Czas smoleński wg relacji senatora Koguta

Obrazek użytkownika 35stan
Kraj

Senator Stanisław Kogut:

]]>http://ww2.senat.pl/k7/dok/sten/057/57sten1.pdf]]>

(…)Wtenczas jeszcze nikt nie wiedział o ogromnej tragedii, o tej katastrofie. Kiedy wchodziliśmy na cmentarz, był taki moment, że około dziesięciu czy dwunastu samochodów OMON włączyło koguty i wyjechało w kierunku Smoleńska. Ja i Tadzio Skorupa zauważyliśmy, jak minister Sasin biegiem skoczył do samochodu i także pojechał w kierunku Smoleńska. Weszliśmy na ten cmentarz ludobójstwa. (…)

 

Relacja Jacka Sasina przed ZP:

 

]]>http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101006/%24File/78_20101006.pdf]]>

 

(…)No i tak się stało. Tak się stało, po śniadaniu ja udałem się z jeszcze jednym pracownikiem, ja samochodem, ale jeszcze dwóch pracowników oddzielnie również pojechało, czyli było nas łącznie, byłem ja i jeszcze trzech pracowników Kancelarii Prezydenta, my udaliśmy się na Cmentarz w Katyniu. Na cmentarzu, myślę, że na cmentarz przybyłem około godziny, tak myślę, 7.30, bo mniej więcej do czasu, kiedy dowiedziałem się, że jest katastrofa minęło więcej niż godzina,to była, tam sporo czasu spędziłem na cmentarzu, zresztą miałem okazję spotkać też państwa parlamentarzystów,rozmawiać, ale również sprawdzić te wszystkie sprawy, które chciałem sprawdzić, czyli właśnie te kwestie nagłośnienia, czy też wydać dyspozycje odnośnie rozsadzenia poszczególnych członków delegacji. (…)

(…)W pewnym momencie podszedł do mnie jeden z moich pracowników, pan Adam Kwiatkowski, z tego co pamiętam, pracownik Kancelarii, podszedł do mnie i poinformował mnie, że dostał taką właśnie informację przed chwilą, że może zajść okoliczność następująca, iż samolot nie wyląduje na lotnisku w Smoleńsku z powodu trudnych warunków atmosferycznych(…)

 

 

(…)Zapytałem pana Kwiatkowskiego, skąd posiadł tego typu informację? On wskazał na pana Tadeusza Stachelskiego, jak mówię pracownika polskiego protokołu dyplomatycznego,

który też przebywał na cmentarzu. Ja zaniepokojony tą informacją, chociaż nie zaniepokojony bardzo, nie zaniepokojony jakoś szczególnie bardzo, ponieważ głównie zastanawiałem się,

jak zagospodarować te kilka godzin pewnie, które, w trakcie których prezydent będzie mógł dotrzeć na cmentarz. Ale stwierdziłem,właściwie idąc i szukając pana Stachelskiego

stwierdziłem, że właściwie to nie jest większy problem, bo przecież ci wszyscy, którzy tu przyjechali, no nie przyjechali przypadkowo, no przyjechali tutaj chociażby na groby swoich bliskich, więc być może nawet będą zadowoleni, że tego czasu na pobyt na cmentarzu będzie więcej niż tylko na sam czas uroczystej mszy i tej uroczystości, która ma się odbyć. No i taki w lekkim niepokoju ale jakby bez jakiegoś dramatycznego nastroju spostrzegłem pana

Stachelskiego, podszedłem do niego. I w momencie, kiedy do niego podchodziłem zadzwonił jego telefon, zadzwoniła jego komórka, on odebrał komórkę. Ja po prostu podszedłem,stanąłem obok niego, postanowiłem poczekać aż skończy tą rozmowę.

Ta rozmowa miała dosyć dziwny przebieg, tak jak ja ją słyszałem, bo on się bardzo wyraźnie już zdenerwował i prosił, mówił do telefonu cytuję z pamięci: -To niemożliwe, powtórz jeszcze raz. Ale co się naprawdę stało? No jakieś takie stwierdzenia, które mnie

zaniepokoiły. Ale to może śmiesznie zabrzmi,nie przypuszczałem że

by mogłoby się coś bardziej groźnego i coś gorszego niż to lądowanie w innym miejscu. W związku z czym tak sobie psychicznie zbudowałem taką konstrukcję, że on tak strasznie panikuje z tego powodu, że ten samolot wyląduje gdzie indziej, i w związku z czym będziemy mieli tutaj opóźnienie w

