POETKA TORTUR "KRWAWA LUNA" JULIA BRYSTYGIER
POETKA TORTUR -„KRWAWA LUNA” - JULIA BRYSTYGIER
Julia Brystiger z domu Prajs, znana także jako Brystygier, Brystyger, Bristiger(owa), Brüstiger, Briestiger, ps. Luna, Krwawa Luna, Daria, Ksenia, Maria, ps. literacki Julia Prajs (ur. 25 listopada 1902 r. w Stryju, zm. 9 października 1975 r. w Warszawie) – funkcjonariuszka aparatu bezpieczeństwa Polski Ludowej, zbrodniarka stalinowska w randze pułkownika NKWD, pisarka.
Była córką żydowskiego aptekarza. W 1920 ukończyła gimnazjum we Lwowie, a w 1926 r. studia historyczne na lwowskim Uniwersytecie im. Jana Kazimierza, następnie kontynuowała naukę w Paryżu.
W 1928 r. zdała egzamin pedagogiczny. Uzyskała doktorat z dziedziny filozofii Uniwersytetu Jana Kazimierza. W latach 1928–1929 pracowała jako nauczycielka historii w gimnazjum C. Epsteina w Wilnie i w żydowskim seminarium nauczycielskim Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego „Tarbut”.
Nielegalna działalność komunistyczna (1927–1939)
Od 1927 r. działała w Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR) i w komórce techniki partyjnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (KPZU).
Po zwolnieniu jej w 1929 r. z pracy z powodów politycznych utrzymywała się z udzielania korepetycji we Lwowie. Od kwietnia 1931 r, była wydawcą i redaktorem legalnego tygodnika komunistycznego „Przegląd Współczesny”.
Od połowy tego roku zasiadała w egzekutywie Komitetu Obwodowego MOPR. Od 1931 r. działała w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W październiku 1931 r. została skazana na 2 tygodnie więzienia za działalność komunistyczną. Od 1932 r. była funkcjonariuszem partyjnym (tzw. funkiem – etatowym działaczem partii) pełniąc kolejno funkcje sekretarza propagandy i agitacji Komitetu Obwodowego KPZU we Lwowie, Przemyślu, Drohobyczu i od września 1932 roku ponownie we Lwowie.
Za działalność w zdelegalizowanych strukturach komunistycznych w październiku 1932 r. została ponownie aresztowana i skazana na rok więzienia.
Po zwolnieniu została członkiem egzekutywy KC MOPR. Obsługiwała obwody wołyński i stanisławowski tej organizacji. Pod koniec 1934 r. została na krótko zawieszona w prawach członka partii. Po złożeniu samokrytyki latem 1935 r. objęła funkcję sekretarza Komitetu Okręgowego KPZU Stryj - Sambor.
Od 1935 r. zajmowała się problematyką chłopską i rolną w Centralnej Redakcji KPZU we Lwowie.
W 1936 r. została sekretarzem Komitetu Centralnego MOPR Zachodniej Ukrainy. Organizowała prokomunistyczny Kongres Pracowników Kultury we Lwowie w maju 1936 roku.
W kwietniu 1937 r. została kolejny raz aresztowana i skazana na 2 lata więzienia. W czasie odbywania kary była starostą komuny więziennej (grupy więźniów odbywających wyroki za działalność komunistyczną).
Po zajęciu Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej przez Armię Czerwoną przyjęła obywatelstwo sowieckie i pracowała w Radzie Związków Zawodowych we Lwowie oraz była sekretarzem Komitetu Obwodowego MOPR.
W 1940 r. została „członkiem wszechzwiązkowym” KC MOPR. W tym czasie współpracowała – razem z grupą innych kolaborantów – z sowieckim wydawnictwem w języku polskim „Nowe Widnokręgi” we Lwowie.
„Nowe Widnokręgi” były zwyczajną jaczejką bolszewicką, która pod płaszczykiem literackim na polecenie Stalina rozprawiała się z „pańską Polską”, aresztując i katując najczęściej przedstawicieli polskiej inteligencji. Główna katownia „Nowych Widnokręgów” znajdowała się w gmachu NKWD przy ul. Pełczyńskiej we Lwowie, a po odkryciu tej lokalizacji przez agentów Polski Podziemnej, katownię władze jaczejki przeniosły do lokalu przy ul. Jagiellońskiej 4 we Lwowie, gdzie mieszkałem z rodzicami na trzecim piętrze tej kamienicy. Najczęściej NKWD przesłuchiwało w godzinach południowych, w czasie największego ruchu miejskiego, aby ściszyć jęki katowanych, m.in. przez „Krwawą Lunę” – pułkownika NKWD Natalię Prajs – Brystigier, żonę działacza syjonistycznego Natana Brystigiera.
