Czarnowidza remedium na prywatyzację szpitali
Pod słowem “prywatyzacja”rozumie się w Polsce to co się stało z majątkiem państwowym, majątkiem, z którym Polska wyszła z epoki poprzedniej - a stało się to co musiało się stać w warunkach politycznych i społecznych stworzonych przez dogadanie się tzw. “opozycji demokratycznej“ z Kiszczakiem, Jaruzelskim i Urbanem, gen. Ciastoniem na wolności oraz płk. Pietruszką i kpt. Piotrowskim chwilowo przebywającymi wtedy w pierdlu w ramach obowiązków służbowych.
Czytelnikom tego bloga nie muszę tłumaczyć co się wtedy stało, dla tego wywodu ważne jest tylko to, że uważam, że Polska jest państwem oligarchicznym, a oligarchie tu rządzące powstały w wyniku uwłaszczenia nomenklatury (pierwsza faza “prywatyzacji”) i późniejszych procesów “prywatyzacyjnych” polegających na oferowaniu majątku publicznego wybranym podmiotom na niejasnych warunkach, bez zachowania konkurencyjności, a kryteria oceny ofert miały znamię dowolności. Co tu zresztą strzępić bity na ten temat - wszystko już zostało opisane przez te 20 lat kształtowania się ustroju III ERPE.
Dlatego w oczach i uszach przeciętnego Polaka, który tu żyje i musi swoje ciężko zarobione pieniądze wydawać na towary droższe niż gdzie indziej, ze względu na panujący tu ustrój oligarchiczny, dla tego Polaka słowo “prywatyzacja” ma wydźwięk pejoratywny i oznacza po prostu złodziejstwo.
Założę się, że Jarosław Kaczyński, tak rozumiał to gdy mówił, że PO dąży do prywatyzacji. Sami przecież słyszeliśmy sprawozdanie filmowe CBA o chęci prywatyzacji służby zdrowia dokonane za pomocą ukrytej kamery, a główna aktorką była posłanka PO, będąca nawet we władzach tej partii, o ile sobie przypominam. Mówiąc zatem Mateuszem Birkutem: Jak nie chcą prywatyzować jak chcą prywatyzować?
Ale żarty na bok. Sprawa jest zbyt poważna. żeby robić sobie tylko z niej krotochwile. Prędzej czy później KAŻDEGO obywatela tego kraju dotknie kwestia sprawności działania służby zdrowia. Nawet ci dzisiejsi wyborcy platformy, dla których słowo prywatyzacja w odniesieniu do służby zdrowia oznacza sprzedanie istniejących placówek w prywatne ręce, a nowi właściciele zrobią tam albo szpital albo hipermarket - nawet dla nich sprawa kiedyś będzie ważna - bo będą chcieli uratować albo siebie, albo kogoś bliskiego.
Z drugiej strony, przeciętny Polak, który boi się prywatyzacji obiektów i organizacji służby zdrowia wie, że ma do czynienia z przedziwnym światem, i pomieszaniem w tej sferze życia. Z jednej strony wszystko jest państwowe i niby bezpłatne (na prywatne lecznictwo mało kogo stać, a poważne operacje i leczenie w ogóle nie jest tam dostępne, bo musiałoby kosztować astronomiczne kwoty), ale trzeba płacić pieniądze jeśli nie jawnie za rozmaite usługi (chociażby pojedynczy pokój w szpitalu, albo dyżur nocny), to pod stołem. Z drugiej strony - Polak wie, że płaci na to składkę zdrowotną, 9% swoich zarobków, miesiąc w miesiąc. A obok tego - widzi co się dzieje, że psy i koty mają lepszą służbę zdrowia niż ludzie, bo wszystko w weterynarii jest prywatne i działa. Do cholery - myśli sobie Polak - jak zrobić, żeby działało, żeby było bezpłatne, i żeby jeszcze do tego nie kosztowało drożej, i żeby się nie bać, że jak zachoruję, to nie będzie mnie stać na leczenie, albo będą kolejki takie, że umrę zanim się doczekam pierwszej wizyty (to akurat w obecnym systemie jest jak najbardziej możliwe - niedawno się spotkałem z takim przypadkiem). Albo - myśli sobie dalej Polak - będzie jakaś metoda leczenia, ale ten cholerny NFZ płaci za mało temu szpitalowi i guzik z pętelką, nie przyjmą mnie. I co, do piachu trzeba się wybierać, a nie leczyć. A podatki - płacę, a jakże, na pasku wypłaty za każdym razem widać.
