Braki w zapisie DFDR uniemożliwiają, między innymi, weryfikację zeznań pilota o utracie mocy jednego z silników i ewentualne ustalenie jej przyczyn. W maju 1998 (Uwaga! Po 10-ciu latach!) szwajcarskie laboratorium kryminalistyczne Institut de Police Scientifique et Criminologique (IPSC), zbadało zdjęcia wykonane przez dziennikarzy na miejscu katastrofy, na których przypadkiem zarejestrowany został moment wynoszenia rejestratorów przez pracownika dyrekcji lotnictwa cywilnego. Na ich podstawie eksperci orzekli, że czarne skrzynki przejęte przez policję10 dni po katastrofie i przedstawione jako dowody w pracach komisji i w sądzie, nie są tymi samymi, które zostały wydobyte z miejsca wypadku.Oficjalne dochodzenie potwierdziło wprawdzie możliwość manipulacji danych w rejestratorach, ale mimo to uznało ich zapis za pełnowartościowy materiał dowodowy. Francuzi „napisali” instrukcję, dla wszystkich krzątających się wokół katastrofy naszego Tu154. A ja tak sobie myślę, że w wysoko cywilizowanej demokracji, za to co się stało i dzieje nadal w tej sprawie, najwyższe władze Polski powinny być zmienione tak szybko, jak na to pozwalają procedury demokracji i mam nadzieję, że władza ponad najwyższa – naród, zrobi to sprawnie. Dla siebie i ofiar.
Trzecia skrzynka
"Ano da się z niego odczytać wszystko to samo co z rejestratora MŁP-14-5 /głównego crash recordera ten jest w pancerzu/ ponieważ QAR jest wpięty równolegle w instalacje MSRP-64 /czyli system rejestracji parametrów lotu/. Pochylenie ,przechylenie ,kurs ,przyspieszenia we wszystkich osiach itp itd a takze tzw pojedyńcze zdarzenia ,czyli nas interesujące, np wysokość decyzji, naciśnięcie przycisku ,,Uchod,,- 2 krąg.Wysokość z RW i baro. Po za tym ten sam system jest zainstalowany na naszych Su-22."
http://lotnictwo.net.pl/3-tematy_ogolne/15-wypadki_i_incydenty_lotnicze/24626-2010_04_10_tu_154_samolot_prezydenta_rp_rozbil_sie_pod_smolenskiem-57.html
Jeśli zainstalowany Rejestrator Szybkiego Dostępu (ang. Quick Access Recorder) typu ATM-QAR/R128ENC. produkcji firmy ATM PP w Warszawie, który kaprysem losu wyszedł z katastrofy cało pomimo braku ochronnego opancerzenia, rzeczywiście zawiera pełną lub prawie pełną kopię danych z głównego rejestratora produkcji rosyjskiej, to w pełni spodziewam się, dalszych dziwnych a tragicznych wypadków.
Może pożar niespodziewanie w warszawskim budynku Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych wybuchnie, może ktoś klawisz ERASE przez godną pożałowania pomyłkę naciśnie nie w porę i tak się tym przejmie, że natychmiast sobie trzy razy w łeb i i raz w brzuch strzeli, albo może jamnik należący do portiera porwie oryginalną kartę pamięci i zakopie w niewiadomym miejscu...

http://smolensk-2010.pl/2010-04-23-rejestrator-tu-154m-z-polskiej-firmy.html

http://lotniczapolska.pl/image_big.inc.php?d=i/n&f=49debcfef2b5f85829490415b94ec224qar_tu15401.jpg

Vote up!
0
Vote down!
0
#60397

Nie dać się, zbyć tym matołkom z nierządu "polskiego".

Pytania do zadania
panom: Klichom, Thuzkom, Sikorskim, prokuraturze i do ściany ich przycisnąć
niech niech mówią o wrażeniach i niech nie odwracają uwagi pieprzeniem o niepsuciu stosunków, tylko jasno i wyczerpująco odpowiadają:

1. Dlaczego nikt nie poinformował rodzin w sposób profesjonalny ?

2. dlaczego nikt nie zapewnił opieki psychologów w Polsce ?