Redaktorem naczelnym tego „pisma” była Wanda Wasilewska przewodnicząca „Związku Patriotów Polskich” (ZPP). Do „Nowych Widnokręgów pisali skomunizowani dziennikarze m.in. Mieczysław Jastrun, Stanisław Jerzy Lec, Leon Pasternak, Tadeusz Peiper, Julian Przyboś, Jerzy Putrament, Adam Ważyk, Tadeusz Boy - Żeleński, Janina Broniewska, Zofia Dzierżyńska, Adolf Bromberg, Julia Brystygier, Aleksander Dan, Emil Dziedzic, Halina Górska, Stefan Jędrychowski, Witold Kolski, Karol Kuryluk, Stanisław Wasylewski, Roman Werfel, Jerzy Pomianowski, Władysław Gomułka, Czesław Miłosz.
Publikowania w „Nowych Widnokręgach” odmówił Władysław Broniewski, według Jalu Kurka aresztowany na krótko ze tę decyzję.
Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej Brystigierowa zbiegła do Charkowa, a następnie do Samarkandy. W latach 1943–1944 pracowała w Zarządzie Głównym Związku Patriotów Polskich w Związku Radzieckim.
W październiku 1944 r. została przyjęta do PPR. Zasiadała w Krajowej Radzie Narodowej z nominacji ZG ZPP. Od grudnia 1944 r. pracowała w Resorcie Bezpieczeństwa Publicznego na stanowiskach kierownika sekcji, kierownika wydziału, od 1945 p.o., a następnie dyrektorka Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w randze pułkownika NKWD. Zajmowała się głównie sprawami kadrowymi (kluczowymi w systemie komunistycznym).
Charakterystyczny jest typ instrukcji wydawany przez nią funkcjonariuszom na odprawach:
„W istocie cała polska inteligencja jest przeciwna systemowi komunistycznemu i właściwie nie ma szans na jej reedukację. Pozostaje więc jej zlikwidowanie. Ponieważ jednak nie można zrobić błędu, jaki uczyniono w Rosji po rewolucji w 1917 roku, eksterminując inteligencję i w ten sposób opóźniając rozwój gospodarczy kraju, należy wytworzyć taki system nacisków i terroru, aby przedstawiciele inteligencji nie ważyli się być czynni politycznie.
Brystiger nadzorowała pierwszy etap śledztwa - osobiście katowała zatrzymanych, miała własne wyrafinowane metody znęcania się nad nimi (np. biła pejczem mężczyzn po genitaliach i przycinała je szufladą).
Ofiarą takich tortur padł m.in. szef propagandy PSL na województwo olsztyńskie Szafarzyński, który wkrótce po sesji przesłuchań zmarł z ogólnego wycieńczenia.
Jeden z uwięzionych tak ją wspomina:
„To zbrodnicze monstrum przewyższało okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych”.
Żołnierz AK i były więzień polityczny Anna Rószkiewicz -Litwinowiczowa tak wspomina Brystigerową w swojej książce Trudne decyzje:
„Julia Brystigerowa słynęła z sadystycznych tortur zadawanych młodym więźniom, była zdaje się zboczona na punkcie seksualnym i tu miała pole do popisu”.
Była delegatem na I zjazd PPR (1945), II Zjazd PPR (1948) i Kongres Zjednoczeniowy PZPR, na którym została wybrana do Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej (w jej skład wchodziła do marca 1954 r.).
Zajmowała się partiami, organizacjami i ugrupowaniami religijnymi. Brała czynny udział w wypowiedzianej przez komunistów wojnie z Kościołem katolickim i Świadkami Jehowy.
W 1957 r. w związku z procesami byłych funkcjonariuszy UB planowano pociągnąć ją do odpowiedzialności karnej.
