Rozmnażanie przez podział

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Do Rzymu mamy coraz dalej.

Prawo rzymskie przestało istnieć ze siedemdziesiąt lat temu (w pierwszej chwili napisałem "dobre siedemdziesiąt lat", ale drwić z cierpienia, choćby i własnego, nie wypada nawet w karnawale) zaś prawo nowe, unijne, raczej lewe niż prawe, nie służy już cnotom rzymskim, ale rozmaitym niecnotom, czy to berlińskim, czy paryskim, w każdym razie brukselskim.

O raportach rzymskich nie wspominają już nawet ich autorzy.

Pieczeń rzymska znika ze sklepów spożywczych, z kościołów rzymsko-katolickich zniknęła łacina (i powoli znikają też wierni); właściwie jedyne, ostatnie już, relikty kultury do pewnego stopnia łacińskiej stanowią tańce latynoskie w tv.

Nie wszystkie drogi, nie mówiąc o autostradach i drogach szybkiego ruchu, prowadzą dziś do Rzymu (ich budowniczowie wydają się bardziej zainteresowani Krymem) i nawet ścieżki zbawienia, na których roi się od złych przewodników, stają się manowcami wskutek braku wspólnego, łacińskiego języka, bo mało kto rozumie słowa "Roma locuta - causa finita".

Mimo wszystko postanowiłem zaryzykować i pomarudzić nieco na temat pewnej antycznej sentencji, której przetrwanie było może przypadkowe, ale dalsza egzystencja wydaje się dziś poważnie zagrożona, któż by się dziś bowiem ośmielił rzec komukolwiek : "DIVIDE ET IMPERA !", skoro zarówno na dzieleniu jak i na rządzeniu znają się dosłownie wszyscy - a niejeden (i niejedna) nieźle, z tego tylko, żyje ?

Praktyka unicestwiła niejedną piękną teorię, a czasy dziś są takie, że żadna teoria w ogóle nie jest potrzebna (prócz może teorii Darwina) i wspomniana antyczna mądrość też może odejść w niepamięć, zaś wzorcem sztuki rządzenia pozostaną konkretne operacje partyjnych liderów, rządów i prezydentów, dyrektorów i prezesów, nie mówiąc już o rozmaitych pracownikach frontu ideologicznego i trollach.

Byłoby niedobrze, gdyby tak się stało, bo wprawdzie nasi współcześni mistrzowie sztuki rządzenia i dzielenia na pamięć narodową zasługują, ale nie osiągnęli doskonałości.

Najbliższy ideału wydaje się pan minister Rostowski, który oprócz dzielenia opanował także trzy pozostałe działania arytmetyczne a rządzić też zapewne potrafi, skoro mówią w Warszawie że ma objąć stanowisko premiera (mówią też, że złożył dymisję ze stanowiska, które obecnie zajmuje - ale nie jest to przecież alternatywa).

Minister Rostowski ma jednak pewne kłopoty z mnożeniem - to znaczy potrafi oczywiście mnożyć, ale nie te czynniki, które zapewniły by Platformie Obywatelskiej spokojny sen nie tylko przed wyborami, ale także na następną kadencję : w iloczynie ciągle nadreprezentowane są liczby urojone i mowy nie ma, niestety, o parytecie.

To właśnie dlatego chciałbym przypomnieć, że dyrektywa (nie unijna) DZIEL I RZĄDŹ może być pojmowana inaczej, niż ją interpretuje i realizuje nasz Cezar, pan Donald Tusk, i jego pretorianie oraz tele-legioniści.

Rozdzielanie obietnic i połajanek to jeszcze nie wszystko. Dzielić się trzeba także władzą, przywilejami i profitami, by móc próbować podzielić się - odpowiedzialnością.

Dzielenie obywateli udaje się jeszcze ciągle nie najgorzej, choć patrycjusze wyglądają jakoś nietęgo a plebs się burzy i groźne wydaje czasem pomruki.

Plebs nie jest monolitem.

Polacy - czasem zwani żartobliwie "suwerenem", czasem zaś "elektoratem", istnieją realnie nie tylko podczas kampanii wyborczych i nie tylko w dniach głosowań, są równoprawnymi obywatelami swojej Rzeczypospolitej, i są narodem - wciąż jeszcze chrześcijańskim, i wciąż niemałym, ale zwaśnionym,
bo udało się tych obywateli, a może i naród, podzielić.

Podział okazał się prymitywnym, ale skutecznym sposobem rozrodu; kto wie, czy nie jest za późno na wstrzymanie procesu rozmnażania się plebsu, który kiedyś przestanie się zapewne ograniczać do wydawania groźnych pomruków, bo mu przy okazji namnożyło się też trochę proroków i wodzów.

Biada wówczas Cezarowi, patrycjuszom i pretorianom.

Podzielony plebs to motłoch - a motłoch nie zna litości.

Brak głosów

Komentarze

                     

 choć wciąż wybija się( nomen omen) nawet kilka milionów suwerenów rocznie.

Nathanel

TO JEST MOJA OPINIA I JA JĄ W PEŁNI PODZIELAM.

Vote up!
0
Vote down!
0
#122531

gospPodarki produkcyjnej na złom - ZŁĄ umyślnie(złośliwą) strategią "rządowych - cichych kroków" = POdchodów w rozkroku - przed skokiem na bank knotów- dla tłuszczy,tusków, wosków, estrów kwasów tłuszczowych, paraFin.

Dla finalnego POdziału łupów i łupków, PO-kazała polskiej młodzieży rozrywać się ciuchami wykształconymi do dewastacyjnego POlitycznego blokowania obywatelskich inwencji - niekonwencjonalnie społecznie uduchowionej wiedzy...
( znajomych PRAWd) Wiary, nadziei efektywnego społecznego rozwoju macierzystych, korzystnych inwestycji gospodarczych
- niezbędnych do dzielenia się dorobkiem szarych komórek ( z satysfakcją obracających kulturą pokoleń)

Korzystnie dla większości - zgodnie z prawdami rzeczywistości, życiowo organizujących procesy produkcyjne redukujące bezsensowne obywatelskie straty energii surowców i „odPadÓw” (bez potencjału FUNKCJI plazmy) czystych „zanieczyszczeń” ŚRODOWISK PRACY głuPOty i ciemnoty technoLogicznej...

Którym dodatkowo szkodzą nieodpowiedzialne „rządy” roztrwaniające obywatelskie podatki na sowite wynagradzanie gospodarczych pasożytów państwa - DYWERSJI biurokreatur... nie prokuratur od kurowania państwa Obywateli zniewolonych bezprawiem antygospodarczym.

Vote up!
0
Vote down!
0
#122599