Syndrom kelnera
Na wstępie chciałbym przeprosić wszystkich kelnerów, ale trudno było mi tak naprędce znaleźć inny zawód, który polegałby na nieustannym kłanianiu się w pas czy dyganiu, uśmiechaniu się na siłę, usługiwaniu innym i umiejętności tłumienia w sobie gniewu czy agresji nawet w wypadku ewidentnego poniżania czy choćby tylko lekceważenia.
Jak wiemy lwia część zarobku kelnera to napiwki od zadowolonych klientów, więc w tym wypadku takie zachowanie popłaca.
Kolejne frustracje powoduje również świadomość, że tak naprawdę to od nas, kelnera ważniejsze jest to, co spoczywa na tacy i podawane jest klientowi. Nie ma, więc znaczenia czy serwujemy kraby w rumie czy tylko golonkę z chrzanem. Oba dania są od nas w tym momencie więcej warte.
Co po latach takiego usługiwania, składania się jak scyzoryk w ukłonach i poklepywaniu po plecach robi taki kelner wracając do domu? On musi sobie i najbliższemu otoczeniu, w tym wypadku rodzinie udowodnić, że coś znaczy, że jest stanowczy, władczy, silny, twardy jak stal i nie da sobie w kaszę dmuchać.
No i zaczyna się.
Kelner w domu robi dokładnie wszystko to, czego nie wolno mu czynić poza domem, czyli w pracy. Rozstawia wszystkich po kątach dając dzieciom szlaban, a to na komputer czy wyjście z domu. Żona widzi i słyszy na co dzień walenie pięścią w stół i stanowcze nakazy lub zakazy. On musi te trwające nieustannie upokorzenia i służalczość odreagować na własnym podwórku, gdyż, kiedy tylko wyjdzie z domu i zatrzaśnie za sobą drzwi jego kręgosłup mięknie, wiotczeje, a nogi robią się jak z waty.
Kelnerzy jednak byli są i będą jeszcze długo potrzebni, więc i syndrom kelnera będzie trwał. Natomiast prawdziwe nieszczęście jest wtedy, kiedy człowiek o takiej mentalności stanie na czele rządu tak jak to stało się w Polsce.
Gdyby tak zupełnie na chłodno przyjrzeć się zachowaniom Donalda Tuska i na podstawie tylko stanowczości jego reakcji stworzyć listę wydarzeń według hierarchii ich ważności to możemy dojść do zaskakujących wniosków.
Otóż na samym szczycie tej listy znajdzie się kastracja pedofilów, walka z dopalaczami i wojna wydana „kibolom”.
Jeśli zaś chodzi o wydarzenia mniej istotne, które według naszego premiera nie wymagały odwagi, stanowczości i walenia pięścią w stół należy wymienić likwidację przy udziale Unii Europejskiej polskich stoczni, zablokowanie możliwości rozwoju zespołom portów Szczecin- Świnoujście poprzez zbyt płytko przebiegający w tym miejscu gazociąg północny oraz zupełnie nieistotne i marginalne wydarzenie, jakim była tragedia smoleńska i skandaliczne prowadzenie śledztwa w celu wyjaśnienia jej przyczyn.
Zwróćmy teraz uwagę na to, że wszystkie te sprawy wytypowane do żałosnych pokazówek prezentujących „twardego” premiera prężącego muskuły to nic innego jak dom rodzinny naszego odreagowującego kelnera.
Pozostałe zaś odbywały się poza jego domem rodzinnym, więc musiał zadowalać się poklepywaniem po plecach, upokarzaniem, poniżaniem i ukłonami okraszonymi uśmiechem mimo plucia mu prosto w twarz.
Każda porażka na międzynarodowej arenie to nieunikniona domowa awantura i poszukiwanie przez medialnych nadymaczy i tabunu doradców obszaru, na którym nasz sfrustrowany kelner będzie odgrywał żałosnego twardziela.
Najgroźniejsze jednak dla tej kelnerskiej ekipy jest to, że domownicy dostrzegli już prawdę o tym papierowym podszytym tchórzem mocarzu i coraz głośniej i dobitniej prosto w oczy mówią mu prawdę o nim samym.
Jego reakcja na krytyczne okrzyki, napisy na murach i transparentach, które w demokracjach są czymś zupełnie normalnym, przypomina zachowania komunistycznych genseków, a wtórują mu media do złudzenia przypominając zachowania usłużnych reżimowych dziennikarzy z czasów PRL-u.
Całe pasmo kompromitujących klęsk w polityce zagranicznej i upokarzający taniec uległości odtańczony przez udającego wilczka, Tuska przed kremlowskim basiorem to wystarczające powody by kelnerowi powiedzieć dość i nie pozwolić mu na dalsze aktorskie sztuczki oraz odgrywanie twardziela po kolejnej turze szorowania kolanami na zagranicznych salonach.
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (19/2011)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2913 odsłon
Komentarze
Re: Syndrom kelnera
17 Maja, 2011 - 13:07
Nie sposób jednak zapomnieć o dokonaniu bez precedensu -zamieceniu pod dywan afery hazardowej, z umorzeniem przez prokuraturę włącznie. Do takiej bezczelności do tej pory nikt nie posunął się.
Jerzy Zerbe
Do takiej bezczelności do tej pory nikt nie posunął się
17 Maja, 2011 - 13:13
ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
Czekamy na następne, które wydają się być nieuniknione. Przypominam, że bezczynne czekanie zemści się prędzej czy później
__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ ....pechowcom kamień z serca spada zawsze na odcisk
Jaki kelner,raczej stróz nocny.
17 Maja, 2011 - 13:52
Chociaz nocny stróż Potrafi dać w pysk,to już raczej goniec w krótkich majtkach,jak się POstara to awansuje na roznosiciela pizzy.Gówniarz i tyle.
Pozdrowienia
zib1
Pozdrowienia
zib1
Re: Syndrom kelnera
17 Maja, 2011 - 14:57
Kelner popełnił przestępstwo. Oddał postępowanie w sprawie katastrofy polskiego samolotu całkowicie w ręce Rosji, w dodatku pozbawiając Polskę możliwości działania. Powinien za to ponieść najdalej idące konsekwencje prawne.
Domagajmy się postawienia Kelnera przed Trybunał Stanu. Popierajcie czynnie protest Solidarnych2010.