Orzeł. Może.

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, spędzał właśnie zasłużony wolny czas, gdy nagle zadzwonił telefon.
- To ja, woźny - odezwał się głos w słuchawce. - Muszę pana poinformować... To niesamowite, ale do naszej szkoły przyjechał pan Prezydent!
- Jaki prezydent? - spytał machinalnie pan dyrektor.
- Prezydent Polski!
- Świetny dowcip - ziewnął pan dyrektor. - Jest drugi maja, szkoła zamknięta, a jak spotkamy się po długim weekendzie, to osobiście panu...
- Daję panią wicedyrektor do telefonu... Halo!
- To pani? - zdumiał się pan dyrektor. - Co pani tam robi?
- Pan woźny mnie też zaalarmował... Przed chwilką dotarłam... To wszystko prawda! W naszej szkole jest Prezydent!
- Przecież jest zamknięta, do cholery! - zdenerwował się pan dyrektor.
- Zapomniał pan, że pierwsza a z gimnazjum siedzi dziś w szkole za karę...
Pan dyrektor jak stał tak skoczył do auta i pognał w kierunku swojego miejsca pracy. Już z daleka widział kolumnę aut z błyskającymi światłami na dachach stojącą przed budynkiem. Dojechał, zaparkował z fantazją, wysiadł i został błyskawicznie obezwładniony przez grupę z ochrony. Dopiero wtedy się zorientował. że nadal trzyma w ręce widelec do przewracania mięsa na grillu. Na szczęście nieporozumienie zostało szybko zażegnane, tym łatwiej, że jak się okazało, jeden z ochrony był kiedyś podopiecznym pana dyrektora.
Pięć minut później pan dyrektor masując naciągnięty bark wchodził do auli szkolnej. A tam faktycznie, na scenie, pod tablicą stał pan Prezydent w otoczeniu swoich towarzyszy. Na widowni siedziała część grona pedagogicznego oraz pierwsza a. Uczniowie bawili się świetnie. Pan dyrektor spojrzał na tablicę i już wiedział dlaczego. Widniały tam takie napisy jak "SOKUŁ", "PÓSTÓŁKA" czy "MYSZOŁUF". Kreda trzymana w palcach pana Prezydenta jednoznacznie wskazywała autora.
- Co tu się dzieje? - wyjąkał pan dyrektor. - Jak to się stało, że pan do nas zawitał, panie Prezydencie?
- Przejeżdżałem obok i zainteresowało mnie, że wszystkie szkoły zamknięte, a ta otwarta.
- Uczyliśmy się - przyznała skromnie dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Mów za siebie - odcięła się znaczna część klasy.
- Co tu się dzieje? - powtórzył pan dyrektor.
- Otóż ja byłem wczoraj na majówce i widziałem wielkiego ptaka... - zaczął okularnik z trzeciej ławki.
- ...jak twój stary siurał zza krzaka - dokończył Gruby Maciek i się pobili.
- I teraz razem z panem Prezydentem próbujemy zgadnąć co to był za ptak - wyjaśnił Łukaszek. - My proponujemy, a pan Prezydent zapisuje. O ! Może to był jastrząb!
- Jastrząb... Drapieżny... Może... - pan Prezydent pokiwał głową i zaczął pisać: "JASZCZ..."
- Natychmiast przestańcie znęcać się nad Prezydentem! - krzyknął pan dyrektor. - Może zmienimy temat? Panie Prezydencie, kiedy ostatnio strzelił pan byka?!
- Wczoraj - odparł z lekkim smuteczkiem pan Prezydent. - Pisałem odezwę do związkowców i napisałem "która" przez ó kreskowane.
Pani od polskiego zaczęła się krztusić.
- Chodziło mi o polowanie - wyjaśnił zrozpaczony pan dyrektor.
- A! To! Byka nie, ale strzeliłem niezłego kozła!
- A ja mam zdjęcie tego ptaka! W komórce! - przypomniał sobie okularnik kiedy oderwali go od Grubego Maćka.
- Ptaków nie wolno trzymać w komórce - pouczył go pan Prezydent. - Są specjalne klatki, nazywają się woliery...
- Znaczy się w telefonie - i okularnik podał swój telefon panu ochroniarzowi. - Ten sprawdził, czy to aby nie bomba i podał panu Prezydentowi.
- Duży - ocenił pan Prezydent. - To może być nawet orzeł. Tak... Orzeł. Może.
I znów podszedł do tablicy z kredą w palcach.
- Ale panie Prezydencie! - nie wytrzymał pan dyrektor. - Pan pisze z błędami! A ci gówniarze się z tego śmieją!
- Wcale, że nie! - zaprotestowała pierwsza a.
- Panie dyrektorze - pan Prezydent - uśmiechnął się jowialnie. - Tylko ten nie robi błędów, kto nic nie robi. A zatem aby nie robić błędów należałoby nic nie robić. Nie stać nas na nicnierobienie. A poza tym na błędach człowiek się uczy. A zatem uczmy się jak najwięcej robiąc jak najwięcej błędów!
I napisał na tablicy "O"
- Spokojnie - rzucił przez ramię. - Wiem, że "orzeł" pisze się przez "er-zet".
I napisał "ORZEU".
Gwałtownie otwarły się drzwi i do środka energicznym krokiem weszło paru nierzucających się w oczy facetów ubranych w garnitury.
- Co pan tu robi? - spytał sucho pierwszy z nich. - Miał pan podpisywać ustawy!
- Podpisałem wszystkie wczoraj - tłumaczył się pobladły nagle pan Prezydent. - Teraz jadę na zaległe świętowanie rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego...
- Przecież ono wybuchło pierwszego sierpnia - przypomniała dziewczynka.
- Nie chodzi mi o to polskie, tylko o powstanie żydowskie. W getcie - uściślił pan Prezydent. - Pomyślałem sobie, że dosyć tego zaduszkowego świętowania i trzeba pokazać Żydom, że należy świętować radośnie. Dlatego wiozę ze sobą gwiazdę Dawida z marcepanu...
Drugi z nierzucających się w oczy facetów podszedł do pana Prezydenta i coś mu tłumaczył na ucho.
- Przepraszam - oświadczył jeszcze bardziej pobladły pan Prezydent, - Oczywiście, pomyłka! Chodzi naturalnie o to, żeby nauczyć Polaków!

Brak głosów

Komentarze

O to, to! Gwiazda Dawida z marcepanu.Choć może z chałwy byłaby stosowniejsza? Chociaż nie, podobno marcepan pachnie bojowo. Semteksem... ;-)!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#354503

Wiesz co by się wtedy działo?!

Vote up!
0
Vote down!
0
#354706

*

Vote up!
0
Vote down!
0
#354504

Smutny wieczór, ale wpis dobry, jeden z lepszych.
Myślę, że w realu pan prezydent też ma takich panów, którzy go moderują.

Vote up!
0
Vote down!
0
#354517

Dzwoniła przed chwila pani Hortensja z Warszawy - należy ona do osób modlących się pod pałacem namiestnikowskim o 21:00 i widziała zwózkę ptaszydła - podczas tej operacji poodpadały mu skrzydła :-)))))

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#354523

wkopia brzoze nalepiej smolenska bo one pancerne.

Vote up!
0
Vote down!
0
#354531

Zdaje się, że jest jakiś przepis odnośnie profanacji godła i barw narodowych...

Vote up!
0
Vote down!
0
#354709

Dziękuję. Ja też tak myślę...

Vote up!
0
Vote down!
0
#354708