3. DLACZEGO NIE ZORGANIZOWANO PUNKTU POMOCY, INFORMACJI I NIE PRZYGOTOWANO PROFESJONALNIE WYJAZDU ?

4. po co tak na prawdę pobierane były próbki genetyczne na miejscu w Polsce ?

5. Skąd się wzięła dezinformacja na temat śmierci / lub nie - i dlaczego te informacje ciągle się zmieniały? (w związku z tym powrót do pytania 4)

6. DLACZEGO - mimo zapewnień polskiej strony (raczej bicia piany dla polskich mediów i opinii publicznej) - NIE ZAPEWNIONO OPIEKI POLSKICH PSYCHOLOGÓW I POLSKICH PRAWNIKÓW podczas jakichkolwiek rozmów ze stroną rosyjską ?

7. DLACZEGO miało miejsce przesłuchanie trwające 6 godzin (!) ? (przesłuchania jak mniemam, cy inni maja takie same "wspomnienia" ?)

8. Czy rodziny ofiar otrzymały kopie tych podpisywanych dokumentów ?

9. DLACZEGO DOWODY NALEŻAŁO SPALIĆ ?

10. Dlaczego jedne dowody były w nienaruszonym stanie, a inne w strzępach ? (skoro ciało, ciała podobno były w stanie niedającym się, od razu zidentyfikować)

11. Dlaczego pobierane były - i do czego ! - próbki krwi rodzin ofiar ? co rząd polski an to ? Do czego to jest potrzebne ?

12. Gdzie zostały znalezione te nienaruszone dowody ? - czy przy ciele ? i jak to jest udokumentowane ?

13. Dlaczego rodzinom ofiar zadawano pytania niezwiązane ze śledztwem ? (o personalia innych osób w rodzinie, szczegóły zbyt osobiste, nic nie wnoszące do śledztwa, a skoro wnoszące - TO W JAKI SPOSÓB ?)

14. Czy inne osoby - bliscy ofiar miały podane środki psychotropowe ?

15. SKĄD SIĘ, WZIĘŁY SZCZĄTKI, KTÓRE PRZYLECIAŁY PO POGRZEBACH ? czy rodziny tego nie widziały, kto to jest ? czemu wczesnej nie ujawniono, że jeszcze jakieś ciała, szczątki są w śledztwie, przecież rodziny miały identyfikować - skąd się, nagle wzięły ?

16. Czy haniebne pytanie o wycenę tragedii jest standardem w przesłuchaniach rosyjskich tego typu ?

17. Dlaczego polski ambasador, śledczy polscy - nie zadbali o to by te przesłuchania odbywały się, w ich obecności ?

to tylko kilka, które w pierwszej chwili przychodzą do głowy.

komuś nasunęło się coś jeszcze ?

I tak WPROST powinno się, je zadać tym zakłamanym ludziom, którzy albo udają albo nie wiedzą niczego, bo nie chcą się, przyznać ŻE RUSCY ZABRALI IM OD RAZU CAŁE ŚLEDZTWO I POKAZALI IM GOŁĄ DUPĘ, każąc się, w nią pocałować.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60398

