Wzorowy intelektualista III RP
W „Zeszytach Literackich” (to taki literacki aneks GW) ukazało się „Wspomnienie o Bronisławie Geremku” pióra prof. Henryka Samsonowicza. Tekst zasługuje na uwagę mimo upływu pół roku od tragicznej śmierci Geremka. Można sobie oczywiście darować okolicznościowe hołdy i komplementy, ale warto zatrzymać się na pięćdziesięciu pierwszych słowach „Wspomnienia”. Mimowolnie odsłaniają one ogrom zakłamania i moralną konfuzję środowiska, w którym prof. Samsonowicz stanowi gwiazdę pierwszej wielkości.
Początek tekstu brzmi tak: Bronisław Geremek był dla mnie, jak i dla całego mojego środowiska symbolem człowieka, który rezygnuje z kariery,
ogranicza możliwości swej pracy zawodowej, ukochanej przez siebie pracy historyka, aby stać się godnym miana polskiego inteligenta, polskiego intelektualisty. Dał tego przykład, składając legitymację partyjną w roku 1968, organizując działalność niezależnych kursów naukowych w latach siedemdziesiątych ... itd. itd. - na razie tyle. Wystarczy tych kadzideł.
Zastanówmy się nad tym, co pisze Henryk Samsonowicz. Aby stać się godnym miana polskiego inteligenta, polskiego intelektualisty, wzorem „dla całego mojego środowiska” wystarczyło złożyć legitymację partyjną w roku 1968. Przypomnę, że był to rok, kiedy bezpieka i partia wyrzucała z eksponowanych posad ludzi o obco brzmiących nazwiskach. Pech chciał, że w aktach Geremka zachowało się fatalne imię i nazwisko Beniamin Lewertow. W tamtych latach za niesłuszne pochodzenie rasowe wylatywało się z posad, a ofiary PRL-owskiego rasizmu otrzymywały propozycję paszportu z prawem do jednokrotnego przekroczenia granicy.
Nie wiem, czy jest prawdą, że Lewertow - Geremek złożył legitymację PZPR po inwazji na Czechosłowację. Wolałbym obejrzeć dokumenty, jak doszło do jego rozstania z PZPR, bo w większości przypadków ludzi takich jak on usuwano z partii i stanowisk jeszcze przed wyprawą LWP na Hradec Kralove. Nie to jest jednak ważne w moich rozważaniach i lepiej niech na to pytanie odpowiedzą kompetentni historycy.
We „Wspomnieniu” Samsonowicza zdumiewa mnie kompletne pominięcie pytania, dlaczego ów wzór polskiego intelektualisty znalazł się w partii i dlaczego w niej trwał aż do 1968 r.
Geremek wstąpił do partii komunistycznej mając 18 lat, w 1950 r. Można by to uznać za młodzieńczą głupotę, gdyby po drodze nie zdarzyła się śmierć Stalina, referat Chruszczowa o komunistycznych zbrodniach i utopione we krwi Powstanie Węgierskie 1956 roku. Gdyby Geremek wówczas wystąpił z PZPR, brzmiałoby to trochę wiarygodniej od opowieści o jego moralnym buncie w 1968 r.
A co właściwie robił Geremek w latach poprzedzających „marcowy rok 1968”? W 1954 r. spokojnie ukończył studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego i tuż po studiach wyjechał do USA na stypendium Smithsonian Institution. Były to lata, gdy na wyjazd na zagraniczne stypendia pozwalano tylko wybranym – wolałbym w tej sprawie obejrzeć dane z IPN-owskiej teczki Geremka, jeśli taka się zachowała (a jeśli nie, kiedyś znajdzie się jej zagraniczna kopia, to pewne). W latach 1956 –1958 Geremek odbył studia podyplomowe w Ecole Pratique des Hautes Etudes w Paryżu. W 1960 r. uzyskał stopień doktora. Jako naukowiec w latach 1955 - 1985 pracował w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
W latach 1960 - 65 był wykładowcą na Sorbonie w Paryżu i szefem paryskiego Centrum Kultury Polskiej. Po powrocie do Warszawy był sekretarzem POP na Uniwersytecie Warszawskim, a w 1972 obronił habilitację w Polskiej Akademii Nauk.W 1989 został mianowany profesorem nadzwyczajnym. Były to już czasy okrągłego stołu
Wszystko to brzmi niesłychanie dziwnie jak na wzorowy życiorys polskiego niezależnego intelektualisty. Mowa przecież o latach, gdy polskich uczonych nie wypuszczano za granicę (poza współpracownikami służb specjalnych), a ludzie o ogromnych zdolnościach byli eliminowani z PAN i uczelni, jeśli nie podpisali zgody na współpracę z wywiadem lub SB.
Nikt (powtarzam: nikt) nie mógł liczyć na habilitację czy profesurę bez uwikłania się we współpracę z tajnymi służbami. Nie umiem sobie wyobrazić, by człowiek wolny od tego rodzaju zależności jeździł w latach pięćdziesiątych na stypendium do USA i dyrektorował Centrum Kultury Polskiej w Paryżu.
