Psychuszka

Obrazek użytkownika Free Your Mind

<p align="JUSTIFY">Jednym z największych skandali związanych ze „Smoleńskiem” jest sposób zorganizowania identyfikacji ciał ofiar. W książce M. Krzymowskiego i M. Dzierżanowskiego „Smoleńsk. Zapis śmierci”, na s. 136-137 opisywane są przygotowania do procedury identyfikacji:</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">„Około wpół do dziesiątej rano pierwszą grupę rodzin w policyjnej (? - przyp. F.Y.M.) eskorcie przewieziono do Biura Ekspertyz Medyczno-Sądowych. Kolejna przyjechała o czternastej, następna późnym popołudniem. Polaków podzielono na trzy tury, żeby nie czekali godzinami na korytarzach. Dziennikarzy nie dopuszczano do krewnych ofiar, mogli oni jedynie z odległości kilkuset metrów obserwować, jak wchodzą i wychodzą do budynku.</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Dla pobliskich gości otwarto w Biurze Ekspertyz specjalny bufet oraz przygotowaną dzień wcześniej kaplicę. Na miejsce przybyła grupa psychologów z Ministerstwa do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych oraz (tu uwaga – przyp. F.Y.M.) <b>Centrum Psychiatrii Społecznej i Sądowej im. Władimira Serbskiego. Na wypadek, gdyby ktoś doznał załamania nerwowego, w Serbskim zarezerwowano piętnaście łóżek szpitalnych. W czasach ZSRR ośrodek ten miał fatalną sławę – była to największa „psychuszka” w kraju, osadzano w niej przeciwników władzy ludowej, nierzadko poddając ich torturom</b>. Obecnie jednak tamta opinia to już przeszłość (jakżeby inaczej – przyp. F.Y.M.) - placówka szczyci się kadrą doskonale wyszkolonych psychologów specjalizujących się w pomocy ofiarom katastrof i klęsk żywiołowych. (…)</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Najpierw w sali konferencyjnej objaśniono procedury identyfikacyjne. Za prezydialnym stołem usiedli Kopacz, Golikowa (ruska minister zdrowia – przyp. F.Y.M.) i profesor Żarow. Na stole leżały ponumerowane fotografie zwłok. </p> <p align="JUSTIFY">- Żeby wszystko było sprawnie przeprowadzone, podzieliliśmy was na grupy. W każdej będzie śledczy, tłumacz, psycholog i lekarz. W tym gronie pójdziecie do sąsiedniego budynku – tłumaczyła minister Golikowa. - Czeka was przesłuchanie, w którego trakcie trzeba będzie odpowiedzieć na rutynowe pytania o imię, nazwisko, pokrewieństwo z osobą, która zginęła - wyjaśniała. - Później szczegółowo opowiecie o znakach szczególnych waszych bliskich, a śledczy pokażą wam zdjęcia fragmentów zwłok. Dopiero na końcu tej żmudnej drogi czeka was bezpośrednia identyfikacja zwłok, ale nikt was nie będzie do niej zmuszał.”</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Jak doskonale wiemy, polscy specjaliści nie brali udziału w sekcjach zwłok, bo „nie zdążyli”, jak to przyznała w końcu E. Kopacz. Jak ponadto wiemy, polscy specjaliści (mimo że byli gotowi do wyjazdu na „miejsce katastrofy” już w ciągu godziny od ogłoszenia tragedii) nie brali też udziału w identyfikacji zwłok (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/natychmiast-wszczac-sledztwo.html):</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">„Katedra Medycyny Sądowej UMK w Bydgoszczy już rano w dniu katastrofy zorganizowała grupę najlepszych medyków sądowych różnych specjalizacji, w tym antropologów, genetyków, z całej Polski, z panią prof. Barbarą Świątek, krajowym konsultantem w dziedzinie medycyny sądowej, na czele. Zadzwoniłem do kolegów i wszyscy zadeklarowali chęć pomocy. Ci ludzie cały czas „siedzieli na walizkach” gotowi w każdej chwili jechać do Smoleńska.”</p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">To właśnie tych specjalistów gabinet ciemniaków powinien był wysłać, by dokonali <b>identyfikacji ciał, zanim przedstawione zostaną one rodzinom</b>. Olbrzymia większość osób zabitych 10-go Kwietnia, jako że pełniły one wysokie i ważne funkcje publiczne, nie tylko była znana, ale i posiadała mnóstwo fotografii oraz filmowych zapisów, które mogły polskim specjalistom zajmującym się medycyną sądową ułatwić prace związane z identyfikacją. W ten sposób uniknięto by makabrycznego cyrku, który w „największej kostnicy świata”, urządzili Ruscy polskim rodzinom poległych – przesłuchując je (w towarzystwie „psychologów” z FSB gotowych skierować „słabnących” do psychuszki) najpierw pod kątem „opisu wyglądu i ubioru ofiary”, potem pokazując przeróżne zdjęcia lub rzeczy, a dopiero na końcu (i to też z wielką łaską) prowadząc do ciała, które „pasuje” do przedstawionego wcześniej opisu. Jak wiemy, z relacji bliskich, którzy uczestniczyli w tych zdarzeniach, często zdarzało się, iż okazywano ciało, które nie należało do poszukiwanej przez daną rodzinę ofiary, co dodatkowo upokarzało bliskich, którzy zdecydowali się na wzięcie udziału w takiej naocznej identyfikacji. </p> <p align="JUSTIFY">

</p> <p align="JUSTIFY">Nawet więc w tej wyjątkowo ważnej i wyjątkowo delikatnej sprawie, ciemniacy poszli na rękę ruskim zbrodniarzom, a nie zszokowanym rodzinom zamordowanych. Wszystko bowiem w tej procedurze identyfikacji postawiono zupełnie na głowie – zamiast najpierw zapewnić profesjonalną medyczno-sądową identyfikację przeprowadzoną przez polskich specjalistów, którzy, jak można sądzić, poradziliby sobie z tym bez większego trudu (w przypadku ciał zachowanych w stanie pozwalającym na taką identyfikację, naturalnie), tak by to oni mogli wskazywać rodzinom określone ciała - procedurę tę wydłużono i skomplikowano tak, by przynosiła ona jak najgorsze rezultaty, z pomyłkami i błędami włącznie. Dlaczego nawet na tym etapie (pomijam kwestię zabezpieczania „miejsca zdarzenia”, „współpracy prawnej”, „badania wraku” itd.) dokonywano tak skandalicznych rzeczy? Ano pewnie dlatego, by jak najmniej osób było w stanie rozpoznać zmarłych, a więc, by jak najmniej spośród ofiar było widzianych przed dokonaniem pospiesznych pochówków. Pospiesznych, gdyż bez przeprowadzenia przez stronę polską (niezbędnych do wyjaśnienia przebiegu tragedii) specjalistycznych badań sekcyjnych. </p>

Brak głosów