Zastanawiam się czy poznamy kiedykolwiek dokumenty zbrodni na ziemi smoleńskiej. Analizuję bezkarność funkcjonariuszy państwowych w niszczeniu akt i mikrofilmów własności Archiwum. PRL,PRL - bis niszczył kopie akt celem ukrycia kolaborantów,agentów odpowiedzialnych za komunistyczne zbrodnie wojenne na narodzie polskim,niszczył dowody obciążające autorytety ,które dla bezpieczeństwa zdrajców służby kreowały.
Zadziwiającą jest bezkarność L.B.Wałęsy,brak reakcji,ministra sprawiedliwości prokuratury,TK na zniszczenie przez Wałęsę kopi akt, mikrofilmów ,które oprócz komunistycznych zbrodni,kolaborantów,zawierać mogły plany likwidacji opozycji,listy tzw.opozycjonistów współpracowników….jeśli wolno było funkcjonariuszom państwowym,Michnikowi, Wałęsie –jaka gwarancja ,że akt zbrodni katyńskiej nie zniszczyli podobni agenci. Fakty, a były takie: do negocjacji z komunistami w lutym 1989 roku dopuszczono wyłącznie dysydenckie środowiska pezetpeerowskie, agenturalne i spolegliwe wobec PZPR, eliminując nurty narodowe i niepodległościowe. 5 kwietnia nastąpiło podpisanie umowy okrągłostołowej, 4 czerwca – sterowane wybory do Sejmu PRL. Kolejnym elementem było "oczyszczenie" archiwów SB z dokumentów świadczących o agenturalnej przeszłości ludzi Okrągłego Stołu. Dalej, uczestnicy Okrągłego Stołu zapewnili środowiskom układającym się twardą pozycję polityczną i wyniszczanie ruchów narodowych przez Michnika, Geremka i Kuronia napisana została "lista solidarnościowych kandydatów do Sejmu PRL", która 4 czerwca "wygrała" wybory i do dzisiaj reprezentowana jest w ugrupowaniach: PO i PiS. Strona PZPR i ZSL reprezentowana jest dziś przez SLD i PSL. Następnym krokiem było konstytucyjne zagwarantowanie mniejszościom narodowym obecności w parlamencie i wyprzedaż polskich gazet zagranicznym spółkom wyprzedali banki, kopalnie, przemysł ciężki i wreszcie, jakby na uczczenie 20. rocznicy "wyborów z 4 czerwca 89", oddali za bezcen stocznie. Ludzie Okrągłego Stołu pozbawili Państwo Polskie jakichkolwiek barier ochronnych przed zewnętrznymi zagrożeniami dla gospodarki, systemu bankowego i pieniądza. Otworzyli drogę dla promocji śmierci i dewiacji seksualnych w szkołach, uczestniczą w fałszowaniu historii Polski. Oni są wśród nas – zasiadają w ławach senackich i sejmowych, podejmują decyzje za nas i w naszym imieniu niszczą Polskę dla marnego geszeftu. Polska i Polacy, kiedyś upomną się, o swoją historię i wystawią rachunek ludziom Okrągłego Stołu”.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60400

