Same dobre wiadomości
Niektórzy ludzie dla swoich pięciu minut w mediach na świecie robią różne oryginalne rzeczy i stają się bohaterami dla wielomilionowej, telewizyjnej widowni. Jest wprawdzie takie powiedzenie, że ktoś może być królem przez jeden dzień, a głupcem przez całe życie, jednak prawda ta nie zraża śmiałków i, jak pamiętamy, jeden z irackich dziennikarzy (legendarny Zeidi) zasłynął kiedyś aktem bohaterskiego rzucenia butem w prezydenta G. W. Busha. Jak jednak dowiadujemy się dzisiaj, tenże Zeidi, przybywszy na swoją konferencję prasową do Paryża, by „opowiadać o swoich przeżyciach” (bo akurat tak się złożyło, iż musiał za walkę ze złem odsiedzieć trochę mimo protestów solidarnego środowiska ludzi mediów), sam omalże nie zaliczył buta, którego w niego cisnął jakiś inny śmiałek – tego ostatniego zaś jeszcze media nie zidentyfikowały, ale zasłynął on przy okazji tym, że brat Zeidiego swojego buta za tymże „zamachowcem” posłał.
Historia trochę jak z burleski, w której ludzie pakują sobie w kulminacyjnym momencie torty na twarz, ale mimo wszystko pouczająca, bo potwierdzająca prastarą radę, by nie czynić drugiemu, co nam niemiłe. Inna ciekawa historia przytrafiła się dzisiaj „prezydentowi „UE””, który przybył do Włoch, gdzie premier Berlusconi przywitał go utyskiwaniem na temat złych manier. Ja nawet nie przypuszczałem, że Włosi są tacy punktualni, lecz hasło „Zacząłeś dobrze, ale przyjechałeś z godzinnym opóźnieniem, a mediolańczycy znani są z wielkiej pracowitości i punktualności. Przy obiedzie nauczę cię, jak być punktualnym”, jest dla mnie cytatem dnia. Widać bowiem, że „prezydentura” van R. nie będzie należała do najłatwiejszych, jak to się mówi w języku dyplomatycznym. Jeszcze więc nie nacieszyliśmy się, jakie to mamy światłe władze unii i same te władze się jeszcze swą władzą nie nacieszyły, a już sobie z nich robią jaja co poniektórzy szefowie państw. Wprawdzie butami nie rzucają, ale czy tego typu reprymenda nie jest gorsza niż latający but? Najwyraźniej Berlusconi nie traci włoskiego wigoru, z którego skądinąd słynie w sferach najstarszego zawodu świata.
Dla nas jest jednak pociecha taka, że nie taki straszny ten świat, jak go nam w mediach pokazują. Oczywiście nie każdy może sobie pozwolić na takie klepanie po plecach prezydentów czy premierów, ale też są liderzy i „liderzy”. Jedni poklepują, a inni bywają poklepywani. Ci ostatni mogą się pocieszać myślą, że jeszcze może być tak, iż role się odwrócą. A jeśli nawet miałyby się nie odwrócić (różnie na tym świecie bywa), to od czegóż są ludzie dobrej woli, pracujący w środkach masowego przekazu, co potrafią krzepić niejedno skołatane serce? Oto w wieczornej „kronice sportowej” wysłuchałem reportażu o „orlikach”, które „stały się nowymi centrami kultury”, ponieważ, grają na nich od świtu do godz. 22. dzieci, młodzież i dorośli. Skutek jest taki, że młodzi nie piją piwa, nie narkotyzują się (jak opowiadała szatniarka), a dorośli nie palą papierosów i nie piją wódki (a jak piją i palą, to są wypraszani z boiska). Jeden z tzw. przypadkowych przechodniów, co właśnie szedł koło boiska stwierdził, że nie tylko kultura uszlachetnia, ale i sport. I to właśnie, pomyślałem, powinien był dzisiaj powiedzieć premier policjantom w Warszawie – wyjść do okna, uchylić je nieco i zawołać: więcej ruchu na świeżym powietrzu, panowie i panie! No, chyba, że się obawiał, że ktoś w szybę butem rzuci.
http://www.rp.pl/artykul/400067_Powrot_latajacego_buta.html
http://www.tvn24.pl/-1,1631568,0,1,berlusconi-skarcil-prezydenta-ue,wiadomosc.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 431 odsłon