Co można powiedzieć takiemu Polakowi? Czy polskie elity rządzące mają dla Polaka bojącego się prywatyzacji służby zdrowia jakiś przekaz? Czy pozostaje Polakowi tylko strach o przyszłość i złorzeczenie na “złodziei, którzy chcą się uwłaszczyć na majątku państwowym” ?
Postaram się niżej przedstawić w miarę spójny pomysł na zaradzenie tej sytuacji, może jakiś człowiek z obecnej władzy przeczyta i wykorzysta, a może PiS, który jest jedyną partią która jest w stanie przeprowadzić reformy w państwie, jak już wygra wybory parlamentarne, mam nadzieję z większością umożliwiającą samodzielne rządzenie, to oprócz zrobienia porządków na rozmaitych polach, o których piszemy tu na S24, to może PiS z wykorzystaniem poniższego pomysłu uporządkuje także służbę zdrowia.
Na wstępie kilka słów założeń:
Otóż, żeby uzdrowić sytuację nie trzeba wcale prywatyzacji placówek i organizacji służby zdrowia, nie trzeba nawet zmian właścicielskich. Jeśli jest potrzebna jakaś prywatyzacja - to prywatyzacja pieniędzy które są wydawane na służbę zdrowia - o czym dalej.
Każdy pracujący w Polsce płaci składkę zdrowotną. To jest jakby oplata miesięczna za możliwość skorzystania z usług medycznych, mocą konstytucji należących się każdemu obywatelowi. Ten podatek jest akurat jak najbardziej sprawiedliwy - bo liniowy. Biedniejsi płacą mniej - np. od 1000 zł płacą 90 zł, a bogatsi - więcej - np. od zarobków 20 000 - 1800 zł.
Obok tego w Polsce jest bardzo silna potrzeba solidaryzmu społecznego. To znaczy, że wszyscy jesteśmy w Polsce, wszyscy dorzucamy się do tego wspólnego kotła, to i dostęp powinien być równy. A w przypadku ścisłego przełożenia wysokości zarobków na dostęp do usług medycznych okaże się, że tego równego dostępu nie ma i nie może być. W obecnym systemie tym bardziej,
System który proponuję zaspokaja właśnie wymóg tego solidaryzmu społecznego (czyli równy dostęp do usług) przy równoczesnym ukróceniu marnotrawstwa środków, które jest obecne w tej chwili, a sprawa własności służby zdrowia jest w zasadzie obojętna.
Przedstawię to w kilku punktach:
1.Likwidacja NFZ.
Jest to instytucja transferowa która zbiera składki i rozdziela pieniądze i pilnuje sposobu ich wydawania. Jej istnienie jest kosztem, i w cale niemałym
W miejsce NFZ powstaje Medyczna Izba Rozliczeniowa. O jej funkcjach dalej.
2. Wprowadzenie indywidualnych dla każdego obywatela kont bankowych “Zdrowie”. Do każdego konta przypisana jest indywidualna karta płatnicza “Karta zdrowie”. Konto Bankowe Zdrowie jest osobnym produktem bankowym, oprocentowanym jak lokaty długoletnie i gwarantowanym przez państwo. Konto Bankowe Zdrowie może być założone przez obywatela w dowolnym banku, przez niego samego i na jego odpowiedzialność wyboru.
7. Środki finansowe, których źródłem jest system mogą wpływać do każdego rodzaju placówki służby zdrowia, bez względu na formę własności. Koszty leczenia mogą być finansowane także z prywatnych ubezpieczeń, których dobrowolność musi być zagwarantowana prawem, jako uzupełnienie podstawowego systemu.
Tyle punktów, teraz trochę opisu:
Jak widać, przedstawiony wyżej system jest skrajnie odbiurokratyzowany i wymusza na instytucjach służby zdrowia konkurencję, bez względu na formę własności. To obywatel idzie ze swoimi pieniędzmi zgromadzonymi na karcie płatniczej do placówki służby zdrowia i ona musi się za te pieniądze utrzymać. Istnienie dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeń zapewni dodatkowe finansowanie w przypadku skomplikowanych i drogich procedur medycznych.
Obok tego system wymusi na tych, którzy myślą o przyszłości, oszczędzanie środków zgromadzonych na Koncie Bankowym Zdrowie. Normalny człowiek stara się unikać chorób, choruje raz dwa razy do roku. Jeśli chce być zdrowy - prowadzi zdrowy tryb życia.
