Jan Osiecki „podniósł” rękawicę
W swoim tekście zamieszczonym na niepoprawni.pl opisałem niedawno kłopot speców z komisji Millera i wszystkich pozostałych „ekspertów” głoszących tezę o pancernej brzozie, która urwała skrzydło niemal 80 tonowej maszyny, czyli TU-154M.
Ów kłopot powstał po prezentacji wyników pracy profesora Biniendy.
W dość humorystyczny sposób zapytałem wówczas, kto podważy te wyniki?
Jan Osiecki prezentując swoje zdjęcie, na którym siedzi na owej brzozie? A może Edmund Kilch powtarzając znowu, że: „Jak walnęło to się urwało”? Pułkownik Gruszczyk, który w studiu TVN24 po raz kolejny zaprezentuje „model” samolotu, czyli swoją dłoń, która obraca się o 180 stopni? Czy w końcu sam Jerzy Miller, który powtórzy to, co powiedział na konferencji prasowej dociekliwemu dziennikarzowi: "Trzymajmy się praw fizyki. Samolot leciał z prędkością 280 kilometrów na godzinę. Może pan łatwo sprawdzić np. samochodem, co z nim się stanie, jeśli pan z prędkością 280 kilometrów wjedzie w brzozę - odpowiedział minister Miller na pytanie dziennikarza z "Gazety Polskiej"?
Po prezentacji naukowca polskiego pochodzenia zapanowała cisza, która jak naiwnie sądziłem będzie trwała w nieskończoność z jednego podstawowego powodu. Do przeprowadzenia symulacji profesor Binienda użył programu Ls Dyna3D. Jest to doskonałe i sprawdzone narzędzie używane przez największe firmy aeronautyczne i wiodące samochodowe koncerny.
Po prostu w sposób naukowy podważyć się wyników Wiesława Biniendy nie da. Zresztą profesor rzucił rękawicę wszystkim tym, którzy potrafiliby to uczynić mówiąc:
– „Możemy poświęcić jedną z sesji omówieniu różnych modeli zderzenia na Siewiernym i przeprowadzić porównanie naszych wyników na niezależnym gruncie. Na oczach uznanych specjalistów, przy otwartej kurtynie”
Życie jednak często przerasta kabaret. Znalazł się śmiałek, który ową rękawicę podniósł. I nie jest to żaden wybitny fizyk czy specjalista od kinematyki lotów, aerodynamiki, mechaniki, wytrzymałości materiałów czy dynamiki, który zaprezentował przekonywujące wyniki swoich badać podważające symulację profesora Biniendy.
Jest to nie kto inny, jak redaktor Jan Osiecki, który pisze:
„Co do modnej ostatnio w S24 symulacji prof. Biniendy. (ciekawe jak ona się ma do absurdalnych doniesień GPC o wybuchu bomby nad samolotem?) symulacje numeryczne bardzo zależą od założeń przyjętych w modelu.
Na ogół praca nad modelem polega na tym, aby wyszło to, co się obserwuje. To znaczy na ustalaniu, dlaczego rzeczywistość jest inna i co trzeba w modelu zmienić, żeby LEPIEJ do niej pasował, żeby lepiej ją opisywać. Nie zdziwię się jeśli wkrótce prof. Bieniada wkrótce przeprowadzi kolejną symulację i wyjdą mu zupełnie inne wyniki…”
Ile razy musi się człowiek skompromitować, aby dotarło w końcu do niego, że przestaje już być śmieszny i staje się żałosny?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3210 odsłon
Komentarze
Re: Jan Osiecki „podniósł” rękawicę
28 Września, 2011 - 11:20
wynika z tego, że Osiecki siedział na brzozie, kiedy nadleciała tutka i... obserwował.
przecież do tępych pał w zasadzie nic nie dociera.
neandertalczyk
28 Września, 2011 - 11:35
Aby cos podwazyc trzeba miec chocby namiastke mozgu i do tego jeszcze choc troche szarych komorek i nie ujmujac neandertalczykowi to jego poziom inteligencji w porownaniu z Osieckim wychodzi na geniusza.Ale czlowiek sowiecki juz tak ma po co mu rozum dyspozycje sa wazniejsze wiec po co myslec.
Kokos26
28 Września, 2011 - 12:24
Bombardier
mogę tylko powiedzieć jedno Jaśko Osiecki jest pancerny jak smoleńska brzoza i pancernik "Potiomkin" razem wzięte. Tego tępego łba nawet POcisk "Helfire" Nie przebije, komentowanie jego wypocin jest najgorszą torturą na jaką można się zdecydować podziwiam cię "Kokosie" Pzdr
Osiecki mnie zaskakuje swoja szczeroscia
28 Września, 2011 - 12:55
Wow. I tu mnie towarzsz redaktor Osiecki zaskoczyl.
