Zima nuklearna (2)
NAJWCZEŚNIEJSZE DZIAŁANIA
Według książki Pete Earleya „Towarzysz J.” opisującej historię zmarłego niedawno byłego sowieckiego agenta Tretjakowa, akcja dezinformacyjna dotycząca wprowadzenia mitu „zimy nuklearnej” do świadomości społeczeństw Zachodu była być może najpotężniejszą akcją tego typu w dziejach KGB. Dotyczące jej dokumenty jeszcze w 1994 r. były pilnie strzeżone. Tretjakow rozmawiał z jednym z realizujących tę akcję kluczowych funkcjonariuszy oraz czytał tajne raporty dotyczące tej sprawy. Według Tretjakowa, dopiero gdy w 1979 członkowie NATO zagłosowali za rozmieszczeniem w Europie 572 pocisków manewrujących typu Pershing II dla zneutralizowania zagrożenia ze strony ponad 300 trójgłowicowych pocisków SS-20 rozmieszczonych na ruchomych wyrzutniach, Andropow uruchomił akcję dezinformacyjną i rozkazał aby Akademia Nauk ZSRR stworzyła raport na temat straszliwych konsekwencji użycia broni jądrowej w Niemczech. Celem było zablokowanie rozmieszczania pocisków Pershing II które miało się rozpocząć w 1983r., przez stymulację sprzeciwu społeczeństw europejskich temu przedsięwzięciu. Inicjatywa miała wyjść od strony państw zachodnich jako bardziej dla Zachodu wiarygodna, co było częścią planu. Na tym etapie prawdę znali nieliczni funkcjonariusze z kierownictwa KGB oraz garstka radzieckich uczonych.
W rzeczywistości plan mającej trwać kilka lat akcji mógł powstać nawet trzy lata wcześniej a dane ze stacji kosmicznych na których między innymi oparto tezę o zimie nuklearnej pochodzą z lat 1971-1972. Niewiele stwierdzeń w ogólnodostępnych źródłach wskazuje, że pierwsze działania w sprawie zimy nuklearnej po stronie sowieckiej mogły rozpocząć się w 1976 roku, kiedy zaczęto organizować grupę uczonych zajmujących się klimatologią i pokrewnymi dziedzinami oraz ich matematycznym modelowaniem ( W. W. Aleksandrow). Według Tretjakowa, pierwszym celem zainteresowania KGB i zasosowania aktywnych tajnych środków były organizacje pokojowe, antynuklearne, rozbrojeniowe i ekologiczne, a jednym z tytułów czasopism było AMBIO – czasopismo wydawane przez Królewską Szwedzką Akademię Nauk. Ale o tym później.
BADANIA KOSMICZNE Mars 3 i Mariner 9 w 1971 r.
Amerykański Mariner 9 wystrzelony w kierunku Marsa 30 maja, 1971 osiągnął orbitę planety 14 listopada, 1971. W tym czasie, od 16 lipca, na Marsie szalały burze pyłowe. W związku z tym postanowiono „poczekać” na orbicie z programem zdjęć powierzchni Marsa. Działanie zakończyło się sukcesem. Sowiecka sonda Mars 3 osiągnęła Marsa 2 grudnia 1971. Lądownikowi udało się bezpiecznie osiągnąć powierzchnię planety, lecz transmisja została przerwana po zaledwie kilkunastu sekundach z nieznanych przyczyn. Przypuszczano uszkodzenie lądownika przez burzę pyłową o czym miało świadczyć słabe oświetlenie, widoczne na szczątkowym zdjęciu przesłanym z powierzchni planety przez sondę. Według późniejszych wypowiedzi Sagana i Golicyna, pyły marsjańskie spowodowały ochłodzenie powierzchni planety zgodnie z późniejszą tezą o zimie nuklearnej. Ewentualne dane dotyczące temperatury nie mogły pochodzić ze źródeł sowieckich, lecz amerykańskich, ze wzglęgdu na fiasko misji sowieckiej. Sam Golicyn w charakterystyczny sposób ujmuje swoją i Sagana rolę w „odkryciu” efektu zimy nuklearnej: “(…)Sławny uczony Carl Sagan wysłał do mnie wtedy dwa telegramy z prośbą o ocenę tego zjawiska w celu zrozumienia go. Zaproponowałem teorię wyjaśniającą dlaczego burze pyłowe gdy powstają osiągają globalny zasięg. Obraz zimy nuklearnej był już dla mnie jasny (…)”. Trudno nie skomentować tej opinii jako przypisującej sobie (przez Golicyna) zasługę właściwej interpretacji zjawiska i pozostawiającej Saganowi rolę tego kto pierwszy dostrzegł problem nie dostrzegając jego możliwej dalszej interpretacji. Golicyn udzielił mu więc doraźnej pomocy i ukierunkował. Według obydwóch naukowców szybko udało im się zrozumieć zjawisko ochładzania powierzchni planety przesłoniętej warstwą pyłu w atmosferze. Można tu zapytać dlaczego przez najbliższe lata żaden z nich nic więcej nie zrobił w tej sprawie skoro zasada działania zimy nuklearnej była im już znana? To potwierdza, że – zgodnie z tezą Tretjakowa – działania w sprawie wprowadzenia do świadomości społeczeństw zachodnich idei „zimy nuklearnej” (przygotowane kilka lat wcześniej) weszły w fazę realizacji dopiero w 1979 roku.
