"Róbta co chceta" ale uważajta co robita bo inaczej z "baśki"
Dyktatura i totalitaryzm w kameralnym wydaniu rodzinnym może wyglądać na przykład tak:
Ojciec do syna:
- słuchaj no synu uważnie. Teraz pójdziesz się starannie umyć, później musisz się świątecznie ubrać, przyczesać włosy i punktualnie o godzinie 17 wychodzimy do babci na urodziny
Jeżeli zaś rodzina hołduje wartościom liberalnym i demokratycznym oraz stosuje się do wszelkich współczesnych zdobyczy, takich jak prawa człowieka i poprawność polityczna, to ten sam monolog udający dialog wyglądałby tak
Ojciec do syna:
-możesz mnie posłuchać przez chwilę syneczku? jesteś wolnym człowiekiem, szanuję twoją suwerenność w rozporządzaniu wolnym czasem, ale dziś o 17 są twojej babci urodziny. Wiesz, zrobisz jak zechcesz. Masz święte prawo wyboru, ale miło by było jakbyś się odświętnie ubrał i jednak poszedł. Mam nadzieję, że nie zapomniałeś o tym jak bardzo babcia cię kocha?
Dzisiaj, postępowy świat jest na etapie tego drugiego, bardziej rozbudowanego dialogu panujących z poddanymi. Jednak zauważmy, że zawiera on bardzo wyraźny, zakamuflowany nakaz, który prowadzi w 100% do takiego samego skutku jak w przypadku pierwszym.
Po co więc ta obłuda, szantaż moralny i ukryta presja, opakowane starannie w te wszystkie grzeczności i dyrdymały o wolności i prawach człowieka?
Sprawa jest niezwykle prosta. Jak przetestowano już w nieodległej przeszłości, w tym pierwszym przypadku szybciej dochodzi do zmęczenia materiału i wybucha wcześniej czy później bunt.
W drugim przypadku większość żyje w przeświadczeniu, że decyzje podejmuje samodzielnie i raduje się z takiej wolności. Ba, powiem nawet, że jest zadowolona i urządza często dziękczynne parady za te wszystkie wspaniałości, jakie podarowali im dobroczyńcy zawiadujący współczesną demokracją.
Moim skromnym zdaniem jednak, przykład, który podałem, jako pierwszy jest bardziej uczciwy, bo nie ma w nim tego obłudnego krętactwa i człowiek z tak zwanymi „jajami”, jeśli ma w sobie poczucie prawdziwej wolności, może w pewnym momencie walnąć pięścią w stół. Cóż, jeśli nie ma tych „atrybutów”, to całe życie myje się, stroi, przyczesuje włosy i chadza do babci na urodziny.
Ostatnio jeden z naszych rodzimych piewców wolności i autor powiedzenia „róbta co chceta” zdemaskował nieco zamysły dobroczyńców ludzkości gdyż zapowiedział, że każdy może mówić, co chce, ale za krytykę Wałęsy dostanie z „baśki”.
Kto ufa lewackim i pseudo-liberalnym zapewnieniom o tym jak to bardzo chcą przychylić mu nieba, niech dobrze sobie przemyśli słowa „siema -Jurka”, albo przyjrzy się uprawianiu „demokracji permanentnej, aż do zaplanowanego skutku”, jak w przepadku, kiedy taka nieuczesana Irlandia wypowiedziała się demokratycznie, ale niestety sprzecznie z gotowymi już rozwiązaniami zaplanowanymi przez ciała bynajmniej nie demokratyczne.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1171 odsłon
Komentarze
Demokracja idiotów
4 Maja, 2009 - 21:05
To co opisujesz to jest demokracja idiotów, klasyczna powtórka rzymskich igrzysk i kupowania hołoty. Zamiast antycznego cyrku-koloseum, lemingi mają do wyboru telewizję lub internet. Wszyskto w łapach bogatych, bezwzględnych i "z dojściami". W Polsce tę rolę przejeły środowiska salonu-post-bezpieki i usłużnych kurewek, które nazywają same siebie: "dziennikarzami".
Pozdro.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
re Danz
5 Maja, 2009 - 01:46
Ostatecznie i tak decydowali pretorianie. Raczej przerażająca perspektywa.