najpierw siusiu

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Idą kanikuły, zwane sezonem ogórkowym, ale latoś nawet i poczciwe ogórki, znormalizowane przez komisarzy Unii, okazują się śmiercionośne.
Co będzie zimoś, tj. zimą,jeśli koncerny farmaceutyczne nadal zmuszone będą zmagać się ze światowym kryzysem ekonomicznym, strach nawet myśleć.

Dalekowzroczni dziennikarze, którzy także w końcu spłacają rozmaite kredyty, ruszyli przeto żwawo na poszukiwanie świeżego mięsa albo przynajmniej jakiegoś tajemniczego potwora, niekoniecznie zaraz z Loch Ness, i teraz prezentują nam w mediach bądź różne zwłoki, bądź żywe istoty, intrygujące i niepokojące.

Pani redaktor Pochanke na przykład dotarła do jakże niesłusznie zapomnianej "lwicy lewicy", której "mężne serce w kształtnej (zdaniem Leszka Millera) piersi" nie tylko nadal bije, ale bić pragnie jeszcze mocniej dla dobra kraju i ..formacji, czy ewentualnie vice versa.

Czy Aleksandra Jakubowska, filolog polski, znajdzie się na tej samej liście kandydatów do stanowisk publicznych gwarantujących stałe dochody i immunitet co np.Izabella Sierakowska, też filolog, ale rosyjski, nie wiadomo, ale można się spodziewać, że kwalifikacje obu pań będą dostrzeżone i docenione przez układających dziś listy wyborcze.

Kierują się oni niewątpliwie troską o właściwy poziom prac legislacyjnych przyszłego parlamentu, do czego lwie pazurki pani Jakubowskiej bardzo się mogą przydać, jakikolwiek mieć będą, wedle aktualnej mody, kolor.

Jeśli natomiast idzie o pion, nikt nie dorówna pani Sierakowskiej (pani Senyszynowa bawi wszak zagranicą), której niezłomna, pryncypialna postawa zdumiewała ongi nawet samego Wojciecha Jaruzelskiego, jednej z wielu ofiar pedagogicznego temperamentu towarzyszki Izabelli.

Ćwierć wieku temu generał-premier-sekretarz został w obecności kamer tvp publicznie zrugany przez delegatkę na wojewódzką konferencję partyjną w Lublinie, świeżą towarzyszkę, Sierakowską, za ciaćkanie się z opozycją.

Przyjął reprymendę pokornie, i - po dojrzałym namyśle - wprowadził stan wojenny, bez którego nie było by wszak Okrągłego Stołu i nie weszlibyśmy do Europy pod wodzą Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera (jeśli już, to raczej pod komendą marszałka Kulikowa) a sędziwy kombatant Jaruzelski nie byłby na stare lata włóczony po sądach.

Jeśli nowy parlament ma skutecznie w walce z opozycją wesprzeć premiera a zarazem przewodniczącego rządzącej partii, jakakolwiek ona będzie, Sierakowska wydaje się po prostu niezbędna.

Dla ojczyzny ratowania mógłby się przedostać jakoś przez Atlantyk również towarzysz Stefan Olszowski, bo pan poseł Paweł Olszowski nie dorównuje mu potencjałem, należy do innej generacji i innej formacji, a jakiegoś Olszowskiego po prostu wypada wysunąć na czoło, byle nie był to Jan.

Nie mam na myśli żadnej, bron Boże, dyskryminacji.

Dzisiaj, gdy pan prezydent odznaczał byłych premierów Trzeciej Rzeczypospolitej, w roli Jana obsadzono Jana Krzysztofa Bieleckiego; odznaczenie otrzymała także była przełożona Jana Marii Rokity, na którego spłynęła stosowna, wystarczająca cząstka splendoru za okres transformacji.

Jakkolwiek odznaczenia przyznano za położone zasługi, nie było wśród odznaczonych ani premiera Oleksego ani premiera Millera, nie mówiąc o premierze Cimoszewiczu, którzy -o ile pomnę- również transformowali i kładli, ale najwyraźniej to, co położyli, nie zostało uznane za zasługujące na wyrazy wdzięczności - na tym etapie.

W tym historycznym momencie, gdy "lewica" wyprzedaje swoje, w każdym razie posiadane nieruchomości, żeby tym sposobem zdobyć środki na pro- tzn. na promocję swych kandydatów do parlamentu, nie wydaje się wskazane obdarzanie jej żadnymi cennymi klejnotami; jeśli wygrają, wezmą je sobie sami.

Czy wygrają, zobaczymy; pokaże historia.

Czwartego czerwca 1944 r.rozpoczęła się inwazja aliantów w Normandii.

Czwartego czerwca 1989 r. komunistyczna władza w kraju noszącym nazwę "PRL" została istotnie nadwerężona.

A czwartego czerwca 2011 r.były marszałek sejmu RP i były wicepremier polskiego rządu, poseł Ludwik Dorn, niezrzeszony, organizuje pod kancelarią premiera Tuska pikietę "w obronie matoła" ( początek o 17.oo).

Wygraliśmy drugą wojnę światową.

Wygraliśmy walkę z opresyjnym systemem politycznym.

Może uda się wygrać coś jeszcze ?

....

Spieszę wyjaśnić sens nagłówka, będącego cytatem ze starej anegdoty.

Kiedy do ekscentrycznego hrabiego Dzieduszyckiego przybyła kwestująca na cele charytatywne gromadka szacownych dam, hrabia przyjął je w szlafroku i wysłuchał, siedząc w fotelu, przedkładanych próśb,
po czym - podniósłszy się - powiedział uprzejmie : "Chwileczkę, moje panie; n a j p i e r w - s i u s i u" po czym nieśpiesznie opuścił salon.
Gdy po chwili wrócił, nie było w nim nikogo.

Dlaczego przypomniała mi się ta historyjka, nie wiem, ale może mieć jakiś związek z natarczywymi propozycjami odwiedzających mnie za pośrednictwem telewizji osób, które składają mi niedwuznaczne propozycje w nadziei na poparcie ich starań o miejsce w życiu publicznym.

Nie wiem, jak zareagować, żeby nie okazać się chamem, ale choć hrabią też nie jestem, pozwalam sobie donieść wszystkim PT pretendentom, że na razie udaję się do toalety, co i im życzliwie doradzam.

Pa !

Brak głosów