Wątpliwości, na które zwracają uwagę piloci
1. Rosyjska wersja, że samolot był sprawny, może mieć związek z faktem, że Tu-154M przechodził niedawno remont generalny w zakładach rosyjskiego producenta.
2. Samolot pod koniec lotu był niesterowalny.
3. Z analizy przebiegu dotychczasowych katastrof z udziałem Tu wynika, że wiele z nich było efektem awarii drugiego silnika, który następnie niszczył instalację hydrauliczną odpowiadającą za sterownie samolotem.
4. Zalodzenie płatowca lub wlotów powietrza do silnika mogło spowodować uszkodzenie silnika środkowego, umieszczonego koło instalacji hydraulicznej, odpowiadającej za przeniesienie sterowania samolotem.
5. Relacje świadków wskazują, że pilot Tu-154M przed upadkiem próbował jeszcze podejść do góry – bezskutecznie, co także może wskazywać na utratę kontroli nad samolotem.
6. Na wysokości około 200 m z samolotem zaczęły dziać się dziwne rzeczy, tak jakby nie był już pilotowany, a spadał.
7. Skala zniszczeń maszyny i analiza obrazu rozrzutu szczątków sugerują jej awarię w powietrzu i spadanie. Pół beczki, jakie wykonał samolot, spowodowało, że kadłub był nierównomiernie obciążony i maszyna już po zderzeniu z ziemią zaczęła się rozrywać, górna część kadłuba jest słabiej chroniona.
Środowisko pilotów jest oburzone nachalnymi próbami przesądzania, jakoby powodem katastrofy prezydenckiego Tu-154M był błąd kapitana maszyny mjr. Arkadiusza Protasiuka
Piloci do końca chcieli posadzić maszynę
Piloci mający wiele godzin nalotów na Tu-154 postanowili zabrać głos po tym, jak premier Donald Tusk publicznie wykluczył możliwość awarii remontowanej w rosyjskiej Samarze sowieckiej konstrukcji. Jak twierdzą, przebieg zdarzeń na lotnisku w Smoleńsku wskazuje na poważne uszkodzenie maszyny.
Do tej pory, ze względu na dobro śledztwa, milczeli. Czarę goryczy przelały jednak coraz bardziej natarczywe i w żaden sposób nieudokumentowane próby obarczania odpowiedzialnością za katastrofę prezydenckiego samolotu z 10 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku mjr. Arkadiusza Protasiuka. Podobnie jak rodziny katyńskie piloci zwracają uwagę, że na pogrzeb kapitana w Grodzisku Mazowieckim nie raczył się pofatygować żaden z członków rządu. To niechlubny precedens w historii lotnictwa.
Założenie, że prezydencki Tu-154M właściwie do samego kontaktu z ziemią był technicznie sprawny, a winę za wypadek ponoszą piloci, jest co najmniej nie na miejscu – uważają piloci, którzy wylatali wiele godzin na tutkach. W ich ocenie, załoga prezydenckiej maszyny była zespołem znakomitych specjalistów, a przebieg zdarzeń w Smoleńsku wskazuje na awarię maszyny. – To, co się działo z samolotem od wysokości ok. 200 m, jest nienormalne i wygląda, jakby piloci stracili sterowność nad maszyną. Jeśli tak, to katastrofy nie dało się uniknąć – oceniają.
“Nasz Dziennik” dotarł do pilotów latających na Tu-154. Nie chcą, by publicznie ujawniono ich nazwiska. Jednak postanowili zabrać głos w dyskusji, widząc, jak ich koledzy po fachu są bezpodstawnie obciążani za spowodowanie katastrofy prezydenckiego tupolewa. W ocenie pilotów, publiczne wypowiedzi m.in. czołowych polityków, sugerujące, że samolot do chwili rozbicia działał bez zarzutów – podobnie jak zakładanie błędu pilotów czy nacisków na nich – są oburzające, szczególnie że nie znamy – a być może nigdy nie poznamy – zapisów z tzw. czarnych skrzynek. W ocenie lotników, to, co działo się przed katastrofą z samolotem, jest rzeczą niebywałą w sprawnie działającej maszynie. – To, co się stało na ostatnim etapie lotu prezydenckiego samolotu, to nie było żadne podejście do lądowania, to był wynik tego, co się wydarzyło wcześniej, i to wymaga ustaleń – oceniają. Z pozostawionych śladów wynika, że samolot nad samą ziemią zawadził o drzewo – brakuje jednak informacji, jaką częścią i czy to było przyczyną dalszych zdarzeń – samolot mógł już wcześniej nie mieć sterowności. Z pojawiających się relacji można wnioskować, że piloci wiedzieli, na jakiej byli wysokości, byli nawet o tym ostrzegani, ale najwyraźniej nie mogli zareagować.
