W logice
Już J. Słowacki postulował, by język polski charakteryzował się giętkością, ażeby dało się w nim wyrazić to, co pomyśli głowa. Nie wziął jednak poeta pod uwagę takiej możliwej sytuacji, w której jacyś ludzie bez głowy wezmą się za robienie z języka materii o strukturze gumofilca, co w przekładzie na slang podmiejski można ująć jako robienie sobie z gęby cholewy. Jest tu jednak pewien paradoks: ludzie bez głowy (ex definitione) gąb nie za bardzo mogą używać, stąd też i nie są w stanie zrobić z owych gąb żadnych cholew – utarło się jednak powiedzenie, iż ktoś „bez głowy” nie jest tak naprawdę dekapitowany, lecz po prostu ciemny. Człowiek ciemny może więc posługiwać się językiem i wyginać go na przeróżne sposoby, co nie przeszkadza mu żyć w błogim poczuciu, iż można sobie radzić na tym świecie bez posługiwania się umysłem.Teraz pytanie, czy to, co napisałem jest obraźliwe; no bo jak się dowiadujemy z dobrze poinformowanych, szczecińskich źródeł, wyrażanie krytyki przeciwko naszym panom i władcom z litościwie panującej Platformy Obywatelskiej (niech Bóg przychyli im nieba na wieki), ściąga na internautów prokuratorskie śledztwa. Może nie jest to jeszcze taka akcja jak ta z windykatorami współpracującymi z eurobankiem i może nie jest to jeszcze ten język giętki, co tychże windykatorów, ale litera prawa jakoś wypalona na czole lub na tylnej części ciała danego krytykanta wypalona dość szybko być może. Spieszmy się więc kochać ludzi z PO, bo tak szybko odchodzą od zmysłów i domagają się – na litość boską, jasne, że słusznie (czy ktoś śmie w to wątpić?) - obrony swojego dobrego imienia. To dokładnie tak, jak domagali się obrony dobrego imienia prezydenta Kaczyńskiego, gdy był lżony przez tego czy innego błazna na posadzie polityka PO właśnie.Z tą literą prawa to w naszym kraju jest strasznie skomplikowana historia. Co bowiem możemy robić, gdy złodziej mówi nam: nie kradnij? Sumienie nam podpowiada, że kraść nie wolno, ale z drugiej strony rozum nam podpowiada, że jeśli złodziej ustanawia normy moralne i prawne oraz zabezpiecza się państwowymi instytucjami, to coś jest nie tak. Chyba tej kwestii nie wziął pod uwagę red. Ł. Warzecha, stwierdzając niedawno, że doktor-Janosikowa „nas okradła”. Jakich nas? I co to znaczy „kraść” w republice kolesi? Czy komuniści, którzy w złodziejstwie dawno przelicytowali wszystkich mafiozów, wylądowali za kratkami? Czy ludzie, co się dorabiali na „prywatyzacji” i innych „cudach gospodarczych III RP” stanęli przed jakimś wymiarem sprawiedliwości? Czy ludzie, którzy reformują nasz kraj od dwudziestu lat powiększając dług publiczny w nieskończoność odpowiedzieli za malwersacje, korupcję, afery, marnotrawienie pieniędzy podatników i przerost biurokracji? Czy taki premier Buzek czy Miller śpią niespokojnie? Nie sądzę. Zresztą, kto mógłby spać niespokojnie, skoro to taki praworządny kraj, że żadnemu politykowi się krzywda stać nie może. Polski system prawny przypomina bowiem plac budowy, na którym każda ekipa układa po swojemu, a każdy majster jest mądrzejszy od poprzedniego. Oczywiście są obszary, w których polskie prawo działa niezwykle skutecznie (jak choćby precedensowe odzyskiwanie majątków poniemieckich na „ziemiach odzyskanych” czy jak ściganie skinów za to, że znieważyli gejów), generalnie jednak traktowane jest ono instrumentalnie przez takich czy innych ludzi władzy (od szczebla gminnego po centralne urzędy państwowe), co