Zbrodnicze monstrum. "Krwawa Luna" w łóżku
Była kochanką najważniejszych polskich komunistów. Później stała się oprawczynią, była bardziej okrutna niż niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych. Wyrządziła ogromne zło, ale przeszła zaskakującą przemianę.
Różne imiona i pseudonimy: Julia, Luna, Daria, Maria, Ksenia. Różne nazwiska i ich pisownie: Prajs, Preiss, Brystygier, Brystiger, Bristiger, Brüstiger, Briestiger. Ta sama kobieta - jedna z najmroczniejszych postaci powojennego reżimu. Jeden z tych, których przesłuchiwała osobiście, nazwał ją "zbrodniczym monstrum".
Jej kariera wykluwała się jednak nie tylko w gabinetach i celach urzędów bezpieczeństwa, ale również w łóżkach najważniejszych polskich polityków tego czasu.
Donosiła nawet na partyjnych towarzyszy
Co wiemy o Julii Brystygier, znanej później głównie jako "Krwawa Luna", z okresu poprzedzającego jej karierę w bezpiece?
Julia Prajs przyszła na świat w 1902 r. w umiarkowanie zamożnej rodzinie żydowskiego aptekarza. We Lwowie studiowała, zrobiła tam nawet doktorat. Wyszła za mąż za syjonistycznego działacza, Natana Brystigiera, ale małżeństwo było raczej nieudane. Pod koniec lat 20. uczyła historii w wileńskim gimnazjum. Wkrótce jednak nie tylko wyleciała z pracy, ale dostała zakaz wykonywania zawodu.
Działała już bowiem wtedy w Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom, a potem: Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W latach 30. kilkakrotnie ją za to aresztowano i skazywano - tymczasem po wybuchu wojny ta działalność miała się stać znakomitą legitymacją w oczach nowego okupanta.
Kiedy Sowieci wkroczyli do Lwowa, natychmiast Brystigier stała się lojalną konfidentką NKWD. Donosiła nawet na swoich towarzyszy partyjnych. Brała udział w przygotowaniu sfałszowanych wyborów na "Zachodniej Ukrainie", które miały uprawomocniać zagarnięcie tych terenów przez ZSRR.
Nic dziwnego, że kiedy Stalin zerwał stosunki z polskimi władzami emigracyjnymi i zaczął montować "polski" rząd na swój użytek, Brystigier znalazła się wśród idealnych kandydatów. Najpierw dostała stanowisko w Zarządzie Głównym Związku Patriotów Polskich. W listopadzie 1944 r. trafiła do Resortu Bezpieczeństwa Publicznego w PKWN - to był zalążek machiny bezpieki.
Jej droga do służb była jednak nietypowa. - Trafiali tam raczej ludzie ze społecznych nizin, niewykształceni. A ona nie szukała społecznego awansu, miała doktorat. Była wszakże dla resortu wartościowa, bo przydatna w dużo bardziej wymagających zadaniach niż wybijanie zębów przesłuchiwanym - tłumaczy prof. Ryszard Terlecki, poseł Prawa i Sprawiedliwości, autor m.in. książki "Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeństwa w Polsce 1944-1990".
Kochanka, która referuje im wszystko nocami
Formalnie zawdzięczała swój przydział kierownikowi resortu, Stanisławowi Radkiewiczowi. Ale było tajemnicą poliszynela, że kochankiem Brystigierowej jest Jakub Berman - jeden z najważniejszych funkcjonariuszy nowego reżimu.
Jak się później miało okazać, nie tylko on. "W swej bogatej karierze kochanki pułkownika NKWD, była w Rosji przez dłuższy czas równocześnie kochanką Bermana, Minca i Szyra" - mówił o niej w swoich audycjach w Radiu Wolna Europa Józef Światło, pułkownik organów bezpieczeństwa, który pod koniec 1953 r. uciekł na Zachód.
"Była to pani z tych, które mówią, kto ma dziś ją do domu odprowadzić" - oceniał jej reputację inny ówczesny aparatczyk, Stefan Staszewski. "Raczej zużyta, bo miała życie bogate i pełne" - to znów Światło.
Słowem - wiedziała Brystygierowa, do czyjego łóżka wskakiwać. Hilary Minc miał być ministrem przemysłu i wicepremierem w pierwszych komunistycznych rządach. Nazwisko Eugeniusza Szyra, początkowo wysokiego oficera politycznego w wojsku, również otwierało miało w latach powojennych wiele drzwi. Można bez większego ryzyka przyjąć, że sypiała również z samym Bierutem, znanym ladaco uprawiającym seks na swoim prezydenckim biurku.