- Na pewno robili wszystko, by ratować życie swoje i ludzi na pokładzie, ale mając niesterowny samolot, nie mogli nic zmienić – mówią nasi rozmówcy. Co zatem mogło przyczynić się do katastrofy? Być może doszło do zalodzenia płatowca lub wlotów powietrza do silnika. To prawdopodobne, bo z danych meteorologicznych wynika, że panowały ku temu warunki. Gdyby założyć, że w wyniku zalodzenia doszło do uszkodzenia silnika środkowego, który umieszczony jest nieopodal instalacji hydraulicznej odpowiadającej za przeniesienie sterowania samolotem i uszkodzenia tej instalacji, piloci straciliby kontrolę nad maszyną, zarówno w położeniu horyzontalnym, jak i wertykalnym. – Wydaje się, że nie można tu mówić, iż pilot schodził, bo chciał być nisko nad ziemią, czy przed czymś uciekał. Pilot nie miał sterownego samolotu – dodają. Relacje świadków wskazują też, że pilot Tu-154M przed upadkiem próbował jeszcze podejść do góry – bezskutecznie – co także może wskazywać na utratę kontroli nad samolotem. W ocenie pilotów, od chwili kiedy Tu-154M znalazł się na wysokości ok. 200 m, z samolotem działy się dziwne rzeczy i wygląda to tak, jak gdyby samolot nie był już pilotowany, a po prostu spadał.
Rozsypywał się w powietrzu?
Piloci uważają, że także wielkość zniszczeń maszyny przemawia za wersją jej awarii. Ich zdaniem, samolot rozpadł się – ale nie w powietrzu, jak niektórzy sugerują – ale przy kontakcie z ziemią. Pół beczki, jakie wykonał samolot, spowodowało, że kadłub był nierównomiernie obciążony i maszyna już po zderzeniu z ziemią zaczęła się rozrywać – górna część kadłuba jest słabiej chroniona, stąd mogą wynikać wielkie zniszczenia. Mniejsze uszkodzenia maszyny byłyby możliwe, gdyby samolot uderzył o ziemię podwoziem. Wówczas mimo dużej prędkości samolotu i szybkości jego zniżania do ziemi byłaby szansa, że ktoś by przeżył. Pod siedzeniami znajduje się bowiem jeszcze strefa bagażowa, ciągnąca się przez cały kadłub, która stanowiłaby dodatkową ochronę. – Także pasy bezpieczeństwa pracują w “normalnym” położeniu samolotu. W pozycji “odwróconej”, przy zderzeniu z ziemią górnej części kadłuba, pasy dodatkowo mogły ciąć tułowia ludzi – ocenia jeden z pilotów.
Zdaniem lotników, ogólnie Tu-154 był stosunkowo dobrym samolotem, miał jednak kilka czułych punktów. Dlatego warto przyjrzeć się katastrofom, jakim ulegały te maszyny. Wiele z nich było właśnie efektem awarii drugiego silnika, który następnie niszczył instalację hydrauliczną odpowiadającą za sterownie samolotem. Skoro tak, to dlaczego wersja awarii maszyny została tak szybko odrzucona na boczny tor przez rosyjskich śledczych? Przecież pierwsze dość kategoryczne zapewnienia, że samolot był sprawy, pojawiły się już dzień po katastrofie. Czy może to być związane z faktem, że rozbity samolot niedawno przechodził remont generalny w zakładach rosyjskiego producenta? Czy wówczas coś mogło zostać przeoczone?
Piloci musieli wiedzieć, co robią
Wśród hipotetycznych przyczyn katastrofy pojawiają się także tezy dotyczące sposobu podejścia do lądowania i korzystanie – bądź nie – z systemów wspomagających ten proces. Czy piloci mogli się pomylić w przypadku, gdyby lądowali “na radiolatarnie”? W ocenie doświadczonych lotników, to mało prawdopodobne, zwłaszcza że pogoda w okolicach Smoleńska była stabilna, nie wiały mocne wiatry, a panująca wówczas mgła świadczyła, iż nad lotniskiem zalegała masa stojącego powietrza. Mimo ograniczenia widoczności lądowanie w takich bezwietrznych warunkach nie jest trudne, a samolot łatwiej naprowadzić dokładnie na pas startowy. – Uważam, że cała kampania mająca sugerować błędy pilotów, naciski na nich, jest nie na miejscu. Jako pilot uważam, że trzeba zrobić wszystko, by nie dopuścić do bezpodstawnego oskarżania lotników – podkreślił nasz rozmówca. Jak dodał, przypadku tupolewa nie można też łączyć linią prostą z katastrofą w Mirosławcu, gdzie wskazywano na słabe wyszkolenie załogi. – To są dwa zupełnie różne wypadki – dodał. Piloci zgodnie twierdzą, że przede wszystkim trzeba wyjaśnić, z jakich powodów samolot pod koniec lotu nie był sterowny. Te informacje muszą zawierać czarne skrzynki, a odczytać powinni je polscy specjaliści.
- Śledztwo może się toczyć dalej, ale zapisy skrzynek powinny być już szerzej znane. Ich odczyt nie jest aż tak czasochłonny. Moim zdaniem, maszyna nie pozwoliła na wykonanie tego, co chcieli piloci. Dowiedzmy się, dlaczego – zauważył nasz rozmówca.
Warto przypomnieć, że tuż po katastrofie dr inż. Ryszard Drozdowicz, pilot, specjalista ds. aerodynamiki lotnictwa, analizując wypadek, sugerował, iż błąd pilota był mało prawdopodobny. Zaznaczał wówczas, że okoliczności mogą wskazywać na poważną awarię lub zablokowanie układu sterowania.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60404

