Tekst zeznań ś.p. Remigiusza Musia (Smoleńsk)
Do tematu grasującego po Polsce seryjnego samobójcy wrócę innym razem.
Dziś tylko tekst zeznań ś.p. Remigiusza Musia opublikowany na Rebelya.pl
-----------
-----------
-----------
Chorąży Muś twierdził, że kontrolerzy ze Smoleńska złamali przepisy. Mieli wydać załogom jaka, tupolewa i rosyjskiego iła komendy schodzenia na niedopuszczalną na smoleńskim lotnisku wysokość 50 m. Mówił też o wybuchach. Nie potrafił określić ich przyczyny.
Prokuratorzy zajmujący się badaniem katastrofy smoleńskiej już w 2010 roku zabezpieczyli nagrania z magnetofonu pokładowego Jaka, które mają zawierać zapis sprzecznych z przepisami komend. Nie przedstawili jednak dotychczas żadnych wyników badań tych nagrań. Czy po śmierci 42-letniego Musia coś się w tej sprawie zmieni?
Co technik z samolotu JAK-40 zeznał dwukrotnie w prokuraturze? Pierwszy raz był przesłuchiwany 10 kwietnia 2010 r. od 20. do 21.
„Zeznaję, że jestem żołnierzem zawodowym, od 1996 r. pełnię służbę w JW 2139 na stanowisku starszego technika pokładowego. W dniu dzisiejszym, tj. 10.04.2010 o godz. 5.25 wylecieliśmy samolotem JAK 40 nr 044 do Smoleńska. Na pokładzie, oprócz załogi przewoziliśmy 14 dziennikarzy, którzy udawali się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej do Katynia. W czasie lotu od startu do lądowania, nie mieliśmy żadnych problemów technicznych. Lot przebiegał planowo. Przy podchodzeniu do lądowania warunki atmosferyczne były dość trudne, aczkolwiek zgodne z poziomem naszego wyszkolenia. Trudność lądowania polegała na tym, że panująca na lotnisku docelowym mgła ograniczała widoczność w przód do 1500 metrów oraz widoczność w dół do 100 metrów. Podchodząc do lądowania światła sygnalizujące początki pasa startowego, ich nazwa skrótowa APM widzieliśmy dużo wcześniej niż wyżej wskazane wartości. Światła te pomogły więc ukierunkować samolot w osi pasa startowego na odpowiedniej wysokości i odległości. Na wymienionych wyżej wartościach pas startowy widzieliśmy doskonale. Lądowanie odbyło się bez następstw. Po skołowaniu z pasa startowego zakołowaliśmy na miejsce postoju, wysadziliśmy pasażerów, odprawiliśmy się u służb granicznych i celnych i przystąpiliśmy do przygotowania samolotu do postoju. Nie mogliśmy dokończyć czynności z powodu tego, że władze lotniska zadecydowały o tym, że zatankują samolot po wylądowaniu naszego tupolewa. W związku z tym czekaliśmy na przylot. Nasz lot trwał 1 g. 15 min. W międzyczasie pogoda zaczęła się pogarszać do warunków w których już byśmy nie wylądowali i z zaciekawieniem oglądaliśmy dwa nieudane lądowania samolotu Ił 76 Federacji Rosyjskiej. Wówczas widoczność wahała się w granicach 400-800 metrów. Widoczności pionowej z ziemi nie byliśmy w stanie określić. Próby lądowania tego Iła miały miejsce około po 15 i 30 minutach od naszego wylądowania. Próby lądowania Iła oglądaliśmy z płyty lotniska, nasz samolot stał na drodze kołowania, do osi pasa startowego w odległości ok 80 metrów. Widziałem tego Iła, który po drugiej nieudanej próbie lądowania odleciał. Po kolejnych około 20 minutach z głośników naszej radiostacji usłyszeliśmy załogę naszego tupolewa zbliżającego się do rejonu lotniska. Pamiętam, że załoga prowadziła korespondencję z wieżą kontrolną, która kierowała ich aby znaleźli się na kursie odwrotnym do lądowania w celu wykonania zejścia do lądowania. Kontroler kazał zniżyć się im do wysokości 500 metrów i podał warunki pogodowe, z tego co