zwycięstwo sprawiedliwości

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

"Sprawiedliwość musi być po naszej stronie."; ta sentencja babci Pawlakowej (bodajże ostatniej Matki Polki w urobku naszej powojennej kinematografii) stała się ważną częścią narodowej świadomości, jedynego dobra wspólnego, którego nawet sam minister Rostowski opodatkować nie potrafi.

Co to jest "sprawiedliwość" nie będę się tu rozwodził, bo wynik byłby nieprzyjemny; teorią oraz praktyką w tej dziedzinie nie można się zresztą zajmować bezkarnie nawet jeśli się jest - jak pan Jarosław Gowin, lub było - jak pan Ryszard Kalisz, konstytucyjnym ministrem.

Wspomnieć o panu Zbigniewie Ziobrze byłoby niebezpiecznie dopóki wniosek o Trybunał Stanu nie wejdzie pod obrady pod tą czy ową laską.

O dwóch niedoszłych posłach, byłych prokuratorach (którym czujny pan marszałek Schetyna zdążył wygasić w samą porę mandaty), o byłym szefie CBA (który podniósł świętokradczą rękę na Tarczę Antykorupcyjną) i zdemaskowanym agencie (co to uwiódł był i skompromitował amatorkę zdrowotnych lodów) "społeczeństwo" zaczęło już na swoje szczęście zapominać.

Podobnie rzecz ma się z symboliczną postacią niezłomnego Mirosława Sekuły, który - mimo mizerniejszej postury i odmiennej opcji - zrealizował ideę babci Pawlakowej równie udatnie, ale taniej i szybciej niż wspomniany pan Kalisz.

Zatem - nie rozwodząc się nad ideą i nie nudząc ususami -
chcę podkreślić, że istotne znaczenie ma dla zrozumienia istoty owej powszechnej mądrości prawidłowe pojmowanie Naszej Strony, która koniecznie powinna mieć tę szczególną właściwość, że cokolwiek się po niej znajduje, jest dobre albo najlepsze.

Może to być sprawiedliwość, bo z bytami realnymi sprawa jest trudniejsza, zwłaszcza gdy znajdują się w ruchu, tj. "zmieniają położenie wobec ciała uznanego za nieruchome", a to uznanie nieruchomości pozostawione jest do uznania telewidzowi, który tele widzi ile mu pokażą.

Ot, choćby profesor Gliński nie należy tam, gdzie należeć należy i uznany został za niegodnego dostępu do sejmowej mównicy, gdyż nie jest posłem, w odróżnieniu np. od pana Palikota, który tę godność posiadł wraz z dobrodziejstwem immunitetu i może bredzić na dowolny temat ilekroć zechce
posprawować sobie mandat w wysokiej izbie.

Pan profesor Gliński miał wiele do powiedzenia w sprawach będących przedmiotem obrad Sejmu a zarazem (co nie zdarza się codziennie) budzących żywe zainteresowanie obywateli, mających wrażenie, że od pewnego czasu nie otrzymują od administratorów Rzeczypospolitej rzetelnych informacji o aktualnym stanie państwa i jego perspektywach, a może i potrzebach, w sferze innowacji.

Dzięki zgodnemu współdziałaniu sił postępu nie doszło do publicznej prezentacji alternatywnego projektu rządzenia Polską w sytuacji kryzysowej ani do weryfikacji przesłanek uzasadniających zaniechanie kontynuacji projektu obecnie realizowanego.

Dyskurs o tym, czy (i dlaczego) nie wartoby zmienić rządu - a jeśli, to na jaki - toczy się od dawna w różnych mniej dostojnych izbach, gabinetach i salonach, w internecie i w telewizji, na łamach gazet i czasopism - a także w innych miejscach, do których dotarła epidemia innowacyjności, objawiająca się poszukiwaniem nowych doznań i manią zmian samochodu, mieszkania, "partnera życiowego" itp.

Wczorajsza debata sejmowa i jej konkluzja w dzisiejszym głosowaniu dowodzą, że ten dyskurs musi jeszcze potrwać, choć koszty jego zamknięcia będą niebezpiecznie rosnąć.

W tym Sejmie pan profesor Gliński i pan doktor Kaczyński, (któremu wolno tam przynajmniej mówić), najwyraźniej nie mają z kim rozmawiać - ale też i nie mają o czym, dopóki sprawiedliwość musi być po stronie Tuska & Grupińskiego.

Jeśli Polska przetrwa ten trudny czas, może znajdzie się historyk, który odnotuje, co się właściwie stało owego dnia kiedy ocalał bez trudu wyjątkowo niekompetentny, upartyjniony i bezideowy rząd - i jaki był styl jego obrony oraz poziom obrońców.