tylko potwierdza dość oczywistą tezę, iż Polska to republika bananowa. W tej tradycji swobodnego majsterkowania znakomicie się poczuł aktualny premier, który właśnie doszedł do wniosku, iż super byłoby, gdyby miał w ręku jeszcze więcej władzy niż miał do tej pory.Nie wiemy właściwie, po co nieudolnemu premierowi jeszcze więcej kompetencji, skoro bawi się znakomicie na stanowisku szefa rządu, nie robiąc zupełnie nic - może jedynie po to, by doprowadzić do marginalizacji prezydenckiego ośrodka władzy. W tym szaleństwie jednak metoda może być taka, iż na wypadek, gdyby jednak Don Tusco miał zostać jedynie liderem sondaży, to zawsze lepiej zejść ze sceny jako kanclerz niż zostać ponownie utrąconym w drodze na Olimp. Już mieliśmy kanclerza Millera i skończył on wprawdzie nie za ciekawie, lecz nikt nie twierdzi, iż historia musi się powtórzyć, zwłaszcza że, jak widzimy, prorządowe media wychodzą wprost ze skóry, by z afer ciemniaków zostało tylko blade wspomnienie. Don Tuscovi może też chodzić o to, że gdyby zawarło się dil z komuną i ta wystawiłaby w końcu swojego żubra po wszystkich błagalnych modłach zanoszonych do niego przez wszystkich redaktorów komunistycznej „Polityki” oraz dziennikarzy Jedynki, Trójki i kto tam jeszcze serce po lewej stronie ma bijące w „mediach publicznych” i „komercyjnych” - to gdyby czerwony kandydat wygrał (co już prorokują prorocy), to rząd Tusca miałby święty spokój może nawet i na następną kadencję. Natomiast ścieranie się z kandydatem PZPR-u mogłoby przypominać „batalię” Wałka z Kwachem, zaś Tusco w skórze Wałka wolałby się mimo wszystko nie pokazywać. „W logice” tej, że się posłużę cytatem z dzisiejszych wypowiedzi premiera (który nas zostawi w wersji cyfrowej, jak już wiemy – Bogu niech będą za to dzięki – zwłaszcza na tych terenach, gdzie nie działa telefonia komórkowa), jest jednak pewne „ale”. Otóż jeśliby jakieś żywioły społeczne lub aspołeczne jednak zmiotły gabinet ciemniaków, to cała kalkulacja okaże się psu na budę. Niestety, ludzie ciemni nie są w stanie kalkulować tak, by uwzględnić też własną indolencję, omylność i bufonadę.Ciemnota w polityce nie jest jednak zjawiskiem typowo polskim. Niedawno wybrany przez politbiuro brukselskie sekretarz generalny, gensek, tzn. prezydent, chciałem powiedzieć z Belgii w porywie szczerości wyznał, że nie jest zwolennikiem symboliki narodowej (jak choćby godła) i że należałoby dążyć do zastąpienia jej jednolitą symboliką „unijną”. Oczywiście – jest to postulat cenny i słuszny, a że komuś się może kojarzyć z jednolitą symboliką ZSSR, no to naprawdę nie moja wina. Proponuję jednak, by przy okazji każdy z euroentuzjastów wykonywał kółko na czole jako „znak unii”. Gest stosunkowo nieskomplikowany, a kulturowo może „w logice ordynacji” zawojować niejeden kraj. http://www.rp.pl/artykul/2,395110_Scigani_za_krytyke_w_sieci.html http://www.tvn24.pl/-1,1629833,0,1,prezydent-bez-prawa-weta--bo-wybierany-przez-zgromadzenie,wiadomosc.html http://www.tvn24.pl/-1,1629832,0,1,natchniony-premier-chce-zmian-w-konstytucji,wiadomosc.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 452 odsłony
Komentarze
Re: W logice
22 Listopada, 2009 - 20:51
Również odnoszę dziwne wrażenie, że gdyby tak postąpił polityk PiS-u, to byłby zapluty w mediach za brak zrozumienia dla postępu i wolności słowa. I nikt nie broni tych uczestników forum, którzy może w sposób niezbyt kulturalny, ale mówili to co myślą...