pamiętam było to 4000 metrów na 400 metrów, kilkukrotnie dopytywał się czy zajęli wysokość 500 metrów. W końcu kpt. Protasiuk prostują, załoga odpowiedziała twierdząco. W momencie, kiedy załoga powinna wykonać zejście do lądowania, kontroler przekazał im informację o pogarszających się warunkach pogodowych 500 metrów na prawdopodobnie 80 metrów. Zapytał się ich czy na pewno chcą wykonać zejście do lądowania. Odpowiedzieli twierdząco, że wykonają warunkowo. Kontroler poinformował ich, aby byli przygotowani na odejście na drugi krąg z wysokości 50 metrów. W międzyczasie mój dowódca załogi przekazał dowódcy załogi tupolewa na tej samej częstotliwości, że naprawdę się pogarsza pogoda i raz widać na 300 a raz 500 metrów. Wyszliśmy z samolotu wypatrywać tupolewa. Pogoda, widoczność pogorszyła się ponownie. Wróciłem do samolotu i nadałem przez radiostację „Arek teraz widać już 200”, odpowiedział „Dzięki”. Wróciłem po tym przed samolot. Po kilku minutach usłyszeliśmy charakterystyczne gwiżdżące brzmienie silników tupolewa, typowe dla zmniejszanych obrotów przy zniżaniu. Nagle obroty wzrosły do maksymalnych, po dwóch sekundach uderzenie i trzy wybuchy i krótko trwający dźwięk zatrzymującego się jednego silnika a potem już cisza. Sytuacja nasza wyglądała tak, że nie wiedzieliśmy, czy możemy oddalać się od samolotu. Obserwowaliśmy tylko przejeżdżające obok nas pojazdy ratownicze. Po około 5 minutach nawiązałem łączność z wieżą zapytując „co z naszą tutką”, odpowiedział mi „żebym wysiadł z samolotu, bo oni stacjonują 50 metrów od samolotu którym przylecieliśmy.” Spotkaliśmy się z nim, drżący głosem odpowiedział nam, że tupolew spadł. Po około godzinie, kiedy nikt się nami nie interesował postanowiliśmy pójść na miejsce zdarzenia. Okazało się, że miejsce to nie jest oddalone 1500 metrów jak wcześniej nas informowano lecz 400-500 metrów od progu pasa i 50 metrów w lewo zgodnie z kierunkiem lądowania. Z samolotem TU 154 mieliśmy jedynie kontakt słuchowy, przez mgłę nie było go widać. Przed lądowaniem załoga tupolewa nie zgłaszała żadnych problemów technicznych. Nie mam pojęcia, nie wiem, jaka jest przyczyna tej katastrofy. To wszystko co mam do zeznania w tej sprawie.
Ponownie przesłuchany został 23 czerwca 2010 r. Podtrzymał swoje pierwsze zeznania. Mówił też, co załoga JAK-a zastała po przybyciu na miejsce katastrofy.
(….)
W końcowej fazie lotu kontroler zapytał się czy chcą lądować. Załoga odpowiedziała, że warunkowo podejdziemy. Kontroler wyraził zgodę na podejście. Ja nie słyszałem, aby kontroler zabronił im lądowania i odejście na zapasowe. Wydaje mi się, że kontroler powiedział TU-154M, że mają być gotowi do odejścia na drugi krąg z wysokości nie mniejszej niż 50 metrów. Po tym my wyszliśmy z JAK-a.
(…)
„Na miejsce katastrofy udaliśmy się po około 1 godzinie od jej zaistnienia. Kiedy przybyliśmy na miejsce, to pracowały już tam służby ratownicze. Ja widziałem dużo nagich ciał. Leżały one pomiędzy częściami samolotu. Jedno ciało ludzkie było całe. Pozostałe, to były części ludzkich ciał, ręce, nogi. Kiedy my tam byliśmy, to nikt się nimi nie interesował, tzn. nie przykrywał ich, nie zbierał. Byliśmy tam około 15 minut. W trakcie pobytu tam zauważyłem, że do poszczególnych stanowisk, utworzonych przez służby znoszono części samolotu. Tych stanowisk było tam już wtedy kilka. Stanowiska te wyglądały w ten sposób, ze był to stolik, na nim dokumentacja, laptop itp. Przy stanowiskach znajdowali się ludzie.”