Kilka dni temu zebrałem filmiki i zdjęcia z wypadku i dałem mojemu koledze pilotowi USAF .
Zasugerowałem mu specjalnie, że to wygląda na wypadek ale nie jestem pewien i czy może podyskutować z kolegami pilotami co o tym myślą.
Wczoraj powiedział mi tak :
-według paru pilotów co oglądali te zdjęcia to sadza ze na 100% to nie jest wypadek
-samolot prawdopodobnie nie miał silników tzn. mocy a pilot próbował go posadzić i robił to według nich bardzo dobrze.
-nie znają warunków atmosferycznych czyli kierunku wiatru i siły co mogło by potwierdzić te teorie.
-szczątki samolotu nigdy tak nie wyglądają bez ingerencji ładunku ,bomby.
Wiec bardzo jest przykre, że piloci z obcego państwa bronią pilota i bez jakichkolwiek wątpliwości mówią o ataku terrorystycznym lub zamachu a nasi wysocy rangą oficerowie i specjaliści trąbią i wieszczą wszem i wobec ze to wina pilotów.
Wstyd jest tym większy, że trwają w swoim uporze a co bardziej odważni są odsuwani przez media i pseudo obiektywnych dziennikarzy i zamyka im się, usta.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60405

Katastrofa na zamówienie, czyje odpowiedzcie sobie sami. Katastrofa na zamówienie! Życzenie śmierci polskiemu prezydentowi?! 2-3 maja wywieśmy flagi narodowe z kirem. Bojkot gadzinówek! Tragedia pod Smoleńskiem, w tym śmierć polskiego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego była wręcz na zamówienie! Nie mogę napisać na zlecenie! Piszę więc bez znaku zapytania; Tragedia ta była na zamówienie! Zamówienie na śmierć, na eliminację fizyczną Lecha Kaczyńskiego było wyczuwalne minimum po obu stronach, polskiej i rosyjskiej! Odnoszę też wrażenie, że ze także ze strony mętnej finansjery światowej! Tak więc było nie tylko oczekiwanie, ale wręcz życzenie śmierci!!! Dla rządzących Rosją Lech Kaczyński był wrogiem tak samo znienawidzonym jak ci co wysadzili stacje metro czy zmasakrowali Tagankę! Lech Kaczyński klinczował rosyjską politykę ponownego zniewolenia republik nadbałtyckich, uzależniania Ukrainy czy rozgrabienia Gruzji! Lech Kaczyński był spoiwem niezależności byłych republik radzieckich od Rosji! Dla Putina oraz kręgów go wspierających Lech Kaczyński był uosobieniem wrogości wobec Rosji! Tak więc dla Rosji obecnej Lech Kaczyński był wrogiem nr 1! Uratowanie zaś Gruzji w sierpniu 2008 od zniszczenia, zastopowanie rosyjskich działań wojennych, a co gorsze umiędzynarodowienie wojny rosyjsko-gruzińskiej nie pozostawiało już żadnych złudzeń dla putinowskiej Rosji, że to Lech Kaczyński jako polski prezydent stoi na drodze zrewasalizowania obecnie niezależnych państw nie tylko na Kaukazie lecz także nad Bałtykiem! Rosja wiedziała, że polski prezydent nawet przy opornych, pajacowatych, sytych i wygodnych rządów Europy zachodniej będzie istotną przeszkodą dla dążeń mocarstwowych Rosji! Zaś zapowiedz ponownego ubiegania się i teoretyczne szanse na reelekcją Lecha Kaczyńskiego to wizja kolejnych pięciu lat kłopotów dla zaborczo-zachłannej Rosji! Co prawda Thuzk diametralnie zmienił politykę zagraniczna polskiego rządu po poprzedniku stając się niemal bezwolnym prorosyjskim cielęciem, lecz i tak Lech Kaczyński robił swoje, kontynuując politykę wschodnią utrudniając Putinowi przywracanie starych porządków! Tak więc Lech Kaczyński dla rządzących Rosją był wrogiem niemal nr1! A Rosja w takich przypadkach nie ma zwyczaju się cackać, ani też "bawić się" w finezyjne rozwiązania! Rosja tak jak b. ZSRR postępuje "nastajaszczo"! nawet w przypadkach dużo mniejszej wagi: Politowska, Litwinienko! Obiektywnie więc ujmując Lech Kaczyński stanowił istotne zagrożenie dla zrealizowania, osiągnięcia aktualnych i przyszłych celów rosyjskiej polityki! A co to oznacza?! W Polsce sytuacja podobna. Rząd Donalda Thuzka uważał Lecha Kaczyńskiego za swego głównego wroga! Nie przeciwnika politycznego, nie rywala politycznego! Ale... WROGA!!!!! LECH KACZYŃSKI BYŁ DLA EKIPY THUZKA WROGIEM NUMER 1!!!