rozpoczęciu uroczystości.Kiedy skończył tą rozmowę, on skończył tą rozmowę, rozłączył tą,i zaczął się tak na mnie badawczo patrzeć. Ja w tym momencie zacząłem właściwie go nawet dosyć tak żartobliwie przekonywać, mówię: -Panie Tadeuszu,niech się pan nie martwi –mówię -jakoś sobie tutaj te parę godzin poradzimy. A on mówi: -Nie, nie, to nie to. Ja mówię: - A co się stało? I on wtedy mówi mi, że: - Wie pan, dostałem jakąś informację, jakąś dziwną informację, że zdarzył się jakiś wypadek. Ja mówię: -Jaki wypadek? A on mówi na to, że: -Wypadek w samolocie.(…)

 

 

(…)Tak, tak, dokładnie, ponieważ katastrofa nastąpiła około, o godzinie jak wiemy 8.41. Ja spodziewam się, żena lotnisku w Smoleńsku mogłem być gdzieś godzinę po katastrofie czy mniej więcej tak, tak to oceniam. Bo jeszcze 5 po 9. byłem jeszcze na, na cmentarzu. Też może, ale to jest taka godzina, którą zapamiętałem, znaczy nie tyle ja zapamiętałem, co właśnie o tej godzinie,o 8.04 dzwoniłem do małżonki, o 9.04, a ona jakby miała czas w telefonie, więc sprawdziła później godzinę połączenia. Więc jeszcze,no to 10 po, mniej więcej wyjechałem,powiedzmy o wpół do byłem, o wpół do 10. byłem na lotnisku, bo tam spędziłem jednak myślę około, około godziny na miejscu katastrofy, więc to byłaby godzina wpół do 11., o 11. byłem z powrotem na, na cmentarzu.(…)

 

Relacja A.Dudy przed ZP:

]]>http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101029/%24File/78_2010102...]]>

(…)I nie wiem,gdzieś koło godziny może 9.30, może 10, tego już nie pamiętam dokładnie, rozmawiałem z panem ministrem Jackiem Sasinem, który był na miejscu w Smoleńsku. I w chwili kiedy ja z nim rozmawiałem, to on znajdował się już na miejscu katastrofy, to znaczy stał przy szczątkach samolotu.(…)

Relacja posła Edwarda Siarki:

]]>http://www.edwardsiarka.pl/aktualnosci/moja-droga-do-katynia-346.html]]>

(…)O godz. 6:00 czasu miejscowego jesteśmy w Smoleńsku. Już świta. Chłodny poranek, lekko pod chmurką. Na peronie dworca dużo funkcjonariuszy. Wita nas szefowa miejscowej Polonii, którą ma dziś odznaczyć Prezydent Lech Kaczyński w Katyniu. Przejmują nas funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Wsiadamy do autobusu, gdzie możemy wymienić dolary na ruble. W ciągu 30 minut,pod eskortą policji docieramy do małego lokalu, w którym przygotowano dla nas śniadanie. Stwierdziłem, że mają bardzo dobry miód. Tu przebywamy około dwóch godzin. Część kolegów chce w tym czasie iść na stację Gniezdowo, gdzie przywożono transporty Polaków w 1940 roku. Nie ma jednak zgody służb i koledzy, którzy poszli pieszo zostają zawróceni. Ostatecznie Milicja zmienia zdanie i cała grupa zostaje zawieziona na stację, która robi przygnębiające wrażenie swoim otoczeniem.

Około godz. 10:00 czasu miejscowego jesteśmy na miejscu nazwanym Kozie Górki – Katyń. Stoi tam długa kolejka Polaków, która przed wejściem na cmentarz jest szczegółowo kontrolowana. Wokół las sosnowy.(…)

Komentarz:

Wg relacji J.Sasina przez ZP, odjechał on z Katynia na Siewiernyj około 9:10(czas z telefonu jego żony) a około 8:10 wg przeliczonego czasu miejscowego w Smoleńsku na czas polski, poprzez odjęcie 2 godzin różnicy od czasu miejscowego w Smoleńsku .

