Opowiadanie część XXIX
Spoglądał na nią, zastanawiał się, czy ona by mogła zrobić komuś krzywdę. Stała przed nim średniego wzrostu brunetka, ładna, o trochę może zbyt obfitych kształtach, ale nie gruba. Może czasem przybierała ton rasowej nauczycielki, ale budziła sympatię. Jej dom, to sterylnie czyste wnętrza i od strony prozaicznej, czyli wysprzątania, jak i od stylu dekoracji. Wszystko było w odpowiedniej tonacji kolorystycznej, jaki i zdobniczej.
- Jak ci się udało ukończyć studia, skoro jak mówiłaś, rodzice mieli cię gdzieś? – Zapytał nagle, jakby głośno wypowiadał własne myśli.
- Wiedziałam, że mi się o to w końcu zapytasz – powiedziała, nie przestając się uśmiechać. – Bo jak taka dziewczyna z rodziny hm, hm…może coś w życiu osiągnąć, to miałeś na myśli?
- Nie, nie o to mi chodziło, źle mnie zrozumiałaś, zastanawia mnie tylko sam fakt, no i…że będę niegrzeczny, żeby ktoś ci pomagał finansowo, bo sama chyba byś nie mogła się utrzymać…- ważył każde słowo, by jej nie urazić, a przy tym dowiedzieć się czegoś d niej.
- O co ty mnie podejrzewasz? – zapytała zmieszana i spojrzała podejrzliwie.
- O nic, wybacz, to nie moja sprawa.
- Nie, pytanie padło…zaraz ci powiem skąd miałam pieniądze na edukację, żebyś nie myślał o mnie nie wiadomo czego.
- Nic nie myślę, zapomnij, przepraszam, że w ogóle spytałem.
- Kiedy teraz już muszę. Posłuchaj, kiedy skończyłam z wyróżnieniem 8 klasę, bo skończyłam, moja wychowawczyni poradziła mi, bym złożyła papiery do liceum. Opierałam się na początku, bo wiedziałam, że nawet na bilet miesięczny nie będzie mnie stać, nawet gdybym całe lato wynajmowała się do lżejszych prac w sadach i na plantacjach. Ale ona przekonała panią Migocką, że za taką opiekę nad nią, to znaczy sprzątanie, robienie zakupów, pranie, ona wyposaży mnie w książki do szkoły i opłaci bilet miesięczny. Pani Migocka wtedy już potrzebowała takiej opieki, bo chodziła jeszcze po domu, ale miała trudności z cięższymi pracami, no i zakupy były dla niej mordęgą, zwłaszcza, że to były czasy kolejek. No więc masz rację, finansowo ktoś musiał mi pomóc…zwłaszcza, że moi rodzice – powiedziała to z przekąsem – zupełnie mieli mnie i moją siostrę gdzieś. Kiedy studiowałam, już nie mogłam się zająć panią Migocką, ale moja siostra mnie zmieniła. Jak widzisz, nie jestem przestępcą, ani dziwką.
- Wybacz. Nie chciałem cię urazić.
Uśmiechnęła się tryumfująco, jakby zmazała jakąś plamę na własnym honorze.
- Zapewne teraz się zastanawiasz, co skłoniło starszą kobietę, by opiekowała się obcym dzieckiem, a własną wnuczkę zostawiła w domu dziecka? Bo na pewno teraz o tym myślisz, mam rację?
- Masz rację, fakt, to mi przeszło przez myśl.
- I to ci mogę wyjaśnić, bo Migocka była dla mnie jak matka i babcia, często nawet zostawałam u niej na noc. Widzisz, jak Magda wyzdrowiała nikogo nie poznawała, nawet jej. Często popadała w stany depresyjne i Migocka bała się, że może nastąpić nawrót choroby. Tam byli specjaliści, psycholodzy, a tu tylko ona sama, doszła do wniosku, że zostanie w domu dziecka póki jako tako sobie z tym nie poradzi.
- Wiesz, trochę to okrutne i nieprzemyślane, bo dziecko chyba szybciej by doszło do siebie w rodzinnej atmosferze. Nie jestem psychologiem, ale tak myślę…
- Pamiętaj, że mówimy o starej, chorej kobiecie. A Magda była rozpieszczonym dzieckiem i nawet jej przez myśl by nie przeszło, że trzeba babci pomóc. – Powiedziała nagle zdenerwowana – Magda zawsze myślała, że świat kręci się wokół nie!
- Nie przesadzasz? Mało jeszcze, ją ten „świat” doświadczył?
Agnieszka się zmieszała, nagle jakby oprzytomniała.
- Przepraszam, masz rację – powiedziała miękkim, łagodnym głosem – po prostu pamiętam własny dom rodzinny i jej. Wiem, ją bardziej życie doświadczyło, bo zabrało jej wszystko w jednej chwili, a ja nic nie posiadając pewnie zazdrościłam jej tamtych chwil szczęścia, których nie doświadczyłam. Przemówiła przeze mnie gorycz. Nie myślę tak i naprawdę żal mi Magdy…nie wiem, co mnie opętało. - Mówiła cicho, chcąc się wytłumaczyć z chwilowego wybuchu, którego Karol był świadkiem.
Rozmawiali jeszcze o Magdzie, o niej, ale Agnieszka już panowała nad emocjami i omijała sprytnie tematy drażliwe. Kiedy Karol chciał sprowadzić temat do konkretów, rozmywała go jakimś nieistotnym epizodem. Zrozumiał, że więcej niczego się od niej nie dowie, że przestała mu ufać. Potem wrócił Jurek z Pawłem, obaj byli wzburzeni, do Jurka dzwonili z powiatowej policji, z badań wynikało, ze jednym z odnalezionych ciał był Janusz. Tamtych dwoje jeszcze nie rozpoznano, ale wiadomo, że kobieta miała w chwili śmierci 28 lat, ten drugi mężczyzna około 25 lat. Najdziwniejsze było to, że najświeższe ciało, było ciałem Janusza, czyli on zginął przed dwoma laty, a nie jak myśleli na początku.
CDN...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 746 odsłon
Komentarze
Re: Opowiadanie część XXIX
26 Czerwca, 2009 - 15:12
Cieszę się, że jesteś na "czołówce" - proza górą!
Pięknie pozujesz na zdjęciu, ha?
Z tym "najświeższym ciałem" i że "ciało to był janusz", to chyba jednak pewna niezręczność, co?
Pozdrawiam Iwonko i pozuj do zdjęć jak najczęściej, rzecz jasna, w przerwach pomiędzy jednym odcinkiem i następnym. Powodzenia.
Piotr W.
Piotr W.
]]>Długa Rozmowa]]>
]]>Foto-NETART]]>
Piotruś
26 Czerwca, 2009 - 16:29
widzę, że Ty byś wolał, by tylko pozowała...;p
Wiesz, kłopot z trupami jest taki, że w ogóle są mało zręczne.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Re: Piotruś
26 Czerwca, 2009 - 17:05
Oj, nie zgadzam się. Trupy w powieści są neder zgrabnym elementem narracji i akcji.
Pozuj, pozuj, bądź dobra dla mnie.
Piotr W.
Piotr W.
]]>Długa Rozmowa]]>
]]>Foto-NETART]]>
Toż żartowałam
26 Czerwca, 2009 - 18:29
i zapewne będzie to obrobione, te trupy oczywiście.
A pozować? Nikt nie che robić mi fotek.;p
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".