Ktoś powie, że to były to jedynie ostre werbalizmy. Uważam, że nie! Thuzk i jego złodziejska ekipa życzyła Lechowi Kaczyńskiemu jak najgorzej! I nie były to moim zdaniem li tylko najgorsze życzenia, życzenia śmierci w wymiarze politycznym! ONI życzyli polskiemu prezydentowi ŚMIERCI DOSŁOWNEJ! "Wyrżnąć watahy, ustrzelić, jaki zamach taki prezydent! Wyginiecie jak dinozaury". I to lądowanie prezydenckiego samolotu w sierpniu 2008r na odległym od Tbilisi lotnisku, zaplanowany przejazd samochodami przez tereny objęte walkami! Przecież to wręcz wystawienie prezydenta ...NA ODSTRZAŁ!!!! I ostatnia podróż Prezydenta! Ileż dyletanctwa! A może?! Nie będę tu wymieniać zaniedbań, każdy może sobie przeczytać list Gen, Petelickiego!/choć nie jest to mój idol!/ Wczoraj to samo mówił gen. Polko! Bałagan, przysłowiowy bardak to nieodłączny element rosyjskiej rzeczywistości!, pokazała wczoraj Misja Specjalna. Ta wieża kontroli lotów to zwykła szopa nakryta siatką maskującą, taki kibel drewniany., o pasie startowym już nie mówiąc, ruina i to ma być to mocarstwo???? I nie trzeba być geniuszem, aby to wiedzieć! I ludzie z rządu Tuska przygotowujący wizytę L. Kaczyńskiego, zabezpieczający ją logistycznie i wojskowo znali tę rosyjską "specyfikę" lotniska w Smoleńsku! Ale ten bałagan, bardak to niemal okoliczność-przesłanka na zamówienie! jako jedna z przyczyn "katastrofy"! Czy premier Rosji może sam wszystkiego dopilnować na odległym lotnisku? Czy można będzie go obwiniać, że jakiś zapijaczony lejtenant nie dopilnował ustawienia lamp, wymiany żarówek! Czy szlachetnie przytulający Thuzka premier Rosji może odpowiadać za to, że kontroler lotu zamiast kategorycznie zamknąć lotnisko dla prezydenckiego Tu154 i zakazać mu lądowania wydawał komendy w stylu " jest kłopot, ale jak chcesz to ląduj na swoją odpowiedzialność"! W razie takich ustaleń premier Rosji wyśle notę z ubolewaniem, ale czyż można go obciążać za niedoróbkę w Smoleńsku? Bez względu na to, co się będzie mówić o mgle w Smoleńsku przy takim wyposażeniu Tu154, klasie pilotów i co najważniejsze osobistości na pokładzie ta katastrofa nie miała prawa się wydarzyć! TA KATASTROFA NIE MOGŁA SIĘ WYDARZYĆ!!! Chyba , że....! Otóż to! CHYBA, ŻE TA KATASTROFA PO PROSTU MIAŁA SIĘ...WYDARZYĆ! Bo takie było życzenie, było życzenie tej katastrofy! Było życzenie śmierci polskiego prezydenta! Tragiczna śmierć Lecha Kaczyńskiego to wielki prezent!tak dla ekipy Putina jak Thuzka! I to nie ulega żadnej wątpliwości! Lecha Kaczyńskiego już nie ma! nie ma wśród żywych!, lecz pozostał Jarosław jeszcze gorsze zagrożenie, bo będzie dociekał prawdy, a jak (na pewno) pozostanie Prezydentem i PiS wygra wybory, to co znowu eliminacja her Thuzk?. Życzenie jego śmierci po obu stronach po prostu było i żadne oświadczenia mniej lub bardziej drętwe ze strony rządu Rosji i rządu Thuzka tego nie przykryje! Takie jest odczucie wielu Polaków, co ilustruje wyemitowany film "Solidarni 2010" Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego! To samo można wyczytać na rosyjskich forach, gdzie blogerzy nie pozostawiają złudzeń, że Putinowi nie wierzą! Rosjanie, zwykli, prości tacy jak my, tacy jak ja współczują Polsce i Polakom i między nami od zawsze jest nic porozumienia i Olbrychski nie musi apelować o pojednanie! Bo ono jest jako coś naturalnego! Thuzk, jego rząd usunął się, w cień! PR'wcy nakazali im "żałobę", takie jest aktualne zapotrzebowanie. Chwilowa cisza. Badanie nastrojów! Wystawiono jedynie szczekaczkę w osobie zdymisjonowanego vice-ministra skarbu!, który już zaatakował Jarosława Kaczyńskiego za coś, czego on jeszcze nie wypowiedział! Pozostali w cieniu. Przygotowują kontratak! Michnik, łżegazeta, Lis już szykują Thuzkowi grunt; trzeba opluskwić prezydenta! Bo to on ich zdaniem wyrywał stery załodze, odpowiada za rozbicie samolotu i śmierć 96 osób! Ta opcja jest jakże miła Rosji, na której terytorium rozbił się? prezydencki samolot! A może rozbił się, jeszcze w powietrzu? czyli na obszarze eksterytorialnym, a to dawałoby stronie polskiej prawo do bycia gospodarzem śledztwa! I ten "szczegół" w stronę lotniska nie jechały żadne karetki!!! Znamienne!! Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że było WIELKIE ŻYCZENIE WYELIMINOWANIA, WRĘCZ Z ŻYCZENIEM ŚMIERCI POLSKIEGO PREZYDENTA LECHA KACZYŃSKIEGO! Katastrofa, czy raczej "katastrofa" była więc wręcz na zamówienie!Na tę "katastrofę" było zamówienie tak na Kremlu jak i nad Wisłą!

