Wspomnienie Stanu Wojennego, dodatek

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

I tak, jak wspomniał prezenter, po wiadomościach został zaprezentowany materiał dotyczący wspomnień stanu wojennego. Tym razem mieli wystąpić ludzie związani z ofiarami stanu wojennego. Zaprezentowano materiał reportera, który udał się w teren.
- Proszę pana, oni już tu nie mieszkają. Od dawna. Nie, za granicę wyjechali. Do Anglii chyba. Nie chcą już tu wracać. Pisałam im, że mamy już wolność. Że wszyscy są wolni. Że ci, co ich wtedy aresztowali też są wolni. wtedy oni odpisali, że takiej wolności nie chcą. Dziwaki.
- Nie, proszę pana, ojciec już nie żyje. Zmarł ładnych parę lat temu. Nie wiedział pan? No tak, mało kto się nim interesował. Tak, wtedy był znaczącą postacią. Nerki mu wtedy odbili, łobuzy, no i od tej pory tak zapadł na zdrowiu, że...
- Nigdy sobie tego nie daruję, że pozwoliłam synowi się tym zająć. Chciał zmieniać świat, Polskę, ludzi. Obiecywał, że będzie dobrze, że będzie uważał na siebie. Aresztowali go na ulicy. Nawet nie wiedziałam co się z nim stało. Dowiedziałam się już po wszystkim. Podobno podczas przewożenia z więzienia do więzienia sam znienacka, bez powodu, pobił całą załogę karetki, a potem ją porwał. A potem pojechał dwie ulice dalej, wysiadł z niej, wszedł na dach i skoczył nadziewając się brzuchem na sztachety. A następnie zszedł z nich, znowu wszedł na dach i znowu skoczył. I tak osiem razy.
- Męża zmobilizowali i znowu musiał iść do wojska. Wysłali go na drugi koniec kraju, dali karabin i kazali pilnować centrali telefonicznej czy czegoś tam. Jak powiedział, że nie będzie strzelał do Polaków, trafił do aresztu.
- Nie, nie chcemy się wypowiadać. Tak, przeżyliśmy stan wojenny w więzieniach, mąż osobno, ja osobno, ale nie to było najgorsze. Bo wtedy żyliśmy nadzieją, że się wszystko zmieni. A potem jak się zaczęło zmieniać, to... Założyliśmy własną firmę, ale nie chcieliśmy płacić haraczy ani mafii, ani służbom, ani... No i wykończyli nas. Do dzisiaj nie podnieśliśmy się z długów.
- Pewno, że ją znam, przecież wtedy to była czołowa postać, wie pan kto ją przyjechał aresztować w stan wojenny? Ho, ho! Nie dziwię się, że nie mógł pan trafić. To ten dom, tam, o. Rudera, nie rudera, myśli pan, że łatwo utrzymać się jednej osobie z tej nędznej emerytury? Wie pan ile kosztują leki? Ten co ją aresztował ma trzy razy większą emeryturę. Nie opłaciło się nam walczyć z tym systemem, oj nie...
Na koniec reporter poinformował, że nikt z pytanych przez niego osób nie chciał przyjść do studia i porozmawiać.
- To przykre, że Polacy nie chcą się jednoczyć pod hasłem "pamięć uczestnikom stanu wojennego" - westchnęła mama Łukaszka.
- Znowu smutno w tym kraju, przełączcie na coś wesołego - domagała się siostra Łukaszka. - Dajcie mi pilota, o nie, znowu jakiś dziennik!
- Dzisiaj w ten dzień, należy być razem - odezwał się pan prezydent stojący w otwartym oknie. - Nieważne czy bił czy był bity. Nie można nadal, po tylu latach, podtrzymywać podziały, które niczemu nie służą. Bo buduje tylko zgoda! Należy walczyć o przyszłość przyszłych pokoleń. Przeszłości oddajmy hołd, najlepiej w sposób tradycyjny, zapalać świeczkę ku pamięci wszystkich Polaków uczestniczących w Stanie Wojennym.
Prezydent w skupieniu zapalił stojącą na parapecie świecę po czym wycofał się z kadru. Widać było tylko parapet, świecę i otwarte okno. Powiał wiatr, skoczył płomień i po chwili zaczęło wesoło palić się firanka.

Brak głosów

Komentarze

Zaległy odcinek

Vote up!
1
Vote down!
-1
#398230