Parlamentarzyści, w tym senator Kogut, przybyli do Smoleńska pociągiem specjalnym o godzinie 6-tej czasu miejscowego. Po opuszczeniu pociągu przeszli do czekających na nich autobusów przez dworcem „Prigorodnyj wokzał” i pod asystą rosyjskiej milicji udali się na zamówione i przygotowane śniadanie w „Dubrawie” i około godziny 7-mej c.m. tam dotarli.

 

Po trwającym około 2 godziny śniadaniu, parlamentarzyści zaproponowali, by autobusami podwieziono ich do stacji kolejowej Gniezdowo, do której w 1940 roku przywożono transporty polskich jeńców, których potem przewożono do lasu katyńskiego i mordowano. Gniezdowo było oddalone od „Dubrawy” o około 5 km w kierunku Katynia.

„Opiekunowie wycieczki” ze strony rosyjskiej nie zgodzili się na to i dlatego część parlamentarzystów postanowiła udać się tam pieszo, w tym Pan A.Macierewicz.

Gdy już byli na wysokości Gniezdowa, podjechał autobus z rosyjskimi opiekunami” „ i zabrał ich z powrotem do „Dubrawy”.

Zaczęły się rozmowy parlamentarzystów z „opiekunami” i kiedy oni skonsultowali tę sprawę z wyższymi instancjami, zgodzili się na zawiezienie ich do oddalonego o 5 km Gniezdowa.

Na poniższym zdjęciu widać, że o godzinie 10:04 c.m. widocznej na dworcowym zegarze, parlamentarzyści jeszcze tam są:

Odległość z „Gniezdowa” do Memoriału w Katyniu jest 5.2 km a czas jazdy to około 5 minut, więc relacja senatora S.Koguta , że gdy parlamentarzyści wchodzili na cmentarz, mogli widzieć odjeżdżającego z Katynia na Siewiernyj J.Sasina(mogło to być kilkanaście minut po 10-tej c.m.


Skoro J.Sasin mówił, że wyjechał z Katynia po godzinie 8-mej(w przeliczeniu czasu miejscowego na czas polski) to czas miejscowy musiał być „po godzinie 10-tej” a czas wskazywany przez dworcowy zegar w Gniezdowie to potwierdza, więc stąd logiczny wniosek, że był to czas miejscowy zimowy moskiewskiej strefy czasowej czyli UTC+3.

Skoro żona Sasina miała u siebie podczas rozmowy z J.Sasinem czas polski jako 9:04 to znaczy, że miała czas polski letni UTC+2.

Kolejny fragment relacji senatora S.Koguta:

(…)Kiedy podszedłem do głównego ołtarza – jest to potężna bryła, bryła

stalowa, jest tam wycięty krzyż i są tam umieszczone wszystkie nazwiska – podszedł do mnie pan Jan Pospieszalski i mówi: Panie Senatorze, jest katastrofa. Odruchowo, instynktownie wyjąłem komórkę i widzę, że dzwoni do mnie córka i mówi:

tatusiu, rozbił się samolot. Ale ona nie powiedziała, który samolot. Za chwilę – już trzymałem komórkę– dzwoni syn i mówi, że zginęło osiemdziesiąt siedem osób.(…)

O 87 osobach, które zginęły w katastrofie podała agencja Reuters o 3:45 am, a polskie media(TVN i TVP podały parę minut wcześniej, powołując się na agencję Reuters!!!!!!

Te dane potwierdzają, ze media w Polsce nadawały w czasie zimowym UTC+1 czyli w czasie opóźnionym o jedną godzinę a Polakom i ludziom na świecie przekazano, że to był czas letni czyli UTC+2.

Poświadczyła to mimochodem Anna Komorowska, żona Marszałka Sejmu, późniejszego (po 10.04.2010 roku)prezydenta RP.:

"Ze względu na wyjątkowość sytuacji musiał od razu przygotować czekające go decyzje. Informacje podawane w mediach przez długi czas były opóźnione w stosunku do tego, co wiedzieliśmy" - przyznaje.
]]>http://wiadomosci.dziennik.pl/smolensk-rocznica-katastrofy/aktualnosci/artykuly/330208,anna-komorowska-do-slow-kaczynskiego-podchodze-z-dystansem.html]]>

 

Spotkanie J.Sasina z ambasadorem J.Bahrem na miejscu zdarzenia zaprzecza relacjom mediów i danym przekazanym przez MSZ o rozmowie R.Sikorskiego z J.Bahrem, stojącym „150 m od wraku samolotu” :

 

9.09 - Minister Radosław Sikorski dzwoni do CO, rozmowa kończy się zapowiedzią połączenia z amb. Bahrem, co nastąpiło o 9.10

 

]]>http://www.rmf24.pl/raporty/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/fakty/news-msz-ujawnia-smolenskie-rozmowy-sikorskiego,nId,595431]]>

 

Jak wynika z tego co  mówił J.Sasin przed ZP,  wyjechał on  z Katynia na Siewiernyj około 9:10 i znalazł się tam około 9:35-9:40 a potem z J.Bahrem udał się na miejsce, o którym J.Bahr w rozmowie z R.Sikorskim o 9:10 mówił, ze stoi „150 m od wraku samolotu”.