Interesujące też, że – zgodnie z tezami Golicyna – kontakt z nim miał znaczący wpływ na „dorobek naukowy” Sagana przez wkład w zrozumienie danych wynikających z misji kosmicznych Mars 3 i Mariner 9 przez NASA. Sagan nagrodzony został za to Exceptional Scientific Achievement Medal w 1972, oraz “NASA Distinguished Public Service Medal for non-Government personnel, the highest honor NASA award to anyone who was not a Government employee when the service was performed” w 1977. Czy była to w części zasługa sowieckiego uczonego Golicyna?
Można teź wypowiedzieć w tym miejscu całkiem fantastyczną i nie popartą żadną dostępną informacją hipotezę że lądowanie Mars 3 zakończyło się katastrofą a szczątkowe „dane” użyteczne w fabrykowaniu tezy o zimie nuklearnej po prostu sfałszowano.
DZIAŁANIA PO STRONIE ZSSR
W sferze publicznej pierwszy ukazał się artykuł dotyczący eksperymentów w Azji południowo-wschodniej na pustyni Kara-Kum które miały być przeprowadzone przez zespół zorganizowany przez Główne Obserwatorium Geofizyczne im. Aleksandra Wojejkowa oraz Uniwersytet Leningradzki. Powstał „wkrótce po przegłosowaniu w NATO decyzji o wprowadzeniu pocisków Pershing” (czyli po styczniu 1979). Miał dotyczyć chłodnej powierzchni Ziemi gdy szaleją w powietrzu burze piaskowe. Autor, sowiecki akademik Kirył Kondratjew nazwał to efektem antycieplarnianym. Tezy Kondratjewa, według Tretjakowa, nie były rezultatem prac badawczych, lecz pierwszym krokiem w starannie zaaranżowanej kampanii propagandowej KGB. Artykuł ukazał się w „sowieckich mediach” i natychmiast jego treść została podchwycona przez BBC. Raport akademika Kiryła Kondratjewa dotyczył badań dystrybucji pyłów powybuchowych w atmosferze na pustyni Kara-Kum. Według raportu Kondratjewa pył wzniecony przez wybuch jądrowy może pozostawać w atmosferze przez długi czas, ograniczając dostęp promieniowania słonecznego i obniżając temperaturę. Raportowi nie towarzyszyły żadne wyniki badań i nie był on przez nikogo recenzowany, co nie przeszkodziło BBC nagłośnić tej historii. Istnienie badań Kondratjewa potwierdza Golicyn, który także badał skutki wielkich pożarów lasów na Syberii w 1915 w czym miało mu pomagać studiowanie map pogody w Anglii. Miał znaleźć korelację pomiędzy gęstością dymu a temperaturą powierzchniową. Z tego czasu przytacza analogiczne badania burz pyłowych w Tadźykistanie prowadzone przez “współpracownika”. Prawdopodobnie ta relacja odnosi się do „publikacji” Kondratjewa. Stąd wynika że Kondratjew i Golicyn współpracowali w tym zakresie a prace Kondratjewa nawiązywały do rozkładu temperatur w burzach pyłowych Marsa także na Ziemi.