Powiada on:"Na ogół praca nad modelem polega na tym, aby wyszło to, co się obserwuje. To znaczy na ustalaniu, dlaczego rzeczywistość jest inna i co trzeba w modelu zmienić, żeby LEPIEJ do niej pasował, żeby lepiej ją opisywać."
I ma racje. Tyle , ze w nauce przeprowadzane sa weryfikacje/ falsyfikacje poszczegolnych hipotez, wynikow eksperymentow itd. Oraz otwarta dyskusja. Do takiej debaty zaprasza - jako powazny naukowiec - prof. Binienda. Bez takiej debaty mamy do czynienia z sowiecko - rosyjskim (manipulatorskim) rozumieniem nauki.
A tak miedzy nami, czy tow. red. Osiecki nie mowil o wypocinach Millera, Klicha i swoich pozostalych mocodawcow. Wypada tylko pogratulowac szczerosci.
Kompromitacja...
28 Września, 2011 - 13:02
Panie Osiecki!!! Niech się Pan nie kompromituje. Żenada!!!
to po prostu kolejny Polityczny Obszczymurek z WSI
28 Września, 2011 - 14:21
... na etacie "dziennikarza sejmowego", kryptonim "ds"
Redaktor ?!!! Jan Osiecki .
28 Września, 2011 - 15:09
Wystarczyło napisać błazen Jan O.
Resztę należy pominąć milczeniem - bo nieładnie pastwić się nad "intelektualnie draśniętym"
_______________________________________________________________ Sukces nigdy nie jest ostateczny,porażka nigdy nie jest totalna.Liczy się tylko odwaga. /Churchil/
A to dobre
28 Września, 2011 - 16:12
"Na ogół praca nad modelem polega na tym, aby wyszło to, co się obserwuje. "
W symulacji badań nad zależnymi i służalczymi wobec WSI(SB,KGB itd.)mediami wyjdzie to co się obserwuje.
Czyli Osiecki.
No chyba że zmanipulujemy dane wejściowe i wtedy wyjdzie Żakowski czy inna Olejnik.
Każdy z tych wyników pozornie różnych celnie opisuje zbiór logiczny prawda jeśli chodzi o polskie media.ha, ha.
Nie dziwi wyjaśnienie min. Millera który tytuł inżyniera złożył na ołtarzu kłamstwa- rozpatrzmy zderzenie z 20 cm pniem obiektu o prędkości 280 km/h ; rozpatrzmy dość typowe obiekty: rower, samochód i czołg. Czy efekt będzie za każdym razem identyczny? Tak, o ile będzie ten model rozpatrywał Osiecki.Bo można pominąć czy kolizja ma miejsce metr od ziemi czy metr od wierzchołka.
Tak najbardziej, to Osieckiemu
28 Września, 2011 - 16:57
uleciał chyba płyn mózgowy...
Wyparował.
"do symulacji profesor Binienda użył programu Ls Dyna3D"
28 Września, 2011 - 18:54
no i obalił skutecznie sztandarową tezę MAK/KGB z Millerem na doczepkę
Nikt z sekty "makowców" nawet nie zająknął się o własnej symulacji i wzięciu udziału w naukowej debacie do jakiej prof. Binienda uczciwie zaprosił
ale,ale! - w mileerowskim "raporcie" w kontekście "beczki autorotacyjnej" jest sformułowanie, że "podawane dane dotyczące kąta obrotu samolotu co prawda nie pochodzą z rejestratorów lotu ale zostały WYLICZONE"
niniejszym podaję "metodę" tego liczenia:
skoro w chwil t przechył był 0 a w chwili t+5s był 150 to samolot przechylał się w tempie 30/s - takie też dane wpisano do tabeli, paniatno? ;P
I tu się akurat zgodzę z Osieckim - w.w. "metoda" ilustruje zjawisko jaki tenże "redaktor" opisał (ale w wykonaniu "ekspertów" Millera)- wyszło co miało wyjść ha ha ha ;D
"Nie odzywając się w towarzystwie ryzykujesz uznanie za głupka, odzywając się rozwiejesz wszelkie wątpliwości" O. Wilde
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart
Kokosie
28 Września, 2011 - 22:27
Jako sławny awiator, Jaś Flanelka zalicza kolejny odlot. Podziwiam Twoją wytrwałość w czytaniu takich ułomków.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!