zapach cnoty

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Nasze życie duchowe jest przesiąknięte zapachem cnoty,
z praktykowaniem cnót bywa natomiast różnie.

Żyjemy w okresie przemian, na styku cywilizacji, gdzie czasem iskrzy (spójrzcie w oczy prezydenta Łukaszenki); trwa światowy kryzys gospodarczy, utrudniający życie w cnocie nieposzlakowanym ministrom finansów i bankowcom, a znów odzyskana suwerenność otworzyła przed nami tyle oszałamiających możliwości i tylu dostarcza obywatelom rozmaitych pokus, że doprawdy, niełatwo żyć uczciwie.

Znacznie łatwiej o tym mówić, albo pisać.

Są oczywiście ludzie cnotliwi, choćby w moim pokoleniu, któremu brakowało takich okazji (do grzechu wiodących) jakie mają dziś podobno wszyscy młodzi i wykształceni, z wielkich miast, albo dojeżdżający, ale moje pokolenie wymiera, ulegając uprzednio atakom starczej demencji (onegdaj dopadła mojego znakomitego rówieśnika Stefana Bratkowskiego, i nie był to przypadek odosobniony).

Respekt otacza więc raczej pokolenie objęte ochroną przedemerytalną, bo należą do niego wszechstronnie już doświadczone niecnoty, a wiadomo, że by piękność cnoty móc docenić w całej ozdobie, trzeba ją pierwej utracić, bo tęskniąc po niej lepiej się widzi, i opisuje.

Andrzej Celiński czy Tadeusz Bartoś, Jan Tomasz Gross czy Adam Michnik mają więc niewątpliwie znacznie więcej do powiedzenia Polakom targanym duchowymi rozterkami, niż uczeni wybitni jak pani profesor Magdalena Środa czy praktycy tej miary, co pan redaktor Jerzy Urban, ale i tak cnotą (a ściślej pisząc - piętnowaniem zła) zajmują się nie tylko eksperci, lecz każdy, kto żyw.

Wszyscy chcą przecież, żeby było dobrze albo lepiej :
wszystkim, niektórym, albo chociaż im samym.

Każdy walczy zatem jak może z jakimś złem.
Wybór jest duży, bo zło - wiadomo - czai się wszędzie.

Pokolenie najmłodsze, z natury oporne wobec perswazji moralizatorów, nieskore do słuchania recitativów bez dynamicznego podkładu perkusji a przy tym małomówne, skłonne jest ufać raczej autorytetom rówieśnym, które swym przykładem osobistym wskazują, "jak żyć potrzeba".
Szczegóły - w tabloidach.

Dla najbardziej dociekliwych dostępne są audiowizualne prezentacje przebiegu konkretnych procesów - niegdyś nazywanych "karierami", wieńczonych albo indywidualnym sukcesem albo niekiedy wyrokiem skazującym.

Choć nie jestem osobiście zainteresowany, korzystam, gdy tylko jest okazja, z możliwości ich śledzenia, zwłaszcza gdy idzie o procesy zmierzające do tryumfu cnoty, jak to niegdyś bywało - np. w Norymberdze.

Z wyrokami bywa różnie (nie napiszę, co o niektórych sądzę, bo nie chciałbym być sądzony), ale sukcesy są; ot choćby sukces pana posła Jana Marii Rokity w komisji profesora Nałęcza oglądałem z ogromną przyjemnością i do dziś ubolewam, że dalsza kariera pana posła nie przebiegała równie pomyślnie.

W związku z tym, zwracam uwagę, pan Mariusz Kamiński przedkładać musiał rekomendacje CBA premierowi z innego miasta niż Kraków, co nie pozostało bez wpływu i na jego własną karierę i na dalsze zmagania cnoty ze złem; a o tryumfie mówić było trudno nawet panu Sławomirowi Nowakowi, którego kariera, nota bene, wciąż trwa i trwa, nie dlatego przecie, że nie jest on z Krakowa.

...

Mamy za sobą już parę lat działalności różnych komisji śledczych walczących w obronie cnoty, pokazywanych tele-abonentom i tele-pajęczarzom zamiast transmisji z nudnych obrad tych posłów, którzy nie zostali przez kierownictwa klubów uznani za wystarczająco wyrazistych wizerunkowo.

Poseł Mirosław Sekuła z PO okazał się bardzo oglądalny, oglądała go więc przy robocie również ludność śląskiego miasta, niegdyś zwanego Hindenburg, któremu zagrażała prezydentura pana Mirosława - i do tragedii nie doszło.