„Wspomnienie” prof. Henryka Samsonowicza nasuwa wniosek, że jego autor uważa Polaków za idiotów, którzy swą wiedzę o świecie, o komunizmie i o ludziach tamtej epoki czerpią wyłącznie z „Gazety Wyborczej”. Intelektualistom pokroju Samsonowicza wydaje się, że narzucona po okrągłym stole wizja przeszłości zwyciężyła prawdę.
Mam dla p. Samsonowicza złą wiadomość – coraz mniej ludzi w Polsce wierzy w komunistyczną hagiografię i coraz więcej Pollaków zaczyna zadawać niewygodne pytania. Nie udało się w porę rozpędzić Instytutu Pamięci Narodowej i jest tylko kwestią czasu wydobycie na światło dzienne pełnej wiedzy o roli spełnianej przez ludzi takich jak Geremek.
Muszę w tym miejscu dodać: także o roli ludzi takich jak Samsonowicz.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3880 odsłon
Komentarze
Rewizor
27 Stycznia, 2009 - 01:59
Po wpuszczeniu Michnika do archiwum MSW w '89, z teczki Geremka zostały tylko okładki.
Samsonowicz
27 Stycznia, 2009 - 12:07
o ile pamiętam, to formalnie właśnie Samsonowicz odpowiadał za wpuszczenie Michnika do archiwów
Wzorowy intelektualista III RP
27 Stycznia, 2009 - 09:24
Sądzę, że mamy jeszcze wielu podobnych, "wzorowych intelektualistów". Wielu ujawnia sie tylko w nadzwyczajnych okolicznościach. Pewnie, gdyby nie "czyszczenie teczek", to bylibyśmy bardzo zdziwieni. Chyba wspominał o tym nawet Kiszczak.
Krzysztof J. Wojtas
Krzysztof J. Wojtas
@Rewizor
27 Stycznia, 2009 - 10:02
[quote=Rewizor]
Nikt (powtarzam: nikt) nie mógł liczyć na habilitację czy profesurę bez uwikłania się we współpracę z tajnymi służbami. Nie umiem sobie wyobrazić, by człowiek wolny od tego rodzaju zależności jeździł w latach pięćdziesiątych na stypendium do USA i dyrektorował Centrum Kultury Polskiej w Paryżu.
[/quote]
Hm, nie to, żebym wątpił w to, jak służby mogły się odwdzięczać za współpracę, ale chciałbym zobaczyć jakieś konkretne przypadki.
@DoktorNo
27 Stycznia, 2009 - 10:29
Uściślijmy - chodzi mi zwłaszcza o lata pięćdziesiąte, przed październikiem 1956. Geremek wyjechał wtedy na stypendium w Smithsonian Institute. Czy można sobie wyobrazic w tamtych latach takie stypendium w USA bez autoryzacji wywiadu lub tajnych służb?
No i jeszcze późniejsze dyrektorowanie Geremka w Centrum Kultury Polskiej w Paryżu. Bez tajnych kontaktów można było co najwyżej zostać kierownikiem domu kultury w Opocznie albo Biłgoraju.
A habilitacja czy profesura? Wiem coś o tym, bo za moją odmowę współpracy SB wydało władzom wojewódzkim PZPR polecenie, żeby uniemożliwić mi karierę naukową - mam to czarno na białym w mojej teczce (rzecz działa się w latach 60-tych).Podaję ten fakt nie po to, żeby się chwalić, ale pytałeś o jakiś konkretny dowód.
Zresztą sam Geremek też jest przykładem takiej blokady kariery naukowej. Kiedy podpadł partii i tajnym służbom, nie został profesorem - mimo niewątliwego dorobku naukowego aż do 1989 roku.
Rewizor
Rewizor
Re: @DoktorNo
27 Stycznia, 2009 - 11:49
Dziękuje za głębsze wyjaśnienia.
Na temat "Nikt"
27 Stycznia, 2009 - 13:27
Tak kategoryczne zdanie można sfalsyfikować jednym przykładem. Na przykład w latach pięćdziesiątych w Politechnice Łódzkiej większość profesorów stanowili inżynierowie, którzy przed wojną tworzyli zręby polskiej myśli techniznej i gospodarki, a podczas wojny byli oficerami AK. Po wojnie świadomie uznali, że ich misją jest odbudowanie polskiej inteligencji technicznej i to robili. W późniejszych latach było znacznie gorzej, ale też nie można użyć słowa "nikt". W latach 60. starzy profesorowie się "wykruszali" a na jch miejsce wchodziła młoda kadra członków partii. Zapewne na uniwersytetach było jeszcze gorzej, bo kierunki humanistyczne były z ideologicznego punktu widzenia znacznie ważniejsze. Wystarczyło napisać "większość" lub "duży procent". To by zupełnie wystarczyło i nie krzywdziłoby wielu wspaniałych ludzi, z którymi się stykałem i wiele im zawdziczam. Niemniej łowców karier za wszelką cenę było bardzo dużo i to do dziś się nam odbija jak niestrawiony kotlet. A poza tym - pełna zgoda
Re: Na temat "Nikt"
27 Stycznia, 2009 - 15:02
Kolejny raz dziękuje za uwagi. :)