Kolejnym krokiem była opinia Instytutu Geofizyki Akademii Nauk ZSRR – raport Golicyna, Mojsiejewa i W. W. Aleksandrowa sporządzony pod kierownictwem Jurija Izraela, przewodniczącego Państwowego Komitetu ZSRR do spraw Hydrometeorologii i Kontroli Środowiska. Według Tretjakowa opisali na podstawie modelu matematycznego ilość pyłów wysłanych do atmosfery, uwzględnili „efekt antycieplarniany” Kondratjewa i wyszło im gwałtowne oziębienie klimatu. W „opinii” autorzy przyjęli model wojny nuklearnej toczonej na terytorium Niemiec. Opinia ta prawdopodobnie nie była oficjalną publikacją jeżeli stworzona została przed marcem 1983 lecz raportem dla władz (co wynika z wypowiedzi Tretjakowa i Mojsiejewa, bo Golicyn za pierwszą publikację w „otkrytoj pieczati” uważa „swoją” publikację z września 1983). Należy uznać że oba opracowania: jedno przypisywane Kondratjewowi oraz drugie – Golicynowi, Mojsiejewowi i Aleksandrowowi nigdy nie zostały opublikowane ale realnie istniały, o czym świadczą:
- stwierdzenia Golicyna (o opracowaniach w „otkrytoj pieczati”) sugerujące że istniały inne wcześniejsze prace nie publikowane w sposób jawny; z jego relacji wynika też że prace prowadziła duża grupa uczonych przed 1983 rokiem i były objęte tajemnicą.
- wspomnienia Golicyna o współpracy z Mojsiejewem jako szefem zespołu odpowiedzialnym za stronę matematyczną przedsięwzięcia istnieją, podczas gdy Mojsiejew nie wspomina o współpracy z Golicynem, Jest to wyraźna tendencja do nie ujawniania współpracy w tym czasie, dotycząca także innego z prawdopodobnych szefów przedsięwzięcia, Izraela, który „pozostał w cieniu” będąc współautorem późniejszych publikacji. Tretjakow w swojej relacji stwierdza, że powiedziano mu, że ich uczeni świetnie wiedzieli że ta teoria jest kompletnie niedorzeczna. A więc założenia planu zostały spełnione: Amerykanie pierwsi “powiedzieli”, Rosjanie pierwsi “potwierdzili”. Tak jak relacjonował Tretjakow.
PO STRONIE USA
Według amerykańskich raportów instytucji publicznych z lat 1975-1979 dotyczących ewentualnych skutków wojny jądrowej, nie przywiązywano większej wagi do długoterminowych skutków użycia tej broni lub stwierdzano niemożliwość ich oceny. Amerykanie się tym raczej nie zajmowali, co stwierdza nawet sam Golicyn. Jeszcze w listopadzie 1979 Michael Rampino, Stephen Self and Rhodes W. Fairbridge opublikowali w “Science” pracę zatytułowaną “Can Rapid Climatic Change Cause Volcanic Eruptions?” Około 3 lat później, Rampino opublikował inną pracę gdzie odwrócił kolejność przyczyny i skutku sugerując że erupcje wulkanów mogą wpływać na klimat planety. Potem stał się rzecznikiem hipotezy zimy nuklearnej (np. 1984: „Snow and ice feedbacks prolong effects of nuclear winter”) publikując w Nature, drugim – obok Science - najbardziej szpanerskim periodyku zajmującym się nauką.
DYGRESJA NA TEMAT MODELU MATEMATYCZNEGO – wybiegając nieco naprzód:
Z oczywistych względów tezy o zimie nuklearnej nie można było sprawdzić eksperymentalnie. Istotny jest więc w tym wszystkim problem modelu matematycznego zimy nuklearnej który miały stworzyć „niezależnie” grupa której szefował Mojsiejew (w tym Stenczikow i Aleksandrow; Centrum Obliczeniowe) oraz grupa Sagana. Według Golicyna, model matematyczny burz pyłowych użyteczny też przy modelowaniu zimy nuklearnej był gotowy już w 1982 (według Mojsiejewa –czerwiec-lipiec 1983). W jego stworzeniu brał udział, po stronie sowieckiej, obok Stenczikowa i Aleksandrowa także „współpracownik naszego instytutu” Aleksander Ginzburg który miał być autorem równań opisujących efekt. Sam Sagan nie miał takiego modelu, lub był on niewiarygodny, co było mu zarzucane – być może to było przyczyną permanentnego „opóźniania się” jego grupy z publikacją. Być może, uniesienie samych pyłów powybuchowych do atmosfery nie dawało w modelach amerykańskich, tworzonych po publikacji Alvareza i innych w 1980 spodziewanego efektu, dopóki nie uwzgledniono dymów i sadzy z pożarów, z publikacji Crutzena i Birksa w AMBIO. Było to możliwe dopiero po zapoznaniu się z nią (Sagan, Turco) oraz podjęciu się modelowania nowej wersji zjawiska przez Pollacka (i Turco?) na przełomie 1982-1983.
