BITWY POLSKIEGO WRZEŚNIA BITWA POD KOCKIEM
BITWY POLSKIEGO WRZEŚNIA
BITWA POD KOCKIEM
Bitwa pod Kockiem, legendarny już bój ostatniej walczącej dużej polskiej jednostki w Wojnie Obronnej 1939 roku, stoczony między 2 a 5 października z wojskami niemieckimi (przy współdziałaniu oddziałów sowieckich) przez Samodzielną Grupę Operacyjną „Polesie" pod dowództwem generała Franciszka Kleeberga, jest jedną z najczęściej omawianych w Polsce bitew Kampanii Wrześniowej. Żołnierze SGO „Polesie” odnieśli po ciężkich, kilkudniowych krwawych walkach taktyczne zwycięstwo nad XIV Korpusem Zmotoryzowanym Gustava Antona von Wietersheima, świadczące, że Wehrmacht w 1939 roku też można było pobić. Pomimo tego faktu, nie ze względu na strategiczne znaczenie dla przebiegu działań wojennych w Polsce, toczące się walki nadały tej bitwie w oczach Polaków wielką symboliczną wymowę, ponieważ około dwudziestu tysięcy bijących się jeszcze samotnie żołnierzy, nie mogło już odwrócić klęski. Zadecydowały o tym przede wszystkim okoliczności w jakich przyszło walczyć żołnierzom generała Kleeberga.
Trzy jednostki SGO „Polesie” w swoim marszu na odsiecz Warszawie były skoncentrowane w rejonie, którego punkt środkowy stanowiła wieś Hordzieszka. Czwarta jednostka grupy, 50. DP „Brzoza” maszerowała do całości z kierunku Czemierniki i była od niej oddzielona rzeką Tyśmienicą. Nieprzyjaciel kierując się na Radzyń – Łuków, uderzył właśnie w ów styk i groził odcięciem 50. DP od reszty grupy. 2 października rano dywizja kawalerii „Zaza” została zaalarmowana zbliżaniem się od południa zmotoryzowanych oddziałów niemieckich. Brygada „Plis” zajęła niezwłocznie stanowiska obronne z wykorzystaniem zabudowań miejscowości Serokomla, Hordziesz i Józefów. Około godz. 10 rozwija się po obu stronach traktu na Serokomlę natarcie 13. niemieckiej dywizji zmotoryzowanej. Jednak i ono zostało odrzucone śmiałym kontratakiem dywizjonu 5. Pułku pod dowództwem mjr. Korpalskiego. Nie ukróciło to zaczepnych ataków wroga. Niemcy ponawiają uderzenie na lewe skrzydło pod Serokomlą, gdzie sytuacja staje się coraz cięższa – walczących rozgranicza tylko szerokość niewielkiego rynku. W tym położeniu płk Plisowski rozkazuje 2. Pułkowi Ułanów Grochowskich jak energiczniej natrzeć z rejonu Józefowa poprzez błotnistą dolinę na skrzydło i tyły nieprzyjaciela. 2 października był dniem 3. Szwadronu i jego dowódcy rtm. Cyngotta. Szwadron jako czołowy oddział pułku rusza do walki o godz. 11. Nagle zalew niemieckiego ognia przydusza wszystkich do ziemi. Pada ranny celowniczy cekaemu, lecz rtm. Cyngott zajmuje jego miejsce i pomimo odniesionej rany nie przerywa ognia, aż do chwili odparcia niemieckiego ataku. Sam z upływu krwi umiera na stanowisku. W tej chwili młodziutki ppor. Krzywobłocki z 5. Pułku podrywa swój oddział do szturmu, za jego przykładem idzie rtm. Szela dowódca 1 szwadronu pionierów.
Niemcy są zaskoczeni żywiołowością akcji i podnoszą ręce do góry. Pozostała część która skryła się w olszynie przed stanowiskami obronnymi 10. Pułku, wspólnym przeciwuderzeniem wszystkich jednostek zostaje wykłuta lub wzięta do niewoli. Razem pomad 200 jeńców. W ostatniej fazie szturmu ruszył szwadron 10. Pułku, poderwany przez ppor. rezerwy S. Domańskiego, który ginie na polu chwały.
W tym czasie 50. dywizja „Brzoza” walczy w rejonie Talczyna i Kocka z nieprzyjacielem usiłującym ją odciąć od reszty sił. W toku walki na baterię kpt. Henryka Głowackiego ustawioną wzdłuż drogi wyszły z Kocka czołgi nieprzyjaciela. Bateria armat 75 mm nie posiadała przyrządów celowniczych. Jednak obecny na stanowisku dowódca baterii osobiście skierował działo i pierwszym strzałem rozbił czołowy czołg, następne strzały unieruchomiły dalsze dwa czołgi. Niebawem niemiecka artyleria obłożyła baterię ogniem, tak, że musiała się schronić w wykopie drogi, lecz szpica pancerna przeciwnika zawróciła. Pod wieczór udaje się polskim wojskom przełamać opór Niemców i posunąć się w kierunku Adamowa i kolonii Karolina.
Generał Podhorski powziął zamiar przeprowadzenia 3 października działań zaczepnych swojej dywizji i sąsiadującej z nim od wschodu 5. dywizji „Brzoza”. Od rana 3 października uderzały z Talczyna urzutowane w głąb dwa pułki piechoty ( 180. I 178. majorów F. Pająka i T. Króla). Z Kocka na Białobrzegi i Poizdów uderzał trzeci pułk dywizji ( 179. pp. ppłk. M. Gumkowskiego) z jeszcze większym przeskrzydleniem przeciwnika.
Tymczasem około południa ruszyło od zachodu zapowiedziane uderzenie kawalerii płk. Milewskiego. 1. pułk ppłk. K. Andersa i 3. p.szwol. mjr. E. Witkowskiego przez podmokłą dolinę uderzyły pieszo. 3. pułk strzelców ppłk. dypl. Małysiaka przeprawą koło Czarnej uderzył konno. Ułani dopadłszy wsi Poznań zmietli ogniem maszynowym obsługę artylerii niemieckiej i ruszyli do ataku od tyłu.
W czasie walk pod Kockiem ugrupowany obronnie w folwarku Annopol zbiorowy oddział 135. pp pod dowództwem mjr. S. Nowickiego ze stanu 120 żołnierzy pozostawił na polu 90 poległych, w tym dwóch dowódców kompanii – por. B. Zastawnego i por. W. Glinkę.
Generał Kleeberg, decydując się na działania zaczepne pod Talczynem i Kockiem wiedział już o kapitulacji Warszawy, wiedzieli o niej oficerowie, a także z pewnością szeregowi. Z operacyjnego więc punktu widzenia walki te nie miały już żadnego sensu. Ale gen. Kleeberg był nazbyt wytrawnym dowódcą, aby nie wiedzieć, że to dopiero początek wojny, że żołnierz składając na razie broń – nie schodzi jednak z areny długotrwałej wojny z Niemcami. Dlatego też nie mógł swej grupy rozpuścić do domu bez zasadniczego starcia z wrogiem, gdyż byłoby to w całkowitej sprzeczności z wpojonym poczuciem obowiązku polskiego żołnierza, walki do ostatka.
