Gallipoli

Obrazek użytkownika seawolf
Blog

Przepływamy obok Gallipoli, miejsca wielkiej bitwy i śmierci 130 tysięcy żołnierzy , wielkiej pomyłki Churchilla, próby zdobycia Stambułu i wejścia na Morze Czarne. Gdyby się udało , było by to wielkie, strategiczne zwycięstwo, połączenie z Rosją, odcięcie Turcji od sojuszniczych Państw Centralnych. Ale się nie udało.
Zawsze to miejsce kojarzy mi się z filmem Mela Gibsona i z piosenka Sabatonu…
Dzisiaj ranek nieco zamglony, wielki monument wygląda najbardziej imponująco wieczorem, podświetlony, górujący na cieśniną…… rankiem wyglada mniej okazale.

A tak wygladalo to miejsce w czasie bitwy...

Znalazlem ladne zdjecie z lotu ptaka, a wlasciwie z lotu F-16

Mój Boże, myślę sobie , poświstując na mostku piosenkę Sabatonu, Gallipoli- there is no enemy, there is no victory, only boys who died In the Sand……tam leży tyle tysięcy młodych chłopaków, którzy zginęli bez sensu.
http://www.youtube.com/watch?v=haTeUygxUys

Jeszcze parę lat temu plynąłem tu na Minervie, spotkałem jeszcze stareńkiego weterana, który ze łzami w oczach spoglądał na mijany monument, był wtedy młodym chłopakiem, był chyba jednym z ostatnich żyjących…. Dziś już chyba go nie ma…..
Mijamy monument w porannej mgiełce, dobijamy do Cannakale, prąd w cieśninie , jak cholera, znosi nas, próbujemy to z tej, to z tamtej mańki w końcu mało nie walnawszy w naroznik keji przycumowaliśmy. Uffff…. No a potem normalka, trap, immigration, agent, pasażerowie jada na wycieczki, częśc na druga strone zobaczyc monument, częśc do starożytnej Troi. W międzyczasie trzeba podłączyć wąż z wodą, podstawic śmieciarke i wywalić z 15 metrów sześciennych śmieci, obejść statek i zobaczyc, co się zepsuło, odpadło, ubrudziło itp. Obejrzeć burtę, czy aby gdzieś nie ma rdzawego zacieku, potem Office Tours- emaile, prasówka, obiad, znowu Office hours….Zwykle staram się ucinać drzemkę poobiednią , ale dzisiaj dało się normalnie pospać do 7, więc raczej posiedzę i popiszę. W miedzyczasie kilka telefonów z agentem, ustalam, kiedy śmieciarka ma przyjechać po drugi rzut śmieci. Pytają z biura o jakieś uszkodzone okna w restauracji, w styczniu była naprawa gwarancyjna, gmeram w starych mailach ze stycznia, dzwonie do zmiennika, no, już wiem, zapasowe są gdzieś w magazynie na lądzie, pisze maila do znajomego goscia w Monaco, niech się zainteresuje. Uparcie poświstuję Gallipoli, hmm, mam chwilę, napisze cos . No i właśnie piszę
Po południu SOPEP Drill, symulacja rozlewu paliwa. Pod wieczór wycieczki zaczną wracać, o 18 znowu w drogę. Jutro Bosfor, potem wpływamy na Morze Czarne. Wieczór mam wolny, może się przejdę do baru. Jutro Welcome Party na scenie, trzeba się będzie przebrać w koszmarny galowy mundur i palnąć mowę do gości. No, co zrobić, w końcu za to mi płacą.....

Brak głosów