O dziennikarzach wspinających się na szczaw
A my wracamy do naszego zupełnie niezwiązanego z dziennikarską rzeczywistością serialu...
- A widzisz Turtle, czegoś was tam jednak nauczyli. Może rzeczywiście najlepszy byłby Yesienski. Twardy ma łeb! To on ostatnio pił z tym figurantem od "Big Zbiga"? Jak to mu było?
- Kramareck - podpowiedział trzeźwo Turtle.
- O właśnie, Kramareck! No to weźmiemy byka za rogi. Trzeba zadzwonić do Yesienskiego! - zarządził major.
----------
- No cześć, koleżko drogi. Mówi znajomy od śrub wkręcanych w szprychy samolotu... O bulba! Eche - cheee.... - roześmiał się nagle major Redkham.
- Co tam - po drugiej stronie zacharczał głos Yesienskiego
- Szymuś, bulba! Ja cię bulba przepraszam. Tu Redkham. Ogłupiały jakiś jestem i już zapomniałem że na służbowy telefon dzwonię.
- No bulba! Bo już wbulbiłem się na maksa! Przez chwilę myślałem, że to ten idiota Hudson!
- Nie, nie spokojnie. Ja tak zupełnie nieoficjalnie bulba, no! Jak na służbowy telefon to wiadomo, że prywatnie do ciebie dzwonię. I co chciałem powiedzieć...? A tak wszystko w porządku? Zęby wyleczone?
- No bulba! Co wy tam jakieś prowizje od stomatologa macie? Ten kretyn Hudson też zawsze mnie o zęby pyta.
- A widzisz! Hudson szkolony, bulba jest. Ale słuchaj, ja nie o tym. Kramareck tam dzisiaj jest u Ciebie?
- Nie pytaj. Wczoraj bulba był. Podłogę mi, bulba całą zarzygał! Już go nie ma.
- To dobrze, bo słuchaj Szymuś. Gnój się bulba zrobił!. Muszę mieć szybko jakąś bulba rozmowę z nim niezależnego jakiegoś bulba dziennikarza. I pomyślałem, że Ty...
- Nie no bulba, zmęczony jestem po wczorajszym, no....
- Ale spokojnie, jedna tylko prośba będzie do ciebie. Kramareck cię dobrze zna. No i musiałbys do niego zadzwonić i powiedzieć mu, że do niego jeszcze raz zadzwonisz i że będziemy nagrywali.
- No, ale o co, bulba chodzi?
- Żeby tylko nie topił wszystkich ludzi wokół. Żeby wyszło wiesz, że on tam w tym Hiltonie to najlepiej w ogóle nie był. Albo, że krawat tylko tam kiedyś zgubił no. Bo to już jest wiesz, no po prostu, wiesz no, gra. I jak by teraz coś bulba spieprzył, to nasz duży kolega, największy kolega, wiesz, "Big Zbig" będzie wbulbiony.Strasznie wbulbiony, rozumiesz strasznie...
- No dobra. Niech będzie, bulba. Da się zrobić. Ale długo nie będę z nim, bulba gadał, bo mi kiedys, bulba wiesz, imicz niezależnego dziennikarza pęknie... no!
- Dobra! Ważne,żeby żyłka ci nie pękła, bo imicz to ci na pewno, bulba wytrzyma. To co wiesz wszystko? - upewnił się jeszcze Redkham.
- Wiem, bulba. Wiem. Zadzwonię jeszcze jak się umówimy. To czekaj.
- No! To się trzymaj! -zakończył zadowolony z siebie Redkham.
Porucznik Turtle był pod wrażeniem.
(Ciag dalszy nastąpi...)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 957 odsłon