I wiedziała, jak zdobyte w ten sposób kontakty wykorzystywać. Kiedy została już szefową wydziału w nowo utworzonym Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, rozgrywała własne partie, nierzadko przeciw swoim bezpośrednim przełożonym.
"Jak Brystygierowa chce coś przeprowadzić, nawet przeciw Radkiewiczowi czy Romkowskiemu, wiceszefowi bezpieki, to wszystko może zrobić. Ileż to razy Radkiewicz nie zdążył jeszcze zreferować jakiejś sprawy Bierutowi, a już Bierut czy Berman dzwonili do niego z zapytaniem: «słuchaj no, jest u ciebie taka a taka sprawa, dlaczego nam o tym nic nie mówisz?» (...) Oni już wiedzieli, bo oczywiście Brystigierowa referuje im wszystko nocami" - to kolejny wyjątek z relacji Światły.
Potwór o dosyć miłej powierzchowności
"Była wyjątkowo inteligentną kobietą o dosyć miłej powierzchowności, choć niezbyt zgrabna" - wspominał Brystigierową jeden z jej kochanków, Berman. Natomiast prawdziwi albo domniemani wrogowie władzy ludowej, którzy mieli nieszczęście trafić na jej przesłuchanie, wspominali potwora - "Krwawą Lunę".
W niektórych świadectwach pojawiają się opisy makabrycznych zabiegów, którym poddawała mężczyzn - biła po jądrach szpicrutą, jednemu z aresztowanych przytrzaskiwała je szufladą. "Słynęła z sadystycznych tortur zadawanych młodym więźniom, była zdaje się zboczona na punkcie seksualnym i tu miała pole do popisu" - spekulowała Anna Rószkiewicz - Litwinowiczowa, żołnierka AK i więźniarka w powojennej Polsce.
- Towarzyszyła Brystigierowej taka legenda. Sądzę, że nie bez znaczenia był fakt, że była jedyną kobietą na tak eksponowanym stanowisku w resorcie. To ją w pewnym sensie wyróżniało, bo funkcjonariuszy ówczesnej bezpieki stosujących okrutne tortury nie brakowało. Tyle że w olbrzymiej większości oprawcy byli mężczyznami - mówi prof. Ryszard Terlecki.
Formalnie Luna Brystigier była dyrektorem Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Departament zwany "społeczno-politycznym" zajmował się ochroną partii przed wpływami "reakcji". To oznaczało działania przeciw ujawniającym się żołnierzom AK.
Rozprawiano się także z jedyną legalną do pewnego momentu opozycją - PSL. Dziesiątki tysięcy jego działaczy aresztowano, a co najmniej 200 padło ofiarą mniej lub bardziej jawnych mordów. Wiele wskazuje na to, że tworzono listy działaczy, którzy mieli być fizycznie zlikwidowani - i że zatwierdzał je właśnie departament kierowany przez Brystigierową.
Straszna kobieta na wojnie z Kościołem
Wkrótce miała się też zająć walką z Kościołem. To ona położyła podwaliny pod zainstalowanie sieci agentów w kuriach i parafiach, zarówno wśród świeckich pracowników, jak i wśród duchownych. "Należy wziąć pod uwagę antagonizmy pomiędzy poszczególnymi księżmi, spory ambicjonalne i spory na tle walki o zdobycie lepszej pozycji materialnej i w hierarchii kościelnej" - pisała. Do inwigilacji szkolnych katechetów chciała pozyskiwać uczniów starszych klas.
Na Kościół spadła zorganizowana fala prześladowań. Z jednej strony ograniczano nauczanie religii, spod opieki Kościoła wyrwano też Caritas. Na przełomie lat 40. I 50. liczba aresztowanych księży sięgnęła blisko tysiąca. Niektórych skazywano w pokazowych procesach.
Z drugiej zaś strony zmuszano niektórych duchownych (groźbą, szantażem, obietnicami korzyści) do współpracy - tak powstał ruch tzw. księży - patriotów. Pozostawało wreszcie pod "opieką" Brystigierowej środowisko katolików koncesjonowanych przez władze; najpierw skupione wokół pisma "Dziś i Jutro", potem w Stowarzyszeniu PAX. Przewodniczący PAX-u Bolesław Piasecki również był zresztą kochankiem "Krwawej Luny".