Po upadku Warszawy najbliższym celem marszu grupy był Dęblin ze swymi potężnymi składami amunicyjnymi i uzbrojeniem w Stawach. Oddziałom grupy zaczął dokuczać brak amunicji i benzyny. Generał Kleeberg zrezygnował po południu 3 października z dalszych natarć i rozkazał dywizji „Brzoza” przesunąć się do Adamowa i kolonii Karolina, a dywizji „Kobryń” do lasów na południe od Hordzieszki. Dywizja kawalerii „Zaza” wycofała się na linię miejscowości: Czarna – Helenów – Wola Gułowska – Lipiny – Grabów Szlachecki, z zadaniem ubezpieczania całej grupy od południa. Podlaska Brygada Kawalerii miała ubezpieczyć zgrupowanie w rejonie Radoryża od północy i zachodu. Kierunek na Ryki zamykał 3. Pułk Strzelców Konnych ppłk. dypl. Małysiaka.
Komunikat naczelnego dowództwa niemieckiego z wieczora 3 października podawał : „13 dywizja zmotoryzowana odpiera głównymi siłami natarcie polskiego związku wszystkich rodzajów broni pod Kockiem i na północny zachód od niego. Walki jeszcze nie zakończone”.
Nadszedł 5 października, dzień ostatniej bitwy w kampanii jesiennej., która przynosi chlubę polskiej sztuce operacyjnej. W tym dniu w Warszawie odbywała się przed Hitlerem defilada zwycięstwa.
Dzień ten wszakże był dla wielu Niemców dniem ciężkich zmagań. Około godziny 8 niemiecka 13. dywizja przeszła, zgodnie z przewidywaniami, do natarcia na odcinku od Adamowa do Konorzadki, gdzie na pozycjach trzymały się 50. dywizja „Brzoza”, brygada płk. Plisowskiego i skierowane do obrony dworu Gułów oba bataliony dywizji kawalerii: „Wilk” i „Olek”.
W odpowiedzi na natarcie niemieckie 60. dywizja płk. Eplera przeszła niezwłocznie do wyznaczonego działania, uderzając 184. pułkiem mjr. Żeleskiego z baterią haubic na cmentarz i kościół w Woli Gułowskiej, 182. pp ppłk. Targowskiego – również z baterią haubic – na Helenów, gdzie o świcie stwierdzono obecność Niemców. Z Helenowa Niemcy ustąpili łatwo, natomiast zacięte walki o cmentarz i klasztor nie dały wyników. Dopiero powtórne natarcie 184. pp, wsparte uderzeniem batalionu mjr. Bartuli na wschodnią część Woli Gutowskiej, złamało obronę przeciwnika, oddając w ręce polskie kilkudziesięciu jeńców i sprzęt bojowy.
Tymczasem w rejonie Woli Gułowskiej ważą się losy bitwy. Równocześnie z zepchnięciem 50. dywizji do lasu pod Krzywdą wyszło silne natarcie niemieckie na 182. i 184. pp 60. dywizji.
W tym położeniu ruszyło przeciwuderzenie II batalionu 183. pp na południowym skrzydle kawalerii pod Gułowem. Akcję tę wsparła artyleria towarzysząca. W lesie Polacy uderzyli na bagnety. Niemcy nie wytrzymali ataku i szybko rozpoczęli odwrót, ścigani przez batalion odwodowy 183. pp.
Dywizja „Kobryń” płk. Eplera wygrała pojedynek z 123 niemiecką dywizją zmotoryzowaną. Gen. Otto, dowódca tej dywizji, wydał swojej jednostce rozkaz odwrotu.
Był to ostatni akt zbrojny regularnego wojska w 1939 roku, akt zawierający najpiękniejsze słowo dla żołnierza: zwycięstwo.
Był to wspaniały testament prostego żołnierza dla przyszłych bojowników z hitleryzmem.
Gen. Kleeberg po raz ostatni zwracał się do swych żołnierzy w rozkazie pożegnalnym:
S.G.O. „Polesie”
L. dz. 1/5/op.
M.p. dnia 5 X 1939 r. godz. 19.30
Żołnierze!
Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z oddziałów, które się oparły demoralizacji, zebrałem Was pod swą komendę, by walczyć do końca. Chciałem iść najpierw na południe, gdy to się stało niemożliwe, nieść pomoc Warszawie. Warszawa padła, nim doszliśmy. Mimo to nie straciliście nadziei i walczyliście dalej. Wykazaliście hart i odwagę w masie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca.
Dziś jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może.
Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili – każę zaprzestać walki, by nie przelewać krwi nadaremnie.
Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność – wiem, że staniecie – gdy będzie potrzeba.
Jeszcze Polska nie zginęła i nie zginie.
Powyższy rozkaz przeczytać przed frontem wszystkich oddziałów.
Dowódca SGO „Polesie”
/-/ Kleeberg
gen. bryg.
Franciszek Kleeberg (ur. 1 lutego 1888 w Tarnopolu, zm. 5 kwietnia 1941 w Weisser Hirsch k. Drezna) – generał brygady Wojska Polskiego.
Był synem Emiliana, powstańca styczniowego i oficera kawalerii CK Armii, i Józefiny Kuschée (Couschée) oraz starszym bratem Juliusza, generała brygady WP. Wg. tradycji rodzinnej Kleebergowie wywodzili się od szwedzkiego żołnierza, który przybył do Polski z wrogą armią w XVII wieku, dostał się do niewoli, spolszczył się i w końcu został założycielem rodu rycerskiego.
W maju 1915 otrzymał przydział do Legionów Polskich.
Do Wojska Polskiego został przyjęty w grudniu 1918 roku. Otrzymał przydział do Sztabu Generalnego. Następnie do marca 1919 roku był szefem Sztabu Dowództwa „Wschód", na czele którego stał gen. Tadeusz Rozwadowski.
1 stycznia 1928 roku Prezydent RP Ignacy Mościcki awansował go na generała brygady ze starszeństwem z dnia 1 stycznia 1928 roku i 12. lokatą w korpusie generałów.
Przyjaźnił się z Władysławem Sikorskim. Od 9 września 1939 roku występował jako dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie".
Pod Jabłoniem i Milanowem pobił wysunięte kolumny oddziałów Armii Czerwonej. 6 października 1939 roku, po czterodniowych walkach z Wehrmachtem pod Kockiem, złożył broń jako ostatni polski generał. Pozostał jedynym dowódcą SGO bez porażki – przeciwnik pod Kockiem został pobity, a Kleeberg został zmuszony do podpisania kapitulacji tylko z powodu braków w zaopatrzeniu i amunicji. Po bitwie dostał się do niewoli niemieckiej. Przebywał w Oflagu IVB w twierdzy Königstein koło Drezna. W niewoli przebywał półtora roku, ponieważ poważnie zachorował na serce i 5 kwietnia 1941 roku zmarł w szpitalu wojskowym w Weisser Hirsch. Został pochowany na cmentarzu w Neustadt.
Prezydent RP, na wniosek Naczelnego Wodza, z dniem 1 stycznia 1943 pośmiertnie awansował go do stopnia generała dywizji. W 1969 roku prochy gen. Franciszka Kleeberga przewieziono do kraju i 6 października złożono na cmentarzu Wojennym w Kocku pomiędzy poległymi żołnierzami z dowodzonej przez niego Samodzielnej Grupy Operacyjnej (SGO) „Polesie".
Był żonaty z Wandą Paszkowską, miał syna Zbigniewa Kazimierza.
Ordery i odznaczenia
Krzyż Komandorski Orderu Wojennego Virtuti Militari
Krzyż Kawalerski Orderu Wojennego Virtuti Militari
Krzyż Złoty Orderu Wojennego Virtuti Militari
Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari
Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski (pośmiertnie, postanowieniem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z 1 października 2009 „za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej”, uhonorowanie nastąpiło 4 października tego samego roku podczas uroczystych obchodów).
