Czym dla obozu platformerskiego jest walka o przesunięcie terminu wyborów?

Obrazek użytkownika Husky
Kraj

Na łamach najnowszego numeru „Sieci” dziennikarze tygodnika ujawniają groźny plan opozycji związany w wyborami prezydenckimi − celem jest wywołanie chaosu w kraju. To ma uniemożliwić skuteczną walkę z kryzysem i wynieść ich do władzy. Nie cofną się przed niczym. Michał Karnowski w artykule „Cel: spalić wybory” komentuje aktualna sytuację polityczną w Polsce w związku z wyborami prezydenckimi. Zdradza intencje opozycji, której celem jest opóźnienie wyborów.

Czym dla obozu platformerskiego jest walka o przesunięcie terminu wyborów? Odpowiedź wyłania się z sondaży i przebiegu kampanii: grą o uratowanie cienia szansy na zwycięstwo, bitwą o anulowanie przewidywanej już klęski. Ta klęska byłaby tym bardziej bolesna, że doznana nie tylko w starciu z prezydentem Dudą, ale także z konkurentem z opozycji: Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.

Publicysta podkreśla także wagę nadchodzących wyborów dla Polski, również na arenie międzynarodowej.

Z tej perspektywy wybory w maju, choć trudne i wymagające, są ceną wartą zapłacenia za kontynuowanie rozwoju Polski, za niezmarnowanie tego, co osiągnęliśmy w ostatnich latach. Pozornie atrakcyjne i proste ich przesunięcie oznaczałoby zaś piekło anarchii, a w konsekwencji trwałe zejście na znacząco niższy szczebel rozwoju. Narody i państwa, które sprawnie z tego zamrożenia wyjdą, mogą na tym nawet w rywalizacji zyskać. Te, które zatracą się w wojnie politycznej, mogą bardzo dużo stracić. […] Odsuwanie wyborów prezydenckich jest nie tylko niemożliwe, ale oznacza także wielopiętrowe konsekwencje, które odebrałyby Polsce kluczowy atut: stabilność polityczną. To był i jest wybór zero-jedynkowy: głosowanie w maju, a potem stabilność i skupienie na walce z kryzysem albo histeryczna, piekielna, pewnie trwająca rok, kampania.

O przebiegu nadchodzących wyborów korespondencyjnych szczegółowo pisze Marek Pyza w artykule „Korespondencyjnie, czyli bezpiecznie”. Opisuje m.in., co znajdziemy w korespondencyjnym pakiecie wyborczym.

W przesyłce, która ma trafić do naszej prywatnej skrzynki pocztowej (…) znajdować się będzie następujący zestaw: instrukcja, karta do głosowania, oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu z danymi osobowymi, m.in. numerem PESEL (ma zastąpić legitymowanie się przed komisją) oraz dwie koperty – jedna tylko na kartę do głosowania (nazwijmy ją „wewnętrzną”) oraz druga („zewnętrzna”), do której włożymy oświadczenie oraz kopertę z głosem.

Dziennikarz odnosi się także do zarzutów o ryzyko zarażenia podczas wyborów korespondencyjnych.

Czym różni się rzekome niebezpieczeństwo związane z wyciągnięciem ze skrzynki pakietu wyborczego od towarzyszącego wyjmowaniu zwykłego listu, reklamy czy awiza? Dlaczego ewentualne stanie w kolejce do skrzyni wyborczej ma być ryzykowne, a identyczne stanie w kolejce do sklepu (przy zachowaniu odpowiednich odstępów) już nie? Przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności, jakie stały się nieodłącznym elementem naszej codzienności, głosowanie korespondencyjne jest najbezpieczniejszym, jakie dziś można przeprowadzić.

Marcin Fijołek rozmawia z Jarosławem Gowinem, prezesem Porozumienia i byłym wicepremierem („Czeka nas z Kaczyńskim poważna rozmowa”) m.in. na temat planowanych wyborów prezydenckich. Gowin przyznaje, że nie zamierza podważać sensu wyborów korespondencyjnych i nie mówi im kategorycznego „nie”.

Nie mówię, ponieważ da się to wszystko przygotować w ciągu dwóch-trzech miesięcy, ale nie w ciągu kilku tygodni – zwłaszcza przy braku podstawy prawnej. Obaj wiemy, że ustawa wróci z Senatu na początku maja. Pozostanie nam zaledwie kilka dni. (…) Nie zgadzam się z utrzymaniem terminu 10 maja i stąd moja dymisja. Jednocześnie uważam, że Polska w tak dramatycznym kryzysie potrzebuje rządu większościowego. Gdybyśmy 6 kwietnia zagłosowali przeciwko tej ustawie, to zapewne jeszcze przed świętami mielibyśmy rząd mniejszościowy – na moment gigantycznego kryzysu epidemicznego i katastrofy gospodarczej nałożyłby się jeszcze kryzys polityczny

— stwierdza były wicepremier.

