Serafinowie i cherubini z PSL w roli szczurów?
No i jest afera, że tak powiem na sto fajerek. Podszywający się pod spuściznę Witosa PSL, a tak naprawdę spadkobiercy Wycecha, Gucwy i Malinowskiego z ZSL, ukazali po raz kolejny oblicze, które właściwie nie zaskakuje i od lat jest znane.
Symbolem tego całego PSL, które tak w rzeczywistości jest specyficznym biurem pracy dla rodzin i bliższych oraz dalszych kolesiów, nie jest wbrew pozorom Pawlak, Sawicki czy Serafin.
Dla mnie takim pomnikiem patologii jest niejaki Stanisław Żelichowski, którego utrzymujemy wszyscy na sejmowym garnuszku już trzecie dziesięciolecie, czyli od 1985 roku, kiedy to w wieku 41 lat zasiadł po raz pierwszy w ławach sejmowych za czasów PRL obok Józefa Ozgi-Michalskiego i trwa tam do dzisiaj.
Żelichowski to dyżurny gość u Moniki Olejnik podczas politycznych śniadań w „radiu zet”, a znany jest przede wszystkim z tego, że od czasu tragedii smoleńskiej bez żenady i niemal dosłownie jak papuga propaguje rosyjską wersje zdarzeń.
Oto pierwszy z brzegu przykład. Po zaprezentowaniu „Białej księgi” przez zespół Macierewicza, wypróbowany propagandzista Kremla, Władimir Mamontow na łamach dziennika „Izwiestija” napisał:
„Jest to najczystszej wody brudna polityka. Nie mogę pojąć, jak może być nie wstyd urządzać taniec na grobach, nie tylko naciągać, ale i przekręcać oczywiste fakty”
A teraz wersja oldboja Żelichowskiego po nagłośnieniu słów Mamontowa:
„Biała księga PiS to próba grania tragedią. Mierzi mnie jak jeszcze na tych trupach próbuje się jakiś chocholi taniec wykonywać”
PSL trwa na polskiej scenie politycznej gdyż tak ustalili „rycerze okrągłego stołu”, a jak wiemy tamten podział łupów obowiązuje do dziś.
Przypomniała mi się właśnie afera taśmowa sprzed 6 lat i to, co się dzieje dzisiaj w mediach to jest mały pikuś.
Po upublicznieniu „taśm Beger” mogliśmy oglądać nocną konferencje w sejmie, w której udział wzięli: Tusk, Olejniczak, Kalisz i Niesiołowski domagając się natychmiastowej dymisji rządu oraz samorozwiązania sejmu.
Tak, tak kochani poszli ostro, oburzeni polityczną korupcją i proponowaniem Renacie Beger stanowiska podsekretarza stanu.
Kiedy minęło 5 lat i nastał rok 2011, jeden z dziennikarzy, którzy aferę z taśmami Beger upublicznili, a nawet sami ów podsłuch zakładali w porozumieniu z „Samoobroną”, czyli Andrzej Morozowski zmienił nagle swój stosunek do politycznej korupcji.
W swoim programie „Tak jest” na wieść, że Donald Tusk kupił posła Arłukowicza stanowiskiem podsekretarza stanu, pokiwał z podziwem głową nazywając ruch Tuska „majstersztykiem personalnym”.
No cóż, Tusk wie już od dawna, że nadchodzą trudne czasy, a złość ludu trzeba ze strategicznym wyprzedzeniem kierować w zupełnie innym kierunku niż ten gdzie są rzeczywiści sprawcy klęski.
Jest to nic innego jak skrojona na potrzeby polityki metoda lwowskich kieszonkowców, którzy aby odwrócić od siebie uwagę wpuszczali w tłum szczura, opróżniając zdezorientowanej gawiedzi portfele i torebki.
Jak widać zaprzyjaźnione z PO media zdają egzamin i zachowują pewien umiar. Wszak to nie rządy junty Kaczyńskiego by od razu nawoływać do dymisji rządu i samorozwiązania sejmu. To tylko pierwszy wypuszczony szczur. Będzie ich coraz więcej.
Polecam moją książkę:
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1733 odsłony
Komentarze
dwie rodziny wzięły się za łby
17 Lipca, 2012 - 14:56
Całkowicie zgadzam się z tą opinią. Tusk czuje (wie), że idą dla niego trudne miesiące. zastosowano więc opisaną metodę na szczura, względnie na "łapać złodzieja". Sądzę jednak, że "trupy" padną (trzeba wskazać winnego), co będzie na rękę tym pogrobowcom zeteselu, bo u nich już taka świecka tradycja, że jak widać koniec koalicjanta, to oni zaczynają marszczyć brwi.