Ja opisywać tego różnobarwnego, bezczelnego chamstwa nie zamierzam; mogę jedynie wyrazić zwycięzcom niekłamane współczucie, bo jestem przekonany, że drogo będzie ich kosztowało odrzucenie szansy rzeczowej rozmowy o tym, co nieuchronne.

Albowiem sprawiedliwość bynajmniej nie jest, Wysoka Izbo, hipostazą; JEST po naszej stronie, i BĘDZIE, bo - musi; taka jej istota.

Brak głosów

Komentarze

Pańskie stwierdzenie o wrażeniu obywateli jakoby nie otrzymywali od pewnego czasu rzetelnych informacji o stanie Państwa Polskiego i jego perspektywach, jest oczywiście przesadzone. Przeciętny polski obywatel otrzymuje dokładnie tyle informacji na temat państwa ile potrzebuje a, że potrzebuje niewiele to już jego, przeciętnego obywatela sprawa.
Inaczej jest oczywiście z pod obywatelami, czyli z obywatelami drugiej kategorii zwanymi swojsko moherami, oszołomami i faszystami. Ci w przeciwieństwie do przeciętnego obywatela chcą wiedzieć wiele o tym co dzieje się w Rzeczypospolitej a wiedzą coraz mniej.
Jest to oczywiście słuszne i sprawiedliwe biorąc pod uwagę złożoność pojęcia sprawiedliwość.
Samo założenie Glińskiego, że dostąpi zaszczytu pouczania obecnego rządu jak należy kierować państwem, było naiwne i bezczelne. Bo czy Pan Panie Andrzeju prowadząc jakąś firmę, którą ma z założenia doprowadzić do upadku i kompletnej ruiny, pozwoliłby na publiczne pouczanie siebie przez jakiegoś eksperta jak przeprowadzić restrukturyzację, jak wdrożyć plan poprawy struktury organizacyjnej i zasad funkcjonowania firmy ? No nie. Jeżeli firma ma upaść i być sprzedana, to ekspert musi dostać kopa w d..ę.
Ci naiwniacy z PiS i okołoPIS, nie wiedzą przeciwko komu grają, nie doceniają siły przeciwnika. Ci naiwniacy z PiS myślą, że z komuchami i zdrajcami można i nawet trzeba się dogadać.
A ja mówię, że z k...ami się nie rozmawia, k...y się pi....li.

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#341599

Prawica wierna tradycyjnym wartościom i konserwatywnym zasadom uprawiania polityki przegrać musi. Nie można bowiem mówić do gościa z bejsbolem żadającego naszego portfela, że jego czyn jest niezgodny z prawem i tradycyjnym normami współzycia społecznego, a ponad to zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat 5. Odpowiedzią chama z bejsbolem jest cios oraz wrzask, że to w obronie własnej. I na próżno się gostek z boląca głową bedzie się tłumaczył... problem polega na tym, że przyjęcie ich formy dialogu niszczy tożsamość - a tylko tyle prawicy zostało.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#341616

Właśnie o to chodzi. Ten rząd nie jest partnerem do poważnej rozmowy, to agentura. Próby jej resocjalizowania spełzną na niczym i de facto są nobilitowaniem tych miernot.
Opozycja powinna wreszcie zrozumieć, że najwyższy już czas odłożyć na bok poprawność polityczną i dobre maniery. Trzeba się na jakiś czas zbrutalizować a na pielęgnację tradycji i chrześcijańskich wartości przyjdzie czas po przyjęciu władzy.
Dziś trzeba być, twardym, nieustępliwym i nie wdawać się w narrację ze zdrajcami. Zdrajców trzeba odsunąć od żłoba, osądzić ich czyny i przykładnie ukarać.
Wygląda na to, że PiS dąży do miękkiej wymiany władzy. Kilku naszych, kilku waszych, stworzymy nowy rząd, my nie ruszymy was a wy nie ruszacie nas. Tylko, że to już było i się nie sprawdziło.
Pluję na taką opozycję.

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#341634

Trochę mi przykro, że pan T.z W. pluje na to, na co pluje, i że czyni to akurat w tym miejscu, ale cóż - klimat mamy taki, że na przedwiośniu zdarzają się burze (i mogą to być burze hormonów), albo zaczyna wiać jakiś halny (który może okazać się wiatrem historii) i trudno wówczas oczekiwać od wrażliwego i inteligentnego człowieka, którego przypili potrzeba, żeby pluł tylko do spluwaczki, albo nie daj Boże pod wiatr.