Polityk zdradza swój plan na najbliższy miesiąc. Zamierza on przekonywać wszystkich polityków różnych opcji do poparcia projektu zmiany konstytucji. Co jest jednoznaczne z przełożeniem wyborów o dwa lata.

Sytuacja Polski, tak jak całego świata, jest dramatyczna. Każdy polityk musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w warunkach globalnej pandemii chce kierować się partykularnymi interesami, czy jednak potrafi się wznieść ponad nie i zbudować konsens konstytucyjny. Będę do końca namawiał do tego rozwiązania

— czytamy.

Na łamach poświątecznego wydania „Sieci” Dorota Łosiewicz rozmawia z Magdaleną Wolińską-Riedi, korespondentka TVP w Watykanie („Wnioski z włoskiej lekcji”) na temat postaw Włochów wobec epidemii koronawirusa.

Tu życie tętni i toczy się wspólnie. (…)W momencie, kiedy kwarantanna została nałożona, faktycznie zabrakło dyscypliny. Ostatnio w weekend 4-5 kwietnia, mandatami zostało ukaranych ponad 20 tys. Włochów. (…) Niech Polacy uczą się na błędach, niech jeszcze trochę wytrzymają na tej kwarantannie. Cieszę się, że polskie władze tak szybko wyciągnęły właściwe wnioski z włoskiej lekcji. Wiem, że Polacy są zmęczeni, ale warto wytrzymać – podsumowuje. Mieszkańców Italii przeraziła też szybkość, z jaką wirus opanował kraj. − Włosi wiedzieli, że w Chinach jest źle. Ale to było tak daleko od nich, że nikt, nawet rząd, nie myślał: „Przecież to zaraz będzie u nas”. Tu jest inna mentalność, kultura. I dlatego zaraz rozlała się jak czerwone wino na białym obrusie, momentalnie

— czytamy.

Magdalena Wolińska-Riedi dzieli się refleksją, jaka naszła ją już podczas relacjonowania pielgrzymek papieża Franciszka. Podczas przesiadek na lotniskach zobaczyła, jak bardzo ludzie pędzą i tworzą niebywały kocioł.

Człowiek, który próbuje zapanować nad światem przeraża mnie bardziej niż obecna cisza w Rzymie. Chcieliśmy być panami wszystkiego, to teraz czas na lekcję pokory

— analizuje obecną sytuację na świecie dziennikarka.

Marek Budzisz w artykule „Media i demokracja w czasach zarazy” opisuje sposób przekazywania informacji w obecnych okolicznościach pandemii koronawirusa. Podaje przykłady różnych państw: Z krytyką spotkały się regulacje na Węgrzech, które dały możliwość skazywania na wyroki wieloletniego więzienia osób rozprzestrzeniających w sieci fake newsy. Skłonne do stygmatyzowania Viktora Orbana europejskie media i politycy głównego nurtu, nie wyłączając z tego grona lidera Europejskiej Partii Ludowej, uważają, że działania podjęte na Węgrzech są w istocie kresem demokracji w tym kraju i początkiem niedemokratycznych rządów.

Autor podkreśla:

Jeremiady obrońców wolności wypowiedzi nie są jednak w stanie przysłonić dwóch kwestii. A mianowicie pytania o to, w jaki sposób władze powinny reagować na falę zapełniających internet fake newsów oraz jak traktować wpisy osób cieszących się z racji sprawowanych funkcji lub profesji społecznym zaufaniem, które bez żadnych argumentów, a nieraz z pobudek politycznych tworzą, nagłaśniają i dystrybuują informacje, które często okazują się nieprawdą albo w najlepszym wypadku półprawdą. Dylemat ten w czasach pandemii jest o tyle bolesny, że tego rodzaju dezinformacja może kosztować w rezultacie życie wielu ludzi.

 

W tygodniku przeczytać można także komentarze bieżących wydarzeń pióra Andrzeja Zybertowicza, Aliny Czerniakowskiej, Jana Pospieszalskiego, Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego czy Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej.

]]>https://wpolityce.pl/polityka/495587-sieci-tak-chca-spalic-wybory-ujawniamy-plan-opozycji]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (6 głosów)