sennik przedświąteczny

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Onejromancja, czyli umiejętność objaśniania sensu snów, była już w starożytności niezłym sposobem na zrobienie kariery, jeśli miało się odrobinę szczęścia, jak biblijny Józef.

Niestety, w Egipcie zaszły poważne zmiany i obecnie trafić na żywego faraona trudno, zaś przezorni potomkowie Józefa już dawno się stamtąd rozprzestrzenili (czy też raczej zostali rozprzestrzenieni) po szerokim świecie - starym i Nowym, gdzie śni się wprawdzie o innej porze, ale sny są podobne.

*

Sztuka odpłatnego tłumaczenia treści snów rozwinęła się w minionym wieku, kiedy przystojny pediatra, doktor Zygmunt Freud, jął wyjaśniać wiedeńskim Putyfarom, co to jest libido.

Na czas dwóch wielkich wojen światowych uruchomiło to pompę popytowo-podażową, zasysającą tę część produktu globalnego brutto, która umykała chciwym łapom wodzów - Generalissimusów czy Fuehrerów, a gdy nastał pokój, na świecie zaroiło się od freudystów niby od mrówek faraona.

Żwawo oblazły one poturbowaną cywilizację i penetrują jej sfatygowane zakamarki do dziś - w poszukiwaniu punktu gie, nowej lokalizacji ha, i te de, z czego niejedna urosła już paraginekologiczna fortunka, porównywalna z pigularskimi, zbijanymi na środkach nasennych i halucynogennych.

Robią fortuny także współcześni bracia Józefa, ich fabryki snów nie zaniechały bowiem produkcji american dreams, tyle że sny śni się teraz inne; najlepiej schodzi pulp fiction i czulent, nie wymagające interpretacji Freuda ani Fromma zwłaszcza od widza, który potrafi być, jak John Malkovich.

*

Masowa reprodukcja dzieł kompletnie niezrozumiałych - może genialnych, choć na oko i zdrowy rozum pozbawionych sensu- pozwala żyć godnie znawcom, bez pomocy których zwyczajny człowiek nie jest w stanie odróżnić rzeźby od efektu małej katastrofy, wykonania utworu muzycznego od próby strojenia instrumentów a literatury pięknej od notatek schizofrenika
(może być schizofreniczka).

Znawców charakteryzuje pogarda dla dorobku cywilizacji łacińskiej ze szczególnym uwzględnieniem sztuki sakralnej oraz przeświadczenie, że dzieła nie wymagające przy ich odbiorze fachowej pomocy specjalisty w ogóle nie zasługują
na uwagę współczesnego konsumenta.

Coś w tym musi być, że recenzje teatralne są ciekawsze od recenzowanych spektakli, a podobne zjawisko występuje i na antypodach kulturowych, w piłce kopanej.

*

Czas rozkwitu onejromancji przypadł na rozkwit demokracji i wolności słowa tak już rozpasanej, że musi się to prędzej czy później źle skończyć.

Lech Wałęsa nie postawiłby na baczność Kongresu Stanów Zjednoczonych bez wsparcia barytonu ś.p. redaktora Jacka Kalabińskiego - niegdyś orła radiowej "Tu Jedynki !"; kto usłyszał te trzy słowa "WE, THE PEOPLE .." nie zapomni ich do końca życia; chwila była historyczna, frenezja Kongresu spontaniczna i autentyczna.

W późniejszych latach Lech nie korzystał z tłumaczy i źle na tym wychodzi.

*

Gdyby Waldemar Kuczyński nie informował wszystkich wobec oraz każdego, kto to wytrzymać zdoła, o czym śni i marzy we dnie i w nocy pan Jarosław Kaczyński, wyniki ostatnich wyborów byłyby może inne - a stan państwa odrobinę mniej katastrofalny.

Polska źle wychodzi na tłumaczeniach Kuczyńskiego, co ma na myśli Kaczyński, ponieważ Kuczyńskiemu mylą się własne sny z wyobrażeniami, jakie ma o snach Prezesa i zamiast uczciwej oniromancji sprzedaje ludowi marzenia - zupełnie jak premier Tusk, ale w jeszcze gorszym gatunku.

Oniryczne rozmarzenie premiera, ilekroć wlezie na koturny, jest autogenne - ma on swoje własne, piramidalne sny, i nie potrzebuje żadnego interpretatora bo sam dokonuje ich uskrzydlonej egzegezy.

Wiem, że teraz się mówi "odlotowej", ale premier jesienią przecież nie odleciał, rozwijał tylko skrzydła.

Może zamierza zapaść w sen zimowy i czekać do wiosny ?

Ale to będzie już po Pasterce.

Stille Nacht, heilige Nacht..

O, Tannenbaum !

Brak głosów

Komentarze

Pozwolę sobie przytoczyć cytat pochodzący z pierwszej księgi dzieła Artemidora z Daldis pt. Rozważania o snach":

"2. Sny prorocze dzielą się na teoretyczne i alegoryczne. Teorematyczne łudząco przypominają rzeczywiste wydarzenia. Oto przykłady. Człowiek płynący po morzu śnił, że statek zatonął - i przepowiednia natychmiast się spełniła. Fale pochłonęły statek, a żeglujący ocalał z garstką rozbitków."

Tak się zastanawiam, czy Artemidor był profetą? A może nawet wieszczem? Narodowym?

Pozdrawiam z przymrużeniem oka.

Vote up!
0
Vote down!
0
#208647