Vote up!
0
Vote down!
0
#60406

Konwencja Chicagowska p. 3 a Siły Powietrzne, Polski, USA, etc. - warto się, z nią zapoznać nim się, ślepo uwierzy łgarzom i napisze bzdury jak wielu tu na forum, porównując z autobusami lub cywilnymi samolotami. Kolejne kłamstwa Thuzka i jego kamaryli z psycholem Klichem, etc.Konwencja Chicagowska a Siły Powietrzne Polski, USAF, etc. Polska wbrew temu co twierdzi her Thuzk i jego (nie) rząd, nie jest ograniczana przez konwencję chicagowską, w przejęciu śledztwa od Rosjan, gdyż był to samolot i lot wojskowy. To był samolot wojskowy, należący do 36 Pułku Lotniczego Sił Powietrznych RP, jak Air Force One do USAF, lot o charakterze wojskowym, tak jak Air Force One ( trzy sztuki), Prezydenta USA, należy do USAF - Sił Powietrznych USA, nie jest cywilnym statkiem powietrznym w zrozumieniu i wykładni Konwencji Chicagowskiej i my mamy z tego tytułu pewne prawa, dogadując się, oczywiście bilateralnie z Rosją, a nie na podstawie konwencji chicagowskiej, która ma zastosowanie tylko do cywilnych statków powietrznych. Warto o tym poczytać (Konwencja Chicagowska), jest to dostępne w Google. (nie)rząd Tuska wprowadza Polaków, opinię publiczną świadomie w błąd.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60408

Usuwanie dowodów na smoleńskim lotnisku i wokół. Polecam,bardzo ciekawa analiza, warte obejrzenia, przemyślenia. Mają niektórzy zacięcie do dochodzenia prawdy, większe niż prokuratorzy,"eksperci" w osobie E.Klicha, i innych łgarzy. http://www.granagieldzie.pl/viewtopic.php?f=34&t=297&sid=e62caf58e6fb513d25a323e3105c2463&start=90 , http://zezorro.blogspot.com/2010/05/co-powie-pietia.html , skopiujcie, bo niebawem zniknie jak te nagle powycinane drzewa pamiętające tragedię, czyli usuwanie śladów i "milczących" świadków, czyli drzew.

Vote up!
0
Vote down!
0
#60529