Kiedy w 1950 r. powstał Urząd do Spraw Wyznań, i w nim Brystigierowa odgrywała rolę szarej eminencji. "Kontaktowali się z nią wszyscy" - będzie wspominać jeden z ówczesnych szefów PAX. Kiedy aresztowano prymasa Stefana Wyszyńskiego, brała udział w jego przesłuchaniu. "To była straszna kobieta" - miał potem powiedzieć prymas.
Kolejny pseudonim - literacki
Początek 1954 r. zwiastował jednak dla MBP ostry zakręt. Na Kremlu trwała walka o władzę, w krajach satelickich zaczynano szeptać o konieczności rozliczenia stalinizmu. W Polsce przed sąd trafić mieli wkrótce gorliwi dotychczas kaci bezpieki, tacy jak osławiony płk. Józef Różański. Nie tyle sądzono ich za zbrodnie, co szukano kozłów ofiarnych.
Brystigierowa, mająca z Różańskim zadawnione porachunki, oczywiście zepchnęła na niego odpowiedzialność za stosowanie w śledztwach "niedozwolonych metod" (winą było stosowanie ich tylko wobec funkcjonariuszy PZPR, nie np. wobec AK-owców!). Romkowski i szef innego departamentu, Anatol Fejgin, zostali skazani. A Brystyigierowa procesu wówczas uniknęła - podobno wstawił się za nią sam Gomułka.
Z bezpieki odeszła jesienią 1956 r. Dostawała resortową rentę, pracowała też w państwowych koncernach wydawniczych - Naszej Księgarni i PIW. Pod swoim panieńskim nazwiskiem (Julia Prajs) wydała powieść i zbiór opowiadań.
Środowisko literackie traktowało ją nieufnie i ambiwalentnie - pamiętano jej w końcu, że w latach 50. "opiekowała" się m.in. również pisarzami. Pod koniec lat 60. usiłowała się nawet dostać do Związku Literatów Polskich, ale jej podanie odrzucono.
Laski - nawrócenie zbrodniarki?
Przeszła pod koniec życia interesującą przemianę. Zbliżyła się do środowiska Lasek, a ściślej: do tamtejszego Zakładu dla Niewidomych, którego personel słynął z gościnności i otwartej postawy wobec ludzi o zgoła odmiennych życiorysach; zarówno opozycyjnych literatów i intelektualistów, jak i niedawnych ludzi reżimu - takich jak właśnie Brystigierowa.
"Ludzie, którzy tę atmosferę tworzyli, nie skreślali na zawsze błądzących, nawet zbrodniarzy. Cierpliwie czekali" - wyjaśniał na łamach "Biuletynu IPN" prof. Jan Żaryn.
- Przyjęła chrzest, pod wpływem tamtejszych sióstr franciszkanek przeszła coś w rodzaju nawrócenia. Wiadomo o tym jednak głównie z donosów tajnych współpracowników bezpieki, którzy inwigilowali zakład w Laskach - mówi prof. Ryszard Terlecki.
Jaki obraz wyłania się z tych meldunków? "Ona teraz uświadomiła sobie, ile zła i nieszczęścia wielu ludziom swym nieludzkim postępowaniem sprawiła i stara się obecnie nowym chrześcijańskim życiem jeszcze wiele naprawić" - cytował ks. Antoniego Marylskiego z Lasek jeden z tamtejszych donosicieli.
Wiadomo, że na początku lat 60. odwiedzała zakład regularnie. Potem te wizyty się urwały. Ale w roku 1975 r. Julia Bristygier, dawna "Krwawa Luna", umarła ponoć właśnie w Laskach.
Ostatnie lata
Odeszła z resortu bezpieczeństwa 16 listopada 1956 r. Próbowała później swoich sił jako pisarka, wydała m.in. powieść „Krzywe litery”. Pracowała w PIW jako redaktor. Poznała s. Marię Gołębiewską, a przez nią – środowisko skupione wokół Zakładu dla niewidomych w Laskach. Gościła tam wielokrotnie, spotykając się z tamtejszymi duszpasterzami. SB prowadziło inwigilację w stosunku do niej w trakcie tych pobytów.
