Wybieramy cesarza niemieckiego
W czasach przedreferendalnych, gdy nie wolno było nawet zająknąć się przeciwko „UE”, w „Rz” ukazał się artykuł M. Króla, który prorokował, że jak nie wejdziemy do „struktur unijnych”, to „Polska będzie skazana na rolę gigantycznego muzeum chłopstwa”. I dodawał w swym proroczym widzie: „Jednokonny wóz. Samotna krowa na łące. Świnie jedzące łapczywie z rodzinnego stołu. Można dojrzeć chałupy z anteną telewizyjną, ale w otoczeniu słomy, błota, porąbanego drzewa i przy aromatycznym smrodzie z obory”. Ilekroć jeżdżę po naszym kraju AD 2009, jakoś wciąż widzę samotne krowy na łące czy chłopa sunącego za koniem i orzącego pole, jakby nie wiedzieli (krowy, chłopi i konie), że od 5 lat już jesteśmy w „UE” - zatem chyba coś im się pomieszało. Dlatego sobie myślę, że może by prof. Król zrobił taki objazd po wiejskich obszarach Polski, pochodziłby po oborach i gospodarstwach (a zwłaszcza tych chałupach z antenami oraz zwaliskami porąbanego drewna), łąkach i polach, i powiedziałby krowom, koniom, orzącym chłopom etc., że już są w „UE” i nieprawidłowy scenariusz realizują. Do tego trendu intelektualnego włącza się obecnie „Rz”, informując nas, że „Polacy” gremialnie wybraliby kanclerz A. Merkel na „prezydenta” naszej ukochanej „UE”. Wszystko to oczywiście piękne, ale czy nie za wcześnie na takie deklaracje? Niechże przynajmniej najpierw „UE” zmieni się w superpaństwo, a dopiero potem niech poddani wybierają swą cesarską mość? Czy nie tak nakazuje logika dziejów? Czy może jesteśmy już na etapie „dłużej bez Merkel na czele „zjednoczonej Europy” nie wytrzymamy”? Zresztą, czy jakiś wybór jest tu potrzebny? Czy jest sens organizować kosztowne wybory, skoro taka kandydatura i takie rozwiązanie problemu, kto powinien stać na czele superpaństwa, nasuwają się same? Skoro jednak redaktorka „Rz” zaczęła śnić na jawie wraz z 29% naszych rodaków, którzy już się rzekomo palą do powstania wielkiego cesarstwa niemieckiego, to aż się prosi o werbalizację marzenia o tym, by niemiecki stał się językiem urzędowym w „zjednoczonej Europie”. Wprawdzie część naszych politruków biegła jest raczej w rosyjskim, ale odkąd kraj rad się przetransformował i zbliżył do zjednoczonych Niemiec, to wypadałoby się przebranżowić i właśnie po niemiecku zacząć myśleć. No i mówić, jasna sprawa. Tradycja mówienia po niemiecku na ziemiach polskich jest zresztą długa, tak samo jak pewne serwilistyczne ciągotki wobec cesarstwa. Tedy powiadam, cierpliwości. Nie tak szybko, dobrzy ludzie, bo będzie zawrót głowy od sukcesów.http://www.rp.pl/artykul/384947_Polacy__Angela_Merkel_na_prezydenta_Unii.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 455 odsłon
Komentarze
Re: Wybieramy
30 Października, 2009 - 22:40
"Wio koniku ,a jak się postarasz" -
Taka gospodarka ma szanse przetrwać Każdy kryzys - to nie śmiechy .
tak FYM-ie
31 Października, 2009 - 07:09
Rzepa musi się liczyć z tym, że udziały giełdowe wykupią tradycyjnie nasi "friends" zza Oder. Dla Niemców wykup polskich gazet to po prostu inwestycja na "przyszłość". W Niemczech kalkuluję się na dekady, w Polsce na miesiące.
Co do Rzepy, cóż czują pismo nosem...
Lepiej wcześniej zamerdać ogonem i pokazać, że się jest "niegroźnym", prawda?
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".