W temacie plucia panuje niewątpliwie wolność, a może nawet i niezawisłość, a skoro już panuje, jako człowiek przedwojenny i wiedzący co to staropolska gościnność, przyjmuję każdego, kto zechce splunąć u mnie, a nie na mnie, z respektem - ale niekiedy towarzyszy temu uczucie zawodu czy wręcz niedosytu, gdy przezornie przygotowana przeze mnie spluwaczka okazuje się pusta.

Z celnością niektórych moich gości bywa nienajlepiej, nie mówiąc o rozrzucie, a mnie sprzątać po nich się nie chce, ale dziś postanowiłem zrobić wyjątek, ponieważ otrzymałem cenną radę, za którą winien jestem wdzięczność - i rewanż.

Uprzejmie informuję, że nie zamierzam patrzeć na polską rzeczywistość cudzymi oczami dopóki moje coś niecoś jeszcze dostrzegają, okulary mam zaś własne.

To co widzę, opisuję po swojemu, zapewne niezbyt jasno, ale oświecać nikogo nie zamierzam, bo felieton, nawet kiedy ma poetykę mentorską, nie jest wykładnią prawdy, ale jedynie impulsem do jej samodzielnego poszukiwania.

Kto chce, może skorzystać z propozycji spojrzenia na Polskę albo na jakiś jej konkretny kawałek - partię polityczną, Sejm, Radę Ministrów czy KRRiTV - z mojej perspektywy, która nie jest oryginalna, ale jestem do niej bardzo przywiązany, więc uważam ją za własną.

Otóż niezależnie od tego, jaka realna zawartość wypełnia dziś zakresy wymienionych pojęć, traktuję je z powagą i z szacunkiem; nie zamierzam więc rezygnować z przekonania, iż parlament może i powinien być świątynią a nie cyrkiem, partia polityczna może i powinna być wspólnotą idei a nie osobistych interesów, itd.

Kolokwialne definiowanie tego czy innego kawałka - a nawet całej Rzeczypospolitej -przy pomocy popularnego wulgaryzmu "burdel" nie wydaje mi się dostatecznie prezyzyjne (znajomy hrabia, który bywał w takich anszaltach, zapewniał mnie, że panował tam ład oraz porządek) ale nie bardzo mi się podoba również z powodów osobistych.

Kiedy się przyjmie taki uproszczony szyld, wypada koniecznie określić swoje własne pod nim miejsce i rolę.

Otóż nie należę do personelu, choćby ze względu na mój wiek; nie zamierzam być klientem, choćby ze względów zdrowotnych, ale przecie łożę na ów burdel, a (wedle innych źródeł) czerpię nawet korzyści z jego funkcjonowania.

Wynika stąd jasno, że muszę chyba być - właścicielem ?!

No, to - jestem.

Może i Państwo zechcą spróbować ?

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#341830

Sic!

Pozdrawiam :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#341832

Prawdę mówiąc nie miałbym specjalnie nic przeciwko temu żeby dopadła mnie na przedwiośniu burza hormonów (testosteronowa burza), ani ja ani tym bardziej moja żona. Niestety obserwacja otaczającej mnie rzeczywistości i poczynań tzw. opozycji, powoduje u mnie objawy wręcz odwrotne, uwiąd, spadek potencji i ogólną aberację popędu. Jedynie ślinianki w jamie gębowej stają się dziwnie pobudzone i wytwarzają zadziwiające ilości płynu organicznego, z którym coś trzeba zrobić.
Wiem, wiem najlepiej połknąć ale to robiłem całe dotychczasowe życie i może już czas podzielić się nadmiarem tego co mam z innymi, choćby niemrawą opozycją (ze stroną rządowa nawet już tego nie warto).
Oczywiście biję się w pierś i wypada mi przeprosić gospodarza za mój ślinotok a właściwie za jego spontaniczne pozbycie się w jego gościnnych progach. Na szczęście nie plułem cichcem po kontach a raz a porządnie w salonie.

W przeciwieństwie do Pana nie czuje się burdelmamą lub sutenerem. W końcu sutener ma jakieś wymierne korzyści z posiadania gromadki prostytutek a u mnie korzyści brak.
Czuję się leszczem w ławicy leszczy, która utrzymuje te zdegenerowane k..wy.
Jednak do czasu.

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#341870

Z przykrością stwierdzam również, że nie miałem tyle szczęścia co Pański przyjaciel hrabia (może dlatego, że nie jestem hrabią ?) i pewien pobyt w wymienionym przybytku pozostawił w mojej pamięci mieszane wspomnienia.
Panny były stare i zużyte i ledwie co podmyte a jedyne co było w tym zajściu pozytywnego, to to, że pozwoliły nam się kimnąć do rana na wyrku. Spaliśmy we czterech w poprzek wąskiego łóżka, zimą w nieogrzewanym pokoju. Miodzio.

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#341956