Znana była z prześladowań duchownych i osobistego katowania ich po uwięzieniu. Inwigilowała Marię Okońską i kard. Stefan Wyszyńskiego, przyczyniając się do jego aresztowania.
Zmarła w Warszawie jako głęboko wierząca katoliczka. Była odznaczona m.in. Orderem Sztandaru Pracy I klasy. Jest pochowana na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Dokumenty, źródła, cytaty:
http://wiadomosci.onet.pl/prasa/zbrodnicze-monstrum-krwawa-luna-w-lozku/8ykhd
http://pl.wikipedia.org/wiki/Julia_Brystiger
http://ipn.gov.pl/__data/assets/pdf_file/0019/45532/1-3954.pdf ŻYDZI BIULETYN IPN
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3012 odsłon
Komentarze
:-)
26 Grudnia, 2013 - 20:50
Pana relacje są zawsze gruntowne i porządne,dziś brakuje takich dziennikarzy,dziękuję
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika wilk na kacapy nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Ta powielana w sieci biografia jest prawie wiernym odbicie27 Grudnia, 2013 - 05:38
zydowskiego oprawcy.
Niemniej jednak nie trzeba wszytkiemu wierzyc duzo w tym sensacji, aby zdobyc czytelnika chodzi o pikanterje.
Nie mozna sie opierac na zeznaniach Zyda Swiatly, co nie raz bylo udowodnione, ze Izaak Fleischfarb klamal i upiekszal sprawy zeby raz siebie wybielic, a po drugie odegrac sie na kolesiach.
Zreszta ta cala jego niby ucieczka byla przygotowana przez syjonistow, a sam Swiatlo mial odegrac role mu powierzono, co sie zreszta stalo.
Zydokomuna za pomoca Swiatly dokonala oczyszczenia z najbardziej plugawych i wypieprzyla starych zeby zajac przez nowych ich stolki..
Swiatlo przekazywal dokladnie to na co mu pozwolono.
Czesto opowiadal upiekszone bajki o sensacyjny czy seksualnym podlozu.
To ze Luna sypiala z tyloma najwyzszymi ludzmi z resortu a juz z Boleslawem Piaseckim to czyste klamstwa majace na celu osmieszenie tych ludzi i dodanie pikanterji,aby zatuszowac jej morderczy udzial w likwidacji Polakow.
Zydowka Luna karierę rozpoczęła we Lwowie, w momencie wstąpienia do armii sowieckiej w 1939 roku. Jako była żona dra Natana Brystygiera, przedwojennego działacza syjonistycznego, Luna posiadała wszystkie potrzebne kontakty i powiązania. Natychmiast po wejściu Armii Czerwonej do Lwowa w 1939 roku, Brystygier zaczęła donosić na taką skalę, że zraziła do siebie nawet niektórych członków partii komunistycznej. To był początek jej nienawiści z pułkownikiem Różańskim, obecnie dyrektorem departamentu śledczego policji politycznej Bezpieki. W tym samym czasie ona, Różański i Borejsza, jego brat, prześcigali się w denuncjacjach do NKWD (obecnie KGB). W tej dziedzinie toczyła się między nimi ostra rywalizacja. Aby okazać się najlepszą, Brystygier napisała do NKWD raport, oskarżając Różańskiego o przynależność do rodziny syjonistów. Prawdą było, że jego ojciec, dr Goldberg, przed wojną był wydawcą syjonistycznego pisma “Haynt”. Różański wiedział o tym raporcie i odpowiedział na niego, skarżąc się: “Pomyślcie tylko, towarzyszu, że... doniosła na mnie! Ale towarzyszka Luna zapomniała, że moja kariera w NKWD jest dłuższa niż jej.” Różański rzeczywiście miał duże zasługi dla NKWD i dlatego pozostał na swoim stanowisku.