Literatura, źródła, cytaty
http://www.polskieradio.pl/39/247/Artykul/166585,Franciszek-Kleeberg
http://www.sww.w.szu.pl/postacie/post_polska/kleeberg.html
http://tnn.pl/Franciszek_Kleeberg,3390.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_Kleeberg
Apoloniusz Zawilski „Bitwy Polskiego Września” Kraków 2009 r.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4758 odsłon
Komentarze
ooone: Jestem kleeberczykiem
30 Marca, 2013 - 21:05
ooone:
Jestem kleeberczykiem drugiego pokolenia. Moj ojciec, wtedy podporucznik rezerwy Wojska Polskiego, wzial udzial w ataku na folwark Annopol, w skladzie 135 pp. Pulk, bedacy w odwrocie przez miesiac wrzesien, stopnial bardzo pokaznie. Glownym powodem byla dezercja zolnierzy Ukraincow i Bialorusinow. Smutnym faktem jest znikniecie dowodcy pulku w stopniu pulkownika, ktorego nazwisko laskawie pomine. Major Nowicki objal po nim dowodztwo. Drugim powodem byly straty, jakie pulk poniosl przechodzac grobla przez jakies poleskie bagno. Nadlecialy sowieckie samoloty i, mimo ze oficerowie powstrzymali zolnierzy od otwarcia do nich ognia, ogniem koszacym dokonaly spustoszenia w latwym na grobli celu. Tak wiec, w chwili wydania rozkazu do ataku na Annopol, 135 pp byl juz de facto batalionem i moj ojciec dowodzil plutonem, ktory de facto byl druzyna. Wyszli do ataku, bedac w polowie drogi do pozycji niemieckich, w otwartym polu, dostali ogien z nie wykrytych karabinow maszynowych. Oddzial zalegl. W tej sytuacji dowodca, mjr Nowicki wydal nieregulaminowy rozkaz wycofania sie "kazdy na wlasna reke". Moj ojciec czolgal sie wykorzystujac bruzde w ziemi, az dostal sie za niewielkie wzgorze, poza zasieg ognia. Mundur na plecach podziurawiony byl jak sito. Rozbity oddzial stracil kontakt z reszta sil. Mjr Nowicki zebral te resztki i, praktycznie, rozwiazal oddzial. Zrobil to w ten sposob, ze nieoficjalnie poprosil oficerow, zeby pojedynczo udawali sie do lesniczowki, w ktorej stal, i odmeldowywali sie. Przyjmowal te meldunki - jak mi to ojciec opowiadal - placzac.
Po tym jest cala historia, jak ojciec, unikajac niewoli, w chlopskim ubraniu i na chlopskim wozie, z kolega ze swoich stron, odbyli wedrowke spod Kocka do Debicy. Ktorej to historii nie bede tu relacjonowal.
135 pulk piechoty, mimo przeciwnosci, odbyl kampanie z honorem. I, praktycznie, zostal zniszczony w walce.
W latach siedemdziesiatych zaistnial, w mojej rodzinnej Lodzi, Klub Kleeberczykow przy ZBoWiD. Prezesem byl znany w miescie lekarz wojskowy, internista, plk dr Tadeusz Mockallo, przyjaciel mojego ojca i, tak sie sklada, moj ojciec chrzestny. Co roku urzadzane byly wycieczki do Kocka i okolicy. Msza sw. odprawiana byla w kosciele karmelitow w Woli Gulowskiej i uroczyste zebranie odbywalo sie na rynku w Kocku. Uczestniczylem trzykrotnie.
Dziekuje Aleszummowi za przypomnienie tej ostatniej bitwy Wrzesnia, ktora odbyla sie juz w pazdzierniku i ktora jest tak wazna w historii mojej rodziny.
ooone
ooone, Bitwa pod Kockiem
30 Marca, 2013 - 21:17
Aleksander Szumański
Szanowny i Drogi kleeberczyku. Dziękuję serdecznie za wpis. Każdy ma swoją historię życia i umierania. Ty posiadasz piękną patriotyczną KARTĘ ŻYCIA.
Pozdrawiam Cię z należnym szacunkiem
Aleksander Szumański
Aleksander Szumanski
ooone: Dzieki!
30 Marca, 2013 - 21:57
ooone:
Dzieki!
ooone
Odyseja SGO "Polesie"
30 Marca, 2013 - 22:20
Odyseja SGO "Polesie"
Obrona Woli Gułowskiej w bitwie pod Kockiem
Samodzielna Grupa Operacyjna "Polesie" pod dowództwem Franciszka Kleeberga przemierzyła setki kilometrów, walcząc z Wermachtem, Armią Czerwoną i ukraińskimi bojówkami. Mimo marszu przez płonący kraj, w obliczu dwóch potężnych agresorów nie straciła morale i pod Kockiem stanęła do ostatniej walki z Niemcami.
Pierwsze walki
Działalność SGO ?Polesie? rozpoczął rozkaz Sztabu Naczelnego Wodza, marszałka Śmigłego-Rydza z dnia 9 września 1939 roku. Generał Franciszek Kleeberg, dotychczasowy dowódca IX Okręgu Korpusu w Brześciu, miał utworzyć nową, wielką jednostkę, która miała bronić frontu północnego, przed głębokim obejściem od wschodu. Początkowo, głównym przeciwnikiem oddziałów SGO ?Polesie? był niemiecki XIX korpus pancerny gen. Guderiana, który po przełamaniu bohaterskiej obrony pod Wizną uderzał na południe w kierunku Brześcia. Załoga twierdzy brzeskiej i dywizja ?Kobryń?, przez trzy dni (14 ? 16 września) stawiały opór wojskom pancernym nieprzyjaciela, dysponującego wsparciem lotniczym. Mimo zaangażowania ogromnych środków, Niemcom nie udało się przełamać polskich pozycji. Oddziały SGO ?Polesie? kilkakrotnie kontratakowały, zadając nieprzyjacielowi znaczne straty. 17 września polskie oddziały wciąż zajmowały te same pozycje, co kilka dni wcześniej, Niemcom nie udało się wykonać najmniejszego wyłomu w linii frontu. Tego dnia jednak Polskę zaatakował Związek Radziecki. Wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej na tyły polskie obrona tych pozycji straciła sens.
Skład SGO "Polesie"
Działania wojskowe SGO "Polesie"
Droga na południe
Generał Kleeberg trafnie ocenił działania ZSRR, jako oczywistą agresję wojskową, jednak rozkaz Naczelnego Wodza zakazywał podejmowania walki z nowym przeciwnikiem. Dowództwo SGO zdecydowało się na próbę przebicia w stronę granicy rumuńskiej. Żołnierze, wykonując rozkaz Naczelnego Wodza, mieli unikać starć z Armią Czerwoną, chyba że zostaliby zmuszeni do walki. Szybko okazało się, iż wojska sowieckie, działające w sojuszu z Niemcami, próbują zatrzymać lub przynajmniej opóźnić marsz grupy gen. Kleeberga, stale atakując patrole i podejmując próby uderzenia na wydzielone oddziały polskie. Wielokrotnie dochodziło również do walk z dywersyjnymi grupami ukraińskimi. Wojska SGO maszerowały przez lasy i bagna Polesia, w koszmarnych warunkach terenowych, nękane nalotami, bez odpoczynku. Do żołnierzy docierały informacje o zwycięstwach niemieckich, kapitulacji kolejnych armii polskich, ?ucieczce? Naczelnego Wodza za granicę i ?ciosie w plecy? zadanym przez Armię Czerwoną. Morale żołnierzy nie uległo jednak osłabieniu, wciąż palili się do walki.