Oto relacja Mojsiejewa którą warto przytoczyć w całości, co nie znaczy że musi być prawdą: ”Problem „nocy nuklearnej” pojawił się nieoczekiwanie. Do marca 1983 nie myśleliśmy o nim.(…). Ale w marcu 1983 znany astronom amerykański Carl Sagan opublikował serię scenariuszy możliwej wojny nuklearnej, z eksplozjami o mocy liczonej w tysiącach megaton. (…) Kiedy otrzymaliśmy te materiały, powiedziałem do W.W. Aleksandrowa i jego kolegi z laboratorium G. L.Stenczikowa: "Oto szansa której nie można zaprzepaścić. Dziś tylko nasz system daje możliwość weryfikacji prawdziwości hipotezy Sagana". W tym czasie dzięki wysiłkom Aleksandrowa i głównie Stenczikowa, system obliczeniowy i aparat matematyczny osiągnęły taki stopień perfekcji że możliwe było przeprowadzenie obliczeń na „starej” maszynie BESM – 6 i do czerwca-lipca 1983 wszystkie obliczenia i ilustracje były gotowe. Kiedy Stenczikow przyniósł mi pierwsze rezultaty obliczeń, nie wierzyłem własnym oczom I zmusiłem go do kilkukrotnego sprawdzenia obliczeń, stosując różne warunki początkowe.” Tak czy inaczej, według relacji Mojsiejewa model matematyczny zjawiska udało się stworzyć w zaledwie w 3-4 miesiące w 1983 roku. Była to zapewne „nowsza” wersja która uwzględniała dymy i sadzę z pożarów wynikające z publikacji Crutzena i Birksa, nie uwzglednione wcześniej przez team Sagana. Rosjanie zachowali te rezultaty „dla siebie”, co nie mialo większego znaczenia skoro Amerykanie już do tego „sami” doszli. Amerykanie zostali poinformowani oficjalnie o szczegółach sowieckiego modelu dopiero na konferencji w Waszyngtonie (jesień 1983). Trudno w tej relacji nie dostrzec intencji sowieckich, aby zaangażowani w walkę o pokój uczeni amerykańscy „sami dostrzegli związek faktów” i przyjęli konieczny kierunek działania, nagłośnili tezę o zimie nuklearnej w wersji „bardziej wiarygodnej” ale i „nie wyszli z publikacjami naukowymi poza orkiestrę”. Dzięki temu, sowieccy uczeni stali się tymi którzy potwierdzili, jesienią 1983, jeszcze przed publikacją w Science, wiarygodność tez teamu Sagana o zimie nuklearnej. A to właśnie chodziło.
Jeśli przyjmiemy dosłownie sformułowania Mojsiejewa, pozostaje tajemnicą, skąd Rosjanie wiedzieli w marcu o sprawach które były przedmiotem konferencji kwietniowej w USA. Pozostanie też bez wyjaśnienia stwierdzenie Golicyna jakoby Sagan pytał go osobiście w końcu sierpnia 1983 czy w swoim modelu uwzględnił dymy z pożarów, skoro sam zrobił to prawie pół roku wcześniej. Prawdopodobnie na tym etapie działań każda ze stron chciała zachować kluczowe informacje dla siebie; być może też odezwało się w nich obu dążenie do uzyskania pierwszeństwa w sytuacji gdy informacja o postulowanym zjawisku już od pewnego czasu funkcjonowała w świadomości społeczeństwa USA co spełniało założenia początkowe Sowietów. Być może Sowieci bali się przedwczesnej negatywnej weryfikacji całej tezy; w końcu zależało im jedynie na reakcji społecznej, nie na publikacjach i dyskusji w amerykańskich naukowych periodykach.
Po konferencji w Waszyngtonie, w której uczestniczyli także Rosjanie, ci ostatni dysponowali kompletem wiedzy na temat modelu amerykańskiego, co najwyżej poza szczegółami algorytmu. Richard P. Turco, jeden z członków grupy Sagana wyraził się później o pracach W. W. Aleksandrowa (czyli o sowieckim modelu matematycznym): “a very weak piece of work and a primitive rendition of an obsolete US model." O tym co mówił na ten temat Mojsiejew, będzie niżej.
(ciąg dalszy nastąpi)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1699 odsłon
Komentarze
Honic
24 Marca, 2013 - 21:15
Jan Bogatko
...moja ciekawość rośnie w miarę czytania,
pozdrawiam,
Jan Bogatko