Śledziłem prace zespołu oddanego przez pana marszałka Komorowskiego pod komendę Mirosława Sekuły z należytą uwagą i pełną determinacją, ale gdybym miał w skrócie opisać wrażenia, byłbym w kłopocie, gdyż znam metody śledcze NKWD i Gestapo tylko z rekonstrukcji filmowych,
co nie wystarcza do wyboru właściwego porównania.

W nagrodę za heroiczną obronę cnoty towarzyszy, którym zagrażało zło uosobione przez ówczesnego szefa CBA, pan poseł Sekuła ma obecnie otrzymać rekomendację Partii na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli.

Inny ciekawy zespół śledczych, wspieranych przez grupę ekspertów, oddany został przez pana marszałka sejmu do dyspozycji znanemu opozycyjnemu prawnikowi, mecenasowi Ryszardowi Kaliszowi, zasłużonemu obrońcy lewicowych wartości, a w danym przypadku heroiczności cnót ofiary faszystowskiego (wg Stefana Bratkowskiego) reżimu braci Kaczyńskich, zmarłej tragicznie wskutek postrzelenia z broni palnej.

Obserwowałem z należytą uwagą i nie bez determinacji, bo źle znoszę przejawy brutalnego chamstwa, procedurę docierania do prawdy materialnej, mogącej potwierdzić prawdy objawiane przez pana Ryszarda Kalisza poza salą obrad, acz nie prywatnie.

Kilkuletnią walkę ze złem, uosobionym przez pisowskich zbrodniarzy, których (niezrzeszony aktualnie) śląski poseł Kazimierz Kutz publicznie oskarża o morderstwo, nieco zmizerniały pan poseł Kalisz podsumował opasłym raportem, zakończonym takimi wnioskami, do jakich bez wahania, niestrudzenie, na koszt podatników, zmierzał.

Raport musiał się spodobać kierownictwu jego partii, bo dowiadujemy się dziś, że umieściło ono pana mecenasa na pierwszym miejscu listy wyborczej w stolicy, a trudno przypuszczać, że jest to nagroda za jego uliczny występ w tak zwanej "Paradzie Równości".

Mamy tedy do odnotowania w dziejach narodu i państwa dwa przypadki indywidualnych karier dwóch pomazańców pana marszałka Komorowskiego, posadowionych przezeń osobiście na siedziskach przewodniczących sejmowych komisji śledczych owianych urzędowym zapachem cnoty.

Ich słowa mogą ulecieć, ale ich pisma, to jest raporty, pozostaną - a kto wie, ilu naśladowców pociągnie ich przykład ?

Zapach cnoty rozchodzi się szeroko, a nawet niewinna dziatwa szybko uczy się, jak wyczuwać pismo nosem.

Dalsza walka ze złem toczyć się zapewne będzie jeszcze skuteczniej niż dotąd, albowiem w (obecnie rządzącej) partii Mirosława Sekuły, i w (obecnie opozycyjnej) partii Ryszarda Kalisza nie brak dzielnych obrońców oraz walecznych napastników, świetnie umiejących kopać zespołowo, kogo trzeba.

Sędziów nie braknie.

A gwizdków ci u nas dostatek.

Brak głosów

Komentarze

'obrońcy Polskiej demokracji' - po i sld
wybitni działacze ala tęczowy rysiu
http://czerwonykiel.blogspot.com/2011/06/alex-jones-ciemne-sekrety-wewnatrz.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska. Kto chce, ten może, kto chce, ten zwycięża, byle chcenie nie było kaprysem lub bez mocy.

#165408

in odore sanctitatis postrzegano wyłącznie niektórych zmarłych śmiercią męczeńską z rąk pogańskich oprawców. Dziś zapach świętości otacza nie tylko zmarłych in manu sua, ale równiez żyjących pogan, byle wrażej pisowskiej opozycji przeciwnych. Do czego dojdziemy, Bóg jeden wie, ale wygląda na to,że wszystkim z gruntu uczciwym pora umierać.
Pozdrawiam serdecznie ciesząc się ze złamania obietnicy
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#165426

in odore sanctitatis postrzegano wyłącznie niektórych zmarłych śmiercią męczeńską z rąk pogańskich oprawców. Dziś zapach świętości otacza nie tylko zmarłych in manu sua, ale równiez żyjących pogan, byle wrażej pisowskiej opozycji przeciwnych. Do czego dojdziemy, Bóg jeden wie, ale wygląda na to,że wszystkim z gruntu uczciwym pora umierać.
Pozdrawiam serdecznie ciesząc się ze złamania obietnicy
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#165427