Czy dane z resortu Boniego będą wyciekać?

"UJAWNIAMY! Prywatna firma przejmuje zarządzanie danymi w resorcie Boniego. Kontrahent był wymieniony w raporcie dot. możliwego sfałszowania wyborów w Polsce" – to tytuł ciekawego artykułu, który opublikowano na wPolityce.pl.

W artykule można m. in. przeczytać, co następuje:
„W ostatnich dniach Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji podpisało kontrakt z firmą GTS Poland - dowiedział się portal wPolityce.pl. Umowa dotyczy budowy wirtualnego centrum danych dla MAC, zakłada także przeniesienie baz danych oraz niektórych aplikacji używanych przez resort do struktury zbudowanej przez firmę GTS. Choć kontrakt i proces, który się za nim kryje, jest poważną zmianą, na stronie ministerstwa nie umieszczono żadnej informacji dotyczącej umowy.”

Podobno w aktualnym świecie najcenniejszą rzeczą, jaką posiada państwo, są jego zasoby danych. Jeśli ktoś je przejmie, to państwo w zasadzie staje się bezbronne.
W tym, że MAC tworzy zbiorcze bazy danych i je unifikuje, nie ma jeszcze nic złego. To, że te działania są prowadzone w oparciu o tzw. „prywatne” firmy – to już powinno budzić przynajmniej zaniepokojenie.
A, jeśli te firmy na dodatek mają powiązania z obcym kapitałem?

Portal pisze:
„Wydaje się, że resort administracji i cyfryzacji nie powinien przekazywać obsługi danych grupie, która powiązana jest z rosyjskim kapitałem, przez lata obsługiwała Wojskowe Służby Informacyjne, a zdaniem polskich ekspertów od bezpieczeństwa teleinformatycznego nie daje gwarancji polskiemu państwu.”

Z taką opinią zgadzamy się chyba wszyscy. Dlaczego minister Boni i jego resort ma w tej sprawie inne zdanie?

Portal też stawia ciekawe pytania:
„Dlaczego takich usług na rzecz resortu administracji nie świadczy np. kontrolowana przez państwo firma Exatel? Dlaczego do budowy stosownych usług nie wykorzystano np. Centrum Projektów Informatycznych działających przy MAC, czy choćby Centralnego Ośrodka Informatyki, który działa przy MSW?”

Nie wiem, ale może jakieś światło na sprawę rzuca informacja ze strony GTS Poland (cytat za wpolityce.pl):
„W ramach podpisanej na 12 miesięcy umowy GTS Poland dostarczy dla Ministerstwa chmurę prywatną w postaci wirtualnego centrum danych. (...) W pierwszej kolejności do chmury przeniesione zostaną aplikacje niekrytyczne dla funkcjonowania Ministerstwa, a następnie po kolei przenoszone będą inne systemy. (...) Ważnym punktem umowy, który miał wpływ na wybór GTS jako dostawcy usługi wirtualnej, były zapisy dotyczące przetwarzania i ochrony danych osobowych. GTS jako właściciel infrastruktury centrum danych, w oparciu o którą świadczy również rozwiązania w chmurze, jest w stanie je spełnić.”

Informatycy, to moim zdaniem, dość specyficzna grupa ludzi.
Inteligentni, logiczni, rzeczowi.
Jeśli jakiemuś elementowi informatycznej struktury nadadzą nazwę, to z zasady odzwierciedla ona dość dobrze funkcję, jaką ta struktura spełnia.
„Chmura” prywatna „w postaci wirtualnego centrum danych” w powiązaniu z MAC i zagranicznym, rosyjskim kapitałem budzi więc moje najgorsze obawy.
Z takiej „chmury” pewnie od czasu do czasu coś wyparuje, coś się ulotni, a czasem i wycieknie. Czy my naprawdę jesteśmy niezależnym, cywilizowanym państwem?
Dane zebrane w takiej chmurze zapewne będą się mogły również przemieszczać - w kierunku zależnym od tego, skąd zawieje polityczny wiatr. Tu jak widać preferuje się kierunek na wschód.
I to mnie nie dziwi, bo jak mawiał główny bohater „Seksmisji” – tam musi być jakaś cywilizacja.