No, muszę! Inaczej się uduszę :(

Moi kochani ! Działam pod dyktando emocji - i jakoś mnie one prowadzą w życiu całkiem, całkiem. Obejrzałam dzisiaj po dłuuuugiej przerwie film "Wodzirej", z brawurową rolą Jerzego Stuhra.
I naprawdę serdecznie polecam : starszym nie muszę, bo wiedzą o co chodzi, ale młodszym i całkiem młodym, a w sposób szczególny tym, którzy jeszcze nie dostrzegli czym ta infekcja - infekcja lemingozy - się kończy. Wcześniej czy pózniej - potwornym kacem. Kacem, na który żadna woda po kiszonych ogórkach nie pomoże.
Proponuję obejrzeć film tym, którzy miotają się jeszcze, wbrew faktom i prawom przyrody, między życiem wartościowym, pozwalającym bez zażenowania przeglądać się w lustrze i lać bydlaka w mordę bez wyrzutów sumienia, a takim upadlającym, jakie prowadzi bohater filmu - mimo "po trupach" osiągniętego "sukcesu". Nie łudzmy się, lemingoza to nie świńska grypa czy choroba wściekłych krów, czyli wynalazki ostatnich lat. To raczej bakteria Helicobacter, towarzysząca człowiekowi od zarania - wytłuczesz, a ona tylko czeka na dogodne warunki żeby odżyć w organizmie. Film jest z roku 1977, ale jego aktualność porażająca !
Fatalna ścieżka dzwiękowa niech nie zraża - takie były możliwości techniczne. Natomiast przesłanie i kunszt aktorski Jerzego Stuhra -wynagrodzą, i daj Panie Boże, wywołają refleksję. Ozdrawiającą jak woda z Lourds.
Zachęcam gorąco !
Nie potrafię ściągać filmu z internetu, ale gdybym umiała , zrobiłabym to natychmiast. Może ktoś pomoże ?
PS. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie dodała, że dla tego filmu zrezygnowałam ze spotkania z Jakubem.
To chyba rekomendacja najbardziej przekonująca :))))
Jakubie - jutro melduję się w chacie z podwójnym impetem :))))

Informacje o filmie :
http://www.filmweb.pl/film/Wodzirej-1977-1195