Oprac. M.M
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2615 odsłon
Komentarze
Re: Tekst zeznań ś.p. Remigiusza Musia (Smoleńsk)
29 Października, 2012 - 15:27
Chodzi o to, by nikt nie protestował w sprawie nowej treści z nagrania, o którym mówił pan Muś??? Bo łatwo logicznie wyjaśnić, znaczenie tego zeznania, biorąc pod uwagę wyliczankę czasową, jakiej dokonywał pan Muś w zeznaniach??? Chodzi o dwie próby lądowania IŁ-a76 tzn. po 15 i 30 minutach po lądowaniu Jaka 40, a po około 20 minutach w korespondencji kontrolerów z Korsarza z Tupolewem, zauważył, że przekazano informację o widoczności 4000m w dal i 400m w pionie, Tupolew był wtedy na 500m wys., i rozpoczął zniżanie??? Mogłoby się wydawać, że to takie tylko info, ale jest to kluczowa informacja, która dowodzi zamachu??? Biorąc pod uwagę obecność IŁ-a na pół godziny przed Tupolewem i jego dwie nieudane próby lądowania, przywidoczności 4000 i 400metrów, tak w tym czasie poinformowano Tupolewa, no i oczywiście w błyskawicznym tempie pogarszająca się widoczność??? Ważne to wszystko, w kontekście najnowszych badań na elementach wraku, na których wykryto komponenty służące do wytwarzania sztycznej mgły??? Moment obecności IŁ-a i według mnie, tylko markowanie lądowania, a w rzeczywistości "zrzut" tych komponentów??? "Zrzut", to słowo zawarte w stenogramach, jako jedyne bez komentarza??? Do tego, gdyby doszło polecenie zejścia na 50m i fałszywe naprowadzenie"na kursie i ścieżce"??? I w żadnych wiadomościach w tv-info o śmierci Musia, dowodzi...??? Pzdr.
Re: Tekst zeznań ś.p. Remigiusza Musia (Smoleńsk)
29 Października, 2012 - 16:15
Jeszcze jedna uwaga, która nie daje mi spokoju, a jest również zawarta w zeznaniu tzn. dlaczego Tupolew lądował od wschodu, skoro zgodnie z kierunkiem nadlatywał z zachodu??? Pan Muś w swoim zeznaniu, jakby ze zdziwieniem zauważył, że kontrola lotu, w korespondencji z załogą, naprowadzała Tupolewa tak, aby znaleźli się na kursie odwrotnym do lądowania, niestety nie ma w tym zeznaniu, z jakiego kierunku lądował jego Jak 40??? Jest tam też uwaga, że widoczność podana Jakowi, była zaniżona 1500m i 100m, gdyż wtedy widoczność była dużo lepsza??? Pzdr.
Trochę to się nie trzyma kupy
29 Października, 2012 - 16:30
Za duzo sprzeczności w tych zeznaniach,dostępnych tylko na portalach. Troche więcej szczegółów tutaj
http://freeyourmind.salon24.pl/
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
Skowronek
29 Października, 2012 - 17:40
Skowronku,
czy tekst zeznania Remigiusza Musia jest autentyczny? A gdzie jest fotokopia dokumentu?
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Alchymista
29 Października, 2012 - 17:54
Witaj! Fotokopia i dyskusja o nich jest tu http://MMariola.salon24.pl/ Najdziwniejsze jest to,że ś.p. Muś będąc tak bliziutko miejsca katastrofy nie słyszał żadnych wybuchów.Ktoś z tym,jak to się mówi"ściemnia".
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
@ Skowronek - kto ściemnia?
29 Października, 2012 - 18:07
Kto ściemnia? Może Macierewicz?
Posłuchaj tej rozmowy z Macierewiczem w dzisiejszych Aktualnościach Dnia. On wie, co mówi, i wie, ze nie moze przeinaczać, bo go ratlerki albo buldogi skubną za nogawki.
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/tajemnicza-smierc-chorazego-musia-kluczowego-swiadka-katastrofy/
Kto ściemnia?
29 Października, 2012 - 19:11
Dobre pytanie.Zestawienie zeznań ś.p. Musia i "ekspertyz" o dwóch wybuchach daje na to pytanie odpowiedź.Tak sądzę.
Nie mnie oceniać p.Macierewicza w tej sprawie.Za długo( od 1993 r.) go znam i moje odczucia są subiektywne.Analizę jego pracy robią inni blogerzy.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II