Tytułomania
W Polsce (nie wiem w jakiej mierze również w innych krajach) panuje zwyczaj dożywotniego tytułowania polityków. Jeżeli ktoś choćby przez krótki czas pełnił wysoki urząd państwowy – prezydenta, marszałka lub wicemarszałka sejmu albo senatu, premiera, wicepremiera, czy ministra, tytuły takie stają się nierozłączne z jego nazwiskiem aż do ostatniego tchnienia. Oczywiście wicemarszałków i wicepremierów w tytułowaniu awansuje się do marszałków i premierów. Jak podporuczników i podpułkowników.
W taki sposób mamy obecnie aż czterech prezydentów, kilkudziesięciu premierów, tyleż samo marszałków oraz legion ministrów. W związku z tym zdarzają się sytuacje niemal komiczne, gdy na przykład w dyskusji publicznej byli premierzy, marszałkowie, ministrowie etc. zwracają się do siebie identycznym tytułem.
Sytuacja nieco komplikuje się, gdy jedna osoba pełniła w przeszłości kilka wysokich stanowisk W takim przypadku wybiera się na ogół najwyższy tytuł, choć w tym względzie panuje chaos i brak wypracowanych standardów. Przykładu dostarczyło wczorajsze przesłuchanie Zyty Gilowskiej przed Komisją Hazardową. Członkowie Komisji zwracali się do świadka per pani premier, pani minister lub pani profesor.
Rzecz jest bez większego znaczenia i może nie powinienem zabierać tu miejsca innym blogerom. Ale dzielę się tymi spostrzeżeniami, bo drażni mnie bałwochwalczy zwyczaj zakorzeniony w życiu publicznym w Polsce. Myślę, że nie tylko mnie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1164 odsłony
Komentarze
Re: Tytułomania
14 Stycznia, 2010 - 17:02
Sluszne uwagi czynisz. Moim zdaniem, jeśli np. dana osoba posiada tytuł naukowy: profesorski lub doktorski to powinno sie go uzywac.
natomiast reszta raczej z przymruzeniem oka i zachowaniem realnosci, np. prezydent ok rozumie, ale jakis trzeciej kategorii wiceminister, to juz przesada.
liczy sie umiar.
Dyfuzja
14 Stycznia, 2010 - 17:28
Jerzy Zerbe
Tytułomania pomoć dyfundowała do Prowincji Pruskiej i Kongresówki z Galicyjej. Stanowi jeden z niewielu przykładów oddziałowania c.k. Krakowa (będącego pod wpływem Wiednia) na życie codzienne Poznania i Warszawy.
Jerzy Zerbe
Galicją tradycja płynie...
14 Stycznia, 2010 - 23:17
POczynając od Pani Konduktorowej Wąskotorowej...
:-))
... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Jerzy Zerbe A stado
14 Stycznia, 2010 - 17:29
Jerzy Zerbe
A stado premierów i marszałków?
Jerzy Zerbe
Wybiórczość...
15 Stycznia, 2010 - 15:45
Najgorsze jest to,że tymi "tytułami" usiłuje się "podpierać " wypowiedzi publiczne. Np. "profesor Bartoszewski" zawsze ma tytuł z "przoda", a urzędujący prezydent to już może być "kartoflem" "kaczorem" itp.itd.etc. I odwrotnie:
Użycie np. przez Senyszyn słowa ks. (ksiądz) jest dla niej najtrudniejszym wyzwaniem w rozmowie. Niemalże jak próba połknięcia żaby. To zwykła socjotechnika. Pampersy ( Lis np.)mają ją opanowaną w 100%.
Mozets
tytułomania
14 Stycznia, 2010 - 20:37
Drażni bardzo .
Ci Państwo stają przd Komisją jako świadkowie .
Zeznają !!!! pod rygorem Kodeksu !!!!
Określenie "Obywatel" - śmierdzi ?
Jerzy Zerbe "Obywatel"
15 Stycznia, 2010 - 09:27
Jerzy Zerbe
"Obywatel" pachnie komuną, wystarczyłoby "pan, pani".
Jerzy Zerbe