"Człowiekiem jestem..."
Stojąc w południe przy garach, wysłuchałam w "jedynce" niezmiernie ciekawej rozmowy dziennikarzy na temat - powiedzmy czołówki - wydarzeń tygodnia.Usłyszałam parę dziennikarskich opinii, które mnie zaskoczyły.
Nie wiem, co sądzić o stwierdzeniu Michała Karnowskiego, dotyczącego dziennikarskiego prawa do nieobiektywizmu. Akurat ten dziennikarz z pewnością nie znajduje się w czołówce "peletonu służalców", żadnych - niezależnie od wyznania partyjnego, w związku z czym (czytam komentarze) obrywa mu się od obu zwaśnionych stron.
W każdym razie prawo do reprezentowania stanowiska "jedynie słusznego" w mediach tak się ma do dziennikarstwa, jak ma się do niego niejaki Tomasz Lis. Nie mówiąc już o niegdysiejszych śniegach, czyli "Trybunie Ludu".
Nie odmawiam oczywiście nikomu prawa do sympatii politycznych - u szwagra na imieninach lub w gronie kumpli przy piwku.Naczelną jednak zasadą dziennikarstwa JEST obiektywizm, inaczej jest to namolna, natrętna propaganda, a uprawiające ją media noszą słuszną, podobną nazwę obiegową z dodatkiem literki "d" w środeczku.
Kolejny temat poruszony w audycji - to oczywiście Kamień Pomorski. Tu panowie mieli kłopot - i nie mieli, bo opoka pogladów jest jasna i wspólna.
Właściwie gremialnie się zgodzili ( nikt nie wyraził zdania "wręcz przeciwnego"), że błędem jest mieszanie ludzi biednych z menelstwem, choć to słowo chyba nie padło. Kłopot w tym, że panowie uważają się z natury rzeczy za rodzaj noblesse do robe, a każdy pogląd wyrażony w duchu Terencjusza - humani nil a me alienum puto - jest dla nich niesmacznym "lewactwem". Nikt nie ma głowy do "zwykłego człowieka", oczywiście do czasu wyborów, kiedy to wiesza się go na wszystkich sztandarach. A "absurdalana" idea państwa solidarnego traktowana jest jak kaprys pisowskiego przygłupa.
Więc pomysł na zagospodarowanie ludzi naznaczonych nieszczęściem jakoś się nie objawił. To nie jest wprawdzie zadanie dziennikarzy, ale gołym okiem widać: panów to w ogóle nie obchodzi - albo z nietzcheańskich nimbów, po których chadzają, nie wypada zajmować się tak przyziemnymi sprawami. Pan Zagłoba miał podobne opory, choć o Nietzchem słyszeć oczywiście nie mógł. W każdym razie dyskutanci zmywali się z tego z tego tematu pospiesznym truchtem, aby tylko dyskusja nie zeszła na śliskie drogi.
Bardzo - i złośliwie - na to czyhałam, ponieważ znam sposób, żeby z porządnych ludzi zrobić menelstwo, co ogladałam na własne, rodzone oczy.
Przed zamknięciem pewnej śląskiej kopalni ( tą dzielnicę akurat jakoś znam, z jej perspektywy mam ogląd sprawy), całą okolicę zamieszkiwały porządne górnicze rodziny, w miarę - jak na swoją grupę społeczną - zamożne, w miarę porządne, co w końcu nie zależy od rodzaju pracy, tylko od predyspozycji.
Żeby nie było, że mam szczególną namiętność do tych wstrętnych górników, "żyjących z naszych podatków" - pod opisaną sytuację można sobie podstawić dowolne blokowisko na prowincji, gdzie zamknięto większość zakładów pracy. Jednak w innych regionach ludzie mają powiązania rodzinne i towarzyskie, łatwiej gdzieś zaczepić ręce żądne pracy. Sytuacja polaryzuje się najwyraźniej tam, gdzie człowiek wyalienowany z własnego środowiska ( czyli "werbus" przybyły za chlebem) nie ma żadnych możliwości, żadnych "wejść" - ani żadnych kwalifikacji.
W tej chwili w tej przykopalnianej dzielnicy już trzecie pokolenie ( szybko to poszło, prawda?) żyje z zasiłku społecznego i sytuacja, można powiedzieć, została ustabilizowana. Ludziom nie przychodzi do głowy, że coś jest nie w porządku. Ktoś czasem załapie się do jakiejś dorywczej pracy, która "podeszła pod sam dom" i sama rzuciła się w oczy, ale dla większości jej po prostu nie starcza.
Zakładam poprawkę, ponieważ ostatnio chodziły słuchy, że to ostatnie pokolenie przynajmniej usiłuje pracować. Ale dwa poprzednie można spisać na straty.