" Po wejściu Armii Czerwonej do Lwowa, Brystygier prowadziła działalność informatora, organizując tak zwany Komitet dla Więźniów Politycznych. Komitet miał na celu wyłapanie dla NKWD niepoprawnych politycznie członków partii. W ten sposób Brystygier wykończyła niektórych towarzyszy. Obecnie ma bardzo wysoką pozycję w Bezpiece. Nazywają ją pięćdziesiątym wiceministrem Bezpieczeństwa Publicznego. A to dlatego, że w czasie pobytu w Rosji, Brystygier przez długi czas była kochanką jednocześnie Bermana, Minca i Szyra. Dwaj pierwsi mają do niej szczególną słabość. Właśnie dlatego, kiedy Brystygier chce przeprowadzić coś w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, nawet wbrew swoim przełożonym: Radkiewiczowi i Romkowskiemu, zawsze jej się to udaje. Wielokrotnie zdarzało się, że Radkiewicz nawet nie zdążył przedstawić propozycji Bierutowi, gdy sam Bierut, lub Berman, wzywał go i mówił: “Masz na swoim biurku to i to. Dlaczego nam o tym nie powiedziałeś?” Wiedzieli wszystko, zanim Radkiewicz zdążył im zdać raport, ponieważ Brystygier opowiadała im o wszystkim w nocy. Pięknie, towarzyszu Tomaszu? Ale to dzięki tobie i twoim najbliższym współpracownikom, Bermanowi i Mincowi, ona zyskała taką władzę..."
"W ostatnich tygodniach września 1954 roku, Józef Światło rozpoczął cykliczne występy na antenie Radia Wolna Europa. Trwały one przez 3 lata i przyciągały przed odbiorniki tysiące Polaków. Oficer podawał setki konkretnych informacji, z których każda kompromitowała polskich stalinowców. Po zmianie obozu władzy, audycję zdjęto z anteny. Jej kontynuacją była książka "Za kulisami partii i bezpieki" wydana przez Zbigniewa Błażyńskiego - dziennikarza, który rozmawiał ze Światłą. Wielka gra dobiegła końca, a wraz z nią zakończyła się kluczowa rola głównego bohatera.
Amerykańscy historycy stawiają tezę, że pułkownik Światło miał w tym czasie jeszcze jedną rolę do odegrania: informowanie agentów sowieckich o kulisach funkcjonowania RWE i o oficerach CIA, którzy przesłuchiwali go. Tezę tę uprawdopodabniają dwa fakty: po pierwsze przez długi czas uciekinier bardzo obawiał się o swoje życie. Po drugie: nigdy nie wyjawił żadnych szczegółów obciążających Chruszczowa i jego współpracowników. A przecież szczegóły te musiał znać choćby ze swoich wielokrotnych wizyt w Moskwie. Być może więc wyjawił je amerykańskim służbom, a te nie nie ujawniły tego… Czy najsłynniejszy w latach 50. szpieg - uciekinier odegrał tylko swoją rolę czy też zmienił front i przeszedł na stronę Stanów Zjednoczonych - tego dziś nie wiadomo.
Fałszywa legenda
Z przywołanych wyżej publikacji wynika, że wizerunek Józefa Światło jako uciekiniera, który z pobudek patriotycznych ujawnił zbrodnie i kulisy stalinizmu w ludowej Polsce, nie jest prawdziwy. W rzeczywistości podpułkownik MBP został świadomie wykorzystany przez jednych komunistów przeciwko innym komunistom. Na jego zasługach kładzie się cieniem również jego zbrodnicza działalność przed grudniem 1953 roku. Jak zauważył Jan Nowak - Jeziorański (który osobiście podjął decyzję o emitowaniu audycji z udziałem oficera): Zasługi Józefa Światło dla ujawnienia bolesnej prawdy o zbrodniach komunistycznego reżimu, nie mogą przysłaniać faktu, że był on częścią tego reżimu i był osobiście odpowiedzialny za wiele jego zbrodni."
I pomyslec ze ta jewrejska oprawczyni Polakow dozyla smierci w doskonalych warunkach pod opieka siustr w instytucie w Laskach.
Takie opracowania
27 Grudnia, 2013 - 22:02
są bardzo potrzebne. Za wszelkimi zbrodniczymi systemami stoją konkretni ludzie i oni są winni zbrodni, a nie bezosobowy "system".
Co do wiarygodności jej "nawrócenia" pod koniec życia: czy wyznała swoje winy, nie tylko spowiednikowi, aby choćby w ten sposób próbować zadośćuczynić swoim ofiarom bądź ich rodzinom? Jeśli nie, pozostaje dla mnie zbrodniarzem.