Płk. Epler, dowódca zgrupowania ?Kobryń? tak zwracał się do swoich żołnierzy:
Od dwunastu dni walczycie, w ciężkich marszach przeszliście wielką część Polski, dziś musieliście wywalczyć sobie drogę przez bandy dywersyjne (?). Idziemy do boju z Niemcami i to jest cel naszego marszu. Idziemy nocami, złymi drogami, lasami i przez bagna, ażeby dojść do tej walki.
22 września oddziały SGO ?Polesie? dotarły do Kowla. Gen. Kleeberg nie miał już rozkazów od Naczelnego Wodza (internowanego w Rumunii). Orientując się, że w kraju walczą już tylko nieliczne punkty oporu, a on wciąż dysponuje znaczną siłą, zdecydował się skierować swoje oddziały na odsiecz Warszawie.
Marsz w stronę Warszawy
Po reorganizacji SGO i przyłączeniu do oddziałów wielu ochotników z rozbitych jednostek, generał Kleeberg, miał pod swoimi rozkazami, około 18 000 żołnierzy. W czasie marszu na zachód zostali oni podzieleni na:
50 Dywizję piechoty ?Brzoza? pod dowództwem płk. Ottokara Brzozy-Brzeziny
60 Dywizję piechoty ?Kobryń? pod dowództwem płk. Adama Eplera
Dywizję kawalerii ?Zaza? pod dowództwem gen. Zygmunta Podhorskiego
Podlaską Brygadę Kawalerii pod dowództwem gen. Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego
Warto zauważyć, że obsada tych jednostek była niepełna ? 18 000 żołnierzy to tylko nieco więcej, niż powinna liczyć jedna dywizja piechoty. Oddziały miały bardzo różny skład ? obok żołnierzy którzy od początku byli pod komendą gen Kleeberga walczyli ludzie z najróżniejszych rozbitych jednostek oraz marynarze flotylli pińskiej. Do oddziałów SGO dołączyły też jednostki Korpusu Ochrony Pogranicza, cofające się pod naporem Armii Czerwonej.
Generał Kleeberg zdecydował się na marsz ?pod prąd? uchodźców w stronę Włodawy. Po drodze znów toczono walki z oddziałami Armii Czerwonej, której wojska zajęły wcześniej ten teren. Starcia te ujawniły doskonałe wyszkolenie i morale wojsk SGO, które bez trudu odpierały znacznie silniejszego przeciwnika, dysponującego bronią pancerną. Po przekroczeniu Bugu w okolicach Włodawy i odrzuceniu znajdujących się tam oddziałów niemieckich, gen. Kleeberg powołał władze cywilne, przywrócił administrację i handel. Wywołało to euforię u mieszkańców wsi i miasteczek, zajętych wcześniej przez Niemców ? wydawało się, że na ziemie te wraca prawowita polska władza. W tym czasie jednak nadeszła informacja o kapitulacji Warszawy, czyniąca bezcelową całą odsiecz. W czasie ciężkiej narady z pozostałymi dowódcami, generał Kleeberg postanowił przebijać się w stronę Janowa a następnie w kierunku Stawów pod Dęblinem, gdzie znajdowały się magazyny broni i amunicji, a następnie kontynuować marsz w Góry Świętokrzyskie, by tam rozpocząć walki partyzanckie
Droga pod Kock
Oddziały SGO ?Polesie?, które przeszły już setki kilometrów, rozpoczęły kolejny marsz. Omijając Lublin od północy, kierowały się w stronę linii Wisły. W nocy z 30 września na 1 października doszło do ataku wojsk pancernych Armii Czerwonej na zamykające ugrupowanie SGO oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza. Gen. Kleeberg stracił wówczas kontakt z częścią wojsk KOP.
1 października 1939, około południa polskie działko przeciwpancerne trzema strzałami niszczy trzy niemieckie samochody pancerne z oddziału rozpoznawczego, jadącego z Kocka do Radzynia. Przy zabitym dowódcy zwiadu, kpt. Lomke, żołnierze polscy znajdują teczkę z mapami ukazującymi dokładne położenie 13 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej. Generał Kleeberg podejmuje decyzję o przyjęciu niemieckiego ataku. Jest to początek bitwy pod Kockiem.
Literatura
Apoloniusz Zawilski, Bitwy polskiego września, Warszawa 2009.
Ludwik Głowacki, Działania wojenne na Lubelszczyźnie w 1939 r, Lublin 1976.
Wilhelm Orlik-Rückemann, Kampania wrześniowa na Polesiu i Wołyniu, 17.IX.1939 ? 1.X.1939,oprac. Leopold Jerzewski, Warszawa 1985.
SGO ?Polesie?, praca zbiorowa, Wola Gułowska 2001.
Antoni Sikorski, Kampania wrześniowa na Lubelszczyźnie w 1939 roku, Lublin 1966.
Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach, oprac. M. Cieplewicz i E. Kozłowski, Warszawa 1989.
Opracował Ziemowit Karłowicz
Zobacz także
Głos Nauczycielski 1980 nr 37 : Żołnierze generała Kleeberga
Sztandar Ludu 1979 nr 225 : Szlakiem "Dywizji Kobryń" : "...Z dalekiego Polesia..."
Sztandar Ludu 1978 nr 247 : Legenda generała
Sztandar Ludu 1969 nr 233 : Ekshumacja zwłok gen. Kleeberga
PISowiec z Bostonu
Bitwy pod Tomaszowem Lubelskim
30 Marca, 2013 - 22:24
Bitwy pod Tomaszowem Lubelskim
Pierwsza bitwa pod Tomaszowem Lubelskim - wrzesień 1939
Boje pod Tomaszowem Lubelskim były jedną z największych i najcięższych walk kampanii wrześniowej. Trwały one od 17 do 27 września. Znaczna część historyków dzieli jednak działania zbrojne na dwa etapy określane mianem I i II bitwy.
Sytuacja na Lubelszczyźnie w pierwszych tygodnia września 1939 r.
W dniu 04 września 1939 r. dowództwo polskie podjęło rozpaczliwe próby sformowania obrony wzdłuż rzeki Wisły, na linii Modlin ? Sandomierz. Z rozkazu Naczelnego Wodza dowództwo tego odcinka objął inspektor armii generał Tadeusz Piskor. Na miejsce jego postoju wyznaczono Lublin. Pas działania armii był jednak zbyt rozciągnięty, co znacznie utrudniało obronę, a ponadto obrona Warszawy z Lublina nie była możliwa. W związku tym skrócono tą linię, a jej górną granicę wyznaczała miejscowość Garwolin. Główny trzon nowo powstałej Armii ?Lublin? miała tworzyć Warszawska Brygada Pancerno ? Motorowa pułkownika Stefana Roweckiego. Niestety była ona dopiero w trakcie formowania, gdyż decyzję o jej utworzeniu podjęto w lipcu 1939 r. Pomimo niepełnej gotowości brygadę skierowano na Solec ? Annopol. Oprócz niej, według zapisków z pamiętnika generała Piskora, przepraw na Wiśle broniły: Grupa Garwolin licząca 4-5 szwadronów, 39 dywizja rezerwy stacjonująca na odcinku Dęblin ? Puławy oraz grupa Sandomierz. Armia ?Lublin? była równocześnie zasilana przez wstrzymane decyzją dowództwa transporty wojsk zdążające na zachodni brzeg Wisły bądź też wycofujące się, często zdziesiątkowane, oddziały armii ?Łódź?, ?Pomorze? i ?Poznań?. Dołączyć do niej miała ponadto Armia ?Prusy? przeznaczona w pierwotnym założeniu do celów odwodowych. Została ona jednak rozbita w bitwie pod Iłżą, mającą miejsce w dniach 08 - 09 września 1939 r. Tak więc generał Piskor mógł liczyć jedynie na stosunkowo niewielkie, częściowo rozbite i rozproszone oddziały, a także pojedynczych uciekinierów, którym udało się przedostać na wschodni brzeg Wisły.
