Dom Elżbiety LX
- O Gerardzie to ja już mam wyrobione zdanie. Wybacz, jeśli ktoś najpierw, prawie dziecko ubezwłasnowolnia, by móc praktykować swoje zboczenia…ale Zofia powinna być po tym wszystkim mądrzejsza. Carlota jest może groźniejsza niż ten cały Mioducki!
- Fakt, tyle, że jak pisze, wtedy jej jeszcze ufała, zobacz, uratowała dziecko, pewnie z zespołem Downa, albo z jakąś inną chorobą genetyczną.
- Na pewno miała ku temu powody…nie ufałam jej od początku, pamiętasz?
- Jasne, ale przyznasz, że pożałowałaś ją za tę scenę u Alberto Pedra.
- Teraz myślę, że i to było ukartowane. Ale fakt, wtedy ją pożałowałam. – gdy to mówiła zadzwonił telefon w bibliotece.
- Może to Kanusia! – Zawołała Ela i pobiegła odebrać.
Po drugiej stronie odezwał się jednak męski głos.
- Dzień dobry pani Elżbieto, przepraszam, że niepokoję. Jestem Robert Karnafel, poznaliśmy się niedawno u mojej mamy w szpitalu.
- Witam! – Głos Eli zdradzał zdziwienie – czy Kanusi się pogorszyło? – Zapytała zaniepokojona.
- Właśnie. – Jęknął Robert – Wie pani nie mogę się dodzwonić do Piotrka, a mama, no wie pani, bardzo mu ufa. Czy może ma pani z nim jakiś kontakt?
- Piotr jest u mnie, zaraz go poproszę do telefonu – Ręką zasłoniła słuchawkę i zawołała w stronę kuchni – Piotr!
Piotr chwilę rozmawiał z Robertem, pytając co się właściwie stało i po chwili, że zaraz będzie w szpitalu. Potem odłożył słuchawkę.
- Słuchaj, Kanusia ciężko zasłabła, nie mogę się dogadać z Robertem, gada bez sensu. Najlepiej pojadę i sprawdzę co tam się dzieje. Jedziesz ze mną?
- Jestem nie ubrana i bez makijażu, musiał byś trochę poczekać…właściwie jedź sam, ja jak się uszykuję, pójdę do Maryli i Andrzeja, może oni wiedzą coś więcej. Może Andrzej mnie tam do ciebie podrzuci. A ty jedź, zobacz co się stało, bardzo się niepokoję o Kanusię.
- Dobra. Tylko, teraz ja będę bał się o ciebie. Będę wyrzucał sobie, że cię tu po tym wszystkim zostawiłem samą.
- Nic mi się nie stanie, migiem się ubiorę i zaraz pójdę do Andrzejów, ok.?
- Dobra, to w takim razie jadę. – poszedł w stronę drzwi – Tylko bądź ostrożna, proszę. – powiedział zaniepokojony na odchodnym.
Ledwie za Piotrem zamknęły się drzwi Elżbieta pobiegła się ubrać. Włożyła jeansy i koszulkę, nie miała ochoty się stroić. Potem przeczesała włosy i pociągnęła szminką po ustach.
Miała wychodzić, gdy ktoś zapukał do drzwi. Poszła otworzyć. W drzwiach stał Robert.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1032 odsłony
Komentarze
Iwonko, długo czekaliśmy,
24 Września, 2010 - 23:35
widzę, że dodajesz kiedy ja idę spać.....10 pozdrawiam
Marika
Widzisz, ja mam dopiero czas
24 Września, 2010 - 23:44
w nocy.
Pozdro :D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Iwonko, ja choć jestem
25 Września, 2010 - 20:29
emerytką prowadzę bardzo aktywnie każdy dzień, to po północy w kimono......pozdrawiam
Marika
Widzisz, ja w dzień mam ostatnio jeszcze
25 Września, 2010 - 21:57
mniej czasu, niż przedtem...i tylko późny wieczór i noc mam na net i pisanie.;p
Widać, z kobietami tak jest, jesli ma rodzinę i jeszcze inne obowiazki.
Pozdrawiam.
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Iwona
25 Września, 2010 - 21:59
Czytam każdy kolejny odcinek z dużym zainteresowaniem. Będzie z tego ciekawa książka.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
O cieszę się!
25 Września, 2010 - 22:08
też zaczynam tak myslec, że to będzie naprawdę ciekawa pozycja.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".