Skoro stał tam z J.Sasinem to nie była to 9:10 a około 10:10 czasu polskiego letniego:

 

Na zdjęciu poniżej, widać J.Sasina i Kwiatkowskiego  o godzinie 9:07 UTC+2(8:07 c.m.) przed wejściem do Memoriału czyli ten moment , o którym mówił senator S.Kogut:

 

(…)Ja i Tadzio Skorupa zauważyliśmy, jak minister Sasin biegiem skoczył do samochodu i także pojechał w kierunku Smoleńska. Weszliśmy na ten cmentarz ludobójstwa.(…)

 

Na zdjęciach poniżej J.Sasin i J.Bahr na miejscu zdarzenia:

 

J.Bahr w wywiadzie dla Teresy Torańskiej mówił, że na miejscu zdarzenia był około 30 minut.

(…)Nie wiem, jak długo jeszcze staliśmy na tym polu. Może w sumie pół godziny.(…)

Potem pojechał do Katynia:

(…)„Dojechaliśmy do Katynia. Wysiadłem z samochodu i pierwszą osobą, która do mnie podeszła, był Antoni Macierewicz. Poprosił o numer telefonu. Nie pamiętam, czyj. Chyba kogoś z ambasady, bo był w mojej komórce, a w komórce miałem głównie ludzi z ambasady. Dałem. Podszedł minister Sasin z Kancelarii Prezydenta. Wcześniej go nie znałem. Starałem się okazać mu serdeczność. Nagle stracić szefa, z którym się było blisko, wydawało mi się strasznym ciężarem.”(…)

]]>https://web.archive.org/web/20120402152250/http://wyborcza.pl:80/1,76842...]]>

Media w swych kalendariach wydarzeń podawały, że J.Bahr opuścił Siewiernyj i wyjechał do Katynia o godzinie 9:27(gdyby był to czas letni, to nie spotkałby się tam z J.Sasinem, który przybył na Siewiernyj około 9:35-9:40 UTC+2.

(…)

8.45 Jerzy Bahr, ambasador w Moskwie, czeka na polską delegację na lotnisku. Gdy mija zaplanowana godzina przylotu. zaczyna się denerwować: każda minuta się liczy, bo jest zapisana w protokole. Straszna mgła wzmaga jego niepokój. Widzi dziwne poruszenie wśród Rosjan na lotnisku i wóz straży pożarnej. - Coś się stało - krzyczy Bahr do kierowcy. Wsiadają w samochód i gnają za strażakami. Kawałek za lotniskiem, w rowie, na łące widzą cztery sterty złomu. Z potężnej maszyny zostały 1,5-metrowe kawałki. - Odebrały mi nadzieję, że mogę komuś pomóc - powie później Bahr.(…)

(…)

(…)9.27 Ambasador Bahr z lotniska w Smoleńsku jedzie na cmentarz w Katyniu. Wie, że jest tam kilkudziesięciu dziennikarzy, ok. 250 osób z Polonii, 300 weteranów, członków Rodzin Katyńskich, posłów, którzy przyjechali do Smoleńska pociągiem z Warszawy. I wie, że się niecierpliwią, bo delegacja prezydencka jest spóźniona. Longina Putka z konsulatu w Moskwie powiedziała niektórym członkom polonii, że doszło do katastrofy.(…)

]]>http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,9404926,Katastrofa_smole...]]>

Na zdjęciu powyżej przedstawionym , J.Sasin i J.Bahr stoją na miejscu zdarzenia(„około 150 m od…”) i rozmawiają przez telefony czyli to była godzina około 10:10 UTC+2 a nie 9:10 jak przedstawił to MSZ.

Oto kadr z tej transmisji z podanym bieżącym wtedy lokalnym „czasem medialnym TVP” :


 

 

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)