Nieprzyjaciel zaś nie tracił czasu i szybko posuwał się naprzód. Do pierwszego starcia z wojskami niemieckimi doszło już w dniu 08 września w lesie na południe od Ciepielowa. Wtedy to szwadron czołgów rozpoznawczych TKS po zaciętej walce powstrzymał część sił wroga. Poległo wówczas wielu polskich czołgistów m. in. dowódca - rotmistrz Antoni Czechowicz. Następnego dnia pierwsze oddziały Wehrmachtu sforsowały Wisłę. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Z Naczelnego Dowództwa zaczęły napływać kolejne rozkazy, wydane jednak zbyt późno. Jeszcze dyrektywa wydana w dniu 10 września zlecała bezwarunkową obronę Wisły, z kolei następny już rozkaz, datowany na dzień późniejszy, nakazywał utrzymanie linii rzeki do momentu przeprawienia się wojsk generała Kutrzeby (Armii ?Poznań?) a następnie wycofanie się w kierunku Tomaszowa Lubelskiego. Ich wykonanie nie było możliwe z uwagi na ogromny nacisk sił niemieckich, a ponadto generał Kutrzeba mógł przedzierać się wyłącznie w kierunku Warszawy. Kolejne dyrektywy z Naczelnego Dowództwa były dalekie od realnej oceny sytuacji. Jedna z nich zakładała nawet obronę Lublina jako zamkniętego ośrodka aż do ostateczności, pomimo że z punktu widzenia wojskowego nie było to możliwe. W praktyce natomiast, poszczególne działania zależały nie od ustaleń zapadających daleko od tego odcinka frontu, ale od postępu wrogich wojsk, które dnia 13 września sforsowały przeprawy na Wiśle w Solcu i Annopolu. W międzyczasie doszło do reorganizacji wojska polskiego, w ramach której utworzono trzy duże zgrupowania: Front Północny, Front Południowy pod rozkazami generała Sosnkowskiego i Front Środkowy. Ten ostatni miała tworzyć właśnie Armia ?Lublin?, która ostatecznie otrzymała rozkaz skierowania się na Lwów i połączenie z Armią ?Kraków?.
W przededniu walk o Tomaszów
Próba przedarcia się na południe była o tyle trudna, że 14 armia generała Wilhelma Lista przekroczyła San i dotarła dnia 13 września do Zamościa. Tym samym wróg znalazł się na tyłach armii ?Lublin? i jednocześnie zamknął drogę odwrotu zarówno temu zgrupowaniu jak i wycofującej się Armii ?Kraków?. Mimo to wojska polskie w dalszym ciągu kontynuowały marsz w kierunku Rawy Ruskiej i Lwowa. Dnia 16 września w Smólsku Dużym pod Biłgorajem doszło do połączenia obydwu armii, przy czym wspólne dowództwo objął generał Piskor. Z uwagi na to, że główny trzon zbrojny stanowiła Warszawska Brygada Pancerno ? Motorowa, dalszy odwrót mógł odbywać się wyłącznie po drogach bitych, takie zaś wiodły przez Tomaszów Lubelski, stanowiący wówczas ważny węzeł komunikacyjny. Ostatecznie to właśnie ten argument przeważył przy wyborze dalszej trasy marszruty, choć generał brygady A. Szyling (dowódca Armii ?Kraków?) oponował za pójściem w kierunku Narola. Niestety Tomaszów, podobnie jak i okoliczne wsie, był już zajęte przez Niemców, którzy na przedmieściach miasta wznieśli liczne umocnienia i okopy. Do przełamania tej linii obrony niemieckiej miało dojść po zmasowanym, centralnym ataku polskich oddziałów pancernych. Było to największe w kampanii wrześniowej użycie tego typu sił, stąd też bitwę jaka się rozegrała w dniach 18-20 września często określa się mianem ?bitwy pancernej?.
I bitwa pod Tomaszowem Lubelskim
Natarcie wojsk polskich na Tomaszów Lubelski ruszyło 18 września, o godz. 7 rano. Tego dnia w porannej audycji radiowej podano wiadomość, że polski rząd, a wraz z nim Naczelny Wódz, opuścił kraj i przekroczył granicę z Rumunią. Kolejna informacja dotyczyła wkroczenia Sowietów na tereny Rzeczpospolitej. Pomimo wykorzystania tego przez Niemców, którzy na terenie Tomaszowa rozstawili ogromne megafony ryczące wciąż o zdradzie, nie udało się obniżyć morale polskich żołnierzy. Atak przeprowadzono dwuliniowo: od północnego zachodu, po osi Zielone ? Rogóżno nacierał 1 Pułk Strzelców Konnych wspierany kompanią czołgów ?Vickers? i TKS pod dowództwem rotmistrza Stanisława Łukaszewicza, a z południa przez Łasochy i Pasieki pod rozkazami podpułkownika Zenona Wzacnego uderzał 1 pułk strzelców pieszych wspierany zgrupowaniem pancernym majora Stefana Majewskiego. Pierwszej z tych grup niestety nie udało się zrealizować postawionego przed nią zadania, pomimo początkowych sukcesów. Pod wsią Rogóżno żołnierze natrafili na bardzo silne niemieckie zgrupowanie pancerne, które wspierane dodatkowo przez lotnictwo zatrzymało polskie uderzenie. Z kolei grupa atakująca od południowego ? zachodu odniosła znacznie większy sukces. Polscy żołnierze uderzyli z impetem tak straszliwym, że Niemcy uciekali w popłochu, porzucając posiadany sprzęt: wkopane na stanowiskach czołgi, armatki przeciwpancerne, karabiny maszynowe, moździerze. Po szybkim opanowaniu umocnień w Pasiekach, przypuszczono zaciekły atak na Tomaszów. Walczono praktycznie o każdy budynek, często dochodziło do starć wręcz. Wkrótce Polacy odnieśli zwycięstwo opanowując do godz. 13 ponad połowę miasta, w tym mocno bronione koszary. Dowództwo niemieckie bynajmniej jednak nie zamierzało się wycofać. Wykorzystując swoją przewagę liczebną, zaczęło na gwałt ściągać posiłki. Od strony Rawy Ruskiej wprowadzono do boju kolumnę 80 czołgów z 2 Dywizji Pancernej, która zagroziła południowemu zgrupowaniu. Ponieważ pozostałe siły, jakie zostały rzucone do polskiego natarcia, tkwiły w tym czasie związane w okolicach Rogóżna, podpułkownik Wzacny wydał rozkaz odwrotu na zachód, w okolice wsi Ulów. Na decyzję tą miał niewątpliwie wpływ nie tylko brak możliwości otrzymania stosownego wsparcia, ale również duże straty w sprzęcie i ludziach. Z 22 czołgów lekkich typu 7 TP pozostało zaledwie 10 maszyn, niemal połowa żołnierzy poległa, wielu zostało rannych. Zginął wówczas m. in. bohater szturmu na miasto, dowódca pieszej kompanii utworzonej z pozbawionych sprzętu załóg, porucznik Marian Herman.
