Pielgrzymi. Idą już od kilku tygodni! Podążają TAM! do NASZEJ MATKI

Idą! Mając w sercach przeróżne intencje. Te prywatne, osobiste najbardziej skrywane oraz te powszechne za Ojczyznę, za Kościół, za wspólnotę.
I tak już od wieków trwa ta pielgrzymka Polaków do Naszej Matki.
Jak co roku znowu idą, podążają pątniczymi wytartymi już od wieków szlakami na Jasną Górę.
Najdłużej idą ci z Helu, Świnoujścia, Sejn i Bieszczad.
Zawsze myślę w Ten czas o nich.
Podziwiam ich trud choć oni nie potrzebują mojego zachwytu!
Im potrzebna jest tylko nasza modlitwa.
Pokonują setki km.
Dziennie średnio 30.
Zdrowi i chorzy.
Sprawni i chromi.
Często całe rodziny z maleństwami w wózeczkach.
A pogoda różna.
Skwar, upał, deszcze, wichury czy gradobicia.
Pełne meteorologiczne specktrum.
I finał!
Ostatnia świeża bluzka, koszula, shirt.
Na nic bąble, odciski.
Na nic te zwątpienia, małostkowości, których też nie brak było na trasie.
Ostatnie km i procesjonalne wejście na wały!
To co czują oni wszyscy, ci weterani i ci co pierwszy raz zmierzają do JEJ tronu mogą wiedzieć tylko oni!
Jest to tak osobiste, że nie ma co się kusić o opisy!
I za rok znów, nawet ci, którzy mówili, zarzekali się , że już ... nigdy! znów wyruszą!
Pielgrzymi tak już mają!

pzdr

p.s.
nasz młodszy syn też na szlaku, bodaj już po raz 10.
Pierwszy raz szedł, gdy był mocno niepełnoletni za zgodą rodziców i pod opieką starszego kolegi. W następnym roku poszedł mimo kontuzji i skaleczonej stopy.
Siedem lat temu byliśmy pod koniec lipca na wyspach. Siedzieliśmy w barze i rozmowa z Irlandczykami zeszła na temat pielgrzymek bo nasz młodszy chłopak powiedział, że za kilka właśnie wraca z Dublina do Bydgoszczy, gdyż 4 sierpnia rusza pieszo do Częstochowy. Po jakimś czasie jeden z miejscowych cichutko, dyskretnie mnie spytał|!Słuchaj! czemu twój syn idzie 10 dni pieszo te 300 km? Czy u was w Polsce nie ma pociągów, autobusów!? My też pielgrzymujemy do Rzymu , ale samolotami a do grobu św Patryka samochodami i autobusami/ z Belfastu to ok ... 30 km!!/!
!!!!!!!!!!!!!!