Zasiłki są wypłacane, co sprytniejsi biorą szybkie kredyty z "Prowidenta", nie mając najmniejszego zamiaru ich zwracać. Mają świadomość, że ich stan posiadania nie pozwala na egzekucję komorniczą. Oczywiście dzielnica jest solidarna w biedzie, więc kredyt bierze się ramach wzajemnych usług, z przeznaczeniem "dla sąsiada też". Pani z "Prowidenta", raz nabrana, kolejnego kredytu nie da, sasiad już wyczerpał pulę...
A jeśli człowiek ma sześć lat zbierać na rower - zwykle woli ucieszyć się od razu, "świętując" otrzymanie pieniążków z kasy Opieki. Nikomu niczego od takiej polityki nie przybywa - z wyjątkiem dzieci.I nikogo to nie obchodzi, jeśli nie znajdzie się akurat jakaś paniusia, żądna sensacji w rodzaju "Arizony".
Pozostają pytania:
- kto z tych ludzi zrobił meneli, pamiętając że zamknięcie kopalń okazało się błędem ekipy Buzka, w jakim sensie Ślązaka, który zamknął 23 kopalnie, z których tylko trzy zmierzały ku naturalnemu końcowi żywota? W tym te z cennym węglem koksującym i zakładami przeróbczymi, które za chwile otworzą Czesi? Zaiste, genialny człowiek...w sam raz do rządzenia Europą.
- Gdzie wysiedlić menelstwo z tych dzielnic, produkt absolutnie głupich liberalnych pomysłów, żeby nie mieszkali w "dobrym towarzystwie" tych, którzy są "tylko" biedni? Bo tam biedni są wszyscy!
Może raektywować jaki Sobibór, Oświęcim, żeby zagraniczne mendia wreszcie uzyskały tytuł sprawiedliwych, pisząc o obecnych, a nie - przeszłych "polskich obozach koncentracyjnych"?
A poza tym - audycja mi się, owszem, podobała.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1135 odsłon
Komentarze
Re: "Człowiekiem jestem..."
17 Kwietnia, 2009 - 23:23
Ech, jakie Ty nieprzyjemne tematy poruszasz. Przeleciało mi całe dorosłe życie przed oczami i próbowałem wyłowić z tego strumienia chwile moich spotkań z ludzką biedą. Nie bardzo to mi się udało.
Przypomniałem sobie zetknięcia z biedą PRL-owską, gdy wraz z redakcyjną koleżanką z Tysola bywaliśmy w domach ludzi dotkniętych niedostatkiem. Tak więc dwoje 30-letnich inteligentów, czyli my, kiwało głowami z westchnieniem patrząc na siebie i wyrażało swój smutek, zrozumienie i współczucie. Było nam bardzo przykro ("we were so sorry" - aż się prosi zacytowanie tu zdawkowego zwrotu angielskiego, który nie musi nic oznaczać) i po wyjściu z takiego mieszkania wyżywaliśmy się słownie na komunie, która przyczyniła się do całego ludzkiego nieszczęścia i obiecywaliśmy sobie, że jak już ten ustrój padnie, to nie będziemy widywali takich scen.
Ustrój padł, a sceny pozostały. Można je swobodnie nadal oglądać napawając się dobrodziejstwami demokracji, wolnościami obywatelskimi i całym katalogiem swobód. Czuję się absolutnie bezradny wobec zjawiska nędzy i wykluczenia.
Piotr W.
Piotr W.
]]>Długa Rozmowa]]>
]]>Foto-NETART]]>
Piotrze,
18 Kwietnia, 2009 - 00:03
bieda istnieje od początku świata, ale bieda, o której piszę, powstała z założenia!Z przyzwolenia rzadzących!
A ilustracją tego niech bedzie wspomnienie felietonu śp. Stanisława Małachowskiego w bądź co bądź komuszym "Przeglądzie" (w jednym z ostatnich felietonów przed śmiercią).
SM pisze o rozmowie z jednym z wicepremierów, nie wymieniając nazwiska, ale wskazując na Lewandowskiego ( jemu - z grubsza - "poświęcony" jest artykuł) - w takim kontekście:
- A co macie zamiar zrobić z ludźmi z PGR-ów?
- Niech wyzdychają.
Cytat jest niemal dosłowny, w kazdym razie - odpowiedź.
My problemu nie rozwiążemy, ale myślę, że założeniem jest zaniechanie, z rozmysłem.
Polska podzieliła się na szlachetnych Sarmatów i tych skażonych pochodzeniem od Chama. I tak ma zostać.