Polacy mimo to się nie poddawali. Kolejny atak, tak samo szaleńczy i zajadły jak poprzedni, przeprowadzili w nocy z 18 na 19 września. Niemcy nie dali się jednak zaskoczyć, i stawili skuteczny opór. Uszczuplonym siłom armii ?Lublin? udało się jedynie zmusić wroga do wycofania z obrzeży Tomaszowa. Wynik tego starcia był wysoce dla nas niekorzystny, gdyż przyniósł kolejne, równie liczne straty w ludziach i sprzęcie. Ostało się jedynie 6 czołgów lekkich, 2 czołgi TKS i 1 ?Vickers? Przy tym i tak część z nich, z powodu braku paliwa, trzeba było okopać i zamaskować jako stałe punkty ogniowe.
Następnego dnia generał Piskor podjął decyzję o jeszcze jednej próbie wyrwania się z okrążenia. Ale i ona zakończyła się niepowodzeniem. W związku z brakiem wyjścia z tej sytuacji i w celu zapobieżenia dalszemu bezowocnemu rozlewowi krwi generał skapitulował. Ważniejsze dokumenty, podobnie jak i sztandary, zostały już uprzednio zniszczone, ukryte u chłopów bądź zakopane. Podobno jeden z oddziałów podarł swój sztandar na drobne kawałki, a każdy z żołnierzy otrzymał po jednym jako relikwię. Część żołnierzy jednak nie złożyła broni i na własną rękę, po zniszczeniu posiadanego sprzętu, podjęła próby przedarcia się do Lwowa bądź Warszawy. Taką decyzję podjęła m.in. 55 dywizja śląska, a raczej to co z niej zostało. Próbę przedarcia się na wschód podjął również generał Szyling, lecz w okolicach Lwowa dostał się do niewoli niemieckiej. Głównodowodzący generał Piskor zdecydował jednak o pozostaniu ze swym wojskiem. Na wieść o możliwości ucieczki miał podobno rzec: ?Żołnierze się nie przebiją, ja zostanę z żołnierzami!? [1]. Tak oto zakończył się rozdział pierwszej bitwy pod Tomaszowem.
II bitwa pod Tomaszowem Lubelskim
Nie minęła nawet jeszcze doba od kapitulacji sił Frontu Środkowego, a już na tereny niedawnych walk, zaczęły napływać wojska Frontu Północnego pod dowództwem generała Dęba ? Biernackego. Siły te składały się z czterech związków operacyjnych, w większości już częściowo odtwarzanych, o niepełnym charakterze kadrowym. Głównym ich trzonem była armia generała Przedrzymirskiego, pozostałe zaś człony stanowiły: grupa operacyjna gen. Kruszewskiego, grupa kawalerii gen. W. Andersa w składzie trzech brygad: Nowogródzkiej, Wołyńskiej i Kresowej oraz brygada kawalerii pułkownika A. Zakrzewskiego. Zadaniem generała Dęba ? Biernackiego był marsz w kierunku Lwowa, w celu połączenia się z siłami Frontu Południowego pod rozkazami generała K. Sosnkowskiego. W dniach 20 ? 27 września doszło do II bitwy pod Tomaszowem. W zasadzie tym mianem określa się cały szereg walk, bitew i potyczek stoczonych na terenie Roztocza i Lubelszczyzny. Do największych z nich zaliczyć można bój pod Cześnikami, pod Tarnawatką, a także walki o Krasnobród. Wszystkie te starcia miały charakter szczególny, gdyż to nie o zwycięstwo były toczone, a jedynie o honor, honor polskiego żołnierza. Stąd tak liczne przykłady męstwa i bohaterstwa, w sytuacji praktycznie beznadziejnej, bez szans na odwrócenie już losów kampanii. Najlepiej oddają to słowa generała 1 Dywizji Piechoty Legionów im. J. Piłsudskiego generała Kowalskiego. Ciężko ranny w boju dostał się on do niewoli niemieckiej. Zapytany w czasie przesłuchania o cel tak krwawego natarcia, skoro była już wiadoma operacyjna i faktyczna przegrana, odparł: ?Był bardzo wielki cel. Bić się do końca o honor 1 dywizji Legionów imienia marszałka Józefa Piłsudskiego? [2].
W trakcie krwawych walk głównodowodzący Dąb ? Biernacki zdecydował się na czyn wielce hańbiący, a mianowicie ucieczkę z pola walki. Wieczorem 23 września w Wożuczynie rozwiązał swój sztab i rozkazawszy generałowi Przedrzymirskiemu przeprowadzenie kapitulacji udał się w kierunku Węgier. Ten ostatni na krok taki się jednak nie zdecydował i nie rezygnując z planów przedarcia się z wojskiem na Węgry, kontynuował walkę zbrojną. Niestety, ale próby przedostania się do lasów ordynacji zamojskiej zakończyły się niepowodzeniem. W obliczu ogromnej przewagi nieprzyjaciela generał Przedrzymirski skapitulował wieczorem dnia 26 września. ?Tak zakończyła się bitwa pod Zamościem i Tomaszowem Lubelskim prowadzona z polskiej strony z wielkim rozmachem i upustem krwi, ale bez perspektyw na zwycięstwo?.
zobacz też:
Dziennik Lubelski 1992 nr 196 : Polskie czołgi na ulicach Tomaszowa
Dziennik Lubelski 1991 nr 186 : Największa bitwa pancerna polskiego Września [i inne art.]
Dziennik Lubelski 1990 nr 158 : Dowódca Armii "Lublin"
Kalendarz Lubelski 1971 : Szlak bojowy Brygady Pancernej : Wrzesień 1939
Sztandar Ludu 1988 nr 199 : Generał "Grot" Rowecki o Wrześniu
Opracowała Ewa Wacińska
Literatura
Zawilski Apoloniusz, Bitwy polskiego Września, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009.
Głowacki Ludwik, Działania wojenne na Lubelszczyźnie w 1939 r., Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1966.
Wojciechowski Jerzy S., Dowódca Armii ?Lublin?, Dziennik Lubelski 1990 nr 158.
Dworniczak Krzysztof, Największa bitwa pancerna polskiego Września. Tomaszów Lubelski, Dziennik Lubelski 1991nr 186.
Dworniczak Krzysztof, Polskie czołgi na ulicach Tomaszowa. Bitwa, którą pamięta się do dziś, Dziennik Lubelski 1992 nr 196.
Siemion Leszek, Szlak bojowy Brygady Pancernej, Kalendarz Lubelski 1971.
Siemion Leszek, Bitwy na Roztoczu. W 40 rocznicę, Kurier Lubelski 1979 nr 213.
Kornet Witold, W drodze na pole bitwy, Kurier Lubelski 1981 nr 188.
Surdacki Stanisław, Ostatnie bitwy. Wspomnienia uczestników wojny obronnej we wrześniu 1939 r., Kurier Lubelski 1984 nr 183.
Marchlewski Tadeusz Jerzy, Generał Anders na Lubelszczyźnie, Kurier Lubelski 1995 nr 198.
Nowosad Ryszard, Największa bitwa pancerna września, Mówią Wieki 1980 nr 9.
Ich war dabei ? dziennik żołnierza Wehrmachtu, wrzesień 1939 r. - Odra 1975 nr 9.
Żukowski Jan, Z kart szpitalnej księgi. Przed trzydziestu laty, Sztandar Ludu 1969 nr 224.