W ten sposób na indywidualnym Koncie Bankowym Zdrowie z miesiąca na miesiąc obywatel będzie gromadził środki, które będzie mógł wykorzystać w wieku, w którym zaczyna się chorowanie. Równocześnie (p.4) system zapewni możliwość wsparcia innych osób, bez względu na to czy są rodziną, czy nie, z zastrzeżeniem wykorzystania środków osób małoletnich na potrzeby osób dorosłych. Dzięki temu będzie możliwe np. zbiorowa zrzutka rodzinna na leczenie np. ojca rodziny, czy też ukochanej babci.
Oczywiście obok tego musi być zbudowany system ratownictwa medycznego finansowany przez państwo i rezerwa na przypadki szczególnie ciężkie i nietypowe, jednakże są to szczegóły techniczne.
Obok tego w okresie przejściowym konieczne będzie zapewnienie środków finansowych na oddłużenie tego co jest w tej chwili i na dokończenie procedur medycznych dla tych, którzy leczą się w tej chwili, a kwoty z przypadającej składki nie bedą wystarczające. Po jakimś czasie nastąpi zbilansowanie systemu.
Proszę zauważyć, że system jest całkowicie odbiurokratyzowany. Nie ma czap biurokratycznych, NFZ, a część rozliczeniowa dotycząca kart płatniczych - przerzucona na banki, które sobie doskonale poradzą z problemem i mają opracowane metody zarządzania. Ze strony instytucji państwowych będzie potrzebny stosunkowo nieliczny urząd, wraz z systemem informatycznym, który będzie czerpał dane z istniejącego systemu PESEL i ZUS, a interfejsy dla zakładów służby zdrowia, wprowadzające dane obywateli, będą takie same jak np. w przypadku wprowadzania danych do ZUS, jeśli nie prostsze. Zbędny będzie cały system kontroli wykorzystania środków, awantury o limity znikną, bo nie będzie limitów, system będzie rynkowym homeostatem, a obywatele zagłosują pieniędzmi i pójdą tam, gdzie usługi są najlepsze.
A teraz kilka wyliczeń:
Bieżący budżet służby zdrowia wynosi 53,65 mld zł
Liczba obywateli w 2008 (za Wikipedią) wynosiła 38 135 876
Załóżmy zerowy przyrost naturalny od tego czasu (liczba narodzin = liczba zgonów)
Kwota składki rocznej na jednego obywatela wynosi ok. 14 068 zł
Czy normalny człowiek, pracujący i zdrowy ( a takich jest większość) wydaje takie pieniądze rocznie na służbę zdrowia ?
A ci chorzy w okresie przejściowym wsparci dodatkowym funduszem będą mogli zapłacić za leczenie w systemie, a później - będą dodatkowe ubezpieczenia.
Zakładając niezmienność ilości środków, człowiek, który przepracuje zacznie korzystać z konta w wieku 60 lat i od poczatku będzie w systemi, nie korzystajac z niego zbyt intesywnie na Koncie Zdrowie zgromadzi ponad 800 tys zł. Akurat będzie miał na choroby wieku podeszłego.
Przedstawiony wyżej pomysł zakłada, że będzie wola zmian. Obecny system, ten, z którym mamy do czynienia teraz jest dobry dla mafii obecnej w służbie zdrowia, czerpiącej profity z tego, że mają dostęp do dóbr rzadkich. Urynkowienie usług medycznych, jak widać wcale bez konieczności pozbywania się majątku, zada cios mafii, ale za to upowszechni dostępność usług medycznych i ich rzeczywistą “bezpłatność” w rozumieniu przeciętnego Polaka, to znaczy, że nie będzie trzeba sprzedać mieszkania, żeby się wyleczyć z raka, nie daj Bóg jak się zachoruje.
I zasada solidaryzmu społecznego zostanie zachowana.
Czekam na uwagi i dyskusję
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1493 odsłony
Komentarze
Czy dobrze zrozumiałem?
16 Czerwca, 2010 - 12:53
Czy ja dobrze rozumiem, że jak ktoś będzie potrzebował leczenia bardziej kosztownego, niż środki na jego koncie, to i tak będzie mógł to leczenie dostać? ("solidaryzm społeczny")
Czy tutaj nie pojawi się i tak ryzyko biurokracji, bo przecież ktoś musi decydować o tym, czy wydać więcej niż dany pacjent ma na koncie?