Wała. Trzeba o tym pisać.
mona
to co zrobiono z górnictwem to skandal
18 Kwietnia, 2009 - 09:50
oszołom z Ciemnogrodu
W moim rejonie Sląska na szczęście tak wielu kopalń nie zamknięto, ludzie znaleźli pracę w innych. Ale na niszczeniu górnictwa wyrosło wiele fortun. Pzrykłąd kopalni z mojej miejscowości: miała ona własną sieć sprzedaży węgla w całym kraju. Po włączeniu do spółki weglowej tą sieć zlikwidowano, pośrednicy zarabiali na handlu węglem, kopalnia traciła. Przekręty robionoi m.in. w porozumieniu z władzami samorządowymi. Kopalnia była winna maistu podatki a nie miała gotówki. Wskazane pzrez miasto firmy pobierały węgiel - dług kopalni wobec miasta była nulowany. Pieniadze nie trafiały jednak do samorządu. Pośrednik sprzedawał węgiel gdzieś w Polsce - taniej niż kopalnia - i tyle go widziano. A teraz z Blidziny robią męczennicę, ofiarę krwawego rezimu kaczystowskiego.
oszołom z Ciemnogrodu
Re: to co zrobiono z górnictwem to skandal
18 Kwietnia, 2009 - 13:51
ale przecież tego typu działalność musi się opłacać. A tak to nie będzie, jak będą barbórki, związkokracja itd. To powinno się zlikwidować. Związki zawodowe wyrzucić, barbórki znieść, jak również prezenty na święta w postaci węgla. No bo co to ma być? Przecież to wszystko, to są anachroniczne przywileje z zeszłego systemu. Od razu by wzrosła opłacalność pracy po takich zmianach.
A jakby górnicy wyszli na ulicę, to spałować, potraktować wodą z armatek, a w skrajnym przypadku ostrą amunicją, jeżeli by rzucali petardami i innymi niebezpiecznymi przedmiotami w funkcjonariuszy policji. Nie należy się patyczkować ze związkami zawodowymi, które są współwinne całej tej sytuacji, a poprzez żądania jeszcze bardziej ją pogarszają.
Inna sprawa, nie rozumiem tego zamykania kopalni, zalewania itd. To postawa psa ogrodnika, sam nie zjem, a innemu nie dam. Jeżeli Kompanii Węglowej wydobycie się nie opłaca, to może opłaci się prywatnemu inwestorowi? Ewentualnie można też próbować zgazowywać węgiel na miejscu w złożu.
Należy sobie postawić pytanie, co w sytuacji, kiedy nie tylko mafia węglowa i związki zawodowe przyczyniły się do złej sytuacji górnictwa węgla kamiennego, ale również nieopłacalność wydobycia w większości kopalń? Wtedy nie ma sensu ładować kasy w worek bez dna, bo tak to się skończy. Suchą gałąź trzeba zwyczajnie odciąć.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Re: "Człowiekiem jestem..."
18 Kwietnia, 2009 - 15:46
Szczerze mówiąc ,likwidowanie biedy odgórnie , Droga Mono , to dziura bez dna , bez szans na zasypanie . To popłuczyny socjalizmu w wymiarze gospodarczym i mentalnym .
Naście lat miałam kontakt z rodzinami spauperyzowanymi likwidacją ich zakładów - żywicieli , i moje początkowe siłaczkowe nastawienie , w miarę upływu lat zmieniło się diametralnie . Ot ,na takie przestawione w ostatnim "Łukaszku".
Nicnierobienie jest stanem przyjemnym , rezygnacja z całodziennego oglądania seriali , niekończących się pogawędek , de facto narzekań , czy to na murkach , ławkach czy w trakcie kolejek do obiadków z Caritasu , gdzie owszem mogę czuć się podle widząc dzieci i ludzi w wieku emerytalnym , ale nie oglądając twarze w sile wieku ! Myślę wtedy , matko kochana , sześć razy zmieniałam pracę , w dwa razy miejsce zamieszkania ... i pomysł korzystania z opieki socjalnej do głowy mi nie przyszedł . Nawet , kiedy mój średni dochód na głowę uprawniał do dodatku mieszkaniowego na przykład , głupio by mi było zabierać cząstkę "socjalnych " pieniędzy , bo przecież mogę dorobić gdzieś trochę grosza .
A tu ,że już nie wspomnę o zwolnionych górnikach , którzy w przeciwieństwie do innych zawodów , dostali spory grosz na zainwestowanie , drugie pokolenie sierot po Balcerowiczu , siedzi na starych śmieciach , kombinuje jak jeszcze skuteczniej wyciągać rękę po pomoc , z świadomością , że w razie czego jakieś lokum socjalne gmina zapewni .
Dzieci wyżywi szkoła i Caritas , podręczniki , zasiłki też otrzymają , zapomogi z MOPR-u ... i tak się dni kręcą .
Ja przepraszam , jeżeli część dzieci z byłych porządnych rodzin lub nawet ich rodziców wybierze menelstwo to ma być moja wina ? Bo mam pracę , dochód , i brak czasu na nicnierobienie ?
W domu biednych ludzi czuć zapach brudu , pod piecem sterta znoszonych ubrań , nowe jeszcze tkwią w przytachanych reklamówkach , brudne ciuchy wyrzuca się kiedy sterta na podłodze za bardzo ogranicza ruch w pokoju , stół zawalony , dzieciak odrabia lekcje na wąskim blacie od maszyny do szycia . Tatulek leży uchachany w betach , mamusia ogląda serial , starsze potomstwo odpala się na podwórzu .
Zero fikcji , opis z autopsji .
Nuda i zarazem błogostan życia z socjału .
Aleksandra