Jadczak Stanisław, Armia ?Lublin?, Sztandar Ludu 1986 nr 219.
Generał ?Grot? Rowecki o wrześniu, Oprac. M. S., Sztandar Ludu 1988 nr 199.
Spaczyński Zdzisław, Żołnierze września, Tygodnik. Zamojski 1983 nr 35.
Hryniewicz Józef, Ostatni bój. Wrzesień 1939, Tygodnik Zamojski 1984 nr 41.
Walki 11 p.p. w rejonie Biłgoraja i Tomaszowa we wrześniu 1939 r., oprac . Ćwiękalski i inni, Wojskowy Przegląd Historyczny 1979 nr 3.
Dziedzic Wojciech, Polscy pancerniacy pod Tomaszowem Lubelskim, Rewizje Tomaszowskie 1994 nr 18, Rewizje Historyczne nr 12.
___________________________
[1] cyt. za Zawilski Apoloniusz, Bitwy polskiego Września, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009.
[2] Zawilski Apoloniusz, Bitwy polskiego Września, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009.
PISowiec z Bostonu
Armia Czerwona na Lubelszczyźnie
30 Marca, 2013 - 22:30
Armia Czerwona na Lubelszczyźnie
Dnia 23 sierpnia 1939 r. w Moskwie, między Niemcami a Związkiem Radzieckim, został zawarty pakt o nieagresji. To rzecz jasna wersja oficjalna. Nieoficjalnie zaś podpisano wówczas dodatkowy tajny protokół mówiący, iż w razie terytorialnego i politycznego przekształcenia państwa polskiego, granica stref wpływów między obydwoma powyższymi krajami będzie przebiegała na czterech rzekach: Pisa - Narew ? Wisła ? San. To z kolei oznaczało, że cała Lubelszczyzna miała znaleźć się pod okupacją sowiecką. Pomimo postanowień Paktu Ribbentrop ? Mołotow wojska Wehrmachtu już dnia 09 września przekroczyły rzekę San, naruszając tym samym linię demarkacyjną. Prawdopodobnie Adolf Hitler chciał wymusić zmianę warunków układu, stawiając Stalina przed faktami dokonanymi. Świadczy o tym choćby oblężenie Warszawy przez Niemców, pomimo, że Praga przypaść miała w udziale ZSRR. Jednocześnie Berlin, w licznej korespondencji dyplomatycznej, naciskał o jak najszybsze wkroczenie Armii Czerwonej na wschodnie terytorium Rzeczpospolitej.
Wkroczenie Armii Czerwonej
Moment ten, tak tragiczny w naszych dziejach, nastąpił dnia 17 września o godz. 5.40. Wojska radzieckie natarły wówczas w sile pięciu armii i grupy konno - zmechanizowanej I. W. Bołdina, uformowanych w dwa zgrupowania: Frontu Białoruskiego pod wodzą M. P. Kowalewa i Frontu Ukraińskiego znajdującego się pod rozkazami S. K. Timoszenki. Trzy dni później pierwsze znaczne oddziały 5 Armii I. G. Sowietnikowa Frontu Ukraińskiego ruszyły od strony Włodzimierza Wołyńskiego i Sokala w kierunku Lubelszczyzny. 22 września opanowały Chełm, 23 - Krasnystaw, a 24 - Zamość. Równocześnie od północnego wschodu wkroczyła 4 armia W.I. Czujkowa Frontu Białoruskiego, która zajęła po kolei Białą Podlaskę (22 września), Międzyrzec (24 września). To właśnie z wysuniętymi oddziałami tej armii starła się w bojach pod Puchową Górą, Jabłoniem i Milanowem wchodząca w skład SGO ?Polesie? 60 rezerwowa Dywizja Piechoty pułkownika artylerii A. Eplera.
Inną znaczną bitwę z Armią Czerwoną na Lubelszczyźnie stoczył przedzierający się ze wschodu i próbujący połączyć się z SGO ?Polesie? Korpus Ochrony Pogranicza W. Orlik ? Rückemanna. Walka ta miała miejsce w dniach 30 września ? 1 października pod miejscowością Wytyczne. W związku z wyczerpaniem sił polskich i brakiem amunicji zakończyła się ona rozwiązaniem Korpusu i rozpuszczeniem żołnierzy. Większość z nich szczęśliwie dotarła do domów bądź dołączyła do wojsk generała Kleeberga. Okrutny los spotkał jednak rannych porzuconych na polu bitwy. Tych czerwonoarmiści kazali zebrać ludności miejscowej i złożyć w Domu Ludowym w Wytycznem, który następnie zamknięto, tak aby nikt rannym żołnierzom nie udzielił pomocy. Większość zmarła z powodu obrażeń i wykrwawienia. Wszystkich poległych pochowano po uprzednim zniszczeniu wszelkich dokumentów i przedmiotów, które mogłyby umożliwić ich identyfikację. Mundury, obuwie i inne ?przydatne rzeczy? rozdzielili między siebie Sowieci.
Warto również wspomnieć o tzw. ?grupie czterech pułkowników?. Powstała ona z luźnych oddziałów, które po II bitwie pod Tomaszowem Lubelskim znalazły się w lasach w okolicach Żółkiewki, Turobina, Wysokiego i Bychawy. Następnie połączyły się one w zwarte zgrupowanie, nad którym dowodzenie przejął w dniu 27 września na zebraniu w Sobieskiej Woli pułkownik dyplomowany T. Zieleniewski. Trzon wojsk stanowiły grupy: pułkownika dypl. L. W. Koca przybyła z Kowla, pułkownika W. Filipkowskiego, kawalerii ?Chełm? przyprowadzonej przez pułkownika W. Płonkę oraz piechoty podpułkownika Cz. Czajkowskiego. Celem zgrupowania było przedarcie się na południe, na Węgry. Początkowo toczyło ono walki z jednostkami Wehrmachtu pod Polichną, Janowem Lubelskim i w Dzwoli. Na dalszym etapie marszu napotkało jeszcze jednego wroga, jakim była Armia Czerwona, która 28 września zajęła Biłgoraj, a następnie Frampol. W dniach 30 września ? 1 października siły pułkownika Zieleniewskiego toczyły krwawe boje o wieś Krzemień oraz walki na linii Flisy ? Momoty. Kiedy żołnierzom zabrakło już amunicji dowództwo podjęło decyzję o złożeniu broni przed Armią Czerwoną. Większość oficerów wziętych wówczas do niewoli zginęła w Katyniu i innych miejscach kaźni Polaków w ZSRR.
Zaprowadzanie nowego ładu
Wbrew szerzonej wówczas, jak i później w PRL-u propagandzie, wkroczenie ?sowieckich wyzwolicieli? bynajmniej nie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony mieszkańców miast i wsi. Takie przypadki były niezwykle rzadkie i zdarzały się głównie ze strony nielicznych zwolenników bolszewizmu, często narodowości białoruskiej, ukraińskiej i żydowskiej, a także biedoty, która w nowym porządku upatrywała poprawy swego losu. Tak było chociażby w Łęcznej, Chełmie, Krasnymstawie czy Biłgoraju. O wiele częstszą reakcją był jednak strach przed utratą życia i konfiskatą majątku. W pamięci przecież wciąż świeża była wojna polsko ? bolszewicka sprzed 20 laty.