Czy ten proponowany system ma motywować do oszczędzania, czyli nie korzystania z leczenia?
Dlaczego zakładać konto tak zwanym "płodom", a nie dopiero po oddzieleniu od organizmu matki i przeżyciu?
Solidaryzm społeczny i "płody"
16 Czerwca, 2010 - 13:06
System jest dualiztyczny - prywatne ubezpieczenia medyczne i system proponowany. W okresie przejściowym dodatkowe wsparcie w ramach państwa.
Tzw. płody są obywatelami Polski od chwili poczęcia i mają takie same prawa jak każdy obywatel.
Czarnowidz Były Jasnowidz
Precz z komuną! Chodżcie z nami!
Czarnowidz Były Jasnowidz
Precz z komuną! Chodżcie z nami!
Re: Solidaryzm społeczny i "płody"
16 Czerwca, 2010 - 13:19
[quote]Tzw. płody są obywatelami Polski od chwili poczęcia i mają takie same prawa jak każdy obywatel.[/quote]
Ejże? To chyba dopiero po zmianie Konstytucji.
Zatem proponujesz nie tylko zmiany w służbie zdrowia, ale i zmianę Konstytucji.
Nie rozumiem Twojej odpowiedzi na moje pytania, nic mi się nie wyjasniło. Ale to pewnie temu, że w ogóle ciemny jestem :-( Gdyby jednak nie, to proszę konkretniej odpowiedz.
Pozdrawiam.
jest dobry dla mafii obecnej w służbie zdrowia,
16 Czerwca, 2010 - 13:06
naczelna mafia to NFZ
dziwne, że PO chce prywatyzować ale nie likwidować NFZ
to już jeden wielki kant
w NFZ nasze składki łykaja mafiosi i dopóki ten twór będzie istniał nie będzie mowy o jakichkolwiek zmianach
pzdr
Re: Czarnowidza remedium na prywatyzację szpitali
16 Czerwca, 2010 - 16:56
Bardzo niejasno to napisane. Ile będzie przybywało na koncie pracownikowi, a ile jego niepracującej żonie, a ile dzieciom?
Jak znam życie to zaraz by się zacznęły zmowy pacjentów z lekarzami żeby lekarze wystawiali zawyżone rachunki lub za fikcyjne usługi, pieniędzmi wyciągniętymi w ten sposób z konta pacjent dzielił by się z lekarzem.
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Czarnowidzu , bardzo lubie
16 Czerwca, 2010 - 17:01
czytac czy słuchać madrych ludzi. Jestem przekonany że mamy w POLSCE setki tysiące ludzi wybitnych i uczciwych. Tylko, właśnie tylko my żyjemy pod okupacja żydokomunofaszystów i dla takich ludzi nie ma miejsca . Dzisiaj sie dowiaduje że "zmarł "Dr Ratajczak który wykładał na uczelni. Wyrzucony na bruk przez wszarzy za nauczanie prawdy historycznej NARODU POLSKIEGO. Wybacz , ale śmiesza mnie treści typu; nasz rząd powinien to czy tamto, nasz premier powinien to czy tamto, nasz sąd powinien...............Panowie jaki nasz, który nasz. Bo jeśli nasz i my mu podpowiadamy wszystkie rozwiązania a on nas nie chce słuchać to tam naprawdę siedzą sami "polscy" durnie. To sa rządy okupacyjne a ich zadania nie są po stronie dobra POLSKI i POLAKÓW. Przepraszam że sie wtrąciłem nie będąc fachowcem w tej dziedzinie. Ja Ci osobiście przyznaję racje, nie wnikając w szczegóły z ww wzgledów. Jednak mam prawo Ci wierzyc że zrobilbys to najlepiej jak potrafisz. Jednak to nie miejsce i czas !!!.Zagłada NARODU POLSKIEGO trwa i ma się coraz lepiej.Pozdrawiam serdecznie
Dycha za koncepcję
16 Czerwca, 2010 - 17:38
Tym bardziej, że chciałbym, aby łapiduchom przypomniało się,że bez naszych pieniędzy wydanych na ich edukację TO NADAL Z PATYKIEM ZA ŚWINIAMI BY BIEGALI. Kryterium wyboru, na którego lekarza wydaje swoja składkę. PODOBA MI SIĘ BARDZO.
Pozdrawiam myślących.