W ślad za wojskiem postępowali oficerowie polityczni. Ich zadaniem było wprowadzanie nowego porządku. Po zajęciu danej miejscowości organizowano wiece, w czasie których trwała wzmożona agitacja. Zgodnie z głoszonymi hasłami władza miała znaleźć się w rękach chłopów i robotników. Nawoływano do rozprawienia się z posiadaczami ziemskimi i organizowania nowych władz. W wielu miastach i wsiach środkowej i południowej Lubelszczyzny zawiązane zostały komitety rewolucyjne, organizowano też ?milicję ludową? zwaną powszechnie ?czerwoną? lub ?opaskową?. W wioskach ?dworskich? powstawały komitety parcelacyjne, które miały przegonić ?obszarników? i podzielić ich ziemię, a w wielu przypadkach także majątek ruchomy. Wszystkie te działania przerwało zawarcie nowego układu między Niemcami a ZSRR.
Niemiecko ? radziecki traktat o granicach i przyjaźni
Otóż dnia 28 września doszło do ponownych rozmów niemiecko ? radzieckich, mających na celu doprecyzowanie postanowień sprzed miesiąca. Ich efektem było podpisanie kolejnego traktatu o granicach i przyjaźni, zwanego drugim paktem Ribbentrop ? Mołotow. Na jego podstawie Stalin zrzekł się Lubelszczyzny i części województwa warszawskiego w zamian za uznanie radzieckich wpływów na Litwie.
Losy miasta Lublina
Tym samym nie doszło do zajęcia Lublina przez Armię Czerwoną pomimo tego, że znajdowała się ona już na polach Felina a także pomimo wydania odpowiednich dyrektyw w tej sprawie przez stronę niemiecką. Wiąże się z tym zresztą ciekawa historia. Otóż na wieść o tym, że Sowieci mają wkroczyć do miasta, podaną zresztą przez niemiecką komendę władzom miejskim, socjaliści i komuniści żydowscy postanowili dokonać uroczystego ich powitania. W związku z tym Zarząd Miejski wyłonił spośród swojego składu delegację, która następnego dnia miała udać się na ulicę Fabryczną i powitać nowego okupanta. W jej skład weszli Roman Ślaski ? prezydent miasta, Marian Chojnowski działacz PPS i zastępca komendanta polskiej Straży Bezpieczeństwa oraz najprawdopodobniej Władysław Kunicki. Rano okazało się jednak, że podane wieści są nieaktualne w związku z nowym układem niemiecko ? radzieckim.
Zbrodnie sowieckie na Lubelszczyźnie
Podczas pobytu na Lubelszczyźnie, podobnie jak i na innych terenach należących do Rzeczpospolitej Sowieci dopuszczali się licznych mordów na żołnierzach Wojska Polskiego. Znaczna część tych zbrodni jest już udokumentowana, aczkolwiek wiele pozostaje jeszcze nieznanych, podobnie jak często dane ofiar. Wiele z nich to byli jeńcy wojenni, a także żołnierze wyłapywani, gdy pojedynczo lub w niewielkich grupach przedzierali się do domów, za granicę czy w poszukiwaniu innych oddziałów. Jedną z największych była zbrodnia dokonana w Grabowcu ? wsi położonej ok. 30 km na zachód od Hrubieszowa. W miejscowości tej doszło do starcia między oddziałami Armii Czerwonej a dwoma szwadronami kawalerii grupy ?Kowel?. Po zakończeniu walk Sowieci wymordowali wszystkich jeńców, a następnie personel i pacjentów szpitala polowego mieszczącego się w miejscowej szkole, w sumie ok. 40 osób. Nie sposób również nie wspomnieć o zbrodni katyńskiej. W licznych mogiłach na ?nieludzkiej ziemi? miejsce spoczynku znalazło co najmniej kilkuset oficerów z Lubelszczyzny.
Liczne były również przypadki napadów, gwałtów, mordów i rabunków na ludności cywilnej. Nasiliły się one zwłaszcza na terenach zajętych przez wojska radzieckie, a które na drodze nowych porozumień miały przypaść Niemcom. Wycofujące się oddziały czuły się wówczas całkowicie bezkarne. Najczęstszymi ich ofiarami byli przedstawiciele polskiego ziemiaństwa i po prostu ludzie majętni. Taki okrutny los spotkał kilka spośród najzamożniejszych rodzin hrubieszowskich Żydów, którzy uciekali na wschód w obawie przed hitlerowcami. Dla bezpieczeństwa podróż postanowili odbyć ?pod opieką? Armii Czerwonej. Niestety cała grupa stanowiąca ok. 50 osób, w tym kobiety i dzieci, została zamordowana w Teptiukowie zaledwie 4 km na północny ? wschód od Hrubieszowa.
Wymarsz Armii Czerwonej
Wymarsz Armii Czerwonej z terenów Lubelszczyzny miał miejsce w dniach 2 ? 3 października. Jak już wspomniałam, był on naznaczony licznymi przypadkami napaści i grabieży na ludność cywilną. Wraz z wycofującym się wojskiem na wschód udały się liczne grupy dobrowolnych uchodźców, głównie tych, którzy jeszcze niedawno brali udział w zaprowadzaniu nowego porządku. Wielu przyjęło później z własnej woli obywatelstwo Związku Radzieckiego. Część z nich po roku 1944 wróciła do kraju by zasilić szeregi aparatu nowowprowadzanej władzy.
Zobacz też:
Relacje 1989 nr 41 : Armia Czerwona na Lubelszczyźnie : Jesień 1939 (cz.7)
Relacje 1989 nr 40 : Armia Czerwona na Lubelszczyźnie : Jesień 1939 (cz. 6)
Relacje 1989 nr 39 : Armia Czerwona na Lubelszczyźnie : Jesień 1939 (cz. 5)
Relacje 1989 nr 38 : Armia Czerwona na Lubelszczyźnie : Jesień 1939 (cz. 4)
Relacje 1989 nr 37 : Armia Czerwona na Lubelszczyźnie : Jesień 1939 (cz. 3)
Relacje 1989 nr 36 : Armia Czerwona na Lubelszczyźnie : Jesień 1939 (cz. 2)
Relacje 1989 nr 35 : Armia Czerwona na Lubelszczyźnie : Jesień 1939 (cz. 1)
Relacje 1989 nr 33 : Granica na ośmiu rzekach : Przyjażń niemiecko-radziecka
Opracowała Ewa Wacińska
Literatura
Zawilski Apoloniusz, Bitwy polskiego Września, Łódź Wydawnictwo Znak, Kraków 2009.
Głowacki Ludwik, Działania wojenne na Lubelszczyźnie w 1939 r., Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1966.
Wieliczko Mieczysław, Burza od wschodu, Kurier Lubelski 1989 nr 180.
Wieliczko Mieczysław, Granica na ośmiu rzekach. Przyjaźń niemiecko ? radziecka pośrodku ziem polskich, Relacje 1989 nr 33.
Muszyński Zbigniew, Armia Czerwona na Lubelszczyźnie. Jesień 1939. Relacje 1989 nr 35-44.
Jadczak Stanisław, Szlakiem ?Dywizji Kobryń?, Sztandar Ludu 1979 nr 225.
Dębecki Roman, Cień Ribbentropa i Mołotowa, Sztandar Ludu 1989 nr 194.
Jadczak Stanisław, Bój pod Wytycznem, Sztandar Ludu 1989 nr 226.
Tochman Krzysztof, Nóż w plecy, Tyg. Zamoj. 1990 nr 37.
Cygan Wiktor Krzysztof, Zbrodnie sowieckie na jeńcach wojennych we wrześniu ? październiku 1939 r., Wojs. Prz. Hist. 1992 nr 3.
PISowiec z Bostonu